Halo, pomyłka…

Nie wiem z jakiej to przyczyny,

Aż przez trzy doby cierpiałam

Na biegunkę bakteryjną.

W życiu tak nie chorowałam!

 

Nie był to pierwszy mój rozstrój,

Więc sama wzięłam  lekarstwa.

Przedtem brzuch mnie czasem bolał,

Ale na skutek… „obżarstwa”.

 

Teraz nic nie pomagało.

Czułam się wciąż coraz gorzej.

Musiałam szukać pomocy.

Ale gdzie? O nocnej porze?

 

Teraz „lekarstwem” na wszystko

Jest kontakt telefoniczny.

Siostra dała mi swój numer

Do lekarza specjalisty.

 

Zadzwoniłam i bez wstępu

Omówiłam co mnie boli.

On chwilę cierpliwie słuchał,

Wreszcie wybuchnął chocholim

Śmiechem, że aż mną zatrzęsło.

Potem usłyszałam wreszcie:

Współczuję, że cię spotkało

Dość krępujące nieszczęście.

Lecz ma specjalność to… pralki.

A w tym przypadku, tak czuję,

Że przez telefon uszczelki

W twym „spuście” nie zamontuję”.

 

Doceniam refleks rozmówcy,

Gdyż to ja tu „dałam ciała”.

Po prostu zdenerwowana

Zły numer wtedy wybrałam.

 

 

Wredny?

Moi Dziadkowie od mamy

Nie najlepiej już się czują.

Są w swej starości samotni.

W dodatku często chorują.

 

Stwierdziłem to przypadkowo,

Kiedy tam wpadłem przejazdem.

Nie wiedziałem, że źle z Nimi.

Ale, gdy poznałem prawdę,

Postanowiłem, że odtąd

Zawsze chętnie Im pomogę.

Od tej pory Dziadkom w weekend

Zaopatrzenie dowożę.

 

Nie mam blisko, bo mieszkają

Sto kilometrów ode mnie.

Dlatego jeżdżę co tydzień,

Choć chciałbym nawet codziennie.

 

Zastanawiałem się czemu

Inni im pomóc nie chcieli.

Czy są zbyt zajęci sobą,

A może „troszkę schamieli”?

 

Po raz czwarty przyjechałem

Z zakupami pod dom dziadków.

Podjazd łańcuchem zamknęli.

Wyzywali od „gagatków”,

Wygrażając mi piąstkami

Zgodnym duetem stwierdzili,

Że ja „przez swoje natręctwo

Jestem… zakałą rodziny.

Przez to, że mam nudne życie,

Zerowy u mnie… dorobek,

Sam nie mając swojego stadła,

Zawracam rodzinie głowę!”

 

Dopiero wtedy pojąłem,

Dlaczego reszta mych krewnych

Nie pomaga swym seniorom.

Czy naprawdę jestem wredny?

 

Opiekun

Opiekowałem się Babcią.

Sam tylko, bo rodzina

Zapomniała o Staruszce;

Nie wyłączając Jej syna!

 

Stało się to po wypadku

Który miała tydzień wcześniej.

Po tym jak spadła ze schodów

Zgubiła swą „piątą klepkę”.

 

Traciła kontakt ze światem.

Miała też kończyn niedowład.

Mnie to nic nie przeszkadzało,

Nie raz w życiu mi pomogła.

 

Nie było łatwo, bo babcia

Była we dnie agresywna,

A nocą prawie nie spała.

Lecz czy Ona temu winna?

 

Kiedy po trzech ciężkich dobach

Skaleczyła prawą rękę,

Chciałem wieźć Ją do szpitala,

Lecz ktoś ukradł mi „beemkę”!

 

Autko stało tak jak zwykle

Przed pustym garażem dziadka.

Nikomu nie przeszkadzała,

A tu nagle taka wpadka!

 

Zgłosiłem to na Policję.

Śledztwo natychmiast wdrożono.

W kilka dni się zakończyło

I tak to mi wyjaśniono:

 

Moja babcia miała przebłysk

Wracającej świadomości.

Kiedy spałem, zobaczyła

Przed garażem pojazd „obcy”.

Nie pamiętając, że od lat

Nikt tam już nie trzyma autka,

Wnerwiona, że ktoś zastawił

Wrota do garażu Dziadka,

Zgłosiła to Straży Miejskiej.

Ta go wnet odholowała

I na parkingu służbowym

Cały czas przetrzymywała.

 

Teraz zawsze do garażu

Swoją „beemkę” wprowadzam,

Żeby Babci jak poprzednio

Na „działanie” nie narażać.

 

Laurka?

Moja mama od już „od wieków”

Jest w szpitalu pielęgniarką.

Obecnie, choć sama w latach,

Pomaga w chorobie „dziadkom”.

 

Nie chodzi o moich przodków,

Ale chorych, starszych ludzi.

To jest dla Niej ciężka praca,

Bo rzadko starsi są… chudzi.

 

Czasem jednak coś „lżejszego”

Trafi się niespodziewanie.

Nie chodzi o wagę, ale

Niezwyczajne zachowanie.

 

Właśnie kiedyś na „Geriatrię”

Przyjęto starszego pana.

Był artystą, a artyści

Mają dziwne zachowania.

 

Miał wielki talent plastyczny.

A kiedy coś narysował,

Widzom szczęka opadała,

Tak potrafił… zaczarować.

 

Jego problemem było, że

Postępował tak jak wariat.

Sam nie wiedział jaki będzie

Jego postępowania wariant.

 

Gdy już fizycznie był zdrowy,

To miał zostać przewieziony

Z powrotem do „psychiatryka”,

Gdzie był dotychczas leczony.

 

Znów się pochwalił talentem

By pożegnać się z „dziadkami”.

Narysował na podłodze

Kwiatka… swymi odchodami!

 

Doświadczenie

Mam ciotunię, siostrę Mamy.

Niestety, jest dosyć tęga.

Dzieciaki Ją bardzo lubią.

Gdy przyjdzie, zawsze  jest rejwach!

 

Przeszła ciężką operację

Skrzywionego kręgosłupa.

Dzięki stabilizatorom

Może z trudem się poruszać.

 

Żyje sama. Mimo chorób

Bardzo często nas odwiedza.

Cierpi na ciężką skoliozę,

Która bardzo Jej dolega.

 

Długo chodziła w gorsecie.

Potem przeszła operację.

Przykręcono jej śrubami

Jakąś tytanową blaszkę,

 

Dzieciaki się dowiedziały,

Że ciocia ma „śrubki w pleckach”.

Zadziałała, jak to bywa,

Prosta wyobraźnia dziecka.

I gdy ciocia po raz pierwszy

Ze „śrubami” przyszła do nas,

Dzieci zaraz chciały sprawdzić

Czy naprawdę Ona to ma.

 

Wykombinowały sobie

Nową zabawę na wieczór:

Każde chciało jako pierwsze

„Przyssać” magnes do… Jej pleców.!

 

Konsylium

Mam dosyć sporą nadwagę,

Chociaż nadmiernie nie jadam.

Może zbyt mało się „ruszam”,

Bo czas „tracę”  na wykładach.

 

Naprawdę nie jem zbyt dużo.

W przerwie wykładów – kanapkę,

Szklankę soku marchwiowego

Lub jarzynową sałatkę.

 

Gdy muszę zjeść coś na mieście,

To idę do McDonalda.

Zwykle wybieram McZestaw:

Wołowina i musztarda.

 

Nie jadam frytek, kiełbasek,

Klusek i innych pokarmów

Kalorycznych ponad miarę.

Nawet nie jadam… bananów!

 

Ten reżim rządzi mym życiem.

Jem malutko, choć bym chciała

Zjeść tyle, co inni jedzą,

A w tłuszczyk nie obrastała.

 

Ostatnio przeszłam kurację,

Na szczęście niezbyt przewlekłą,

Lecz leki wywoływały

Oskomę gwałtowną, wściekłą!

 

W efekcie działań ubocznych

Mam nasilony apetyt.

Po dwóch dniach takiej kuracji

Czułam, że tyję niestety.

 

Dzisiaj, nim się obejrzałam,

Zeżarłam cały McChicken,

No i do tego podwójną

Porcję sosu i McFrytek!

 

Miałam schowane na później

W torebce  ciasto tortowe.

Też je wrąbałam „po drodze”

Nie zważając, że niezdrowe.

 

Później już, gdy w cukierni

Chciałam dokupić ciasteczek,

Doszło do mnie, że za chwilę

Co osiągnęłam, zniweczę.

 

Muszę zawiesić kurację

I poprosić dietetyka,

Żeby z lekarzem uzgodnił,

Jakie lekarstwo mam łykać!

 

 

Alarm

Miałam okropny ból zęba.

Chodziłam po ścianach prawie!

Dentysta był niedostępny,

Więc mąż nie miał mnie gdzie zawieźć.

 

Wzięłam bardzo silne leki,

Żeby przetrzymać do rana,

Długo nie mogłam zasnąć.

Przeżyłam prawdziwy dramat.

 

Ledwie zasnęłam, po chwili

Usłyszałam brzmienie dzwonka.

To moja sąsiadka z góry

Po korytarzu się błąka.

 

Dzwoniła już do sąsiadów

Chyba od dość długiej chwili,

Ale oni do tej pory

Nawet drzwi nie uchylili.

 

Działo to się w środku nocy.

To już bardzo późna pora.

Sąsiadka jest w słusznym wieku,

Więc myślałam, że jest chora,

A Jej tylko przestał działać

Pilot od telewizora!

 

Co nagle, to…

Zapoznałam się z facetem.

Między nami zaiskrzyło.

Zaraz poszliśmy do łóżka.

Było bardzo, bardzo miło.

 

Po fantastycznym tygodniu

Na odwagę się zebrałam

I po prostu, patrząc w oczy

Miłość swoją Mu wyznałam.

 

Też zebrał się na odwagę

I wyszeptał: „Moja Mała,

Chciałbym, byś się… przebadała,

Bo niestety mam obawę

Że ja Tobie, Moja Śliczna,

Dałem coś, czego nie chciałem

Nawet w najskrytszych swych myślach –

To… choroba weneryczna.

Postanowienie

Sąsiad zaczął się odchudzać.

Czyni to bardzo sumiennie.

Kiedyś ciągał mnie na piwko,

Dziś pije…wodę. Codziennie!

 

Widać, że tłuścioch na serio

Traktuje swe odchudzanie,

Bo teraz koniecznie chciałby

Namówić mnie na… bieganie!

 

Zacząłem dociekać, czemu

Tak radykalnie się zmienił

I kategorycznie piwko

Usunął ze swego menu.

 

Wreszcie wyznał mi przyczynę

Takiego postanowienia

Mówiąc, że jedynie krowa

Swoich poglądów nie zmienia.

 

Gdy kiedyś z malutkim synkiem

Do kasy w kolejce czekał.

Ludzie wpuścili ciężarną.

„Dlaczego”? spytał syn ciekaw.

 

Powiedziałem Mu na ucho,

Że tej pani jest nielekko

Stać w kolejce, kiedy się jest

Osobą niezwykle… tęgą.

 

Objął mnie za brzuch i spytał:

„Tato powiedz mi, bo nie wiem,

Czemu tę panią wpuścili,

Choć jest mniej gruba od Ciebie?

 

Wstyd mi było wobec ludzi,

Bo kobieta wyglądała,

Jakby już w najbliższym czasie

Rodzić bliźnięta musiała.

 

Wtedy spojrzałem na siebie

Oczami swojego syna.

Postanowiłem brzuch „zgubić”

I tego słowa dotrzymam!

 

 

Wstążka

Kupiłem swej Mamie książkę –

Prezent z okazji imienin.

W księgarni wisi reklama:

„Książki darmo pakujemy”.

 

Poprosiłem, żeby tomik

W papier ładnie zapakować.

Młody sprzedawca się zmieszał

I…  torebkę proponował,

Bo dzisiaj wyjątkowo sam

Niestety musiał pracować.

 

Lekko się zirytowałem.

Bo to przecież obciach, blamaż

Sugerować coś innego,

Niż gwarantuje reklama.

 

Uważam, że każda książka

To towar wręcz wyjątkowy.

Pakowanie jej w foliówkę

To nonsens, absurd jakowyś.

 

W pierwszej chwili pomyślałem,

Że tkwiący przy kasie facet

Proponując mi torebkę

Chce sobie ułatwić pracę.

 

Sprzedawca zaczął… pakować.

Patrzę i oczom nie wierzę.

Księgarz zamiast lewej ręki

Miał założoną…protezę!

 

Przeprosiłem za swą gafę.

Sam zapakowałem książkę,

A sprzedawca dał mi bonus:

Kolorową, piękną wstążkę!