Jak po maśle…

Z mężem prowadzimy w domu

Małą firmę projektową.

Do opieki nad potomstwem

Zatrudniam siłę fachową.

 

W zeszłym tygodniu musiałam

Przez około pół godziny

Konferować na Facebooku,

Więc nie miałam wolnej chwili.

 

Dzieciaki mi przeszkadzały,

Gdyż niania poszła do domu.

Musiałam „zagonić” męża,

By przy maluchach mi pomógł.

 

Berbecie trochę zgłodniały,

Więc chciał im zrobić kanapki.

Ale, że nie było masła,

Więc wyjął je z zamrażarki.

 

Twardego masełka nie ruszył

Nawet najostrzejszy kozik,

Więc wsadził do piekarnika,

Żeby choć troszkę rozmrozić…

 

Zapomniał o nim zupełnie.

Gdy już skończyłam rozmowę

Poczułam zapachy z kuchni.

Weszłam i chwytam za głowę.

 

Nim stwierdziłam, co tak śmierdzi

Płomień buchnął z piekarnika.

Nie przytoczę swej reakcji.

Wolę te słowa… wypikać.

 

Biureczko

Dwóch kurierów przytargało

Sporą paczkę moim córkom.

Gdy spytałam, powiedziały,

Że to tylko małe biurko.

 

Jedno dla dwóch, więc podwójne.

Zostawili to w przedsionku.

Córki z  mężem obiecały,

Że wszystko będzie w porządku.

 

Okazało się, że w paczce

Spakowano wiele desek,

Płyt wiórowych, jakichś skrzynek.

Przejście  zapchali z kretesem!

 

Zaczęły razem z tatulkiem

Składać „biureczko” w… salonie,

Dlatego, gdyż jest przestrzeń i

Będzie im znacznie wygodniej.

 

Dwa razy się upewniałam,

Czy po złożeniu „mebelka”

Zdołają je przenieść do siebie.

„Przecież to sprawa niewielka”,

Trójka odpowiedziała zgodnie.

Mam się nie mieszać w „ich sprawy”.

Zrobią wszystko należycie,

Choć przecież nie mają wprawy.

 

Rzeczywiście po godzinie

Biurko zaraz po montażu

Przy wynoszeniu z salonu

Utknęło Im w korytarzu.

 

Chyba dwie godziny trwało,

Nim „biureczko” rozebrali

I już w pokoju córeczek

„Do kupy” znowu składali.

 

Bibka

Zostawiliśmy na weekend

Swego synka – nastolatka

W domu „na gospodarce”, gdyż

Pojechaliśmy do dziadka.

 

Chłopak jest strasznym odludkiem,

Więc nawet mnie ucieszyło,

Gdy po powrocie stwierdziłem,

Że w mieszkaniu „hucznie” było.

 

Widać ślady po imprezie.

Biały proszek na podłodze

Rozsypany w kilku miejscach

Zaniepokoił mnie srodze.

 

Czyżby młodzież w naszym domu

Zażywała narkotyki?

I synek też już zaczął brać

Głupio, po szczeniacku, przy kimś?

 

Mam kamerki w całym domu

Zainstalowane po tym,

Jak nas kiedyś okradziono

Na wiele tysięcy złotych.

 

Zobaczyłem prawdę całą,

Co w naszym domu się działo.

Nawet, co jest dosyć dziwne,

Bardzo dobrze się nagrało.

 

W wieczór przed naszym powrotem

Chłopak skrzętnie pozorował

Bałaganik po „imprezie”,

Jakby z kumplami… balował.

 

A podejrzana substancja

W kilku miejscach umieszczona

To buchnięta mamie z kuchni…

Zwykła soda oczyszczona.

 

 

 

Uzasadnienie

Nasz jedenastoletni syn

Dostał nowy obowiązek,

A tata ma kontrolować,

Jak się On z tego wywiąże.

 

Junior będzie na suszarce

Wieszać ciuchy po wypraniu.

Potem posortuje, złoży,

By zapobiec ich zgniataniu.

 

Nadzór nad tym „obowiązkiem”

Powierzyłam małżonkowi.

Jego wcześniej nauczyłam.

Dobrze wie, jak to się robi.

 

Pierwszy raz dopiero wczoraj

Sortowali suche ciuchy.

Usłyszałam ich rozmowę

Toteż  nastawiłam uszy.

 

Syn wypytywał „trenera”:

„Skąd mam wiedzieć, czyje coś jest”?

Po głosie zauważyłam,

Że „targają” Nim… emocje – .

„Jak odróżnić, czy te majtki

Są mamusi czy też Zuzi”?

Mąż Mu na to: „Z tym akurat

Nie musisz się zbytnio trudzić.

 

Majtkami mamy dzieciakom

Można zasłonić widnokrąg,

Albo też chłopakom jak Ty

Zrobić… niewielki spadochron”!

Odwyk?

Nasza córcia, ośmiolatka

Całą niedzielę siedziała

Gapiąc się na złotą rybkę,

Którą właśnie otrzymała.

 

To prezent na urodziny

Od przyjaciółki serdecznej.

Obie kochają Syrenkę

I Jej klimaty bajeczne.

 

Córcia chciała dostrzec moment,

W którym rybeczka wypłynie,

By w „płucka nabrać  powietrza”

I to musi zrobić przy Niej!

 

Ja już po kilku minutach

Chciałam córci wytłumaczyć,

Że to nigdy się nie stanie

I tego nikt nie zobaczy.

 

Ale mój mąż mnie przekonał,

By przy słoiku siedziała

I na rybkę, a nie w ekran

Swojej komórki zerkała.

Praworządny

Wracałem z synkiem z przedszkola,

Kiedy nagle nas ominął

Rozpędzony rowerzysta

Z bardzo rozwianą czupryną.

 

Zamiast ścieżką rowerową

Pędził chodnikiem dla pieszych.

Nie bardzo wiadomo czemu,

Aż tak bardzo gdzieś się spieszył.

 

Synek ma dosłownie bzika

W kwestii drogowych wykroczeń.

Zawsze kiedy coś zobaczy,

Coś Mu wewnątrz aż bulgocze.

 

Teraz też zareagował

Uwagą dosyć soczystą:

„Jeździ się po ścieżce, chamie”!

Zawołał za rowerzystą.

 

Cyklista głowę odwrócił

I w tym momencie… najechał

Niefortunnie na krawężnik.

Dla synusia to uciecha,

Bo choć niedobrze się stało,

Że jadący się wywrócił,

To „praworządny” synek

Małą złośliwość mu rzucił:

 

„Pamiętaj, żebyś od dzisiaj

Jeździł ścieżką dla rowerów!

Na chodnikach nie ma miejsca

Dla rowerowych gangsterów”!

 

Nieśmiertelna

W przedszkolu mojego synka

Dzieci nie tylko się bawią.

Mają także pogadanki

Poświęcone ważnym sprawom.

 

Wczoraj synek się pochwalił,

Że wie o „zdrowym jedzonku”

Coś, co jest najważniejsze

Dla całej rodzinki w domku.

 

Dowiedział się właśnie o tym,

Że

im mam tłuszczyku więcej,

To jest dla mnie, no i innych –

Nawet starych – coraz lepsze.

Bo „ludź” im więcej ma tłuszczu,

Dłużej bez jedzenia żyje,

A potem, gdy ma już co jeść,

To znowu sobie przytyje.”

 

Pech zechciał, że właśnie dzisiaj

Teściowa ma urodziny.

Nasz synek to jest  dla Niej

Największy „Skarbuś” babciny.

 

Odśpiewaliśmy Jej „Sto lat”.

Wnuczek zawołał, że … „Mało,

Bo Babcia jest nieśmiertelna”…

Zanim Teściową zatkało,

Mały dorzucił te słowa:

„…i w dodatku taka tłusta,

 Że jej wystarczy tłuszczyku

Na buzi, brzuszku i nóżkach”.!

 

 

Mamo, mogę?

Nasz pięcioletni syneczek

Przyszedł do nas w środku nocy.

Zwykle śpi w swoim łóżeczku,

Gdzie ma ulubiony kocyk.

 

To kocyk z wielbłądziej wełny.

Ciepły, miły, no i duży.

Bardzo lubi go nasz malec.

Od trzech latek już Mu służy.

 

Synek dotąd sypiał dobrze.

Od dawna już się nie moczy

Nie było też sytuacji,

Żeby przyszedł do nas w nocy.

 

Dziś przydreptał i mnie spytał:

„Mamo, zimno mi, czy mogę”?

Bez wahania się zgodziłam.

Przecież zawsze Mu pomogę.

 

Źle zrozumiałam intencje

Rozespanego Maluszka,

Bo… ściągnął z nas  naszą kołdrę

I zawlókł do swego łóżka.

Informacja

Zadzwoniła do mnie dzisiaj

Jakaś nieznana mi Ewa

Z trochę dziwną informacją,

Że… dzieciaczka się spodziewa,

A ja jestem pierwszą z osób,

Której ona mówi  o tym.

Zaczęłam się głowić czemu

I jaki poważny motyw

Kierował mą rozmówczynią,

Że mnie spotkał taki honor

I właśnie  jako „tą  pierwszą”

O ciąży powiadomiono.

 

Lecz wyrwała mnie z rozmyślań

Kończąc rozmowę słowami:

„Drugą będzie ojciec dziecka –

Małżonek szanownej pani”!

 

Postanowienie

Sąsiad zaczął się odchudzać.

Czyni to bardzo sumiennie.

Kiedyś ciągał mnie na piwko,

Dziś pije…wodę. Codziennie!

 

Widać, że tłuścioch na serio

Traktuje swe odchudzanie,

Bo teraz koniecznie chciałby

Namówić mnie na… bieganie!

 

Zacząłem dociekać, czemu

Tak radykalnie się zmienił

I kategorycznie piwko

Usunął ze swego menu.

 

Wreszcie wyznał mi przyczynę

Takiego postanowienia

Mówiąc, że jedynie krowa

Swoich poglądów nie zmienia.

 

Gdy kiedyś z malutkim synkiem

Do kasy w kolejce czekał.

Ludzie wpuścili ciężarną.

„Dlaczego”? spytał syn ciekaw.

 

Powiedziałem Mu na ucho,

Że tej pani jest nielekko

Stać w kolejce, kiedy się jest

Osobą niezwykle… tęgą.

 

Objął mnie za brzuch i spytał:

„Tato powiedz mi, bo nie wiem,

Czemu tę panią wpuścili,

Choć jest mniej gruba od Ciebie?

 

Wstyd mi było wobec ludzi,

Bo kobieta wyglądała,

Jakby już w najbliższym czasie

Rodzić bliźnięta musiała.

 

Wtedy spojrzałem na siebie

Oczami swojego syna.

Postanowiłem brzuch „zgubić”

I tego słowa dotrzymam!