Ropa

Kiedy nagle do pokoju

Wbiega twój trzyletni Fąfel

I rozradowany krzyczy:

„Mamo, tata odkrył ropę”!

Wiedz, że w domu źle się dzieje,

Szczególnie wtedy, gdy rodzic

Chwilę wcześniej do łazienki

By tam wiercić dziurkę, wchodził.

 

Odkryciem rządzi przypadek,

Więc bądź pewna, że nie ropa

Z kanalizacji wypływa,

Tylko to, co leci… z klopa.

Reakcja

Dopiero dzisiaj dostałam

Wyniki ostatnich badań,

Że jednak jestem już w ciąży!

Radości się nie odkłada,

Więc „obdzwoniłam” Rodzinę.

Zaczęłam od mojej Mamy,

Bo przecież jestem Jej córką,

Choć nie bardzo się kochamy.

 

Jej pierwsze słowa reakcji

Po usłyszeniu nowiny:

„Terminu spłaty pożyczki

Z pewnością… nie przedłużymy.

 

Baryton?

Nie było ostatnich lekcji,

Więc dzisiaj wcześniej wróciłem.

No i zamiast o piętnastej,

O trzynastej w domu byłem.

 

Niedługo miała też wrócić

Moja mama, a więc siadłem

W swym pokoiku do kompa.

Nagle zdrętwiałem i zbladłem,

Bo usłyszałem z parteru

Podniecony głos kobiecy:

„Kochanie, chodź tutaj do mnie,

Bo chcę się Tobą nacieszyć”!

 

Poznałem głos mojej Mamy.

A ten męski  głos „mołojca”

W żadnym wypadku być nie mógł

Barytonem mego Ojca.

Koleś

Mam już dwadzieścia dwa lata

I nigdy jeszcze nie byłam

Na prawdziwej randce z chłopcem.

Kumpelce się poskarżyłam.

 

Ona wnet mnie umówiła

Na rendes vous, ale „w ciemno”.

Bardzo grzeczny, fajny Koleś

Tego dnia spotkał się ze mną.

 

Był bardzo urzekający,

Słodki i bardzo… zabawny.

Miał też falujące włosy

I oczy lśniące jak gwiazdy.

 

Miał też… całe cztery lata

I był… synkiem koleżanki.

Aż pięć godzin z Nim spędziłam

W charakterze „cioci -niańki”.

 

Dążenie przedszkolaczka

Jestem młodą przedszkolanką.

Kocham pracę z dzieciaczkami.

W domu mam też swoją Dwójkę,

A Trzecie jeszcze przed Nami.

 

Do wszystkich dzieci w mej grupie

Odnoszę się tak, jak do swoich.

Szkoda, że w Polsce jest mało

Takich jak moje przedszkoli.

 

Kiedyś zaczęłam rozmowę

Z dziećmi  starszego oddziału,

Kim chciałyby być w przyszłości,

Tak na serio, bez banałów.

 

Padały zwykłe w tym wieku

Zawody męskie typowo:

Strażak, policjant czy pilot…

Nic nowego, daję słowo…

 

Ale był jeden wyjątek!

Mariolka była tą jedną,

Która się wyrwała, że chce

Zostać strażniczką więzienną!

 

Nim zatliła mi się w głowie

Lampka kontrolna przed wpadką,

Pochwaliłam Ją przed grupą,

Że  wybrała pracę… rzadką.

 

Spytałam: „Czemu”? Odrzekła:

„No, bo mogłabym odwiedzić

Mego Drogiego Dziadziusia,

Co sam w tym więzieniu siedzi”.

 

Zadymiara

Nie jestem mistrzynią w kuchni

I nie da się tego ukryć.

Gotuję, bo przecież muszę,

Czasem też mięsko uduszę.

 

Nie wiem jak to się dzieje,

Ale prawie zawsze, kiedy

Smażę na patelni schabik,

To napytam sobie biedy.

 

Nic strasznego, ale potem

Wywietrzyć muszę mieszkanie,

Bo moje patelnie… dymią.

Wiele kasy tracę na nie,

I chyba co dwa tygodnie,

A czasami nawet częściej

Muszę niestety kupować

Nowe patelnie na mieście.

 

Moja Córcia – przedszkolaczek

Opowiedziała, że dzisiaj

Był u nich z wizytą strażak –

Tato Jej kolegi Zdzisia.

 

Opowiadał o swej pracy

I niebezpieczeństwie ognia,

Szczególnie wtedy, gdyby skądś

Dodatkowo wietrzyk powiał.

 

Już na koniec pan zapytał,

Co dzieciaki by zrobiły,

Gdyby dym lecący z okna

Swego domku zobaczyły.

 

Moja Córka – Rezolutka

Z uśmiechem odpowiedziała,

Że by się wpierw upewniła,

Czy to czasem nie jest mama,

Bo… wtedy na obiad by były

Kotlety, co się przypaliły.

 

 

Trening

Wchodzę rano do łazienki

Nieprzytomna od snu jeszcze,

A tam już córeczka siedzi

Z instrukcją od „lego” w ręce.

 

Zdziwiona otwarłam usta,

Lecz zanim Ją o coś spytam,

To Ona zdenerwowana

Sama do mnie warczy z cicha:

 

„Czy ja Ci przeszkadzam, jak Ty

Tę swoją gazetkę czytasz?

Muszą całą wiedzę poznać,

Co w tej książeczce ukryta”!

 

No i dotarło to do mnie.

Nagle wszystko było jasne!

Moja Córa z grupą dzieci

Ma wziąć udział w „Lego Masters”!

 

Oj ciężko…

Po ciężkich przejściach życiowych

Siostrzyczka sobie nie radzi.

Walczy z depresją… jedzeniem!

Utyła, nie starcza wagi.

 

Zaprosiłam Ją do siebie,

Żeby milutko ugościć

I w ciężkim dla Niej okresie

Zażyła luzu, miłości.

 

Już po tygodniu widziałam,

Że pobyt u mnie Jej służy.

Nie przeczułam, że sielankę

Cośkolwiek może wnet zburzyć.

 

Robiłam obiad, a dzieci

Oglądały program w TV.

Było cicho i rodzinnie,

Wszyscy czuli się szczęśliwi.

 

To był program przyrodniczy

Z ZOO transmitowany.

W tle widać było dwa piękne,

Dorosłe… hipopotamy.

 

Słychać było głos lektora:

„A teraz pokazać Wam trzeba

Największe zwierzę lądowe,

Którym jest”…

„To ciocia Ewa”-

Zawołały dzieci głośno.

Ewa tego nie słyszała,

Bo na spacer przedobiedni

Tak jak co dzień się udała.