Czy może być?

Już dwa tygodnie się męczę

Z nieustępliwą biegunką.

Dziwne, bo rozwolnienia

Zwykle trwają dosyć krótko.

 

Co zjadam, to „lecę” oddać.

Teraz praktycznie nic nie jem,

Bo brzuch boli nieustannie.

Wiem, że dobrze ze mną nie jest.

 

Ale łykam witaminki,

Smectę, węgiel, probiotyki,

Żeby się nie wyjałowić,

No i nie ze**ać się przy kimś.

 

Osiągam stabilizację

I „hoduję” ten stan rzeczy.

A przecież nie jestem głupia,

Choć trudno temu zaprzeczyć.

 

Bo „sra**ka to nic miłego.

Kto ją miał, ten mi przytaknie.

Ale dla mnie to okazja

Na spełnienie moich… pragnień!

 

Dziwne? Nie. Bo jestem gruba.

Próbowałam wiele razy

Różnych diet i specyfików,

Ale „cud” mi się nie zdarzył.

 

„Schodziło” ze mnie trzy kilo

I koniec, nie „chciało” więcej.

Ćwiczenia nie pomagały,

Nawet te trudne, najcięższe.

 

Pracowałam też fizycznie

Przy transporcie, na budowach.

Ale to mi w żaden sposób

Nie dało wrócić do zdrowia.

 

I dlatego liczę na to,

Że biegunka mi pomoże

Uzyskać normalną wagę…

Czy może być jeszcze gorzej?

 

Do bani!

Straciłem nadzieję na to,

Że jedyny nasz syneczek

Przedłuży nazwisko rodowe,

On jedyny jest z „tym mieczem”.

 

Nie mam braci, tylko siostry.

Po nim tylko linia męska.

Dziś Go wzięli do… szpitala!

Przyczyna była błazeńska.

 

Po pijaku miał „fantazję”

Bardzo debilną i…chorą.

Wsadził na prącie sprężynkę

Czym wywołał… chyba krwiomocz.

 

Obyło się to bez szwanku.

On ma już dwadzieścia sześć lat.

Chyba ma kłopoty z seksem,

Mimo że wkoło… tyle bab!

 

Właściwie, to już straciłem

Nadzieję, że jakaś pani

Stworzy z mym synem rodzinę.

Moje życie jest do… bani!

Iniekcja

Moja dziewczyna panicznie

Bardzo zastrzyków się boi.

Od dzieciństwa aż do teraz

Na iniekcję nie pozwoli.

 

Właśnie znów jest bardzo chora,

Więc koniecznie zrobić musi

Kompletną analizę krwi.

Przemyślałem, jak Ją skusić.

 

Wiem, że malutkie dzieciaczki

Są przymusowo szczepione.

Ciekaw byłem, w jaki sposób

Przed ukłuciem są chronione.

 

I znalazłem. Dla dzieciaków

Wrażliwych na kłucie igłą

Są plastry znieczulające

Albo specjalne mazidło.

 

Ten krem nazywa się „Emla”.

Koszt niewielki – parę złotych.

Wypróbowałem i… działa!

Wyczuwa się tylko dotyk!

 

Dziewczyna też tak odczuła,

Kiedy spróbowała sama.

Ta próba Jej pozwoliła

Poprzedni opór przełamać.

 

Zgodziła się pójść, lecz przedtem

Jeszcze raz użyła kremu.

Zadziałało. Od tej chwili

Nie powinno być problemów.

 

Ale młoda pielęgniarka

Nie mogła trafić do żyły.

Czyżby pod wpływem kremu

Aż tak bardzo się skurczyły?

 

W tej sytuacji musiała

Wyrzucić brudną igiełkę

I powiedziała dziewczynie:

„No to podaj drugą rękę…”

 

 

„Obżartuch”

Córka najbliższych sąsiadów

Naszej córce się zwierzyła,

Że jest chora na bulimię.

Jej pierwszej o tym mówiła.

 

Trzymała to w tajemnicy,

Ale czuje, że bez wsparcia

Nie da sobie dłużej rady

Ze swym pociągiem do żarcia.

 

Razem Ją przekonaliśmy,

By rodzicom powiedziała,

Że na tę straszną chorobę

Już od roku chorowała.

 

Od tamtej pory słyszymy

Awantury, że nie po to

Kupują tyle jedzenia,

Żeby je „wyrzucać w błoto”.

 

Że wciąż marnuje jedzenie,

Za które grosza nie płaci.

Tyle co Ona nie zjada

Nawet dwóch Jej starszych braci!

 

Sąsiadów bardziej dotknęły

„Straty” drogiego jedzenia

Niż problemy własnej córki

I skutki jej nieleczenia.

Halo, pomyłka…

Nie wiem z jakiej to przyczyny,

Aż przez trzy doby cierpiałam

Na biegunkę bakteryjną.

W życiu tak nie chorowałam!

 

Nie był to pierwszy mój rozstrój,

Więc sama wzięłam  lekarstwa.

Przedtem brzuch mnie czasem bolał,

Ale na skutek… „obżarstwa”.

 

Teraz nic nie pomagało.

Czułam się wciąż coraz gorzej.

Musiałam szukać pomocy.

Ale gdzie? O nocnej porze?

 

Teraz „lekarstwem” na wszystko

Jest kontakt telefoniczny.

Siostra dała mi swój numer

Do lekarza specjalisty.

 

Zadzwoniłam i bez wstępu

Omówiłam co mnie boli.

On chwilę cierpliwie słuchał,

Wreszcie wybuchnął chocholim

Śmiechem, że aż mną zatrzęsło.

Potem usłyszałam wreszcie:

Współczuję, że cię spotkało

Dość krępujące nieszczęście.

Lecz ma specjalność to… pralki.

A w tym przypadku, tak czuję,

Że przez telefon uszczelki

W twym „spuście” nie zamontuję”.

 

Doceniam refleks rozmówcy,

Gdyż to ja tu „dałam ciała”.

Po prostu zdenerwowana

Zły numer wtedy wybrałam.

 

 

Wredny?

Moi Dziadkowie od mamy

Nie najlepiej już się czują.

Są w swej starości samotni.

W dodatku często chorują.

 

Stwierdziłem to przypadkowo,

Kiedy tam wpadłem przejazdem.

Nie wiedziałem, że źle z Nimi.

Ale, gdy poznałem prawdę,

Postanowiłem, że odtąd

Zawsze chętnie Im pomogę.

Od tej pory Dziadkom w weekend

Zaopatrzenie dowożę.

 

Nie mam blisko, bo mieszkają

Sto kilometrów ode mnie.

Dlatego jeżdżę co tydzień,

Choć chciałbym nawet codziennie.

 

Zastanawiałem się czemu

Inni im pomóc nie chcieli.

Czy są zbyt zajęci sobą,

A może „troszkę schamieli”?

 

Po raz czwarty przyjechałem

Z zakupami pod dom dziadków.

Podjazd łańcuchem zamknęli.

Wyzywali od „gagatków”,

Wygrażając mi piąstkami

Zgodnym duetem stwierdzili,

Że ja „przez swoje natręctwo

Jestem… zakałą rodziny.

Przez to, że mam nudne życie,

Zerowy u mnie… dorobek,

Sam nie mając swojego stadła,

Zawracam rodzinie głowę!”

 

Dopiero wtedy pojąłem,

Dlaczego reszta mych krewnych

Nie pomaga swym seniorom.

Czy naprawdę jestem wredny?

 

Opiekun

Opiekowałem się Babcią.

Sam tylko, bo rodzina

Zapomniała o Staruszce;

Nie wyłączając Jej syna!

 

Stało się to po wypadku

Który miała tydzień wcześniej.

Po tym jak spadła ze schodów

Zgubiła swą „piątą klepkę”.

 

Traciła kontakt ze światem.

Miała też kończyn niedowład.

Mnie to nic nie przeszkadzało,

Nie raz w życiu mi pomogła.

 

Nie było łatwo, bo babcia

Była we dnie agresywna,

A nocą prawie nie spała.

Lecz czy Ona temu winna?

 

Kiedy po trzech ciężkich dobach

Skaleczyła prawą rękę,

Chciałem wieźć Ją do szpitala,

Lecz ktoś ukradł mi „beemkę”!

 

Autko stało tak jak zwykle

Przed pustym garażem dziadka.

Nikomu nie przeszkadzała,

A tu nagle taka wpadka!

 

Zgłosiłem to na Policję.

Śledztwo natychmiast wdrożono.

W kilka dni się zakończyło

I tak to mi wyjaśniono:

 

Moja babcia miała przebłysk

Wracającej świadomości.

Kiedy spałem, zobaczyła

Przed garażem pojazd „obcy”.

Nie pamiętając, że od lat

Nikt tam już nie trzyma autka,

Wnerwiona, że ktoś zastawił

Wrota do garażu Dziadka,

Zgłosiła to Straży Miejskiej.

Ta go wnet odholowała

I na parkingu służbowym

Cały czas przetrzymywała.

 

Teraz zawsze do garażu

Swoją „beemkę” wprowadzam,

Żeby Babci jak poprzednio

Na „działanie” nie narażać.

 

Laurka?

Moja mama od już „od wieków”

Jest w szpitalu pielęgniarką.

Obecnie, choć sama w latach,

Pomaga w chorobie „dziadkom”.

 

Nie chodzi o moich przodków,

Ale chorych, starszych ludzi.

To jest dla Niej ciężka praca,

Bo rzadko starsi są… chudzi.

 

Czasem jednak coś „lżejszego”

Trafi się niespodziewanie.

Nie chodzi o wagę, ale

Niezwyczajne zachowanie.

 

Właśnie kiedyś na „Geriatrię”

Przyjęto starszego pana.

Był artystą, a artyści

Mają dziwne zachowania.

 

Miał wielki talent plastyczny.

A kiedy coś narysował,

Widzom szczęka opadała,

Tak potrafił… zaczarować.

 

Jego problemem było, że

Postępował tak jak wariat.

Sam nie wiedział jaki będzie

Jego postępowania wariant.

 

Gdy już fizycznie był zdrowy,

To miał zostać przewieziony

Z powrotem do „psychiatryka”,

Gdzie był dotychczas leczony.

 

Znów się pochwalił talentem

By pożegnać się z „dziadkami”.

Narysował na podłodze

Kwiatka… swymi odchodami!

 

Doświadczenie

Mam ciotunię, siostrę Mamy.

Niestety, jest dosyć tęga.

Dzieciaki Ją bardzo lubią.

Gdy przyjdzie, zawsze  jest rejwach!

 

Przeszła ciężką operację

Skrzywionego kręgosłupa.

Dzięki stabilizatorom

Może z trudem się poruszać.

 

Żyje sama. Mimo chorób

Bardzo często nas odwiedza.

Cierpi na ciężką skoliozę,

Która bardzo Jej dolega.

 

Długo chodziła w gorsecie.

Potem przeszła operację.

Przykręcono jej śrubami

Jakąś tytanową blaszkę,

 

Dzieciaki się dowiedziały,

Że ciocia ma „śrubki w pleckach”.

Zadziałała, jak to bywa,

Prosta wyobraźnia dziecka.

I gdy ciocia po raz pierwszy

Ze „śrubami” przyszła do nas,

Dzieci zaraz chciały sprawdzić

Czy naprawdę Ona to ma.

 

Wykombinowały sobie

Nową zabawę na wieczór:

Każde chciało jako pierwsze

„Przyssać” magnes do… Jej pleców.!