Pierwsza pomoc

Parę lat temu mój tata

Usiłował grzecznie pomóc

Leżącemu sąsiadowi

I ustawić go „do pionu”.

 

Wóda i proteza nogi

Były powodem wypadku.

Zresztą całą sytuację

Oglądało wielu świadków.

Sąsiad był mocno pijany

I przewrócił się na drodze.

Wspomnę, że ojciec nie wiedział

Nic o jego sztucznej nodze.

 

Chciał pijanego przesunąć

Z nawierzchni drogi na chodnik.

Pociągnął go mocno za nogę,

Żeby nie rozerwać spodni.

Proteza została w ręku,

A sąsiad na drodze leży.

Słychać śmiechy w nagłym zgiełku.

Ojciec, jak mały harcerzyk

W niespodziewanym rejwachu,

Stał zdrętwiały z przerażenia

Z „gaciami pełnymi strachu”.

Powrót męża

Przyjechałem z delegacji

O dzień wcześniej, niż myślałem.

Był już trochę późny wieczór.

Niespodziankę zrobić chciałem.

 

Ale żony nie ma w domu.

Ładny początek wieczora.

Nagle straszne przypuszczenie:

Może ma żona jest chora?

Bardzo przeszkadza mi hałas,

Który dociera przez ścianę.

Nie bardzo już wiem, co robić.

W głowie czuję tylko zamęt.

Hałas bardzo uciążliwy.

Prócz melodii słychać „jęki”

Jakiejś głośno śpiewającej,

Bardzo pijanej panienki.

 

Zebrałem się trochę w sobie,

Lecz nadal jestem wnerwiony.

Muszę wiedzieć, co się dzieje.

Dzwonię na komórkę żony.

Gdy odebrała telefon,

Od razu mi było raźniej.

Słyszałem tą samą melodię

Bez jęków i… trochę wyraźniej.

Z dobroci serca?

Wieczór był, gdy narzeczony

Poszedł z kumplami do baru.

Chyba nieźle się bawili

W piciu nie znając umiaru.

 

W środku nocy do mnie dzwonił

Calutki zalany „w trupa”

Prosząc mnie o zgodę na to,

By mógł panienkę „przygruchać”.

Właśnie zauważył w barze

Dziewczynę grubą i brzydką,

Która smętnie gdzieś w kąciku

Sączyła samotnie piwko.

A że żal mu tej dziewczyny,

Chciał tylko z dobroci serca

Spędzić z nią troszeczkę czasu.

 

Ja go od tego odstręczam,

Bo nie wierzę w żadne słowo

Które słyszę w telefonie.

Groziłam, że jak nie wróci,

To z nami już będzie koniec.

 

Nie mogę się porozumieć

W żaden sposób z narzeczonym.

To zupełnie inny człowiek

Przez alkohol odmieniony.

Pijanym mężczyzną rządzą

Inne niż zwykle pobudki:

„Nie ma brzydkich kobiet wtedy,

Kiedy jest za dużo wódki”.

Mięsień piwny

Ten sam wielki, męski brzuch

Jest za duży z przyczyn dwóch:

Ona mówi, że przez piwo

                        urósł jemu aż tak krzywo.

On zaś twierdzi, że potrzebny

                     jest mu jako bak na piwo.

 

Odbijany

Bardzo dobrze się bawiłem

Na imprezie z mą dziewczyną.

Grali wolniutki kawałek,

W głowie szumiało nam wino.

 

Wino nam zawsze smakuje.

Najchętniej pijemy „grzańca”.

Właśnie napitkiem rozgrzani

Tańczyliśmy „przytulańca”.

Podszedł do nas jakiś koleś.

„Czy można odbić”? – zapytał.

Ona bez zastanowienia

Szybko za rękę go chwyta

I mówi mu: „Z przyjemnością”.

Szczęka mi nisko opadła.

Wpatrzony byłem w anioła,

A nagle widzę w niej diabła!

 

Facet wyrwał jej swą rękę.

„Gdzie mi swoje łapy pchasz?

Ja chcę tylko z NIM zatańczyć”!

Krzyknął miłej prosto w twarz.

 

Teraz wiem, żeby przed tańcem

Nie częstować dziewcząt grzańcem.

Ale ubaw!

Ktoś uszkodził mi laptopa

Podczas imprezy w mym domu.

Nie wiem, co w nim jest zepsute,

Tylko serwis może pomóc.

Oddałem go do naprawy

W punkcie autoryzowanym.

Minął już okres gwarancji.

Nie spodziewam się wymiany.

 

Orzeczeniem serwisanta

Jestem bardzo zdruzgotany.

Laptopa się nie naprawi,

Ponieważ został zalany.

Po pierwsze – ktoś alkoholem

Zmoczył mocno klawiaturę,

A potem zaś na nią nasikał.

I to by było – po wtóre.

Lek nad leki

Mój tata gorzej się czuje.

Na starość zamieszkał u mnie.

Ma pokój z osobnym wejściem,

Nie musimy mieszkać wspólnie.

Nie wchodzimy sobie w drogę,

Ale zawsze, gdy potrzeba,

Mogę z żoną ojcu pomóc

Przysłowiową kromką chleba.

 

Dzisiaj przyszedł do mnie rano

I powiedział, że lekarstwa

Nadwątliły mu finanse,

Które „dostaje” od państwa.

Ma znowu do wykupienia

W aptece kolejną porcję.

Bez wahania dałem forsę.

Czy bez leków ma być ojciec?

 

Długo go nie było w domu,

Bo powrócił po godzinie.

Do apteki bardzo blisko,

Wcześniej wrócić był powinien.

Martwiłem się, co się stało.

Że czasu stracił aż tyle?

Wyszedł po niezbędne leki,

A kupił tylko… tequilę!

Też na pudle

Z moją lubą, jak co roku,

Na zabawie sylwestrowej

Bawiliśmy się szampańsko

Toasty pijąc „na zdrowie”.

Wszystko było ładnie, pięknie.

Każde z nas trochę wypiło,

Ale to jest najważniejsze,

Że też dobrze się bawiło.

Po imprezie razem z miłą

Poszliśmy do mnie do domu.

 

Moich rodziców nie było,

Nie wadziliśmy nikomu.

Kiedy już byliśmy w łóżku

Mruknąłem z zadowoleniem

„W nowym roku to ja będę

Pierwszym twym zaspokojeniem”.

 

Ona w poduszkę wtulona,

Już z lekka czkawką dręczona,

Zachrypniętym głosem mówi:

„Tym drugim, tym druuugim”.