Niespodzianka?

Wczoraj po fajnej imprezie

Wróciłem pieszo do domu.

Nie pamiętam tego, żebym

Miał odchylenia od pionu.

 

Rozebrałem się spokojnie

I stosownie do mych zasad

Nie przebrałem się w pidżamę,

Bo śpię tylko na golasa.

Jeszcze przykładnie zrobiłem

Siku we własnej łazience.

Potem do samego rana

Spałem słodko na kozetce.

 

Rano zdziwiony odkryłem

Że mój sedes jest zapchany

Podkoszulką, bokserkami

I… jakimiś skarpetkami!

A w dodatku kosz na pranie

(I to chyba jakieś drwiny)

Był wybrudzony doszczętnie

Przez śmierdzące rzygowiny!

Buractwo aroganta

Jestem młody, niepijący.

Trzy przyczyny tu przytaczam:

Rzygam i mam słabą głowę,

Poza tym cierpię na kaca.

Dla mnie piwo (trzy procenty)

Jest napojem nazbyt mocnym.

Dlatego ja jako trzeźwy

Kumplom mogę być pomocnym.

Najczęściej jestem kierowcą.

Zawsze działa ma wymówka:

Gdy zadzwonię kluczykami,

Wyjaśnia lepiej niż słówka.

 

Kiedyś razem z narzeczoną

Byłem na domówce, którą

Zorganizował kolega,

A skończyła się… ponuro.

 

Gospodarz, już podchmielony,

Wziął sobie za punkt honoru,

Żeby wypić ze mną „brudzia”

I wtedy doszło do sporu.

Wówczas on w pijackich nerwach

Ręką na mnie się zamierzył

Bełkocząc: „Napij się ze mną,

Albo sp***dalaj z imprezy”.

 

Nie zdążyłem się pożegnać.

Wyjątkowo ordynarnie

Zostałem stamtąd wypchnięty

I zwyzywany wulgarnie.

 

Narzeczona była przy mnie.

Chciała jakoś mnie obronić,

Ale jej usiłowania

Były tyle warte, co nic.

Bez pożegnania z kumplami

Wsiedliśmy do samochodu.

Do nikogo nie dzwoniłem.

Z braku chęci i powodu.

 

Rano stwierdziłem, że w nocy

Dzwonił do mnie wiele razy

Ktoś uparty, który chyba

Chciał pilnie ze mną „pogwarzyć”.

 

Jednak kiedy znów zadzwonił

Numer taki jak poprzednie,

Odebrałem. To gospodarz!

Chce mnie przeprosić najpewniej!

 

Lecz on wulgarnie wykrzyczał,

Że wczoraj wieczór przeze mnie

W oczach wszystkich swoich gości

Wyszedł na chama zupełnie!

Niektórzy nawet krzyczeli,

Że z niego kawał buraka,

Aroganta, prowincjusza,

Gbura, a nawet prostaka!

 

Za tę potwarz mam przeprosić

I oddać wszystkie złotówki,

Które musiał zwrócić gościom

Za zamawiane… taksówki,

Gdyż nie byli przy pieniążkach

Przyzwyczajeni przeze mnie,

Że ich zawsze odwoziłem

Darmo, bezpiecznie, uprzejmie.

Wczorajszym swym zachowaniem

Popsułem ludziom imprezę.

Takich rzeczy się nie robi

Takiemu jak on, koledze!

 

Właśnie przestał być kolegą.

Nie pozwolę sobie na to,

By utrzymywać znajomość

Z takim jak on psychopatą!

Dwie śliwy

Trochę za dużo wypiłem.
Zachowałem się jak pacan,
A oprócz podbitych oczu
Miałem potwornego kaca.

Pierwsze oczko mi podbiła
Laska, którą omyłkowo
Objąłem w pasie myśląc, że
To moja dziewczyna. Słowo!

Drugie mi podsiniaczyła
Ma narzeczona Brygida,
Kiedy Jej wytłumaczyłem,
Skąd się wzięła pierwsza śliwa.

Alkohol szkodzi!

W zeszłą sobotę trafiłem

Na imprezę że ho, ho, ho!

Podawano bez umiaru

Całkiem darmowy alkohol!

Poszedłem tam niewyspany.

Impreza trwała dość długo.

Gospodarz ciągle zachęcał:

„Ugość się, Krzysiu, ugość”!

Nie oszczędzałem się wcale

Skacząc do różnej muzyki.

Cały czas mi polewano,

Bym nie przesuszył swej grdyki.

 

Do domu wróciłem rano

Naprawdę bardzo „zmęczony”.

Nie byłem w stanie zdjąć nawet,

Moich glanów wypieszczonych.

Jednak po chwilowej zaćmie

Udało się z nimi wygrać.

Wtedy ległem na tapczanie,

Żeby nareszcie się wyspać.

 

Kiedy już wstałem wieczorem,

Rodzice mnie oświecili,

Ze ta „zaćma” trwała u mnie

Prawie sześć i pół godziny.

Pijany spałem w ubraniu

W przedpokoju na podłodze.

Jeden glan miałem pod głową,

Drugi był jeszcze na nodze.

 

Przez ten czas moi rodzice,

Żeby mnie tylko nie zbudzić

Musieli przechodzić  nade mną

I stare nogi utrudzić.

 

O tej mojej przypadłości

Uświadamiają każdego

Robiąc mi tym „koło pióra”

Na wprost, na prawo i lewo!

 

Dzięki temu, że rodzice

Nie gadają po próżnicy,

Wyszedłem na  “naczelnego”

Moczymordę w okolicy.

Dranie

Na dziś byłam zaproszona

Na malutką uroczystość.

W kręgu samych koleżanek

Wódkę popijać mi przyszło.

 

Moja kumpela singielka

Przesadziła z alkoholem.

Do tej pory nie widziałam,

By ktoś spał z głową na stole.

Tym bardziej, że tę imprezę

Ona sama urządziła.

Swe trzydzieste urodziny

W knajpie z nami obchodziła.

 

Trzeba było zawiadomić

Kogoś dla Niej najbliższego.

Miała telefon, więc zaraz

Szukałam kontaktu do niego.

Był tam kontakt pseudo „Misiek”.

To jej facet, pomyślałam.

Lecz gdy się tylko odezwał,

W jednej sekundzie zdrętwiałam!

 

Bo połączenie odebrał

Słowami: „Słucham, Kochanie”

Ma kumpela i mąż razem?

Nie myślałam, że to dranie!

Stracone lata

Niedaleko pada jabłko

Od macierzystej jabłoni.

Kilka lat pod nią „leżałam”

Wśród rodziny i znajomych.

 

Kiedyś „jabcok”, a teraz cydr

Jest w niej „eliksirem bogów”.

Ja także w tym brałam udział.

Dziś chcę rzucić, bo mam powód.

 

Wreszcie poczułam, że tracę

Kontrolę nad tym, że piję

Tyle alkoholu i wnet

Nie będę wiedzieć, że żyję.

Postanowiłam, że zrobię

Sobie w piciu dłuższą przerwę.

A z czasem, jak mi się uda,

Całkowicie z piciem zerwę.

 

Partner zaraz mnie zostawił,

Jak o tym tylko usłyszał.

Bo nie może tolerować

Baby, co nie chce… kielicha!

On sobie nie wyobraża

Żyć z taką, która z wyboru

Chciałaby zostać nudziarą

Od rana aż do wieczoru.

 

Nie mam żalu do partnera,

Że rzucił mnie zamiast picia.

Sama siebie tylko winię

Za stracone lata życia.

Pijana szczerość

Narzeczona tuż przed ślubem

Wyznała mi w chwili szczerości,

Że prócz mnie dotychczas miała

Kilku lepszych niż ja gości.

Chętnie by mnie zostawiła

Dla każdego ze swych „byłych”.

Te słowa po kilku wódkach

Cholernie mnie zaskoczyły.

 

Skończyło się awanturą,

Przepraszaniem i płakaniem,

Potem odwołaniem ślubu

I ostatecznym rozstaniem.

Wyrzutek

Jestem ścisłą abstynentką.

Lubię urządzać imprezy.

Zawsze są bez alkoholu,

Lecz jeśli komuś zależy,

Może przynieść własne picie.

Jednak przyjaciele wiedzą,

Że nie lubię podchmielonych.

Alkohol to nic dobrego.

Z takiej rodziny pochodzę.

Miałam koszmarne dzieciństwo.

Wiedział też o tym mój chłopak,

Lecz to on zrobił mi świństwo.

 

Wspólnie zrobiliśmy imprę.

Przyniósł dużo alkoholu.

Nawalił się jak armata

I zachował jak małpolud.

Pobił mojego kolegę.

Rozwalił telewizorek.

Potem jeszcze „troszkę” wypił,

Żeby wytrzeźwieć… we wtorek.

 

Na moje wymówki wspomniał,

Że zna „Moją Familiję”,

A ja jestem „czarną owcą”,

Bo alkoholu nie piję.

Toy story

Wszystkie imprezy masowe

Za free, czy też za bilety,

Muszą być zabezpieczone

Przede wszystkim w toalety.

+Częste są mecze piłkarskie.

Poszedłem kiedyś na derby.

Musiałem użyć tojtojki,

Poszedłem tam w czasie przerwy.

 

Byłem świadkiem pewnej scenki.

Właśnie przed toaletami

W kolejce stali kibice

Ci zwykli, nie chuligani.

 

W pewnym momencie w to miejsce

Przybiegła grupa kiboli.

Każdy gniewny i podpity

Na wszystko sobie pozwoli.

Ich herszt był chyba najbardziej

Pijany i agresywny.

Nie był nazbyt wielkim „koksem”,

Ale jednak dość masywny.

 

Ten „gościu” zaczepiał wszystkich,

Wyzywał ich i popychał,

A kumple mu wtórowali.

Typowy przykład oprycha.

 

Rozochocony faktem, że

Nikt mu się nie przeciwstawił

Podszedł do którejś kabiny

Żeby przy niej się zabawić.

Walił w drzwi pięściami krzycząc:

„Ty! Jak długo możesz tam srać.

Podciągnij gacie i wyłaź,

Bo  ci dziś muszę wp**rdol dać”!

 

Człowiek, który był w tojojce

Otwarł drzwi z takim rozmachem,,

Że krzykacz upadł na ziemię

Z gębą utytłaną piachem.

 

Z kabiny wyszedł ogromny,

Prawie dwumetrowy drągal.

Popatrzył, by znaleźć tego,

Kto te hałasy urządzał

I zakłócił mu bezczelnie

Proces oddawania moczu.

Ryknął: „Kogo poj**ało”?

I zapiął spodnie przy kroczu.

 

Dopiero po chwili spostrzegł

Leżącego przeciwnika.

Pochylił się tylko nad nim,

A ten „heros” się… posikał!

Impreza

Mój teść i jego znajomi

Organizowali „kolację”.

Co roku o jednej porze

Urządzali tą libację.

 

Teść w tej zacnej grupie mężczyzn

Miał niezwykłe poważanie.

W spawie układania menu

Zawsze miał ostatnie zdanie.

Na imprezę zamówili

Znany lokal w naszym mieście.

Menu będzie ustalone

Po porozumieniu z teściem.

 

Kiedy już było gotowe,

Teść je zapisał na kartce.

Poszedł z nią do restauracji.

A że był po pierwszej ćwiartce,

Nie zauważył, że kartkę

Wnuczęta mu podmieniły

I zupełnie nowe dania

Dla draki tam zamieściły.

 

Były tam na przykład dania:

– nadziewany konik polny,

– sałatka z ogona pawia

– chleba z perzu wielkie bochny

– sok z żuka, – parówki z dżdżownic,

– flaki z małży i ślimaków,

– rosołek z tłustych gąsienic,

– serdelki z białych pędraków…

I inne rzadkie „specjały” –

To jadłospis doskonały!

 

Gdy restaurator przeczytał,

Co ma podać teścia gościom,

Przemówił do niego

Z wyszukaną uprzejmością:

„O jedno danie dam więcej

Dla uświetnienia kolacji:

Twój móżdżek przeżarty wódą –

I to na koszt restauracji”!