Wziąć na chatę…

Jestem z dziewczyną od roku.

Kocham i jestem kochany.

Chciałbym spróbować wprowadzić

W naszym związku ważne zmiany.

 

Po prostu chcę z Nią zamieszkać

I w nocy mieć obok siebie.

Mam przecież własne mieszkanie,

W nim byłoby nam jak w niebie!

 

Kupiłem więc czekoladki

I napisałem Pieszczoszce

Na czerwonym karteluszku:

Słowa zawarte w tej strofce:

 

„Jeżeli Ty tylko zechcesz,

To Twe będzie me mieszkanie.”

Popatrzyła pytająco,

Czy… ofiaruję je dla Niej?

 

Nim wyjaśniłem mój zamiar,

Rzekła: „To tak proste nie jest,

Bo jak ja tutaj zamieszkam,

To, gdzie się wtedy podziejesz”?

 

Azjata

Przez wiele lat mój małżonek

Marzył by jechać do Azji.

Oglądał filmy i zawsze

Puszczał wodze swej fantazji.

 

W styczniu wreszcie tam pojechał.

Dwa miesiące miał tam bywać.

Od początku swej podróży

Bardzo rzadko się odzywał.

 

No, różnica czasu spora.

Sygnał Internetu słaby.

Kiedy już kończył się luty,

Zaczęłam miewać obawy.

 

Długo nie miałam kontaktu.

Martwiłam się, że coś złego

Go spotkało, kiedy wreszcie

Miałam telefon od Niego.

 

Rozmowa była króciutka.

Powiedział, że tu jest życie,

O którym marzył latami.

On to życie ma w praktyce!

 

Mam o nim szybko zapomnieć,

Bo nie wróci, tu zostanie.

On jest pewny, że to życie

Jest dla niego… powołaniem.

 

Rozłączył się i już nigdy

Nie odezwał się szaleniec.

Po latach spędzonych razem

Dodałby wytłumaczenie!

 

Takie… kwiatki!

Od niedawna zamieszkałam

W swym nowym mieszkaniu w bloku.

Kupiłam lokal spółdzielczy,

Chociaż bardzo cenię spokój.

 

Postanowiłam tu mieszkać,

Bo moi bliscy sąsiedzi

Są jak ja w podeszłym wieku,

Więc nie mają… małych dzieci.

 

Dobrze mi się tutaj mieszka.

Bliżej poznałam sąsiadkę

Z mieszkania o piętro niżej.

Czasem proszę Ją na… kawkę.

 

Ja nie byłam jeszcze u Niej.

Gościć gości sama wolę.

Z nikim na zbytnią zażyłość

Nigdy sobie nie pozwolę.

 

Lecz uległam, gdy sąsiadka

Wręcz usilnie nalegała,

Żebym, kiedy jej nie będzie,

Kwiatki u niej podlewała.

 

Zgodziłam się, bo to przecież

Żadna w końcu jest fatyga,

A jej wdzięczność po powrocie

Na pewno kiedyś się… przyda!

 

Zostawiła mi swe klucze.

Mieszkanie – jeden pokoik,

A w nim sześćdziesiąt roślinek

Wszędzie, gdzie popadnie, stoi!

 

Na niewielkim, wolnym miejscu

Sześć kartek z wyjaśnieniami,

Kiedy i jak mam się zająć

Jej kochanymi kwiatkami.

 

Na jednej podziękowania

Bardzo miłe i… gorące

Że podziękuje za wszystko,

Gdy wróci… za dwa miesiące!

 

Start w dorosłość

Mój ojciec mi opowiadał,

Że w latach swojej młodości

Przeprowadził się w Bieszczady,

By tam zażywać wolności.

 

Los go rzucił do Rzeszowa

I tam właśnie pracy szukał.

Był po studiach, pracę znalazł,

Ale nuda do drzwi… puka.

 

Nikogo tam jeszcze nie znał,

Więc umieścił w prasie notkę,

Że pozna  miłą panienkę –

Fajną, wesołą… chichotkę –

Po to, by mu pokazała

Nieznane dla niego miasto

I nie zawsze tylko wtedy,

Gdy na dworze jeszcze jasno.

 

Zgłosiło się… trzech facetów.

Dwóch z nich chciało się dowiedzieć,

Czy ta metoda na podryw

Na pewno ich nie zawiedzie.

 

Ten trzeci chciał go przekonać

Że ojcu pokaże miasto

Z innej strony niż kobieta,

Bo preferuje… rubaszność!

„Dżentelmen”

Poznałam w końcu fajnego,

Wartościowego faceta.

Zakochałam się w osobie

O bardzo licznych zaletach:

 

W dżentelmenie w każdym calu,

Wiernym, oddanym, przyjaznym,

Mającym wielu przyjaciół,

Ostrożnym, ale… odważnym.

 

Nie wiedziałam jednak tego,

Że ma dwie odmienne twarze:

Jedną przeznaczoną dla mnie,

Drugą… zaraz się okaże:

 

Kiedyś przez zwykły przypadek

Wyszła na jaw prawda cała,

Gdy schlany gadał z kumplami,

A ja rozmowę słyszałam.

 

Przechwalał się, że ja jestem

Taka brzydka i… naiwna,

Że nigdy go nie zostawię

I „przylecę jak zagwizda”.

 

Nawet się nie zorientuję,

Że mnie zdradza na „wsie strony”

A że mam dużą kasiorę,

Więc on jest… zabezpieczony!

 

Będzie miał przez długie lata

Komfortowe życie przy mnie,

A jak mu się  sprzykrzę, to on

Odejdzie sobie do innej.

 

Zerwałam z nim, ale przedtem

Narobiłam tyle brudu,

Że otrzymał zakaz wstępu

Do „ulubionego” klubu.

Untitled

Dzisiaj wsiadł do autobusu,

Starszy, niewidomy pasażer.

Pomogłam mu znaleźć miejsce,

Bo dobre wychowanie tak każe.

 

Pan był mi wdzięczny za pomoc.

Gdy usiadł, powiedział do mnie:

„Dziewczyny z tak miłym głosem

Będzie mi trudno zapomnieć.

Musisz być dobra i śliczna.

Widzę Cię w swej wyobraźni

Jako człowieka pełnego

Życzliwości i przyjaźni”.

 

Naprzeciwko mego miejsca

Siedzieli dwaj jegomoście.

Obydwaj parsknęli  śmiechem

W dosyć zgryźliwej ripoście,

A jeden z nich rzucił słowa:

„Jesteś zrzęda, ślepy starzec.

Nie widzisz, że rzeczywistość

Jest różna od wyobrażeń”.

Prysznic

Mam współlokatorkę Krychę.

Ona kocha awantury.

Nie potrafi żyć bez afer.

Czepia się najmniejszej bzdury!

 

Nieustannie strzela fochy

I obraża o pierdoły.

Bardzo często jej się zdarza

Naprawdę grubo „przesolić”.

 

Ja mam utarty swój zwyczaj,

Że kiedy usłyszę budzik,

To pędzę zaraz pod natrysk,

Zanim ona się obudzi.

 

Po ostatniej takiej drace

Nie wytrzymałam już z nerwów

I wygarnęłam, że nie chcę

Już więcej takich rozpierduch.

 

Od tamtej pory, gdy tylko

Słychać dźwięk mej pozytywkę

Gnała szybko do łazienki,

A ja… „całowałam szybkę”!

 

Brała bardzo długi prysznic

I… śpiąca do łóżka wracała.

A ja spiesząc się do pracy

Na kąpiel czasu nie miałam!

 

Szybko się zorientowałam,

Czemu ona robi mi to.

Umyśliłam po swojemu

Rozprawić się z „tom kobitom”.

 

Na mym starym telefonie

Na „czwartą” włączyłam sygnał,

Który sam ma się wyłączyć,

Jak ją tylko z łóżka wygna.

 

Żeby zadziałał poprawnie,

W przedpokoju go schowałam

Na półce pod gazetami

I… na efekty czekałam.

 

Po tygodniu od montażu

Nie słyszę go już nic a nic,

A ona od dwóch tygodni

W środku nocy bierze prysznic!

 

Spiritus movens…

Jestem sama. Mam mieszkanie.

Nie chcę siedzieć w pustym domu.

Wynajmuję jeden pokój

Nielegalnie, po kryjomu.

 

I w ten sposób u mnie „goszczę”

Za niezbyt dużą opłatą

Panią tak jak ja samotną,

Lecz nie tak jak ja…  pyskatą.

 

Już trzy lata u mnie mieszka.

Trochę się… przyzwyczaiłam,

Choć przyznaję, że czasami

Nie byłam dla Niej zbyt miła.

 

Nieraz się denerwowałam

Na jej drobne uchybienia,

Lecz nawet nie pomyślałam,

By sublokatorkę zmieniać.

 

Ale, by odreagować

Każde  takie zamieszanie,

Działał we mnie imperatyw:

Musisz… posprzątać mieszkanie!

 

Ona to zauważyła

I często, z premedytacją

Wywoływała zatargi

Kończące się… moją akcją:

 

Ona jedynie patrzyła,

Gdy ja jak głupia sprzątałam.

Nigdy się nie przydarzyło,

By choć troszkę pomagała.