Zemsta

Jestem mamą pięciolatka.

Kiedy ja w szkole pracuję,

To przychodzi do nas niania

I ona się nim opiekuje.

 

Dziś opiekunka zawiodła,

Więc musiałam zabrać chłopca

Z sobą chociaż na dwie lekcje,

A on z tego zrobił „obciach”.

W związku z całą sytuacją

Ciągle tylko fochy strzelał.

Za to, że niani nie było,

Całą winę na mnie przelał.

 

Jeden z uczniów spytał synka

O to, jaką jestem matką.

W ramach „zemsty” odparł krótko:

„Moja mama jest wariatką”.

Wdzięczne dzieciaki

Pracuję w jednym z przedszkoli

Jako „pani przedszkolanka”.

Cieszę się widząc „swe dzieci”

Codziennie, każdego ranka.

 

Kiedyś odwiedził mnie chłopak.

Zobaczyły go dzieciaki.

Otoczyły go natychmiast

Dziewczynki oraz chłopaki.

 

Kiedy już miał iść do domu,

Część dzieci się popłakało

I żeby chciał dłużej zostać,

U mnie pomocy szukało.

 

Jeden nawet mnie zapytał:

(On ma na imię Michałek)

„Czy ten kumpel zamiast pani

Może tu zostać na stałe”?

 

Inny memu chłopakowi

Wyznał wcale nie dziecinnie,

Że stać go na znacznie więcej

I tylko marnieje przy mnie.

Nie dla mnie…

Poznałem super dziewczynę

Choć na razie tylko w sieci.

Jestem trochę po trzydziestce,

Jak mi ten czas szybko leci…

 

Po dwóch miesiącach gadania

Nastał czas, żeby się spotkać.

Miałem pewne wątpliwości,

Jaka będzie ta Dorotka.

Czy będzie gruba i brzydka?

Może perfidna spryciara?

Albo jakiś ciepły facet,

Który robi sobie jaja?

 

Czekała na mnie ślicznotka.

Jednak muszę tutaj dodać,

Że dla mnie, już leciwego,

Była stanowczo za młoda.

Moje domysły z faktami

Są w całkowitym kontraście.

Oczekiwałem „trzydziestki”.

Ona miała lat trzynaście!

Ślad po sercu

Odwiedziłem swoją siostrę.

U niej też zanocowałem.

Wczesnym rankiem przez siostrzeńca

Ze snu wyrwany zostałem.

 

Maluszkowi się nudziło

I postanowił coś zrobić.

Wbił mi w udo kawał blachy

I jeszcze młotkiem ją dobił.

 

Ta blaszka to foremeczka

Do ciasteczek w kształcie serca.

Do końca życia mam bliznę

Przez małego utrapieńca.

Jestem w niebie

Moja pięcioletnia córcia

Jest ostatnio dla mnie miła.

Dotąd była jak diabełek,

Ciągle by tylko broiła.

Teraz robi, o co proszę.

Chętnie chodzi do przedszkola,

A potem przez cały wieczór

Prawie nie schodzi z mych kolan.

 

Zadziwiony nagłą zmianą

Zrobiłem małe podchody,

Żeby mi wytłumaczyła,

Jaki e są tego powody.

Znów siadła mi na kolana

I głaszcząc czule po ręce

Powiedziała mi, co czuje

Małe serduszko dziecięce:

„Tatusiu, jesteś już stary.

Niedługo pójdziesz do nieba

I bardzo chcę, żebyś na mnie

Nigdy więcej się nie gniewał”.

Cicha woda

Ojciec rozmawiał dziś ze mną

Po raz pierwszy o „tych sprawach”.

Troszeczkę był przy tym spięty,

Chociaż luzaka udawał.

Dla mnie to już nie nowina.

„Pierwszy raz” już mam za sobą.

Życie wokół naprzód biegnie.

Nie mogę przecież stać obok.

 

W pewnej chwili do pokoju

Zajrzała też moja matka.

Ona ma mnie za malucha.

Mnie, już szesnastolatka!

 

Zagadała do tatuśka:

„Tylko spójrz dobrze na niego.

Czy któraś z dziewcząt by chciała

Iść do łóżka z tym lebiegą?

Zbyt twarda

Moja córcia, ośmiolatka,

Miała dzisiaj urodziny.

Niestety. Niedane jej było

Bawić się z gośćmi swoimi.

Nie widziałem, jak i kiedy

Zeskoczyła z taboretu…

Od niej też nie usłyszałem

Wiarygodnego konkretu.

 

Efekt skoku był mizerny.

Nóżka spuchła jej jak bania.

Miała szczęście w nieszczęściu, że

Obyło się bez złamania.

 

Zawiozłem ją do lekarza,

Żeby opatrzył stłuczenie.

W poczekalni niespodzianie

Wyjawiła swe strapienie.

 

Wyszeptała mi przyczynę

Niefortunnego skakania.

To starszy brat jej przekazał

Tajemny sekret latania:

„Na niektórych ośmiolatków

Podczas ich ósmych urodzin

Umiejętność szybowania

Niespodziewanie nachodzi”.

Chciała sprawdzić, czy to prawda,

A ta okazała się… twarda.

Trudno

Ćwiczę dosyć intensywnie.

Po kilku tygodniach męczarni

Zrobiłem nawet na drążku

Siedem podciągnięć dość marnych.

Byłem bardzo z siebie dumny,

Ale tylko przez chwileczkę,

Bowiem zadziwiony wielce

Zobaczyłem mą córeczkę,

Jak szybciutko, bez wysiłku

Podciągnęła się na drążku

Osiem razy, a w dodatku

Nawet nie stargała loczków!

 

Zanim się opamiętałem,

Ona wytarłszy rączęta

Znów powtórzyła kolejkę.

I taka byłaby puenta …

Ten pierwszy raz…

O mój „pierwszy raz” z chłopakiem

Dziś spytała moja córka.

Trzynaście lat ma dopiero

Pisklak nie obrosły w piórka.

 

Ucieszyłam się z pytania –

To oznaka zaufania.

Bez zaciemniania obrazu

Odpowiedziałam od razu:

„Miałam dwadzieścia dwa lata

I… to właśnie był twój tata”.

 

Ona zdumiona krzyknęła:

„Mamo, ja ci współczuję.

Tyle lat musiałaś czekać,

Aż się ktoś wreszcie zlituje!”

Przykład

Nie tak dawno byłem z żoną

I synkiem na weselisku.

Stremowany pięciolatek

Chował się w mamy uścisku.

Siedzące obok nas ciotki

Zaczęły małego niańczyć.

Wreszcie jedna zapytała,

Czy on zechciałby zatańczyć.

 

Mały, już rozochocony,

Wyskoczył na parkiet sam

I wykonał dosyć dziwny,

Bardzo tajemniczy tan.

 

Ciotki były zachwycone.

Zapytały, kiedy usiadł,

Gdzie się tak tańczyć nauczył.

„Ja widziałem, jak mamusia

Bardzo często na golasa

Tańczyła tak dla tatusia”.