Suma przyczyn

Robiłam zakupy w markecie

Takie duże, comiesięczne.

Mam spokój na cały miesiąc.

Po prostu tak mi poręczniej.

 

Uzupełniłam też zapas

Artykułów higienicznych

Oraz mydła, płynu, żelów

Do kąpieli i pod prysznic.

Cały wózek zapełniony:

Z wierzchu ręcznik papierowy,

Tampony, chustki do nosa

I papier toaletowy.

 

W oczekiwaniu do kasy

Stał gość o dość słusznej tuszy.

Miał pod pachą tylko wino.

Widać, że go bardzo suszy.

Patrząc na moje zakupy

Wycharkał jak z grubej rury:

Popatrzcie na tą dziewczynę!

Ona cieknie z każdej dziury!

Wyczucie

Kupiłam na zieleniaku

Młody krzaczek pomidora.

Posadzę go na balkonie,

Przecież jest wiosenna pora.

Niosłam go dumnie jak kwiatek,

Bo pachniał mi wprost wspaniale.

Byłam pewna, że na oknie

Będzie rósł doskonale.

 

Czekając na zmianę świateł

Wąchałam drobniutki krzaczek.

Pełną piersią pochłaniałam

 Niepowtarzalny zapaszek.

 

Chwilę później strażnik miejski

Wciągnął mnie w pobliską bramę

I zatrzymał pod zarzutem,

Że „wciągam marihuanę”.

Męska krasa

Świętowaliśmy w liceum

Po raz pierwszy Święto Ziemi.

Każdy z nas miał mieć na sobie

Dowolny akcent zieleni.

Ten, który miał taki szczegół,

Nie był na lekcjach pytany.

Ale pani od polskiego

Miała na dziś inne plany.

Upatrzyła sobie kumpla,

Który się czarno ubiera.

Jego dzisiaj chce odpytać,

Ale on jej się opiera.

I żeby to udowodnić

Wstał i ściągnął swoje spodnie.

Nie zauważył, że z nimi

Spuścił też bardzo gustowne

Zielonobiałe bokserki.

Przy rozchichotanej klasie,

Naprzeciw zdumionej pani

Stanął w całej męskiej krasie!

Druga strona

Przyjechałem z żoną z Anglii,

By Święta spędzić z rodziną.

Jedziemy spokojnie autem.

Czas jazdy spokojnie płynął.

 

Na prostym odcinku drogi

Policja nas zatrzymała.

Aspirant podszedł do okna.

Żona szybkę opuszczała.

Policjant wyjął alkomat

I kazał mej żonie dmuchać.

Żona nieco oburzona

Nie chciała żądania słuchać.

 

On już troszeczkę wkurzony

Mówił, co jej za to grozi.

Żona nadal odmawiała.

Groźbami nic się nie trwoży,

Tylko nadal się z nim spiera.

Nie dmucha pomimo wezwań.

Wreszcie pyta:, „Z jakiej racji

Pasażerka ma być trzeźwa?

 

Wtedy dopiero zrozumiał

Ten opór iście niewieści,

Bo kierownica w tym aucie

Po drugiej stronie się mieści.

Przebieraniec

Na ulubionym rowerze

Codziennie jeżdżę do pracy.

Czy to zima, czy też lato –

Niepogoda mnie nie straszy.

Zakładam sportowe ubranie,

Adekwatnie do pogody.

Zawsze się asekuruję

Na skwar, słotę albo chłody.

 

Kiedyś w lutym się spieszyłem,

Bo byłem mocno spóźniony.

Nie było szans na śniadanie.

Musiałem kupić batony.

Wpadłem szybko do sklepiku.

Cały czas gna mnie emocja.

Chciałem płacić za batony.

Nie chcieli forsy. Promocja!

 

Jest ok! Wypadłem na dwór.

Jechałem znów jak szalony.

Zdążyłem na czas do pracy.

Dzisiaj jestem ocalony!

 

Przy zdejmowaniu ubrania

Zobaczyłem, że w pośpiechu

Nie ściągnąłem kominiarki,

Kiedy wchodziłem do sklepu.