Ale ubaw!

Ktoś uszkodził mi laptopa

Podczas imprezy w mym domu.

Nie wiem, co w nim jest zepsute,

Tylko serwis może pomóc.

Oddałem go do naprawy

W punkcie autoryzowanym.

Minął już okres gwarancji.

Nie spodziewam się wymiany.

 

Orzeczeniem serwisanta

Jestem bardzo zdruzgotany.

Laptopa się nie naprawi,

Ponieważ został zalany.

Po pierwsze – ktoś alkoholem

Zmoczył mocno klawiaturę,

A potem zaś na nią nasikał.

I to by było – po wtóre.

Lek nad leki

Mój tata gorzej się czuje.

Na starość zamieszkał u mnie.

Ma pokój z osobnym wejściem,

Nie musimy mieszkać wspólnie.

Nie wchodzimy sobie w drogę,

Ale zawsze, gdy potrzeba,

Mogę z żoną ojcu pomóc

Przysłowiową kromką chleba.

 

Dzisiaj przyszedł do mnie rano

I powiedział, że lekarstwa

Nadwątliły mu finanse,

Które „dostaje” od państwa.

Ma znowu do wykupienia

W aptece kolejną porcję.

Bez wahania dałem forsę.

Czy bez leków ma być ojciec?

 

Długo go nie było w domu,

Bo powrócił po godzinie.

Do apteki bardzo blisko,

Wcześniej wrócić był powinien.

Martwiłem się, co się stało.

Że czasu stracił aż tyle?

Wyszedł po niezbędne leki,

A kupił tylko… tequilę!

Też na pudle

Z moją lubą, jak co roku,

Na zabawie sylwestrowej

Bawiliśmy się szampańsko

Toasty pijąc „na zdrowie”.

Wszystko było ładnie, pięknie.

Każde z nas trochę wypiło,

Ale to jest najważniejsze,

Że też dobrze się bawiło.

Po imprezie razem z miłą

Poszliśmy do mnie do domu.

 

Moich rodziców nie było,

Nie wadziliśmy nikomu.

Kiedy już byliśmy w łóżku

Mruknąłem z zadowoleniem

„W nowym roku to ja będę

Pierwszym twym zaspokojeniem”.

 

Ona w poduszkę wtulona,

Już z lekka czkawką dręczona,

Zachrypniętym głosem mówi:

„Tym drugim, tym druuugim”.

Szczodry

Wczoraj w knajpie postawiłem

Dwóm kolegom kilka wódek.

Gdy przyszło płacić rachunek

Przeliczałem forsę z trudem.

Odliczyłem garść pieniędzy.

Kumplom strzemiennego wlewam.

Podaję kaskę kelnerce

Mówiąc, że „reszty nie trzeba”.

 

Lubię wzbudzać podziw gestem

I znany tu z tego jestem.

Doszedłem już prawie do drzwi.

Żegnaj! – krzyczę do barmana,

A do mnie woła kelnerka

Cośkolwiek zakłopotana.

„Niestety, brakuje jeszcze

Pięć złociszów, proszę pana”.

Polał…

Byłem z kumplami na piwku.

W nocy nieźle podchmielony,

Dumny, że pilnuję pionu

Wróciłem nocą do żony.

Po ciemku i bez hałasu

Dotarłem aż do łazienki.

Piwko mi parło na  pęcherz.

Nareszcie koniec udręki.

Uległem presji natury.

Gdy załatwiłem, co trzeba

Poczułem się taki lekki,

Że mógłbym skakać jak źrebak.

 

Ucelowałem centralnie

Bez rykoszetów na bok.

Nie uroniłem ni kropli

Tak jak precyzyjny  robot!

„Mocarz ze mnie” – pomyślałęm.

Wielka duma mnie rozpiera.

Palę światło, spuszczam oczy…

To kosz na pranie… Cholera!

Jaskółka w… sieni

Moja mama nie lubi, gdy

Wracam napity do domu.

Zawsze więc staram się dostać

Do pokoju po kryjomu.

 

Dziś to mi się nie udało.

Kiedy więc mnie zobaczyła,

Wielki raban jeszcze w sieni

Z tego powodu zrobiła.

 

Zacząłem się z mamą droczyć,

Tak dla śmiechu i z przekory,

Że jestem trzeźwy i mogę

Poddać się nawet kontroli.

 

Miałem  zrobić „jaskółkę”. By

Nie robić cholewy z gęby,

Zrobiłem. Gębę mam nadal,

Lecz uboższą o… dwa zęby.

Po polsku

Mój synek jest już dorosły.

Żeby to uhonorować

W urodziny mego męża

Mógł z nami wódki skosztować.

Chcieliśmy, by z najbliższymi

Nasz mężczyzna spełnił toast

Licząc na to, że w przyszłości

Zapomni o alkoholach.

Miałam nadzieję, że próba

Skończy się innym wynikiem.

Przepił ojca, wszystkich wujów

Wraz z dziadkiem – alkoholikiem!

Niestrawne ciacho

Dziewczyny przed zamążpójściem

Mają swój wieczór panieński.

Na każdym z nich być musi

Chociaż jeden „akcent męski”.

Dla mnie wieczór urządziła

Ma najlepsza przyjaciółka.

Bawiłyśmy się w mym domu

Przy wódeczce i przy „ziółkach”-

Przecież nie ma prohibicji.

W pewnym momencie do drzwi

Puka oficer policji.

Mówi, że były dość liczne

Doniesienia od sąsiadów

W sprawie zagłuszania ciszy

Sopranem w tonacji C-dur.

 

Ale żadna go nie słucha,

Bo policjant fajne ciacho.

Myślały, że to striptizer,

Więc krzyczały: Do nas! Zachodź!

Otoczyły go kółeczkiem,

I do tańca zapraszają.

Piszczą. Klaszczą. Niecierpliwie

Na jego występ czekają.

 

Ale czar  prysnął niebawem.

Ucichł nasz gwar bełkotliwy,

Gdyż się wkrótce okazało,

Że policjant był prawdziwy!