Kwalifikacja

Jestem kierownikiem działu kadr

W dosyć znanej Spółce Akcyjnej .

Bardzo często przeprowadzam

Rozmowy kwalifikacyjne.

 

Wczoraj jedna kandydatka

Była u mnie na rozmowie.

Młoda i profesjonalna;

Jednym słowem zawodowiec.

 

Już prawie zdecydowałem,

Że ją zarekomenduję,

Ale ona  zaraz z torby

Wyciągnęła swą komórę

I bez żadnego pytania

„ Selfika” ze mną zrobiła.

Tym samym szansę na pracę

Z mej rekomendacji straciła.

 

To było nieprofesjonalne

I bardzo wysoce naganne.

A poza tym bardzo lubię,

Jak człowiek ma… kindersztubę.

Buraczna

W styczniu przed drobnym zabiegiem

Dostałam „głupiego Jasia”.

Jednak pierwsza dawka była

Zbyt słaba nawet dla dziadzia.

Za to ta druga sprawiła,

Że się z konfuzji czerwienię.

Zachowałam się, tak mówią,

Naprawdę bardzo nikczemnie.

 

Chirurgowi powiedziałam,

Że „r*chnęłabym” go chętnie.

Anestezjologa wzięłam

Za rękę nazbyt namiętnie

Nazywając go swą foczką,

Z którą chętnie bym zgrzeszyła.

Trwałam w transie erotycznym,

W jakim dotychczas nie byłam.

W końcu obydwóm wrzasnęłam,

Żeby się od pi**dolili,

Bo na moją operację

Patrzeć mi nie pozwolili.

 

Musiałam zostać na sali

Po zabiegu dwie godziny.

Leżąc tam wykrzykiwałam

Same bluźnierstwa i drwiny.

 

Nawet, kiedy wyszłam z sali

By zobaczyć się z chłopakiem,

Wywołałam, znów niechcący,

Na holu karczemną drakę.

Mimo, że byłam ubrana,

Wyryczałam do chłopaka,

Że jestem zupełnie goła

I ma mnie okryć czymkolwiek

Ten niedorajda, pierdoła.

„Brakowało” mi bluzeczki,

Majtek, stanika, spódniczki.

Miał mi je zaraz tu przynieść,

By zakryć d*pę i cy*ki!

 

Czekałam na korytarzu

Na wypis. To długo trwało.

Ogłupienie „Głupim Jasiem”,

Chociaż powoli, mijało.

Finału moich „występów”

Trudno sobie wyobrazić,

Kiedy „buraka paliłam”

Na widok moich lekarzy!!!

Niezapomniany

Zawsze jak byłam podlotkiem,

Chodziłam, choć nikt nie zmuszał,

W Wielką Sobotę do fary,

By odwiedzić Grób Chrystusa.

Oczywiście zawsze wtedy

Miałam ze sobą święconkę;

W niej jaja, kiełbaskę, pieprz, sól

I koniecznie chleba kromkę.

 

Najczęściej chodziłam z babcią.

Kiedy byłyśmy w kościele,

Poświęcenie darów bożych

Było naszym głównym celem.

 

Ksiądz zamiast święcić pokarmy

Zaczął wtedy od przemowy.

Mówił o istocie Święta

I odrodzeniu duchowym.

Było widać, że on bardzo

Wczuł się w to, o czym nam mówił.

Głos podniósł, gestykulował,

Ale chyba się… pogubił.

 

Poszedł sobie do zakrystii

Nie poświęciwszy „święconek”.

Długą chwilę czekałyśmy

Zawiedzione i zdumione.

Dwóch mężczyzn za nim pobiegło.

Ksiądz wrócił skonfundowany

I poświęcił nam koszyczki.

To był dzień niezapomniany…

Na parkingu

Byłam dzisiaj na zakupach

W pobliskim supermarkecie.

Podjechałam samochodem,

Bo po to go miałam przecież.

 

Auto stało na parkingu.

Gdy podeszłam z zakupami

Zobaczyłam z przerażeniem,

Że zderzak porysowany.

Przetarłam rysy chusteczką

Próbując, czy je usunę.

Były niestety solidne.

Ktoś wyciął mi niezły numer!

 

Ale to jeszcze nie wszystko.

Jak chciałam otworzyć kufer,

To nie mogłam, bo zamknięcie

Okazało się zepsute.

 

Gdy chciałem wsiąść do kabiny,

Zobaczyłam, że tam siedzi

Zupełnie nieznany facet

I moje „zmagania” śledzi…

 

Cztery miejsca parkingowe

Dalej stała moja „zguba”,

A on, gdy mnie obserwował,

Musiał mieć niewąski ubaw.

Teoria sobie…

Jestem uważnym kierowcą

Prawo jazdy mam od roku.

Nigdy nie łamię przepisów,

Choć na drodze wiele pokus.

 

Egzamin zdałem po pięciu

Podejściach u instruktora,

Który oblewał za głupstwa.

Zaliczyć jazdę to zmora!

Ten egzaminator właśnie

Wpłynął na moje nawyki,

Żeby na wszystko uważać

I nie polegać na nikim.

 

Czasem jednak nie przewidzisz

Zachowania innych ludzi,

Szczególnie kierowców taxi,

A nawet wielkich limuzyn.

Dzisiaj rano jako pierwszy

Stałem na czerwonym świetle.

Nagle z hukiem wjechał na mnie

Czarny SUV, ogromny Bentley.

Kierujący samochodem

Rozmawiał z kimś przez smartfona.

Reakcja na zmianę świateł

Była znacznie opóźniona.

 

Mocno się zdenerwowałem.

W duchu wyzwałem go – matoł.

Gdy wyszedł z wozu, poznałem:

To był mój egzaminator!!!

Zapomniał!

Ostatnio zauważyłam,

Że przestało się układać

Pomiędzy mną a chłopakiem,

Aż po prostu szkoda gadać.

Chcąc poprawić atmosferę

Zaprosiłam go do kina.

Wybrałam specjalnie dla niego

Modny obecnie kryminał.

 

Poszliśmy razem jak para:

Tylko on ze mną, a ja z nim.

Akurat jego koledzy

Też przyszli obejrzeć ten film.

Mieli jedno miejsce wolne

I… mój chłopak usiadł z nimi.

Chciałam, żeby wrócił do mnie.

Zatrzymali go, kretyni!

Próbowałam go wydzwonić.

Nie słyszał albo się droczył.

Nadałam więc SMS-a:

„Chyba zapomniałeś o czymś”!

 

Po chwili był już tuż przy mnie

Dosyć mocno rozdrażniony.

Złapał wiaderko z popcornem

I… wrócił do swych znajomych!

Akcja

Mam grono dobrych przyjaciół,

Ale nie mam Jedynego.

Mam za sobą kilka związków.

Teraz szukam Następnego.

 

Wczoraj wraz ze znajomymi

Poszliśmy do restauracji.

Przez cały czas się rozglądam.

Pamiętam o swojej akcji.

Jest! Znalazłam!  Fajny facet.

To kelner. Pracuje tutaj.

Krąży w innej części sali

Bardzo zwinny w swoich ruchach.

 

Poprosiłam koleżankę,

Żeby mi jakiś znak dała,

Gdy do nas będzie się zbliżał.

I… zrobiła, tak jak chciałam.

Gdy podchodził do stolika

Krzyknęła wskazując ręką:

„Oliwia, patrz! On tu idzie!”

I odsunęła krzesełko.

Trafiła go prosto w tacę…

On ratując czyjeś danie,

Robiąc dziwne wygibasy

Wylądował prosto na mnie.

 

Akcja dziwna, lecz skuteczna.

Choć nie znamy swoich imion,

Jestem  pewna, że w tej knajpie

Będę stałą bywalczynią.

Niedorostek

Widziałem dzisiaj „obrazek”,

Jak w sklepie z garniturami

Mój dwudziestoletni już syn

Był miło obsługiwany.

 

Młoda, piękna ekspedientka

Rwała jego „na bezczela”,

A on tego nie dostrzegał.

Zachowywał cię jak cielak!

 

Ostatecznie bez ogródek

Zapytała: „Czy we wtorek

Zechciałbyś może wpaść do mnie,

Najlepiej wczesnym wieczorem”?

 

Ten patafian odparł na to:

„A po co, o co ci chodzi”?

Czuję, że się nie sprawdziłem

Jako kumpel oraz rodzic.

W lustrze

Miałem w pracy wolną chwilę.

Wyszedłem żeby zapalić.

Wstydzę się swego nałogu.

W końcu nie ma się czym chwalić.

 

W biurze palenie wzbronione.

A że lokal na parterze,

To wszystkich, którzy tu stoją,

Przez okno widzi pan prezes.

 

Palę przy oknie, a szyba

Zadziałała tak jak lustro.

Widziałem w niej tylko siebie,

A za nią niczego, pusto.

W swym odbiciu zobaczyłem

Na nosie wielkiego pryszcza.

Zdusiłem go paznokciami.

Zadziałało jakby wystrzał!

 

Wtedy dopiero ujrzałem,

Że u prezesa akurat

Odbywała się narada

Zarządu naszego biura.

Wszyscy patrzyli, co robię

Z pokaźnym zaciekawieniem.

Po chwili do mnie dotarło,

Że było to… obrzydzenie!