„Zdechlak”

W nocy „zdechł” mi mój telefon.

Ładowarkę podłączyłem

I poszedłem do roboty.

Dobrze, że się nie spóźniłem.

 

Wyszedłem bez telefonu,

Co rzadko mi się przydarza.

Synek widział moje „męki”,

Lecz współczucia nie okazał.

 

Zaraz po pracy wróciłem

Na obiad, bo jadam w domu,

Ale nie mogłem odnaleźć

Swego cacka – telefonu.

 

Nie wiem czemu na podłodze

Leżała brudna łopata

Zabrudzona glinką, błotem,

A obok niej jakaś szmata.

 

Sześcioletni synek patrzył

Gdzieś daleko w kąt pokoju.

Smutny, i jakby to nie On,

W bardzo dziwnym był nastroju.

 

Powiedział, że gdy usłyszał

Smutną wieść o telefonie,

Zrozumiał, że właśnie nadszedł

Mojej „komóreczki” koniec.

 

Postanowił mnie wyręczyć,

Bo widział moje wzburzenie

I zakopał go w ogródku

Najgłębiej, jak mógł, pod ziemię.

 

„Zdechlak” wart był dwieście dolców.

W nocy go chyba wykopię.

Cieszę się, że z mego Synka

Jest tak współczujący Chłopiec.

Urosło…

Nasz dziesięcioletni synek

Ma wszelkie zadatki na to,

Żeby już od zaraz zostać

Najprawdziwszym… psychopatą!

 

Na ostatnim „Halloween” -ie

Zbierał „cukierki” z kumplami.

Psikusów kilka zrobili,

Słodycz także dostawali.

 

Lecz On pamiętał  dokładnie

Mieszkania, gdzie „nic nie dali”

I do ich skrzynek powrzucał

Kartki, żeby… przeczytali:

 

– jedną: „Mała dzięki Bogu

Urodziła się o czasie.

Ma Twoje oczy i usta.

Kiedy zobaczysz Joasię”?

 

-albo drugą o tej treści:

„Marcin to nie ma pojęcia.

On nic o nas jeszcze nie wie,

Ale to wiem, że by zechciał…”

 

Znalazłam parę tych kartek

U Niego w koszu na śmieci.

Pytałam, ile ich „wysłał”,

Po raz pierwszy, drugi, trzeci…

 

Dopiero za czwartym razem

Przyznał się, że to był żarcik.

Myślał, że się… zachwycimy

I Go nie będziemy karcić.

 

Ale jak zobaczył, że nam

Wesoło nie było wcale,

Wyparł się zaraz wszystkiego.

Wykręty próbował znaleźć.

 

Dałam spokój wybrykowi,

Lecz… to samo powróciło.

Wybuchały… awantury,

Choć dotąd spokojnie było.

 

Im więcej krzyków i obelg

Tym nasz synek bardziej „happy”.

Nasłuchuje krzyków, zniewag…

Czuje się coraz to lepiej.

 

 

 

Mikołajki

Po Świętach  nasza Córeczka

Przyszła do mnie z zapytaniem,

Czy w następnym  roku także

Pod choinkę coś dostanie.

 

Oczywiście potwierdziłem,

Że Mikołaj Ją odwiedzi

Tak jak inne w całym świecie

Oczekujące Go dzieci.

 

Na to Ona filuternie

Powiedziała, że nie muszę

Już udawać, bo Go nie ma,

A ja to jestem… kłamczuszek!

 

No bo to ja razem z mamą

Podkładamy pod choinkę

Prezenciki sobie,  dla nas…

To trwa przecież tylko chwilkę…

Ale po chwili zadumy

Zdołała spytać mamusi:

„Jak zdążacie innym dzieciom

Także prezenty podrzucić”?

Nabrany…

Dzieciaki niegdyś kupiły

Będąc na szkolnej wycieczce

Sztuczną… kupę, co oryginał

Imituje lepiej jeszcze!

 

Rozkładały tę  zabawkę

W losowo wybranych miejscach.

Im ktoś znowu się dał nabrać,

Tym radość była „smaczniejsza”.

 

Tyle razy się udało,

Że gdy nasz pies na kanapę

Narobił prawdziwą kupę,

Myślałem, że to też „kafel”.

 

Bez wahania „sztuczną” kupkę

Wziąłem własną… ręką gołą.

Mówiąc: „Nigdy więcej nie dam…

Było dziś bardzo wesoło!

W akcji

Mieszkam na wsi od pokoleń.

Jestem kobietą – strażaczką.

W straży służę ochotniczo,

Nie sama, lecz razem z… paczką!

 

Jestem jeszcze niezamężna

Mam nastolatka – siostrzeńca.

Dumny bardzo jest z cioteczki,

Jego też ta służba wkręca.

 

Opowiada wszem i wobec,

Jaką dzielną ma cioteczkę.

Czasem nawet złość mnie bierze

Od tych „głupich” Jego wkręceń.

 

Lecz szczytem tej admiracji

Był wybryk głupi i straszny.

Podpalił swą własną szkołę,

A ogień był dość pokaźny!

 

Wszystkich ciekawiło po co

Ciuchy w szatni On podpalił.

Ano po to, by koledzy…

Ciocię w akcji oglądali!!!

 

Gwarancja

Przeszło dwadzieścia lat temu

Telewizory plazmowe

Były techniczną nowością:

Spłaszczone i kolorowe.

 

Mój brat taki sobie sprawił.

Jest okazja, żeby opić

Ten nowiuteńki nabytek;

Brat wódeczki nie poskąpił…

 

Chciał się pochwalić nabytkiem.

Włączył filmik pokazowy

Ze zwierzętami, przyrodą.

Oczywiście… przygodowy.

 

Kowboje, krowy, pastwiska…

Dziki Zachód jak na dłoni.

Wieczorem na  jakąś farmę,

Pies pasterski bydło wgonił !

 

Na koniec grupa kowbojów

Zasiadała do kolacji.

Ktoś przygrywał na organkach.

Od kominka biły blaski.

 

Sielanka, spokój, swoboda.

Nagle kot tam się pojawił.

Bokser Brata bez namysłu

Skoczył, by się z nim… rozprawić!

 

Z rozpędem wskoczył na ekran.

Szczekał, aż uszy nam puchły.

Niestety. Nie ma gwarancji

Na rzeczy, co psy potłukły.

 

Spętana

Żyjemy w związku partnerskim,

Jesteśmy młodą rodziną.

Właśnie urodził się synek.

Nasz czas bez kłopotów… minął.

 

Młoda Mama kiepsko znosi

Poporodowe  warunki.

Robi minę do złej gry,

Ale dręczą Ją frasunki.

 

Udaje, że teraz wszystko

Jest takie, jak wymarzyła.

Ale widzę Jej frustrację

I to, że zmęczona była.

 

Wiele razy chciałem, żeby

Wyszła … na zakupy sobie,

Lub może do koleżanki,

Tak jak robi większość kobiet.

 

Twierdziła, że jeszcze wcale

Nie czuje takiej potrzeby.

Tak mówiła, ale czułem,

Że jednak przyjdzie czas biedy.

 

Po zachowaniu niewiasty

Wyczuwałem, że jest spięta.

Że żyje jak w kołowrocie,

Jakby Ją wiązały pęta.

 

Dopiero, gdy  niespodzianie

Awanturę mi zrobiła

Za to, że wyniosłem śmieci,

Wszystko z siebie wyrzuciła:

 

No, bo to był ten jedyny

Moment, gdy na krótką chwilę

Uwalnia się od potomka…

 

I to byłoby na tyle…

 

 

 

 

Szanse

Ojciec zwykł mawiać znajomym,

Że prawda o mnie jest taka:

„Prędzej Rosja Mistrzem Świata,

Niźli ja znajdę chłopaka”.

 

Rzecz jasna chodzi o futbol,

Bo ojciec to wierny kibic

Lewandowskiego i Polski,

No i „Kolejorza” z  Gliwic.

 

Matka zdziwiona spytała,

Czy Ruscy już nie zostali

Wykluczeni z tych rozgrywek,

Gdy na Kijów najechali?

 

Ojciec potwierdził, lecz uznał,

Że szansa jest mimo wszystko …

Mama przyznała Mu rację…

Widocznie jest  pesymistką.

 

„Niewolnica”?

Córka w prezencie od dziadków

Nową książeczkę dostała.

Pięknymi ilustracjami

Bardzo się zachwycała.

 

Tematem tej książeczki są

Zamierzchłe cywilizacje.

Najbardziej Ją fascynują

Ich międzyludzkie relacje.

 

Ciągle po ten tomik sięga.

Czyta z zafascynowaniem.

Czasem, gdy Ją coś  frapuje,

Wtedy pyta mnie o zdanie.

 

Właśnie przeczytała fragment

O niewolnikach i o tym

Kto i kiedy ich kupował

I do jakiej szli roboty.

 

Dziś nagle podeszła do mnie.

Konspiracyjnie spytała:

Czy kieszonkowe wystarczy,

Bo mnie… wykupić by chciała.

 

Doszła do wniosku, że tata

Kupił mnie na takim targu,

Bo… ja w domu  te czynności

Wykonuję jak w zegarku!

Honorowa

Była  z chłopakiem aż cztery lata,

Wydawało się nam wszystkim,

Że mamy szczęśliwy związek,

A ślub jest naprawdę bliski.

 

Lecz chłopak chyba inaczej

Pojmował naszą znajomość.

Spotkaliśmy jego „byłą”,

Co od roku jest już… żoną

Oraz matką malutkiego

Szkraba. co skończył już roczek.

Chłopak nagle się… rozkleił,

A nigdy nie był… wymoczek!

 

Zaczął ryczeć i na klęczkach

Wyznawał miłość tej Pani.

Ona bardzo zniesmaczona

Opędzała się… krzykami.

 

W końcu uciekła z dzieciaczkiem.

Ja stałam jak wryta w beton.

Nie ma już naszego związku.

Jestem honorną kobietą…

Kieszonkowe

Już od jakiegoś miesiąca

Trójce swych dzieci dajemy

Tygodniówkę – kieszonkowe.

Niech uczą się pieniądz cenić.

 

To są niewysokie sumy,

Ale starczą na kaprysy

Typu frytki albo czipsy.

Krówki, landrynki, irysy…

 

Dziś rano przybiegły z płaczem

Skarżąc się na to, że mama

Powiedziała, że do teraz

Mniej kasy będzie… dawała.

 

A dlaczego? No bo jeszcze

Nie wydały tygodniówki.

Widać dostają za dużo,

Więc ograniczy złotówki.

 

Mają być karcone za to,

Że nie tracą ich bez sensu.

Przecież to a-wychowawcze.

To są oznaki nonsensu!

Wiedziałem wcześniej, że żona

Z ekonomią ma kłopoty.

Wydaje dużo pieniędzy.

W umiarze nie widzi cnoty.

 

Chce ukarać własne dzieci

Tylko za to, że oszczędne?

Przecież do jest wypaczenie!

Będę z tym walczył bezwzględnie!