Mieć konika

Jestem Kasia. Mam maturę.

Studiuję na pierwszym roku.

Mimo tego mój ojczulek

Śledzi mnie na każdym kroku!

 

Tylko On i żaden inny

Mężczyzna może iść ze mną,

A szczególnie wtedy, kiedy

Na ulicy jest już ciemno.

 

Mam dwie siostry już zamężne.

Wyfrunęły obie z domu.

Tato po to mnie pilnuje,

By mnie „nie oddać” nikomu!

 

Moja mała siostrzenica

Na swe piąte urodziny

Zamarzyła mieć… kucyka;

Pluszowy ma być, nie inny.

 

Szliśmy z ojcem i… z pluszakiem.

Ja niosłam dla Małej prezent.

Nowy i przystojny sąsiad

Pomoc oferował szczerze.

 

Spojrzał przy tym dosyć dziwnie.

Ojciec to spojrzenie złapał

I powiedział, by on słyszał

I ostudził ten swój zapał:

 

„Kasia od małego dziecka

Cierpi na lekkiego bzika

I nigdy nigdzie nie wyjdzie

Bez pluszowego konika”.

 

Jest szansa, że znów Go spotkam

I będę dążyć do tego,

Żeby wyjaśnić to faux-pas.

Tato, nie zabronisz tego!

 

 

 

Szantażysta

Byłam mimowolnym świadkiem,

Jak córeczka informuje

Swego starszego braciszka,

Ze atrakcja się szykuje:

 

„Piszczący ciągle maluszek

Zamieszka z nami niedługo.

Rodzeństwo nam się powiększy.

A dzieciaki płaczą, brudzą”…

 

On się strasznie naburmuszył

I wykrzyczał, co Go boli:

„Chciałem pieska. Mówiliście,

Że brak czasu no i woli,

By poświęcać szczeniakowi

Tej  uwagi, co wymaga

Obowiązek wychowania

Tak małego jeszcze szkraba.

Teraz nagle ma się zjawić

Nowy dzieciaczek w rodzinie

I teraz nie ma problemu?

I nie wiem, jak ma na imię”!

 

Synek skończył cztery latka,

A tu taka niespodzianka.

Użył takich argumentów

Aż się zdziwiłam ja, matka!

 

Rodzinie, gdy to słyszała,

Aż zabrakło słów w „gębusiach”.

Nie chciał Tata dać Mu pieska,

No a teraz będzie musiał…

 

Ropa

Kiedy nagle do pokoju

Wbiega twój trzyletni Fąfel

I rozradowany krzyczy:

„Mamo, tata odkrył ropę”!

Wiedz, że w domu źle się dzieje,

Szczególnie wtedy, gdy rodzic

Chwilę wcześniej do łazienki

By tam wiercić dziurkę, wchodził.

 

Odkryciem rządzi przypadek,

Więc bądź pewna, że nie ropa

Z kanalizacji wypływa,

Tylko to, co leci… z klopa.

Reakcja

Dopiero dzisiaj dostałam

Wyniki ostatnich badań,

Że jednak jestem już w ciąży!

Radości się nie odkłada,

Więc „obdzwoniłam” Rodzinę.

Zaczęłam od mojej Mamy,

Bo przecież jestem Jej córką,

Choć nie bardzo się kochamy.

 

Jej pierwsze słowa reakcji

Po usłyszeniu nowiny:

„Terminu spłaty pożyczki

Z pewnością… nie przedłużymy.

 

Baryton?

Nie było ostatnich lekcji,

Więc dzisiaj wcześniej wróciłem.

No i zamiast o piętnastej,

O trzynastej w domu byłem.

 

Niedługo miała też wrócić

Moja mama, a więc siadłem

W swym pokoiku do kompa.

Nagle zdrętwiałem i zbladłem,

Bo usłyszałem z parteru

Podniecony głos kobiecy:

„Kochanie, chodź tutaj do mnie,

Bo chcę się Tobą nacieszyć”!

 

Poznałem głos mojej Mamy.

A ten męski  głos „mołojca”

W żadnym wypadku być nie mógł

Barytonem mego Ojca.

Koleś

Mam już dwadzieścia dwa lata

I nigdy jeszcze nie byłam

Na prawdziwej randce z chłopcem.

Kumpelce się poskarżyłam.

 

Ona wnet mnie umówiła

Na rendes vous, ale „w ciemno”.

Bardzo grzeczny, fajny Koleś

Tego dnia spotkał się ze mną.

 

Był bardzo urzekający,

Słodki i bardzo… zabawny.

Miał też falujące włosy

I oczy lśniące jak gwiazdy.

 

Miał też… całe cztery lata

I był… synkiem koleżanki.

Aż pięć godzin z Nim spędziłam

W charakterze „cioci -niańki”.

 

Dążenie przedszkolaczka

Jestem młodą przedszkolanką.

Kocham pracę z dzieciaczkami.

W domu mam też swoją Dwójkę,

A Trzecie jeszcze przed Nami.

 

Do wszystkich dzieci w mej grupie

Odnoszę się tak, jak do swoich.

Szkoda, że w Polsce jest mało

Takich jak moje przedszkoli.

 

Kiedyś zaczęłam rozmowę

Z dziećmi  starszego oddziału,

Kim chciałyby być w przyszłości,

Tak na serio, bez banałów.

 

Padały zwykłe w tym wieku

Zawody męskie typowo:

Strażak, policjant czy pilot…

Nic nowego, daję słowo…

 

Ale był jeden wyjątek!

Mariolka była tą jedną,

Która się wyrwała, że chce

Zostać strażniczką więzienną!

 

Nim zatliła mi się w głowie

Lampka kontrolna przed wpadką,

Pochwaliłam Ją przed grupą,

Że  wybrała pracę… rzadką.

 

Spytałam: „Czemu”? Odrzekła:

„No, bo mogłabym odwiedzić

Mego Drogiego Dziadziusia,

Co sam w tym więzieniu siedzi”.

 

Zadymiara

Nie jestem mistrzynią w kuchni

I nie da się tego ukryć.

Gotuję, bo przecież muszę,

Czasem też mięsko uduszę.

 

Nie wiem jak to się dzieje,

Ale prawie zawsze, kiedy

Smażę na patelni schabik,

To napytam sobie biedy.

 

Nic strasznego, ale potem

Wywietrzyć muszę mieszkanie,

Bo moje patelnie… dymią.

Wiele kasy tracę na nie,

I chyba co dwa tygodnie,

A czasami nawet częściej

Muszę niestety kupować

Nowe patelnie na mieście.

 

Moja Córcia – przedszkolaczek

Opowiedziała, że dzisiaj

Był u nich z wizytą strażak –

Tato Jej kolegi Zdzisia.

 

Opowiadał o swej pracy

I niebezpieczeństwie ognia,

Szczególnie wtedy, gdyby skądś

Dodatkowo wietrzyk powiał.

 

Już na koniec pan zapytał,

Co dzieciaki by zrobiły,

Gdyby dym lecący z okna

Swego domku zobaczyły.

 

Moja Córka – Rezolutka

Z uśmiechem odpowiedziała,

Że by się wpierw upewniła,

Czy to czasem nie jest mama,

Bo… wtedy na obiad by były

Kotlety, co się przypaliły.