Bez reszty

Jestem kasjerem w markecie.

Obsługuję różnych ludzi.

Codziennie robię to samo,

Coraz bardziej mi się nudzi.

 

Dzisiaj obsługiwałem

Super laskę jakich mało.

Większość facetów  na świecie

Chętnie by ją poderwało.

Zebrawszy się na odwagę

Postanowiłem to zrobić.

Miałem jej wydać akurat

Banknot dziesięciozłotowy.

Napisałem na nim szybko

Numer swego telefonu

I podałem jako resztę

Wraz wydrukiem paragonu.

 

W ogóle na mnie nie patrząc

Dotknęła dychy jak ochłap

Mówiąc do mnie dobitnie

„Reszty nie trzeba” i… poszła

Trudne początki

Byłam dzisiaj na obiedzie

U rodziców mego chłopca.

Nie poznałam ich dotychczas,

Czułam się troszkę jak obca.

Nie wiedziałam, że tam będą

Prócz rodziców także inni

Bliżsi i dalsi członkowie

Jego dość dużej familii.

 

Obiad był dosyć wystawny.

Częstowano alkoholem,

A nie wszyscy biesiadnicy

Mieli nad sobą kontrolę.

Byłam mocno stremowana,

Gdy mój miły nierozważnie

Powiedział, że już pół roku

Chodzi ze mną na  poważnie.

Ma też zamiar się oświadczyć.

Potem za zgodą rodziny

Jako przyszli narzeczeni

Ogłosimy zaręczyny.

 

Na to jeden z jego braci

Co kieliszek w ręku taszczył,

Zapytał o termin, kiedy

Zamierzam się „tej” oświadczyć.

 

Wśród zaległej nagle ciszy

Usłyszałam odgłos dziwny.

To matka mego chłopaka

Wyszeptała „Oby nigdy”.

Taryfa ulgowa

Przez tydzień leżałam w łóżku.

Ciężka grypa mnie zwaliła.

Chociaż dzisiaj z łóżka wstałam,

Jeszcze „pijana” chodziłam.

 

Gdy to mama zobaczyła,

To zaraz mi nakazała,

Żebym calutkie mieszkanie

Do obiadu posprzątała.

Powiedziałam Jej, że jeszcze

Jestem bardzo osłabiona,

W dalszym ciągu mam gorączkę

I ból w piersiach i ramionach.

 

Mama trochę zatroskana

Powiedziała mi: „Jak wolisz.

Nie będę cię ponaglała,

Możesz posprzątać… powoli.”

Zażarcie…

Zauważyłem, że kumple

Codziennie  idąc na lanczyk

Ścigają się tak namiętnie,

Jak do panny jej amanci.

 

Dzisiaj się zorientowałem,

Że powodem tych zawodów

Nie było w żadnym przypadku

Poczucie silnego głodu.

Po prostu przy ich stoliku,

Gdzie z kolegami siadali,

Było jedno wolne miejsce

I to o nie się ścigali.

 

Ten z nich, który był wolniejszy

Jako przegrany  na pewno

Musiał przy drugim stoliku

Zasiąść do posiłku ze mną.

Puste koperty

Przez wiele lat się spóźniałem

Z wysłaniem życzeń świątecznych.

Teraz postanowiłem, że

Będę sumienny i grzeczny.

Właśnie dzisiaj dumny z siebie

Z poczty do domu wróciłem

Z przekonaniem, że być grzecznym

To dla mnie żaden wysiłek.

Patrzę i oczom nie wierzę,

Że na biurku karty leżą.

Ten widok tak mnie zszokował,

Że straciłem cały rezon.

Wszystko jest nie tak, jak chciałem.

Znów  wyjdzie, że jestem gamoń,

Gdy rodzina i znajomi

Puste koperty dostaną.

P.S.

Po tej wpadce tylko dziadek

Jedynie  mnie nie unika.

Wierzy mi, że wciąż go kocham,

A wie to od… Szczepanika.

Tajska niespodzianka

Nareszcie jestem w Tajlandii.

Ten urlop wciąż mi się marzył.

Wieczorem, tuż po przyjeździe,

Spacerowałem po plaży.

Zobaczyłem tam dziewczynę

Piękną i egzotyczną,

Zjawiskową i cudowną,

Prawie nierealistyczną.

 

Nie znała mego języka,

Lecz przemawiała gestami.

Tak nawiązała się bliskość

Między naszymi ciałami.

Dała mi się pocałować,

A całowała gorąco,

To wyglądało na przyszłość

Ogromnie zachęcająco.

 

Dostawszy taką  zaliczkę

Sięgnąłem pod minispódniczkę

Próbując  pójść o krok dalej.

Zupełnie  niespodziewanie

Trafiłem nagle na „coś  tam”,

Co w spodniach swoich także mam.

 

Ręka sama się cofnęła,

Jak tylko to „coś” dotknęła.

Wtedy „ona” nie gestami,

Lecz  angielskimi słowami

I z wyraźną nutą kpinki

Spytała:

 „A co, wolisz dziewczynki”?

Niezamierzony impas

Moja dziewczyna gra w brydża.

To jej pasja ponad wszystko.

Mam wielu znajomych graczy

Wśród brydżystek i brydżystów.

W tym gronie jest też mój kumpel,

Ale ja z nim nie gram z nim w karty.

Mam zupełnie inne hobby.

Moim konikiem są narty.

Nocne rozgrywki mej lubej

Zajmują te wszystkie noce,

Które sam  z nią mógłbym spędzić

Jako upojne, urocze.

Spotykamy się dość często

Ja, kumpel i ukochana.

Dzisiaj przyszli do mnie wcześnie,

Bo grali w brydża do rana.

Ledwo weszli, pytam kumpla,

Jak się w luba spisywała

Mając na myśli tylko to,

Czy dobrze… licytowała.

 

Ona wybuchnęła płaczem

I wyznała mi od razu,

Że przeprasza mnie za zdradę

Oraz za sprawiony zawód.

Więcej już tego nie zrobi,

Mogę się nie obawiać.

Prosi mnie tylko o to,

Żeby jej nie zostawiać.

Będąc pod  brydżystów wpływem,

Używając ich odzywek

Wyimpasowałem damę,

Choć wcale tego nie chciałem.

Teraz  muszę zdecydować,

Czy mam dla swojego dobra

Wygrać lub poddać rozdanie,

A potem całego robra.

To nie to, co widać…

Dziś bardzo wcześnie oddałam

Próbkę swej krwi do badania.

Przeszłam żołądkową grypę

I grożą mi powikłania.

W laboratorium  dość tłoczno.

Długo w kolejce czekałam.

Byłam na czczo. Sucho w ustach.

Napić się koniecznie chciałam.

Muszę się spieszyć, bo późno.

Nie chcę spóźnić się do pracy,

Ale nie mam samochodu

Oraz szybkości biegaczy.

 

Kupiłam żółtą herbatkę,

Bo czynny był w firmie bufet.

Choć w przezroczystym plastiku,

Jednak smakowała super!

 

Odprawa już się zaczęła.

Byłam spóźniona, lecz weszłam.

Stoję w drzwiach zdenerwowana,

Z nerwów cała aż się się trzęsłam.

W ręku trzymałam herbatkę.

Wyjaśniłam swe  spóźnienie

Tym, że byłam na badaniach,

Bo mam kłopoty z trawieniem.

Wszystkie oczy w moją stronę

Patrzą się cośkolwiek dziwnie.

A najbardziej na herbatkę

Wyglądającą niewinnie…

Gały źle widziały…

Wciąż patrzę w stronę chłopaka,

Który mnie interesuje.

On widzi moje spojrzenia,

Lecz wcale nie reaguje.

 

Ciągnie się to już dość długo,

Ale wiem, że nieuchronnie

Nadejdzie ta chwila, kiedy

Wreszcie odezwie się do mnie.

 

Stało się, że On przemówił!

Ma cierpliwość nagrodzona!

Łykam każde jego słowo

Z emocji cała speszona.

„Powiedz, gdybyś stóp nie miała,

Czy buty byś zakładała”?

„Na pewno nie – tak stwierdziłam –

Nie przydałyby się na nic”.

Zaśmiał  mi się drwiąco w twarz:

„No to po co nosisz stanik?

Sen czy jawa?

Śniłam w nocy sen koszmarny:

Mąż porzucił mnie dla innej.

Kiedy go z nią zobaczyłam

W sytuacji  dość intymnej,

Pobiłam ją niezbyt  mocno.

Choć byłyśmy rywalkami

Nie szarpałam jej za włosy,

Tylko waliłam pięściami.

Na koniec ją zwyzywałam

I równo z błotem zmieszałam.

 

Opowiedziałam mężowi

Cały ten sen z detalami.

Jak on to wszystko usłyszał,

Ze śmiechu zalał się… łzami.

 

Postanowił chyba sobie

W życie wdrożyć tą opowieść

I w realu, tak jak we śnie,

Do innej kobiety odejść.

 

Spytałam go czy to prawda

Chcąc rzeczywistości  dociec.

Przyznał mi się, że zapragnął

Zobaczyć,  jak bez oręża

Dwie dość leciwe „ciocie”

Zaciekle i bez pardonu

Zawalczą o niego… w błocie!