Igiełka

Gdy byłam na sali u chorych,

To wtedy się dowiedziałam,

Że mam pobrać krew pacjenta,

Który już czeka od rana.

 

Kiedy wróciłam do dyżurki,

Nagle się zorientowałam,

Że nie mam już czystych igieł;

Cały zapas wyczerpałam.

 

Był na półce w magazynku

Cały zestaw nowych igieł.

Sama byłam na dyżurze,

Musiałam je przynieść migiem.

 

Poprosiłam, żeby pacjent

Nie zwiał, bo wrócę do niego

I pobiorę „krwawą próbkę”,

A to przecież nic wielkiego.

 

Chory spokojnie poczekał.

Teraz mogłam mu krew pobrać.

Jak tylko zobaczył igłę,

Jakoś dziwnie naraz pobladł.

 

Potem się lekko uśmiechnął,

Westchnął i wskazał mi ręką

Na wózek, na którym siedział.

Nie było mi z tym zbyt lekko.

 

Co mam zrobić nie wiedziałam.

On był sparaliżowany

Od pasa po same stopy.

„Pan wybaczy”, powiedziałam…

 

 

Pomyłka

Od kiedy tylko pamiętam

Cierpię na arachnofobię.

Pająk, nawet ten najmniejszy,

Wzbudza panikę w mej głowie.

 

Często korzystam z komórki,

Nie swej, lecz starszego brata.

Jego Internet jest szybszy,

Stąd był o to ciągły zatarg.

 

Nie robię tego od czasu,

Gdy zbiłem mu przednią szybkę,

Bo wstawił jako tapetę

Tarantulę „przez pomyłkę”.

Powtórka?

Mój nowy facet się przyznał,

Że go nadzwyczajnie kręcą

Duże kobiety, gdy jedzą,

Bo wyglądają… kobieco!

 

Dlatego cieszy się bardzo,

Że nie jestem „chudą szkapą”,

Bo on nie mógłby się związać

Z jakąś tam „chudą szantrapą”.

 

Zaczęłam się z nim spotykać

Po zrzuceniu „ćwierć kwintala”.

Byłam dumna, że zwaliłam

Ten naprawdę duży balast.

 

Uważałam, że akurat

Osiągnęłam swój ideał,

A on twierdzi, żem jest „duża”.

Odchudzać się mam jeszcze raz?

Dziadunio

Mój ukochany dziadunio

Cierpi na bóle w kolanach.

Lekarz kazał odpoczywać

I to natychmiast, od zaraz!

 

Problem w tym, że Dziadek także

Hemoroidy ma od lata.

Lekarz zalecił chodzenie,

Bo siedząc, to je ugniata.

 

Teraz już na te schorzenia

Ma dwa zalecenia sprzeczne.

Czy istnieje choć cień szansy,

By mógł leczyć się skutecznie?

 

Biedny jest ten mój Dziadunio.

Bo lecząc pierwszą chorobę

Jednocześnie miałby z drugą

Bolesne problemy nowe.

 

Sytuacja jest bez wyjścia,

Lekarze się z tym zgadzają,

Że co by dziadek nie zrobił,

Zawsze Go będzie bolało!

Obowiązek

Po raz kolejny w mym życiu

Byłem właśnie u lekarza.

Taka wizyta co roku

Konsekwentnie się powtarza.

 

On znowu mnie potraktował

Tak jak hipochondryka.

Mimo tego co rok muszę

W przychodni z nim się spotykać,

By usłyszeć dwa pytania:

„No co, przyszedłeś tu znowu?

Za młodyś, żeby chorować!

Czy przyniosłeś jakiś dowód?

 

Muszę zawsze tam zanosić

Dwie przygotowane próbki:

Jeden pojemnik z sikami,

A drugi z kawałkiem… kupki.

 

W tej samej sprawie przychodzą

Ludzie zdrowi i „zdechlacy”

Na badania, które robi

Lekarz Medycyny Pracy

Na piechotę

Często po lekcjach zostaję

Na boisku z kolegami.

Tam dla własnej przyjemności

Mecze w „nogę” rozgrywamy.

 

Dzisiaj naciągnąłem sobie

Jakiś mięsień w prawej nodze.

Zawsze dotąd po masażu

Ból ustępował po drodze.

 

Nie mogłem nawet się ruszyć.

Nie zrobiłem nawet kroku.

Nigdy mnie tak nie bolało.

Byłem po raz pierwszy w szoku!

 

Zadzwoniłem do matuli,

Żeby po mnie przyjechała,

Bo troszkę nie mogę chodzić.

O więcej się nie pytała,

Tylko widząc, że pogoda

Jest dziś ładna, więc nie spiesząc

Zamiast jechać po mnie autem

Wybrała spacerek… pieszo!

Nagi koleś

Późnym wieczorem wracałem

Po kolacji od znajomych,

Gdy minął mnie nagi koleś

W goły mieczyk uzbrojony.

 

Duży facet z mieczem w ręku,

Dla mnie chudzielca – osiłek!

Ciemna nocka, wokół pustka –

Naprawdę się przeraziłem.

 

Ale on mnie nie dostrzegał.

Pognał jak szalony dalej,

A ja jeszcze jakąś panią

Chwilę później napotkałem.

 

Podbiegła do mnie z pytaniem,

Czy nie widziałem przypadkiem

Gdzieś jej męża lunatyka –

Gladiatora z gołym zadkiem.

 

Potwierdziłem co widziałem,

Gdyż chciałem tej pani pomóc.

Ja bałbym się spać z tak groźnym

Człowiekiem w tym samym domu.

Strach na…

Mam bardzo bladą cerę,

Choć nie jestem albinosem.

Przeszłam w  życiu masę badań.

Z nich wynika taki wniosek:

Jestem zdrowa. Krew w porządku.

Nie ma się czego obawiać.

Lecz nie  mogę na słoneczko

Swego liczka zbyt wystawiać.

Po prostu mam niedostatek

Enzymu, czyli tyrozyny.

To powód, że w organizmie

Brak pigmentu – melatoniny.

 

W zeszłym tygodniu, we czwartek

Poszłam z psem na długi spacer.

Pogoda była wiosenna.

Celem był pobliski lasek.

 

Po drodze spotkałam grupę

Rozbawionych przedszkolaków

Wesołych i świergolących

Jak stadko małych…  kurczaków.

Trzy opiekunki jak kwoki

Pilnowały swego stadka.

Raptem dzieci psa zoczyły,

Bo to dla nich fajna  gratka.

 

Podbiegły do niego wszystkie.

Otoczyły gwarnym kołem.

Zaczęły figlować z pieskiem

Rozbawione i wesołe.

 

Ja stałam obok. Patrzyłam

Jak dzieciaki z nim się bawią.

Ten widok dla mnie samotnej

Był wprost przesycony… magią!

 

Nagle jedna z dziewczyneczek

Patrząc się na mnie wrzasnęła:

„Wampir” i do opiekunek

Ile sił w nóżkach czmychnęła.

Z krzykiem wszystkie dzieciaki

 

Rozbiegły się na „wsie” strony.

Nie zazdroszczę opiekunkom

Tym popłochem przestraszonych.

Ciężki będzie koniec dnia.

Czy powodem jestem ja?

A nóż mi się…

Na korektę wady wzroku

Wybrałam się z mym chłopakiem.

To jest zabieg rutynowy.

Kiedyś już go miał mój szwagier.

 

Jednakże bardzo się bałam,

Choć chłopak był mą obstawą.

To wcale nie pomagało.

Wciąż  czułam się dosyć słabo.

 

Dość długo przyszło nam czekać.

Cały czas on mnie pocieszał.

Ale mimo tych wysiłków

Nie poczułam się weselsza.

 

Chłopak miał dzisiaj kolokwium.

Nie mógł dłużej ze mną czekać.

Przed wyjściem z dobrego serca

Zostawił mi ustny przekaz:

 

„Uważnie masz obserwować

I pamiętać każdy szczegół,

Bo nigdy nic nie wiadomo…

Groźba jest w każdym zabiegu”!

 

Wyszedł spiesznie na uczelnię.

Zostawił mnie z tym przesłaniem.

Teraz miałam czym się martwić.

A nuż jednak coś się  stanie?