Ewolucja?

Mój starszy brat jest od zawsze

Typowym niebieskim ptakiem.

Gdy Mu „stuknęła” trzydziestka,

Prysły nadzieje wszelakie

Moje i całej rodziny,

Że się ustatkuje wreszcie

I w końcu stworzy rodzinę

Ciesząc się rodzinnym szczęściem.

 

No i wreszcie tak się stało,

Gdy pojawiła się Ona.

Także z artystyczną duszą

I jak On, też „postrzelona”.

 

Nagle w Nim… metamorfoza!

Zakochany w ładnej buzi

Po raz pierwszy w swoim życiu

Znalazł pracę, spłacił długi.

Wszystkich zadziwił, że on

Po prostu „wyszedł” na ludzi!

 

Czasami nawet żartował,

Iż  zbuduje dom za miastem

I spłodzi gromadkę dzieci,

Bo dla niego „nic nie straszne”!

 

Te pomysły jeszcze dawniej

Byłyby jego koszmarem.

Nie dopuszczał wtedy myśli,

By życie miał aż tak szare!

 

Miesiąc temu obchodzili

Trzecią rocznicę poznania.

Napisał dla Niej… piosenkę,

A Jej rodzicom miał zamiar

Oświadczyć się o Jej o rękę!

 

Jednak spóźnił się nieznacznie,

Bo tylko o tydzień chyba,

Gdyż ona wcześniej listownie

Oświadczyła, że z Nim… zrywa!!!

 

 

Sposób na życie?

Mam już dwadzieścia osiem lat.

Nareszcie zostanę ojcem,

Ale najbardziej się boję,

Że to dziecko będzie… chłopcem.

 

A dlaczego? A dlatego,

Że wybór imienia chłopca

Będzie traumą nie dla Niego,

Ale dla mnie jako ojca.

 

Bo ja mam na imię Robert,

Tak jak mój tata i… dziadek.

Lecz to nie koniec Robertów,

To po pra-pra-dziadku … spadek!

 

Ojciec już się na to cieszy,

Że być może się okaże,

Iż będzie kolejny Robert –

Rodzinnego „herbu” adept.

 

Jednak ja za nic na świecie

Nie chcę tego ciągnąć dłużej,

Bo to debilna tradycja

I ja ten obyczaj zburzę!

 

Żona chwali te intencje

I uważa, że to fajne

Mieć potomka i samemu

Nazywać własną ferajnę.

 

Za to rodzina uważa,

Że właśnie „nas powaliło,

Bo przez „całe pokolenia

Robertom dobrze się żyło”!

 

Po twarzy…

Zakrzątnęłam się ostatnio

Nad bardziej różnorodnymi,

Niż stosowałam dotychczas,

Sztuczkami kosmetycznymi.

 

Mam trochę więcej czasu, więc

Przed lusterkiem przesiaduję

I różne triki make-upu

Na sobie wypróbowuję.

 

Podszedł do mnie wczoraj wieczór

Mój mąż wyraźnie zmartwiony

I powiedział: „Przestań wreszcie

Za ideałem wciąż gonić.

Daj spokój. Taką masz buzię.

Ani puder ani kremik,

Chociaż będziesz kombinować,

I tak niczego nie zmieni.

Ja kocham Cię, jaka jesteś

I wciąż  tak samo uważam,

Że pasujemy do siebie

Po charakterkach i… twarzach.

 

Ja także byłam dlań miła

I odrzekłam w ten sam sposób:

„Ja kocham Cię, jaki jesteś,

Tylko… nie przeszczepiaj włosów”!

 

„Abstrakcja”

Moja żona jest artystką.

Pisze wiersze i maluje.

Nigdy nie siedzi bezczynnie.

Wciąż twórczo nad czymś pracuje.

 

Wydała tomik poezji.

Trzy wystawy także miała.

Mojej mamie twórczość żonki

Niezmiernie się… podobała.

 

Poprosiła żonę, żeby

„Abstrakcję” namalowała

Do salonu, bo nie znosi

Że tam ściana pusta, biała.

 

Ucieszyła się tym żona.

Zaraz do pracy się wzięła.

Rodzice są zachwyceni,

A autorka dumna z dzieła!

 

Jednak jest poważny problem,

Bo rodzice bez Niej, sami

Pospieszyli się wieszając

Dzieło „do góry nogami”!

 

Żonę drażni ten „nietoperz”

Od chyba piętnastu latek,

Ale nie chce go przewiesić,

Bo… ktoś popełniłby gafę.

Przesłanie

Moja dziewczyna „od zawsze”

Pragnęła być na YouTube.

Chciała uruchomić kanał

I zbierać dużo polubień.

 

Ale nie mogę powiedzieć,

Że aż tryskała zapałem,

Żeby się do tego zabrać.

Ja Ją w tym motywowałem.

 

Przypominałem, radziłem,

Zachęcałem, na nic wszystko.

Wreszcie zupełnie niedawno

Poczuła, że jest artystką.

 

Rozpoczęła testowe

Nagrywania i montaże.

Nade wszystko byłem ciekaw,

Co odkrywczego pokaże.

 

Dziś nareszcie mi przysłała

Link do pierwszego utworu,

Filmik fajnie zmontowany,

Zrobiony jak zwykły… pornus.

 

Ale miał w sobie przesłanie:

Goły facet, dziwka obok

Mówi do mnie seksy głosem:

Upierdliwcze, zrywam z Tobą…

Prezent

Punkt Pakowania Prezentów

To miejsce, w którym pracuję.

Nie myślcie, że mój atrybut

To tylko papier i sznurek.

 

Przecież prezent to podarek

Z ważnej okazji dawany.

Wybór też nieprzypadkowy,

Ale zawsze przemyślany.

 

Spakowany być też musi

Nie wymyślnie, ekscentrycznie,

Ale z gustem, elegancko,

Estetycznie, artystycznie!

 

Przy niektórych zamówieniach,

Trzeba się sporo natrudzić.

I właśnie ja z koleżanką

Świadczymy takie usługi.

 

Ale dziś miałam przypadek

Wyjątkowy, wręcz niezwykły.

Przyszła dość młoda kobieta

Rozdrażniona, że aż iskrzy.

W ręku miała siatkę, a w niej

Figurkę. Porcelanową!

Rzuciła wszystko na ziemię.

Słychać było głośny łomot.

Jakby tego było mało

Podniosła to i ponownie

Bez chwili zastanowienia

Cisnęła jeszcze gwałtowniej.

 

Potem poddała mi wszystko

Bym ładnie opakowała.

Na mą pytającą minę

Tak mi to uzasadniała:

 

„To dla teściowej podarek.

Marzyła o tym przez lata.

Teraz, nawet jak pozlepia,

To będzie tylko atrapa”.

 

Nie mam słów, by skomentować

Maniery onej paniusi.

Lecz z zachowania wnoszę, że

Nieźle stukniętą być musi!

 

Ocena

Poznałem fajną dziewczynę.

Widocznie dla Niej też byłem,

Bo po kilku małych drinkach

W łóżku jej względy zdobyłem.

 

Chwilę po skończonym seksie,

Kiedy mogła już coś mówić,

Stwierdziła, że już od dawna

Nie przeżyła… takiej nudy.

Ma porównanie, bo nieraz

Podrywała fest chłopaków,

Ale żaden z nich dotychczas

Nie miał takich jak ja braków.

 

Untitled

Gdy syn miał problem z laptopem.

Do swoich kumpli wydzwaniał,

Szukał rozwiązań ma forach,

Chociaż na mnie miał też namiar!

 

Nie chciał do mnie, bom „za stary”

I „nie znam się dobrze na tym”.

Potraktował mnie tak, jakbym był

Steranym, zużytym gratem!

 

Ostatecznie jednak mój syn

Zwrócił się do mnie o pomoc.

Gdy przyszedł do mnie z laptopem,

Czułem, że „zdeptał” swój honor.

 

Jedyne, co mogłem zrobić,

To przeinstalować system.

Inne czynności byłyby

Całkowicie niekorzystne.

 

Wcale nie mogę zrozumieć

Braku zaufania do mnie.

Ja jestem informatykiem,

Że wspomnę o tym nieskromnie.

 

Naprawianie komputerów

To dla mnie banalna sprawa.

Instalowanie systemu

To nie praca, to zabawa.

 

Mam niejakie przypuszczenie,

Ale uznam to za pewnik:

Mój syn jest bardzo ambitny,

Pewnie chciał być samodzielny.

Curriculum Vitae

Chciałabym poszukać pracy,

Bo w obecnej zbyt się nudzę.

Porozsyłałam swe CV.

Że coś znajdę się nie łudzę.

 

Otrzymałam mnóstwo zwrotów.

Rzadko kto w liście odpowie.

Ale jedno z pism odmownych

Było bardzo nietypowe:

 

„Aktualnie nie szukamy

Pracowników czy pracownic,

Lecz chcielibyśmy się spotkać,

Żeby coś z Panią uzgodnić.

Mamy dorosłego syna,

Który żyje jak samotnik,

Z Pani profilu wynika,

Że jesteście z nim podobni”.

 

Nie odpisałam, bo ten list

Wnerwił mnie, ale też zdziwił.

Chyba dla draki powinnam

Poprosić o jego CV.

Mistrz kuchni

Mój facet chciał mi dziś sprawić

Prezencik na „walentynki”.

Miała to być kolacyjka

A nie „lufa i piklingi”.

 

Bardzo mnie to zaskoczyło,

Bo dotąd najwyższym szczytem

Było gotowanie wody

A także… solenie frytek!

 

Przeczytał mnóstwo przepisów.

Zadał mi miliony pytań.

W końcu wziął się za pichcenie,

Ja poszłam trochę poczytać.

 

Siedziałam w pokoju obok,

By nie przeszkadzać mistrzowi.

Słyszałam przez drzwi, jak w kuchni

Miły dwoił się i troił.

 

Ale wtedy, gdy poczułam

Swąd kuchenny aż w pokoju,

Pobiegłam tam, żeby sprawdzić

Pełna  lęku, niepokoju.

 

On zatrzymał mnie u progu

Wyjaśniając, że ma wszystko

Co planował pod kontrolą.

Udał mu się nawet biszkopt!

Teraz tylko oczekuje,

Aż się olej zagotuje.

 

Nie spytałam na cholerę

Potrzebny wrzątek z olejem,

Bo z oleju zamiast pary

Buchnął płomień w kłębie spalin!