Nieziemska

Niespodzianie na imprezie

Zostałam „gwiazdą wieczoru”.

Nie dlatego, że „wyglądam”,

Lecz na dziko, bez wyborów.

 

Nie umiem tańczyć ni śpiewać.

Jestem zupełnie przeciętna.

Lubię jednak towarzystwo.

Mówią mi, że jestem „smerfna”.

 

Mam w wyglądzie wiele braków.

Moim problemem jest trądzik.

To bardzo widoczny feler.

Próbuję się jego pozbyć.

 

Dermatolog mi przepisał

Krem specjalny na me pryszcze.

Pojedynczo je smaruję,

A po jakimś czasie czyszczę.

 

I tak poszłam na imprezę.

Nie wiedziałam tego, że krem

Niewidoczny na mych pryszczach

Skrywa nieprzyjemny sekret!

 

Mieni się w ultrafiolecie.

A więc każdy pryszcz mej twarzy

W świetle błysków jupiterów

Świecił się, migotał, jarzył!

 

I w ten sposób moje lico

Stało się nieziemskim tworem.

Nie byłam „gwiazdą wieczoru”,

Byłam całym „gwiazdozbiorem”!

Skojarzona dieta cud

Przed miesiącem mój małżonek

Wrócił z miasta pijaniutki.

Był z kumplami w jakiejś knajpie.

Musiał wypić „morze wódki”.

 

Oczywiście pierwsze kroki

Skierował był do łazienki.

Wyszedł z niej wprost załamany,

Jakby doświadczył mordęgi.

 

Dotąd nigdy nie widziałam

Mego męża w takim stanie.

Z trudem wypowiedział do mnie

Jedno zrozumiałe zdanie:

 

„Ja od dzisiaj się odchudzam”.

I faktycznie od tej pory

Nie korzysta z alkoholu,

Do jedzenia też nieskory.

 

Codziennie chodzi na spacer.

Zaczął nawet troszkę biegać.

Dzisiaj powiedziałam Mu, że

Zmiany na lepsze dostrzegam.

 

Zadowolony z pochwały,

Ale w skupieniu, nieśmiało

Przyznał się, co go tak mocno

Do tych zmian zmotywowało:

 

Wtedy, kiedy po imprezie

Wrócił do domu pijany,

Zorientował się, że w moczu

Ma  niepokojące zmiany:

Bo wskutek złego jedzenia,

Choć nigdy dotąd nie poczuł,

Tłuszczyk ma nie tylko w brzuchu,

Ale także nawet w moczu!

 

Dziś na pewno Mu nie zdradzę,

Bo dobrze mu robi dietka,

Że wtedy zatkałam kibel

I nie mogłam go odetkać.

Wylałam tam stary rosół

Z resztkami mięsa i warzyw.

Na rosołku pływał tłuszczyk;

To on mu się źle skojarzył!

 

Dzieło życia

Zawsze miałam długie włosy,

Ale tęskniłam za zmianą.

Ścięłam je jak pani Werner.

Uważam, że się udało.

 

Gdy pokazałam się w pracy,

Wywołałam wielki szok.

Wszyscy się zastanawiali,

Czy musiałam obciąć kok.

 

Miałam imbecylny humor,

Więc powiedziałam głupawo,

Że zaczęłam tracić włosy

I czuję się dosyć słabo.

 

Zanim minęła godzina,

Szef mnie zawezwał do siebie.

Bardzo zaniepokojony

Chciał się koniecznie dowiedzieć,

Czy w tej smutnej sytuacji

Na tyle na siłach będę,

By wyrobić się z projektem

Zanim niestety… odejdę.

Ogłuchł?

Umówiłem się z dziewczyną

Na wieczorny seans w kinie.

Po południu zadzwoniła,

Że ma boleści olbrzymie.

Z powodu dysfunkcji brzucha.

Odwołuje więc spotkanie,

Bo to chociaż siła wyższa,

Niemniej duża przykrość dla Niej.

 

Nim minął kwadrans, od kiedy

Zakończyliśmy rozmowę,

Coś niesłychanie ważnego

Przypomniałem nagle sobie.

Przecież zupełnie niedawno

Ją nerka bardzo bolała.

Kiedy ustąpiła kolka,

To potem na brzuch cierpiała.

 

Zacząłem więc do niej dzwonić,

By się upewnić, że u Niej

Jest OK. Lecz nie odbiera.

Co jest? Tego nie rozumiem!

 

Przeczuwałem co najgorsze.

Wezwałem więc pogotowie

I ruszyłem samochodem.

Od Niej się wszystkiego dowiem.

 

Dojechała także „erka”.

Drzwi swym kluczem otworzyłem.

Wbiegliśmy do jej mieszkania.

W pościeli ją zobaczyłem.

 

Krzyczała, lecz nie z powodu

Boleści nerek czy brzucha.

To z rozkoszy tak wrzeszczała

Swemu gachowi do ucha.

 

Ze skrzydełkami

Nagle dopadła mnie grypa.

Miałam gorączkę i kaszel.

Nijak nie mogłam wyjść z domu,

Potrzebowałam… podpasek.

 

Zadzwoniłam do chłopaka,

Żeby razem z lekarstwami

Kupił mi, gdy będzie wracał,

Podpaski ze skrzydełkami.

 

Kupił. Przyniósł, nawet szybko.

Widać, że chłopak ma rozmach.

W torbie miał paczkę podpasek

No i  skrzydełek kilogram!

 

Aspiryna

Byłam lekko przeziębiona,

Ale zwolnienia nie miałam,

Gdyż jeszcze mogłam pracować,

Bo „tylko troszkę chrypiałam”.

 

W taki sposób mój stan zdrowia

Otaksowała lekarka:

Na razie nic się nie dzieje.

Mam przyjść, kiedy zacznę… charkać.

 

Już w nocy czułam ból gardła.

Że miałam niemieckie  „Isla”,

Zaczęłam ssać te tabletki

I mej lekarce „wymyślać”.

 

Przypomniałam sobie także

Dobre porady babcine,

Żeby zawsze mieć przy sobie

Musującą Aspirynę.

 

Rano jechałam do pracy

W drugim wagonie tramwaju.

Zawsze tak jeżdżę, bo luźniej.

Można rzec, że mam w zwyczaju.

 

Jednak tym razem doczepka

Była trochę zatłoczona.

Znalazłam luźniejsze miejsce,

Mogłam poruszać rękoma!

 

Chciałam na gardło wziąć „Islę”.

Po omacku z dużym trudem

Wydostałam z mej torebki

Lekarstwa niewielką grudę.

 

Wzięłam ją do ust i nagle

Poleciał z nich gejzer piany.

Pomyliłam pastyleczki!

Sąsiad obok ochlapany!

 

Ja się krztuszę. Ludzie obok

Sytuacją przerażeni

Zamiast próbować mi pomóc,

W panice się odsunęli.

 

Przestraszyła ich zapewne

Moja przerażona mina

I przypuszczenie, że piana

To niebezpieczna… toksyna.

 

Od tej pory śmiać mi się chce

Zawsze, kiedy to wspominam:

Na tłok najlepszym lekarstwem –

Musująca aspiryna!

 

 

Prawo wyboru

Jestem lekarzem rodzinnym.

Od lat w przychodni przyjmuję.

Gdy komuś nie mogę pomóc

Do szpitala go kieruję.

 

Niedawno miałem pacjentkę

Z bardzo silnym bólem serca.

Zawiozłem ją do szpitala,

Bo chodzenie ją zamęcza.

 

Następnego dnia ta pani

Znów czekała w poczekalni.

Pomyślałem, że w szpitalu

Ordynują „nienormalni”!

 

Czy została przebadana?,

Zapytałem dla porządku,

Bo wypis w takim złym stanie

To widoczny brak rozsądku.

 

Podała mi skierowanie,

Co  jej wcześniej wypisałem.

Na odwrocie była notka,

Której się nie spodziewałem:

 

„Wymienionej na odwrocie

Z Pańskiej przychodni pacjentce

Jak to wynika z wywiadu,

Nigdy nie bolało serce”.

 

Spytałem Ją o co chodzi.

Z trudem, mozolnie, pomału

Wydusiłem w końcu prawdę:

Bała się umrzeć w szpitalu…

Futerko

Jestem w ciąży pierwszy  trymestr.

W czasie jazdy autobusem

Zrobiło mi się słabo,

A więc będąc pod przymusem

Poprosiłam jakąś panią,

Która obok mnie siedziała,

By uchyliła wywietrznik,

Lecz nie zareagowała.

 

Odwróciła twarz do szyby

Patrząc z „zainteresowaniem”.

Że mam mdłości, dostrzegły też

Stojące obok mnie panie.

 

One próbowały pomóc,

Ale ta pani „od okna”

Zawołała, że jej zimno,

Bo dziś „zimnica okropna”!

 

Choć miała na sobie futro

I berecik moherowy,

Jej zdaniem „w zimny jak dziś dzień

O wietrzeniu… nie ma mowy”!

 

Lecz natura zadziałała

Tak, jak u wszystkich ciężarnych.

Po prostu zwymiotowałam.

Stan jej futra bardzo marny…

 

Pamiątka

Tato pracował w Holandii,

Gdy ja byłam nastolatką.

Widywałam Go na Skypie,

Lecz w naturze bardzo rzadko.

 

Tęskniłam za Nim, więc Mama

Wymyśliła, żebym Tatę

Odwiedziła w czas wakacji

Nie zimowych, ale latem.

A żeby było najtaniej

Pojechałam  autokarem

Z dostępnymi wygodami.

Był tam wucet oraz barek!

 

Jak był komplet pasażerów,

Ruszyliśmy w długą drogę.

Rozejrzałam się wokoło-

Młodych namierzyć nie mogę!

Pojazd zapełnili ludzie

Powracający do pracy,

Którzy gościli w Ojczyźnie,

By z rodziną się zobaczyć.

 

Chyba  minęła już północ.

Stanęliśmy na parkingu,

Żeby kilku pasażerów

„Złapało oddech” po drinku.

W dodatku chodziło o to,

Że w podróży się nie pali.

Więc panowie bardzo mocno

Na ten postój naciskali.

 

Ja też z ochotą wysiadłam.

Znudził mnie sąsiad-gawędziarz

I w fotelu było ciasno.

Mnie rozpierała energia!

 

I zaraz też, gdy wysiadłam,

Obiegałam pojazd wokół.

A kiedy wszyscy znów wsiedli,

Zrobiłam kilka podskoków

I za nimi chciałam wskoczyć

Przez otwarte drzwi do środka.

Nagle ktoś zatrzasnął drzwiczki,

Mnie zatrzymała… wywrotka!

 

Leżąc na bruku parkingu

Ledwo na oczy patrzyłam.

Chyba miałam lekki nokaut.

Nie wiedziałam, gdzie ja byłam!

 

Postój się znacznie przedłużył.

Ocucił mnie nasz kierowca.

Założył mi opatrunek

Ze znawstwem godnym fachowca.

 

Reszty drogi nie pamiętam.

Siedziałam otumaniona.

Świadomość mi powróciła,

Gdy… tatko wziął mnie w ramiona.

 

 

Opowiadam o tym dzisiaj,

Bo sortując stare foty

Przypomniały mi się właśnie

Dawne za ojcem tęsknoty.

 

Oprócz tego jest ponadto

Powód, choć zupełnie inny:

Pięknie wygląda mój siniak

Na fotosach wakacyjnych.