Nie sądź drugiego…

Mieszkam w małej kamienicy

Razem z małżonką i córką.

Obok mamy lokatorów:

Małżonkowie z dziećmi. Z trójką!

 

Nie znamy siebie zbyt dobrze,

Tylko zwyczajnie, z widzenia.

Są łagodni, bardzo grzeczni,

Lecz ostatnio… coś się zmienia!

 

Spokojna dotąd rodzina

Jak gdyby się rozsypała.

Zaczęło się od tego, że

Ich córka zachorowała.

 

Potrzebny był przeszczep nerki.

Przebadano więc najbliższych

Pod kątem ewentualnych

Przeciwskazań genetycznych.

 

Okazało się, że matka

Nie może oddać swej nerki

Ze względu na jej stan zdrowia:

W jej płucach wykryto szmerki.

 

Stwierdzono, że ani  ojciec

I obaj bracia w dodatku

Nie są z sobą spokrewnieni

Nawet na „poziomie” dziadków.

 

A dalej jeszcze ciekawsze

Rewelacje ujawniono:

Ojciec nie ma własnych dzieci

Ze swą poślubioną żoną!

 

Patologia!, krzyknąłby ktoś

Nieznający bliżej sprawy.

Ja też w pierwszej chwili miałem

Nieobyczajne obawy.

Lecz porzuciłem je zaraz

I przy sąsiadach zostanę,

Bo takie jak tam stosunki

Są prawnie regulowane.

To jest rodzina zastępcza,

A dzieci…adoptowane.

 

Jeść, czy nie jeść?

Nasz czteroletni syneczek

Już od rana źle się czuje.

Teściowa zapowiedziała,

Że się Nim zaopiekuje.

 

Bardzo mnie to ucieszyło,

Ale bardzo się zdziwiłam,

Bo to był ten pierwszy raz, gdy

Wnuczkiem zająć się zgodziła.

 

Wyszło na to, że ostatni.

Trzy godziny z wnukiem była.

To zupełnie wystarczyło,

Żeby się nań obraziła.

 

Kusiła Go do jedzenia,

Bo… urośnie bardzo duży!

Będzie silny tak jak babcia!

Nigdy przed nikim nie stchórzy!

 

Wnuczek na to odpowiedział,

Że babunia jest łakoma,

A on wcale nie chce mieć tak

Grubego… tyłka jak ona.

 

 

Koszula

Moja córeczka, przedszkolak,

Bardzo lubi mi pomagać,

Choć pewnych rzeczy od Niej

Nie można jeszcze wymagać.

 

Muszę Ją ciągle pilnować,

Żeby krzywdy nie zrobiła

Przede wszystkim sobie samej

I w domu też nie broiła.

 

Wystarczyło Jej pięć minut,

Żeby moja sprytna Mała

Chwilkę mej nieobecności

Przemyślnie wykorzystała.

 

Jakimś cudem wtyczkę sznura

Od domowego żelazka

Wetknęła, chociaż to trudne,

Do elektrycznego gniazdka.

 

Jak podłączyła żelazko,

Potem deskę wzięła z kątka

I… prasowała sumiennie

Swe niewymowne… gaciątka.

 

Gdy żelazko się rozgrzało

Wzięła mą nocną koszulę

I zaczęła ją prasować

Bardzo delikatnie, czule.

 

Jednak zamiast zwykłej deski

Miała swoją, plastikową.

Wszystko więc się posklejało…

Teraz mam koszulę nową!

„Procenty”

Sąsiad tak marzył o synu,

Iż z żoną zdecydowali,

Że zawalczą po raz trzeci

O juniora pełni wiary.

 

Do tej pory tylko mają

Dwie córeczki bardzo fajne.

Prawie pewni są, że teraz

O chłopca zwiększą ferajnę.

 

Wczoraj krótko przed wieczorem

Przyszedł do mnie przyszły tato.

W ręku miał wyniki badań,

A flaszkę wódki pod pachą.

 

Drzwi otworzył mu nasz synek,

A sąsiad, gdy Go zobaczył,

Poryczał się jak niemowlę

Z bezsilności i…rozpaczy.

 

Długo się nie uspokajał,

A kiedy wreszcie ochłonął,

Dowiedziałem się, że właśnie

Był na USG wraz z żoną.

 

Lekarz stwierdził na sto procent,

Że urodzą się… bliźniaki,

A na ponad dziewięćdziesiąt,

Że… nie będą to chłopaki!

Teściowa wie?

W przypływie bezdennej nudy

Wpadłem na debilny pomysł,

By sześcioletniego synka

W ciuszki dziewczęce wystroić.

 

Potem, zupełnie dla zgrywów,

Miałem cholerną ochotę,

Żeby tak wystrojonemu

Zrobić „pamiątkową” fotę.

 

Już kończyłem Go ubierać,

Gdy nagle, niespodziewanie

Wpadła teściowa z wizytą

I… zaczęło się gadanie:

 

„Jak ty możesz swego synka

Już teraz odrzeć z męskości?

Chyba jesteś transwestytą

Bez żadnej męskiej godności”!

 

Przytuliła swego wnuczka

I zdjęła z Niego sukienkę.

Czy myślała, że w ten sposób

Zakończy Jego… udrękę?

 

Maluch, cieszył się z mojego

Pomysłu zamiany ciuszków.

Gdy Go babcia rozbierała,

Wołał „Ratuj mnie, tatuśku!

 

Do dzisiaj, choć mój Syneczek

Już rozpoczął „randkowanie”,

To teściowa ciągle jeszcze,

Ma o mnie niezmiennie zdanie:

 

Że jestem wciąż niestabilny

Emocjonalnie jak kiedyś,

Niepewny własnej płciowości

I powinienem się… leczyć!

 

Dobrze, że Żonka nie słucha

Tych opinii swojej matki.

Wie o tym, że bardzo kocham

Ją i wszystkie nasze… dziatki!

Transakcja

Nasz syn ma po mnie zadatki

Na wielkiego przedsiębiorcę,

Albo głośnego… przestępcę,

Jeśli „zejdzie na manowce”.

 

Wielokrotnie nas zdumiewał

Swą przebiegłością i sprytem.

Ale teraz na Dzień Matki

Zaskoczył nas „nowym chwytem”!

 

Wszystkie dzieciaki w przedszkolu

Robiły laurki dla mam.

Gdy wrócił z przedszkola wołał:

Mamuniu, coś dla Ciebie mam”!

 

Wręczył Jej zaraz laurkę

Z tekstem radującym duszę –

„Kocham Cię Mamuniu Droga”-

W kółeczku z samych serduszek.

 

Żona bardzo rozczulona.

Synuś dufny i chełpliwy.

Przyznam, że też początkowo

Czułem się bardzo szczęśliwy

 

Potem zobaczyłem „drobiazg”

Umieszczony gdzieś na dole

Wpisany dorosłą ręką,

Który zranił mnie jak kolec:

 

„Natalka – maj -19”

To jest sygnatura, kiedy

I kto namalował kartę;

I nie był to mój syn Kewin!

 

Ten cwaniaczek od Natalki

Kupił laurkę dla Mamy

Za dwa czerwone lizaki!

Mnie to by nie przyszło na myśl.

 

Uroczy

Mój nastoletni synalek

Za karę dzisiaj odkurzał

Calutkie nasze mieszkanie.

Przeleciał po nim jak burza!

 

Po zakończonej robocie

Szarpał napiętym przewodem,

Bo mu „nazbyt ciężko” było,

By do tego gniazdka podejść

I normalnie wyjąć wtyczkę.

Na mą uwagę, że gniazdko

Od sznura wtykę poniszczy,

Odparł bardzo arogancko:

„Pie…ysz  Mać, ja wiem co robię”

I jeszcze mocniej pociągnął.

Udało się! To co chciał zrobić,

Tym jednym ruchem osiągnął.

 

Wstydzę się do tego przyznać,

Lecz mam wiele satysfakcji,

Że przez dłuższy czas popatrzę

Na skutki tej całej akcji.

 

Na twarzy mojego syna

Wyrosła śliwa pod okiem.

Tylko nie wiem, czy ojczulek

Także będzie pod urokiem…

Lekcja

Byłam wczoraj na zakupach.

Zabrałam z sobą córeczkę –

Uczennicę pierwszej klasy,

Bo chcę Ją wprawić troszeczkę

Do samodzielności, obycia

I innych umiejętności

Potrzebnych ludziom do… życia.

 

Musi się uczyć zachowań

Społecznych wśród innych ludzi.

To proces na długie lata

I nie może nam się znudzić.

 

Pierwsza „lekcja” to zakupy.

Dzisiaj właśnie się odbyła

W dość dużym domu handlowym

I dla mnie nie była… miła.

Zapomniałam, że powinnam

Kupić butelkę oleju.

Niedobry przykład dla córci,

Kompromitacja. O jeju!

 

Byłyśmy właśnie przy kasie.

Szybko wróciłam na salę,

Córcia została w kolejce

Nie przejmując się tym wcale.

 

Wracając zauważyłam,

Że jakiś starszy już facet

Wciska się przed mą córeczkę

Dosyć bezczelnie, cichaczem.

 

Gdy to tylko zobaczyłam,

Chciałam narobić hałasu.

Na to córa rezolutnie

Tak do mnie mówi od razu:

„Mamo, spokojnie, powoli…

Ten pan ma niewiele czasu.

Jest już stary i tak myślę,

Że niedługo wykorkuje.

Widocznie już to przeczuwa,

Bo już teraz źle się czuje”.

 

Tak tym stremowała dziada,

Że przy aplauzie obecnych

Wycofał się bez słóweczka

Ze swych zamiarów bezecnych.

 

To ja miałam szkolić córkę.

Lecz zaszła istotna zmiana.

To Ona dziś dała lekcję

Kultury i wychowania.

 

 

 

 

 

Pytanie

Tato, co to jest wibrator?

Zapytała moja córka.

Machinalnie Jej odrzekłem:

„Córuś, a co to za bzdurka”?

 

Zadziwiło mnie, skąd Ona,

Czteroletnia dziewczyneczka,

Zna pojęcia, których sfera

Jest niepojęta dla dziecka.

 

Kompletnie mnie zaskoczyła,

Więc powiedziałem jedynie,

Że to jest taka zabawka

Tylko dla dużych dziewczynek.

 

Odpowiedź Jej wystarczyła.

Nie wracała do rozmowy.

Kilka miesięcy minęło,

Zbliżał się okres zimowy.

 

Odwiedziła nas teściowa.

Zawsze, gdy tylko przyjedzie,

Bawi się z wnusią, rozmawia.

Dziś została na obiedzie.

 

Potem kawka i rozmowa.

Wnusia babci imponuje,

Bo jest mądra i w Wigilię

Na prezencik zasługuje.

Koniecznie musi Jej kupić

Upominek pod choinkę

Który będzie odpowiedni,

Dla tak dużej już dziewczynki.

 

U córki się zapaliła

Lampka skojarzenia na to

I spytała: „Czy to znaczy,

Że kupisz dla mnie… wibrator”?

 

Teściową to aż zatkało.

Ledwo z siebie wydusiła:

„Kto jej tych paskudztw nauczył?

To na pewno Twoja wina”!

I spojrzała na mnie groźnie.

Córcia, nim minęła chwila,

„Tatuś – jej odpowiedziała –

Ja się tym będę bawiła”!

 

 

 

Przedszkolaczka

Moja pierworodna córcia,

A mam jeszcze młodszą w wózku,

Poszła właśnie do przedszkola

W bardzo gustownym fartuszku.

 

Dumna jestem z mej córeczki.

Ładnie mówi, nawet śpiewa.

Rezolutna jest i miła.

Na imię dostała – Ewa.

 

Pierwszego dnia, gdy wróciła,

Usłyszałam od córeczki,

Że tam świetnie się bawiła

I z nikim nie miała sprzeczki.

 

Ma tam masę koleżanek.

Są też w jej grupie chłopaki.

Nawet bawią się z Nią razem

Grzecznie, bez najmniejszej draki.

 

Cieszyłam się, że przedszkole

Na mą córcię dobrze wpłynie.

Że będzie grzeczna, bezpieczna

Jak do tej pory w rodzinie.

 

Po paru dniach usłyszałam,

Że nie będzie ze mną gadać,

No bo jestem debilką i …

Zaraz mam na drzewo spadać!

 

Przez dwa tygodnie spokoju

Dni minęły dosyć szybko.

Nagle córcia zawołała:

„Zamknij ryj, ty głupia dziwko”!

 

Wiecie do kogo to było?

Do siostrzyczki – niemowlaka.

W tym spokojnym dotąd domu

Pierwsza między dziećmi „draka”.

 

Bardzo boję się o przyszłość,

Że mą małą przedszkolankę

To przedszkolne wychowanie

Zmieni na wulgarną… chamkę.