Rodziców się nie wybiera.
Moi, niestety, nie żyją.
Marzyłam, żeby ktoś miły
Do swej rodziny mnie przyjął.
I znalazłam, lecz niestety
Rodziców się nie wybiera.
Ojciec i matka męża
Chorują na Alzheimera
Rodziców się nie wybiera.
Moi, niestety, nie żyją.
Marzyłam, żeby ktoś miły
Do swej rodziny mnie przyjął.
I znalazłam, lecz niestety
Rodziców się nie wybiera.
Ojciec i matka męża
Chorują na Alzheimera
Z powodu pandemii „covid”
Mamy kwarantannę w domu.
Cała rodzina zamknięta.
Nie wolno wyleźć nikomu.
Z każdą dobą tej „niewoli”
Mir domowy w kąt się chowa.
Cała rodzina codziennie
Staje się bardziej nerwowa.
Najgorzej czuje się… Żona.
Jest drażliwa bez powodu.
Gdy spokojnie zapytałem
„Co ja źle zrobiłem znowu”?
Urządziła awanturę,
Że nie będzie nic wyjaśniać,
A ja swym głupim pytaniem
Dodatkowo Ją podrażniam.
Tu wygrzebała argument,
Żeby jeszcze siebie wspomóc,
Taki sprzed pandemii jeszcze:
„Za mało przebywasz w.. domu”!
Od pół roku bezskutecznie
Stałej pracy poszukuję.
Rozesłałam już swe CV,
Na oferty oczekuję.
Straciłam prawie nadzieję,
Że ktoś mi na nie odpowie.
Czyżby nie było zajęcia
Dla podobnych do mnie kobiet?
Dzisiaj jednak zadzwoniła
Babeczka z firmy, do której
Wysłałam kiedyś ofertę
I fotkę… swój wizerunek.
Chwilę pogadała o niczym,
I zaraz do sedna przeszła.
Zażądała, by papiery
Na „nienormalność” jej… przesłać.
Zaskoczyła mnie zupełnie
Posądzeniem o głupotę.
Odrzekłam, iż jestem zdrowa,
A ona zgrywa idiotę.
W odpowiedzi usłyszałam
„Przepraszam Panią najmocniej.
Myślałam, że rekrutacja
Skończy się wreszcie owocnie.
Poszukujemy wyłącznie
Osoby zdiagnozowane.
Pani zdjęcie mnie zmyliło.
I stąd taki głupi zamęt.
Mój chłopak jeździ motorem.
Jest wprawny, ale ryzykant.
Lubię z Nim jeździć sportowo-
Włosy rozwiać, gdy pomykam!
Mówią: „Nosił … razy kilka…”
Sprawdziło się to przysłowie.
Bo spadłam kiedyś z motoru,
Chłopak wezwał pogotowie.
Ja nie chciałam, bo nie czułam,
Że coś złego mi się stało.
Chłopak uparł się i wtedy
Wszystko mi się posypało…
W sanitarce brak lekarza,
Więc czym prędzej do szpitala
Chcieli mnie żywą dostarczyć
Więc kierowca zapi…alał!
A co ze mną? Zaraz powiem:
Udało się na zakręcie
Zrzucić mnie z noszy, a przez to
Złapałam… biodra zwichnięcie.
Dodatkowo uderzyłam
Głową w ratownika fotel,
To, że straciłam przytomność,
Dowiedziałam się już potem.
Bilans całego zdarzenia
Tu w dwuwierszu Wam wyłożę:
„Głowę kaskiem trzeba chronić
W karetce, nie na motorze”!
Mój Braciak złapał „covida”.
Póki co, czuje się świetnie.
Jednak ma już objawy: brak
Węchu i smaku – kompletnie!
Nie wiedział, że się zaraził,
Więc bez żadnych ograniczeń
Chodził jak zwykle trzy razy
W tygodniu na salę ćwiczeń.
W bardzo kłopotliwy sposób
Dowiedział się, że jest chory.
W czasie ważnego spotkania
Zaczął popuszczał fetory!
Był świadom tego, lecz nie czuł.
Uważał, że są…bezwonne.
Dopiero, gdy panie zaczęły
Rozglądać się niespokojnie,
Uświadomił to sobie, że
Nic nie czuje, bo węch stracił!
Wstydem za swoją beztroskę
I nieświadomość… zapłacił
Mamy poza miastem górkę.
Zimą jest tam fajnie, kiedy
Szusujemy w dół na nartach
Daleko od ludzkich siedzib.
Nikomu nie przeszkadzamy.
Tylko narty i saneczki.
Szusują w dół sami chłopcy.
Sanną cieszą się dzieweczki.
Właśnie świeży śnieżek opadł.
Są warunki do zjeżdżania.
Na stok młodzież się wybrała.
Dużo nas tam. Cała armia!
Użyliśmy sobie zimy.
Bez kontuzji się obyło.
Wracaliśmy dużą grupą.
Nagle komuś tak odbiło,
Że wezwał innych, aby mnie
Wrzucić do przydrożnej… zaspy.
Okazało się… nie zaspa,
Tylko… bryła ogromniasta,
Ale przyprószona śniegiem.
Co dalej, tego już nie wiem.
Obudziłem się w szpitalu
W wielkim „kapturze” na głowie.
Głupotę własnych kolegów
Przypłaciłem własnym zdrowiem.
Dwa tygodnie temu przeszłam
Trudną operację ręki
Złamanej w kraksie drogowej.
Ze względu na duże obrzęki
Mam zakaz jej używania
Przez minimum trzy tygodnie.
I najlepiej jakbym w łóżku
Polegiwała wygodnie.
To czas na regenerację
I wypoczynek po stresie.
Tych zaleceń stosowanie
To pewno sukces przyniesie.
Mój mąż, mimo że obecnie
Siedzi w domu bezrobotny
Nie uważa, by był powód
Aż tak szczególnie istotny,
Dla którego mam zaprzestać
Zajmowania się rodziną,
Bo to jest każdej kobiety
Fundamentalna powinność!
Przecież on i mały Synek
Pozbawieni mej opieki
Będą tylko wegetować
Jak jakieś „bidne kaleki”!
Teściowie go popierają
Stojąc murem za „biedaczkiem”
Bo jestem leń i stosuję
Chwyty i gierki… próżniackie.
Poprosiłem swego szefa
Żebym mógł wyjść z pracy wcześniej,
Bo zamówiłem dentystę,
Gdyż zęby mam dziś bolesne.
Zgodził się, choć z oporami.
Potwierdził, że mnie rozumie
I schorowanej osobie
Zgody odmówić nie umie.
Bo niego jest podobnie:
U okulisty ma być dziś
I dokładnie o czternastej
Na badanie oczu przyjść.
Po godzinie wyszło na jaw,
Że nas obu jedna droga
Prowadzi do okulisty
Oraz do… stomatologa.
Obaj na siebie wpadliśmy
W przychodni u… proktologa[1]!
Patrzcie ludzie! Różne „stołki”,
Ale ta sama choroba.
[1] Lekarz specj. chorób odbytu
Moja bliska koleżanka
Pracuje w modnej drogerii,
W której także wydzielono
Kącik Małej Perfumerii.
Ona właśnie jest z zawodu
Senselierką, czyli znawcą
Zapachów perfum, pachnideł,
A dla klientów doradcą.
W czasie obecnej pandemii,
By zmniejszyć ryzyko chorób,
Przed południem dwie godziny
Przeznaczono dla seniorów.
We wtorek do niej podeszła
Starsza pani z dużym nosem
Wystającym spod maseczki
Prosząc ją donośnym głosem,
By pomogła wybrać zapach,
Bo sama, jak jakiś staruch,
Totalnie utraciła węch
I smak od jakiś dni paru.
A we czwartek koleżanka
Odebrała z sanepidu
Wynik wiadomego testu:
Jest nosicielem covidu!
Z dnia na dzień Ona się czuje
Coraz gorzej, coraz słabiej.
A ten stan zdrowia „zawdzięcza”
Nieodpowiedzialnej babie!
Dla Niej to wielka tragedia.
Może na zawsze utracić
Swe zdolności senselierskie.
Za czyjąś głupotę płaci…
Jestem optykiem i… widzę,
Jak reagują pacjenci
Mierząc nowe okulary –
Ten drobny, lecz wielki sprzęcik.
Szczególnie dzieciaczki mają
Nietypowe skojarzenia
Wynikające z innego
Na rzeczywistość… spojrzenia.
Zapamiętałem dziewczynkę
Z dużą obu oczek wadą,
Której nowe okulary
Sprawiły ogromną radość.
Reakcja Jej była tak prosta
I jednocześnie niezwykła,
Choć nie dla mnie, lecz dla innych
Mogłaby być troszkę przykra.
Poprawiłem Jej na nosku
Piękne, nowe opraweczki.
Oczki dziewczęcia zabłysły
Jak dwie świecące gwiazdeczki.
Powiedziała, że jej nigdzie
Nic nie ciśnie i nie drażni.
A szkła chyba widzą za Nią;
Wnet się z nimi… zaprzyjaźni.
Zachwyt słychać nawet było
W Jej zauroczonym głosie,
Gdy mówiła: „Widzę nawet
Wielki pryszcz na pana nosie”!