Nieprofesjonalny

Miałam kiepskie przeżycia.

Skutkiem tego – depresja.

Poszłam do psychologa,

Właśnie trwa pierwsza sesja.

 

Szczerze mówię o swym życiu,

O dzieciństwie i młodości.

O krzywdach, co mnie spotkały

I krótkich chwilach radości,

Które spędziłam w ukryciu

W ramionach swego chłopaka.

 

Psycholog mi nie przerywa.

Patrzę na niego. On płakał!

Po chińsku

Poszedłem z moją dziewczyną

Na obiad do restauracji.

Oboje wzięliśmy kaczkę.

Jest okazja do libacji.

Kaczuszkę pyszną, po chińsku

Podawano na półmisku.

Dziewczyna pierwsza dostała.

Ja na swe danie czekałem.

Przez dwa kwadranse bez mała

Swej porcji nie otrzymałem.

Spoglądałem, jak je ona

Tylko wąchając aromat.

W końcu pytam się kelnera,

Gdzie jest moje zamówienie,

Bo dłużej czekać nie sposób.

On moje sztućce zabiera

Manifestując zdumienie,

Gdyż dał porcję dla dwóch osób.

Dwie nadzieje

Miałam miejsce w samolocie

Obok fajnego faceta.

Wolny fotel między nami

Wciąż jeszcze na kogoś czekał.

Miałam nadzieję, że pusty

Przez cały lot pozostanie,

Będę więc miała sposobność

Na bliższe z nim zapoznanie.

 

Przede wszystkim z miłym panem

Nawiązać rozmowę chciałam.

 „Czy ktoś tu jeszcze usiądzie?”

Uprzejmie go zapytałam.

Spojrzał na mnie dość uważnie.

 Nie był to dla mnie komplement.

Uprzejmie mi odpowiedział:

„Mam nadzieję, mam nadzieję…”

Ale ubaw!

Ktoś uszkodził mi laptopa

Podczas imprezy w mym domu.

Nie wiem, co w nim jest zepsute,

Tylko serwis może pomóc.

Oddałem go do naprawy

W punkcie autoryzowanym.

Minął już okres gwarancji.

Nie spodziewam się wymiany.

 

Orzeczeniem serwisanta

Jestem bardzo zdruzgotany.

Laptopa się nie naprawi,

Ponieważ został zalany.

Po pierwsze – ktoś alkoholem

Zmoczył mocno klawiaturę,

A potem zaś na nią nasikał.

I to by było – po wtóre.

Poniedziałek, fetorek

Mieszkamy w akademiku

Razem ze współlokatorem.

Ten facet mnie bardzo wnerwia

Zachowaniem i ubiorem.

Dokładałem wszelkich starań,

By go zniechęcić do siebie.

Gdyby on się wyprowadził

Mieszkałbym tutaj jak w niebie!

Kiedy wyjechał na weekend

Zrobiłem „kloca” w wucecie.

Nie spuściłem po nim wody.

W jakim celu? Sami wiecie –

Chciałem, żeby się wkurzył,

Bo gdy wróci i zastanie

Taki syf w naszej łazience,

Wtedy opuści mieszkanie.

 

Wiedziałem, że w poniedziałek

Ma zajęcia na uczelni.

On pierwszy wróci z weekendu,

Ja wtedy będę w czytelni.

Kiedy wszedłem do pokoju,

Fetor „witał” mnie ogromny.

Coś się stało, czyżby facio

Leżał w kiblu nieprzytomny?

 

Jego nie ma i… nie było.

Cholernie mnie to wkurzyło,

Gdyż sam sobie narobiłem,

To, czym teraz się dusiłem.

On właśnie porzucił studia,

Bo mu przestało zależeć.

A swoje rzeczy z pokoju

W innym terminie odbierze.

Zatarte ślady

Mieszkam wspólnie z koleżanką.

Dobrze się z nią dogaduję.

Z okazji dwudziestych urodzin

Właśnie imprezę szykuję.

To dla mnie duże wyzwanie.

Staram się, by było fajnie.

Pożyczyłam lampę UV,

Będzie świecić bardzo ładnie.

Ale włączę ją dopiero,

Gdy będzie finał zabawy.

W ultrafiolecie obecni

Będą wyglądać jak zjawy!

 

Żeby sprawdzić, jaki efekt

Ma niespodzianka wywoła,

Włączyłam ją tylko na próbą

Obchodząc pokój dokoła.A

Światło padło na kanapę

Gdzie sypia moja kumpela.

Tam rewia świecących plam

Całe posłanie zaściela.

 

Nie wiedziałam, że psiapsiółka

Nie zmieniła dziś pościeli.

Zmieniłam wszystkie jej bety.

Goście „plam” już nie widzieli.

Spokój zakłócony

Zwiedzałam spokojnie miasto,

Kiedy zobaczyłam nagle

Gościa, który z aparatem

Wyczyniał dziwne spektakle.

A to wspinał się na palce,

Albo odchylał do boku.

Ciągle w mą stronę zwrócony

Nawet próbował podskoków.

 

Myślałam, że to żartowniś

Chce ze mnie zrobić idiotkę.

Jednak w końcu zrozumiałam,

Że on chce mi strzelić fotkę!

Zirytowana ogromnie

Odwróciłam się na pięcie

I pojęłam, że ten facet…

Swej rodzinie robił zdjęcie.

Na sianeczku, sianie

Moi kochani rodzice rodzice

Są okropnie pryncypialni

Szczególnie we wszystkich sprawach,

Które dotyczą sypialni.

 

Choć mam dowód osobisty

Traktują mnie jak małolata.

Mama jest apodyktyczna,

Bardziej liberalny tata.

 

Ona znalazła w mym kompie

Me amatorskie nagranie –

Taki niewinny erotyk

O baraszkowaniu w sianie.

Jeszcze bez montażu,

Jeszcze bez muzyki,

Myślałem, że będzie

Perłą erotyki.

 

To był mój pierwszy teledysk,

Miał być debiut, a nie zysk.

Nie zmogła mnie kula,

Nie zmogły mnie „rany”,

Ale mnie przemogła

Surowość mej mamy.

Natychmiast dostałem szlaban

Na kompa i randkowania.

Ale to nic. Musiałem też

Słuchać długiego „kazania”!

 

Nie wiem jednak, co wkurzyło

Bardziej Mamę w tym filmiku.

To, że oglądam „te rzeczy”,

Czy to, że dwoje „grzeszników” –

Ja i moja ukochana

Znajdziemy się w Internecie

Na wielu polskich ekranach.

Będzie to świadomy „przeciek”!

 

Syzyf

Winda znów była nieczynna.

Jak pozostali sąsiedzi

Wszystkie piętra po kolei

Piechotą musiałem „zwiedzić”.

Mieszkam na dwunastym piętrze.

Nogi mi spuchły jak bania,

Musiałem, chociaż raz dziennie,

Po zakupy wyjść z mieszkania.

 

Dziś wszedłem z dużym wysiłkiem.

Myślałem, że zaraz skonam.

Gdy odpocząłem, dostrzegłem,

Że winda już naprawiona!

GMO

Ratujmy żyjących ludzi,

Nie tylko życie poczęte.

Każde życie bez wyjątku

Dla wszystkich winno być święte.

 

Ludzkie życie z różnych przyczyn

Bywa wcześniej przerywane.

Ludzie giną w czasie wojen

I klęsk żywiołowych. Dane

Jednak nie oddają skali

Najważniejszej z przyczyn śmierci

Grożącej milionom ludzi.

Jak ustalili eksperci,

Jedna ósma populacji

Jest dotknięta plagą głodu.

Tam, gdzie najwięcej ludności,

Ziemia rodzi najmniej płodów.

 

Problem – to nadmiar ludności.

Wielki przyrost naturalny

Jest wynikiem przeświadczenia,

Że to stan całkiem normalny,

Gdyż liczne w domu potomstwo,

To świadectwo pomyślności.

 

Bardzo ciężko wtedy dyszę,

Kiedy takie bzdury słyszę.

Przecież zgodnie z treścią Biblii,

To właśnie ludzie powinni,

I po to im rozum dano,

By czynić ziemię poddaną.

A niezbędnym skutkiem tego

Jest mieć żywność dla każdego.

 

Zwykła hodowla zbyt długo

I w sposób ograniczony

Pozwala osiągać te cele,

Na które czekają miliony

Głodujących w świecie ludzi.

Jest nas już siedem miliardów.

Więc żeby wszystkich wyżywić

Potrzeba nowych standardów

Pozyskiwania żywności.

Nie tylko większej ilości

Lecz  też najwyższej jakości.

 

W krajach strefy równikowej,

Gdzie warunki niekorzystne,

Dlatego jest brak żywności,

Bo ona tam szybciej wyschnie,

Nim urodzi jakiś plon.

Stąd problem głodu się wziął.

 

Światowa produkcja żywności

Może by wystarczyła,

Gdyby nawet sucha ziemia

Też jakieś plony rodziła.

Są pustynne nieużytki

Do zagospodarowania.

Są też bagna, rozlewiska

Do mądrego osuszania.

A gdzie grozi nadmiar wody,

Potrzebna jest też budowa

Tam przeciwpowodziowych.

 

Lecz to wymaga nakładów

Na pozyskanie obszarów,

Które  dziś leżą odłogiem.

To są miliony hektarów,

Gdzie rychło może się zdarzyć,

Że, gdy znajdzie się tam woda,

Zmienią się w wielkie oazy.

 

Trzeba także, oprócz tego,

Wielu nowych technologii

Oraz ludzi, by tą wiedzę

W polu zastosować mogli.

 

Podjęte są już działania

Wszędzie, gdzie to dziś możliwe,

Żeby susze i powodzie

Były jak najmniej dotkliwe.

 

Są wymogi do spełnienia:

Nawożenie, nawadnianie,

Oraz wszędzie tam, gdzie można

Także mechanizowanie,

To kierunek bardzo słuszny

Dla Zielonej Rewolucji.

Tam, gdzie spełniono warunki

Plon się zdwoił w czasie krótkim.

Mimo wszystko są problemy,

Bo rośliny zmutowane,

Chociaż są bardziej wydajne

Mają też cechy niechciane:

I gdy będzie jakiś wstrząs,

Nie zrodzi się żaden kłos.

 

Potrzebne więc są odmiany

Roślin odpornych na susze,

W tym przypadku trochę łatwiej

Jest zebrać potrzebne fundusze.

Z odpornością na choroby

Bardzo trudno się uporać,

Bo bakterie i wirusy

To jest taka „dzielna” flora,

Która sama się mutuje

I odporniejsza się staje

Na środki, które roślina

Jako lekarstwa dostaje.

 

Tu nadzieja w genetyce.

Ona przyspieszy zjawiska,

Które odkrył Grzegorz Mendel

W prawie od Jego Nazwiska.

Dotychczas praktykowana

Zwierząt i roślin hodowla

To już niewystarczające,

Żeby starać się o „Nobla”.

Tak robiono do tej pory.

Dziś nauka sięga dalej.

Gdy potrzeby coraz większe,

Lepszych trzeba doskonaleń.

 

Dla ogółu  niezbyt znane

Jest to, że „Pierwszy Genetyk”

To naukowiec w habicie,

Który dowiódł niezbicie,

Że zespól genów to cechy

Potomstwu przekazywane.

 

Dziś wiadomo znacznie więcej.

DNA i jego struktury

To pole dla genetyka,

Szansa poprawy natury.

 

Trzeba uzyskać odmiany

Odporne na te choroby,

Które pomimo ochrony

Znacznie niszczą ziemiopłody.

 

Trzeba lepiej przystosować

Rośliny rosnące na polu

Do przetrwania braku wody

Lub jej większych niedoborów.

 

To kierunki najważniejsze

Dla poprawy sytuacji.

Co najmniej ćwierć wieku trzeba

I miliardowych dotacji,

Nim uda się plany wdrożyć.

Chciałbym takich czasów dożyć,

Kiedy ziemski „padół marny”

Ludzie będą opuszczali

Tyko z przyczyn naturalnych.

 

Nie wystarczy już doraźna

Pomoc na wypadek głodu.

Potrzeba jest wspólnych działań

Wszystkich bogatych narodów,

Żeby w czasie dosyć szybkim,

Zmniejszyć poziom głodowania.

Zamiast przysłowiowej rybki

Dać wędkę do jej łapania.

 

Kiedy zniknie z ziemi głód

Ja uwierzę, że to cud!