Czubaty kubeł

Jest nas kilkoro rodzeństwa.

W naszym domu każde z dzieci

Miało swoje obowiązki;

Ja wciąż wyrzucałem śmieci.

 

Kosz na śmieci był tak mały,

Że przy dość licznej rodzinie

Zapełniał się aż po brzegi

Już po niecałej godzinie.

Dziennie musiałem wychodzić

Aż trzy razy do śmietnika.

Mały kubeł, dużo kursów –

Była w tym jakaś logika?

 

Ciągle prosiłem rodziców,

Żeby kupić większy kubeł.

Nie kupili, chociaż nieraz

Śmieci było pełno. Z czubem!

 

Wczoraj, kiedy już dorosły

Wyprowadzałem się z domu,

Ojciec mi zasugerował,

Że chce w przeprowadzce pomóc.

Odwiezie mnie do mieszkania,

Bym nie płacił na taksówkę,

A on kupi duży kubeł

Za mą oszczędzoną stówkę.

Dziecko “w drodze”

Od roku mieszkam z chłopakiem.

Przedtem u rodziców „siedział”.

Ze mną było mu tak dobrze,

Że rzadko ich w domu odwiedzał.

Oni też się nie kwapili,

Żeby do nas przyjść z wizytą.

Nie chcemy jeszcze się żenić.

Czy to jest ansą ukrytą?

Chyba nie, bo gdy zadzwonił,

To bardzo się ucieszyli

I na niedzielny obiadek

Do siebie nas zaprosili.

 

Dawno nie widziałam mamy.

Zdziwiłam się widząc brzuszek.

Czyżby ciąża? – pomyślałam,

Pogratulować jej muszę!

Nim coś rzekłam, sama mówi,

Że oczekuje bobaska.

Ja wskazując na jej brzuszek

Powiedziałam: „Boża łaska”!

„Który miesiąc”?, dalej pytam,

Bo brzuszek ma dosyć duży.

Patrzy na mnie ze zdziwieniem,

Widzę, że coś się w niej burzy.

 

Po chwili, już z rozbawieniem,

Na ucho mi powiedziała,

Że właśnie zgodę sądu na

Adopcję dziecka dostała.

Nie tak samo…

Mam pięcioletnich bliźniaków.

Dotąd byli jednakowi.

Teraz jednak chcą koniecznie

Być odmienni, kontrastowi.

 

Jednak problemem jest to, że

Mają ten sam charakterek.

Każdy by chciał mieć cukierka

I też chętnie zjadł cukierek.

Walczą o swą niezależność,

Chcą koniecznie być odrębni.

Krytykują się wzajemnie,

Są w tym bardzo niewybredni.

 

Dziś się z sobą pokłócili,

Na co pójdziemy do kina.

Spierali się długo, a ja

Nie mogłam tego powstrzymać.

Żaden się nie godził na to,

(Upór właściwy baranom),

Że obaj chcieli do kina

Iść akurat na to samo!

Siurpryza

Kiedyś do skrzynki pocztowej

Wrzucono mi jakiś druczek.

Wyjąłem z postanowieniem,

Że za chwilę go wyrzucę.

Był złożony jak koperta

I to mnie zaciekawiło,

Co atrakcyjnego w środku

Tej reklamówki się kryło.

 

W tej „kopercie” ktoś mi przysłał

Kupon zniżkowy z sieciówki.

Oferował w niższych cenach

Oryginały, nie podróbki!

Można kupić całkiem dużo

Odzieży dla kobiet w ciąży,

A w dodatku sklep za darmo

Dla niemowląt coś dołoży!

Rozbawiony pokazałem

Ten kupon swojej dziewczynie.

Myślałem, że na nią także

Rozweselająco wpłynie.

Dziewczyna się zapłoniła

Jak przyłapana kochanka

I nieśmiało wydukała”

„Kochanie, to niespodzianka.”

a Bujaj mnie…

Mam czteroletniego wnusia.

Bardzo kocham tego szkraba.

Często z nim chodzę na spacer,

A najchętniej na plac zabaw.

On uwielbia te spacery.

Kiedy zobaczy huśtawkę,

To zaraz się na niej buja,

A mnie wysyła na… ławkę.

Sam nie umie się rozhuśtać,

Więc bujanie trwa łagodnie,

Ale widzi starsze dzieci.

One są przyczyną podniet.

On chce wyżej, coraz wyżej.

Sam nie umie. „Babciu pomóż” –

Prosi mnie, a ja pomagam.

Nie mówię o tym nikomu.

 

Dzisiaj córka z Małym poszła

Oczywiście na plac zabaw.

Bardzo szybko powrócili.

On spłakany, ona łzawa

I bardzo zdenerwowana

Tym, co zaszło przy huśtawce.

„To przez niego” wykrztusiła

Wskazując małego sprawcę.

 

Wśród niezdarnych słów i łkania

Wyłowiłam sens zdarzenia.

Przypadkowo przy huśtawce

Napotkali wujka Gienia.

Eugeniusz to syn mój starszy.

Bardzo się z siostrą kochają.

Teraz rzadko się widują,

Gdyż w innych miastach mieszkają.

 

Podszedł do nich i zagadał,

Kiedy mały na huśtawce

Przy pomocy swojej mamy

Latał w górę jak latawce.

Ona przywitała brata.

Teraz mały sam się huśtał

Coraz niżej, coraz wolniej,

Aż się zatrzymał. Ustał.

Zdenerwował się, że mama

Stała zwrócona do wuja,

Więc zawołał do niej głośno

„Bujaj mnie, kulwa, no bujaj”!

Patologia

Wezwano mnie na rozmowę

Do szkoły mojego syna.

Nic nie chciano mi powiedzieć,

Kto i o co alarm wszczyna.

Dowiedziałem się jedynie,

Że to bardzo pilna sprawa

I pan dyrektor koniecznie

Mej obecności wymaga.

 

Wyrwałem się jakoś z pracy

I pojechałem do szkoły.

Tam już czekał dyrektor i

Zespół nie bardzo wesoły:

Znana mi wychowawczyni

I dwie bardzo elokwentne,

Wezwane przez dyrektora,

Panie z opieki społecznej.

 

Poznałem  powód wezwania:

Mój dziewięcioletni synek

Napaplał dzieciakom w szkole

O patologii w rodzinie.

Nagadał im, że ja każę

Jego bratu Emilowi

Spać samemu na podłodze

Niczym jakiemuś pieskowi.

W dodatku też zakazałem,

Żeby wchodził do łazienki,

Przez co on i mój syneczek

Doznają ciągłej udręki!

 

Szkoda tylko, że mój synuś

Nie wspomniał w żałosnej mowie,

Że Jego „brat Emil” to kot,

Zwykły, „rasowy” dachowiec

Riposta

Mam od rana dobry humor.

Chcąc być miła mówię „Mamuś,

Chyba zgubiłaś ostatnio

Co najmniej pięć kilogramów!”

 

Mama wstała lewą nogą

I chęć do żartów straciła.

A że języczek ma cięty,

To zaraz ze mnie zadrwiła:

„Widzę córuś, że ty chyba

Tą moją zgubę znalazłaś,

Bo zauważyłam właśnie,

Że ostatnio się upasłaś…”

Taka prawda

Zdecydowaliśmy z mężem,

Że adoptujemy dziecko.

Dość długo się wahaliśmy

Między synkiem a córeczką.

Wszystkie warunki spełnione.

Były szkolenia, badania.

Mamy też dobrą opinię,

Sąd Rodzinny też się skłania…

 

Teraz już mogłam powiedzieć

Mamie o swoich staraniach.

Nie była tym zachwycona.

Mówiła, że to „zły zamiar,

Bowiem może być powodem

Wielkich zmian w życiowych planach”.

W ten sposób się dowiedziałam,

Że jestem… adoptowana!

Problem z pralką

Mąż pracuje na rodzinę.

Ja dbam o dom i dzieciaki.

Potomstwo mamy dość liczne:

Dwie córeczki i bliźniaki.

 

Gdy zepsuła się nam pralka.

Mówiłam o tym mężowi,

Ale on burknął ze złością:

„Nie zawracaj mi tym głowy”.

 

Umówiłam serwisanta,

Żeby przyszedł ją naprawić,

Gdyż dłużej naprawdę nie mogłam

Bez prania sobie poradzić.

Moje dzieci wymyśliły,

 

Że będzie niezwykły zamęt,

Jak powiedzą tacie, że ja

Całowałam się z tym panem.

Powiedziały. On uwierzył.

Awantura i wyzwiska.

Sąsiad zadzwonił, gdzie trzeba.

W drzwiach zjawiła się … policja!

Przedtem jednak mąż, niestety,

Zranił mnie bardzo głęboko

Nazywając bezpodstawnie

Starą suką i wywłoką.

 

Dzieci wkrótce się przyznały,

Że wszystko to wymyśliły

I przez cały czas tej kłótni

Bardzo fajnie się… bawiły.

Inspiracją były „Zdrady” –

Serial Telewizji Polsat.

Chciały zobaczyć jak bardzo

Nasza akcja będzie ostra.

 

Miesiąc minął od rozróby.

W domu, choć pralka pracuje,

To atmosfera rodzinna

Nadal poważnie szwankuje.

Męska linia

Bardzo ciężko przechodziłam

Ciążę oraz rozwiązanie.

Mamy piękną, zdrową córcię,

Chociaż syneczek był w planie.

 

Ale wskutek komplikacji

Nie będę już mogła rodzić.

Nie dam męskiego potomka.

Nie wszyscy z tym chcą się zgodzić.

Mój mąż zażądał rozwodu

Nie bacząc na mą chorobę,

Bo nie mogę w żaden sposób

Przedłużyć linii rodowej.

 

Teraz w tej polskiej rodzinie

Ja tylko wszystkim zawadzam.

Cała familia małżonka

Solidarnie się z nim zgadza.