Powtórka

Nareszcie mi się udało

Zrzucić pięćdziesiąt pięć… kilo.

Byłam opasła, lecz teraz

Nie jestem nazbyt otyłą.

 

Mam jeszcze lekką nadwagę.

Przez rok nad tym pracowałam

Był także okres zwątpienia,

Ale się nie poddawałam!

 

Zmieniłam do gruntu dietę,

Biegałam dużo. Ćwiczyłam,

Żeby szybko i bezpiecznie

Nadmiar kilogramów zbijać.

 

No i nie mam dzięki temu

Większych fałdeczek na brzuchu.

Prawie pozbyłam się boczków.

Cały czas jestem w ruchu.

 

Wczoraj, jak zresztą co tydzień,

Poszłam na… duże zakupy.

Rozum kupuje, nie oczy.

Nie mogę przecież znów utyć.

 

Bardzo nie lubię… kolejek.

Wystarczy jedna na tydzień.

W jednym miejscu kupię wszystko

Bez czekania, prawie migiem.

 

No i wybór mam ogromny.

Mogę chodzić i wybierać

Jaja, chude mięsko, owoc…

Dawno nie jadłam… burgera!

 

Nie kupuję nic mącznego

Ani tym bardziej słodkiego,

Jednak wózek z zakupami

Napchany jest „do pełnego”.

 

I to było powodem, że

Grupka bezczelnych gówniarzy

Wykrzyczała do mnie kilka

Niewybrednych komentarzy.

 

W stylu: „Ludzie! Patrzcie na nią!

Ale obżartuch! Nie dziwne,

Że masz taką wielką dupę!

Wyglądasz bardzo ohydnie!”

 

A sami, bo to widziałam,

Także wiele kupowali:

Słodkie napoje, cukierki.

Niczym się nie krępowali!

 

W tej grupie siebie widziałam,

Ale tę sprzed kilku laty.

Też kupowałam cukierki,

Chipsy i inne „ciabaty”.

 

„Zdechlak”

W nocy „zdechł” mi mój telefon.

Ładowarkę podłączyłem

I poszedłem do roboty.

Dobrze, że się nie spóźniłem.

 

Wyszedłem bez telefonu,

Co rzadko mi się przydarza.

Synek widział moje „męki”,

Lecz współczucia nie okazał.

 

Zaraz po pracy wróciłem

Na obiad, bo jadam w domu,

Ale nie mogłem odnaleźć

Swego cacka – telefonu.

 

Nie wiem czemu na podłodze

Leżała brudna łopata

Zabrudzona glinką, błotem,

A obok niej jakaś szmata.

 

Sześcioletni synek patrzył

Gdzieś daleko w kąt pokoju.

Smutny, i jakby to nie On,

W bardzo dziwnym był nastroju.

 

Powiedział, że gdy usłyszał

Smutną wieść o telefonie,

Zrozumiał, że właśnie nadszedł

Mojej „komóreczki” koniec.

 

Postanowił mnie wyręczyć,

Bo widział moje wzburzenie

I zakopał go w ogródku

Najgłębiej, jak mógł, pod ziemię.

 

„Zdechlak” wart był dwieście dolców.

W nocy go chyba wykopię.

Cieszę się, że z mego Synka

Jest tak współczujący Chłopiec.

Obawa

Mam biust pokaźnych rozmiarów.

Bardzo długo się wahałam,

Czy mam założyć sukienkę,

Którą od męża dostałam.

 

Ona jest bardzo „do ciała”,

Czyli przylega „bez zmarszczek”.

Dla młodych kobiet jest fajna.

Ja nie należę do „starszych”,

Więc włożyłam ją na siebie

I poszliśmy do znajomych.

Wzbudziłam ciekawość, ale

Inny problem się wyłonił.

 

Ludzie zwrócili uwagę,

Nawet zaczęli się… mądrzyć!

Przez godzinę wyjaśniałam,

Że wcale nie jestem w ciąży.

 

Po prostu trochę przytyłam

I brzuszek mi się „wypuklił”.

Dziwne, bo w tym towarzystwie

Nie widziałam kobiet… smukłych!

 

 

Niedopasowana

Przyszła teściowa jest… wścibska.

Bez przerwy do nas się wtrąca.

Żadne z nas o to nie prosi,

Lecz  natręctwom  nie ma końca.

 

Zazwyczaj, jak to w rodzinie,

Narzeczony bronił matki.

Wymyślał wciąż tłumaczenia –

Zwykle głupie „gadki – szmatki”.

 

Ale wczoraj mimo wszystko

Musiał przyznać zgodnie z prawdą,

Że mamusi wręcz… odbiło,

A sprawa nie jest… zabawną.

 

Ona przyszła nam pokazać

Suknię na nasze wesele.

To ma być sukienka dla… mnie!!!

Tego już było za wiele!

 

Właśnie ją była  kupiła

Bez skonsultowania ze mną,

Bo się ją da… dopasować!!!

No i tańsza jest. Na pewno!

Szafo – pa

Mam fajną koszulkę polo,

Która podoba się Lubej.

Bardzo chciała ją założyć

Tak na chwilę, tak na … próbę.

 

Zgodziłem się, by nosiła

Jeśli zechce to na stałe,

Chyba, że chce ze mną zerwać,

To brak zgody, bom nie frajer.

 

I takim oto sposobem

Przez źle pojętą empatię

Moja koszulka znowu

Wisi sobie w… mojej szafie.

Erzac

Studiuję, mam akademik.

Mieszkam razem z koleżanką.

Sytuacja dość niezręczna,

Nie jest zbyt dobrą kompanką.

 

Zauważyłam, że ona

Już od dość dłuższego czasu

Podkrada kosmetyki

Z mego „tajnego” zapasu.

 

Czy myśli, że jestem głupia?

Że nie widzę procederu?

Widziałam to od początku,

Ale ja nie jestem … sknerą.

 

Tolerowałam to myśląc,

Że jej potrzebny dla… zdrowia,

Jest to krem na hemoroidy.

Przecież nie będę go chować.

 

Przepisał mi pan doktor.

W aptece mi go zrobiono.

Był w specjalnym pudełeczku,

Oznakowanym czerwono.

 

Zauważyłam dość późno

Że Ona tym kremem smaruje

Co jakiś czas twarz i szyję,

No i się  tym… delektuje!

 

Całe nieporozumienie

Wynikało z tego, że ja

Przełożyłam go do innego

Opróżnionego już słoja.

 

Wstyd mi było przed innymi,

Ze leczę się na „wstydliwość”.

Ona tego nie wiedziała…

Czy Jej mówić? Mam wątpliwość.

 

Zakup

Dziś zostałem poproszony,

Żebym poszedł po sprawunki

Na jutrzejszą prezentację:

Spinacze, tasiemki, gumki…

 

Wszedłem do sklepu. Tuż za mną

Wtargnęło dwóch napastników.

Mieli broń, na twarzach maski.

Działali sprawnie, po cichu.

 

Cztery osoby oprócz mnie

Były wtedy w owym sklepie.

Wszystkich sterroryzowano.

Wyglądało nie najlepiej.

 

Okradziono mnie z gotówki.

Zabrali mi też telefon…

Przed ucieczką rozpylili

Jeszcze jakiś gnilny fetor!

 

Opowiedziałem o wszystkim

Kiedy do biura wróciłem.

Szefowa podsumowała:

„Ale spinacze kupiłeś”?

Po sąsiedzku

Wczoraj tak mi się zdarzyło,

Że bawiłem się wprost świetnie

I wróciłem po północy

Ubzdryngolony kompletnie.

 

Nie pojmuję, jak się stało

Że dostałem się do domu,

Dopóki przyszła sąsiadka

Z pytaniem: „Czy jeszcze pomóc…”?

 

Wyczuwałem jakiś podstęp.

I miałem rację, bo Ona

Wyzwała mnie od najgorszych…

Tak była zacietrzewiona!

 

Okazało się że w nocy

Uporczywie wydzwaniałem

Prosząc Ją o otwarcie drzwi

I tak argumentowałem:

 

Że jest późno, więc nie chciałem

Dzwonić do swych, by nie budzić,

A sąsiadka jeszcze nie… śpi,

Więc się zbytnio nie natrudzi.

 

Po cichu…

Tak mnie gardło rozbolało,

Że prawie nie mogę mówić.

Lekarz stwierdził, że choroba

Potrwać może miesiąc długi…

 

Dziś akurat przypadają

Urodziny mego męża.

Żeby Mu złożyć życzenia

Musiałam się nieźle sprężać.

 

Przeprosiłam, że życzenia

Składałam cicho i krótko.

On serdecznie podziękował

I wzniósł toast zimną wódką.

 

Było fajnie, ale krótko,

Bo jedynie do momentu,

Gdy zdradził, że on nie dostał

W życiu lepszego prezentu.