Na trzeźwo…

Wracając z pracy zmęczony.

Wstąpiłem do supersamu,

Żeby kupić jabłka, gruszki

I kiść żółciutkich bananów.

 

Automatyczne ważenie

Szybko zliczyło należność.

Wręczyłem kasjerce banknot.

Że to karta miałem pewność.

 

Powiedziałem chyba jeszcze,

Że dzisiaj mam tylko… kartę.

Naprawdę nie miałem chęci

Wygłupić się tanim żartem.

 

Ona, chyba też zmęczona,

Machała nim przed czujnikiem

Chyba przez dwie minuty

Z żadnym niestety wynikiem.

 

Zdziwiona, że brak efektu

Manipulowania kartą,

Oddała mi moją własność…

Wtedy rozpoznała banknot!

 

Przeprosiłem za pomyłkę.

Stówka za zakup starczyła.

Otrzymałem jeszcze… resztę.

Sytuacja dziwna była…

 

Młode kadry

Przyszła do naszego teamu

Fajna i zdolna dziewczyna.

Wiem, że trudne są początki,

Kiedy się pracę zaczyna.

 

Chcąc ją z początku ośmielić,

Powiedziałem w zaufaniu,

Że ma szczęście, iż trafiła

Właśnie do naszego działu.

 

Spojrzała na mnie uważnie

I zapytała dlaczego

Uznałem to za pomyślność,

Że nie  poszła do innego.

 

Powiedziałem, że tam władzą

Jest nielubiana Beata,

Znienawidzona przez wszystkich

Autokratyczna satrapa.

 

Ja nie wiedziałem wszystkiego,

Bo pracuję tu dość krótko,

Że ta milutka dziewczyna

Jest właśnie…tej Bestii córką!

 

Na szczęście

Jestem „nowa”. Dzisiaj właśnie

Po raz pierwszy się zdarzyło,

Że przyprowadziłam do pracy

Swą Córeczkę. Było miło.

 

Wszystkim moim koleżankom

Podobała się ogromnie,

A jedna nawet stwierdziła,

Że bardzo podobna do… mnie!

Bo ma moje ustka, nosek,

Oczka i „piegusie” liczne.

 

A szefowa: „Są dla dzieci

Operacyjki…  plastyczne”.

OSZCZĘDNA

Babcia zmieniła telefon.

To wydarzenie w jej życiu.

Dotychczas konwencjonalny

Jedynie miała w użyciu.

 

Była ukontentowana,

Że może wszędzie zadzwonić

Dokąd chce i kiedy tylko

Ma chęć. Nawet do… Japonii!

 

Niby fajnie, ale trudno

Kiedykolwiek się z nią zdzwonić.

Zapytana czemu tak jest,

Czy może czegoś się boi?

 

Czemu wyłącza komórkę?

„Bo, odpowiedziała tacie,

Włączam kiedy, chcę zadzwonić,

Wodę wtedy też  włączacie,

A jak skończę, to wyłączam,

Bo już nie jest mi potrzebny.

Bateria też dłużej „trzyma”.

Człowiek winien być oszczędny”!

Imię

Oglądałem w swym pokoju

Jakiś program w telewizji.

Nagle doszły do mnie z kuchni

Odgłosy sprzeczki lub scysji.

 

Usłyszałem  dość wyraźnie,

Że to mama na psa woła.

Jego imię rozbrzmiewało

W całym domu dookoła.

 

Nagle, chyba po minucie,

Wpadła Mama z wyrzutami,

Że nie słyszę, gdy mnie woła,

Że jestem jak „wielki panicz”!

 

Że … I długo, długo jeszcze

Swe morały mi prawiła…

Mnie psim imieniem wołała.

Po prostu się… pomyliła.

 

Gdy już trochę ochłonęła

Wyjaśniłem Jej pomyłkę.

Nadal jestem ukochanym

I najdroższym w świecie SYNKIEM!

Gołe… ramię

Miałem zabieg chirurgiczny

A po nim przez dwa miesiące

Zastrzyki w tyłek co tydzień

Na zmianę w obydwa „golce”.

 

Wkrótce po tym wyjeżdżałem

Do Azji na dłuższy pobyt.

Musiałem tuż przed odlotem

Szczepić się przeciw tężcowi.

 

Gdy poszedłem do przychodni,

Żeby się poddać iniekcji,

Bezwiednie ściągnąłem spodnie

Tak normalnie, bez subiekcji.

 

Pani ze strzykawką w ręku,

Gdy się do mnie odwróciła,

Ze śmiechem o gołe ramię

Lewej ręki poprosiła.

Kapuś

Jakiś czas temu byliśmy

Na wycieczce z klasą całą.

To druga klasa liceum.

Oj wiele się wtedy działo.

 

Był alkohol, papierosy

I chyba jeszcze coś więcej.

Nie wymienię wszystkich zdarzeń

Bo jeszcze coś tam pokręcę.

 

Oczywiście te najlepsze

I wiele też mniej istotnych

Są w pamięci telefonów

W powieleniach wielokrotnych.

 

Po powrocie z tej wycieczki

Opiekunka naszej grupy

Prosiła mnie, bym jej przyniósł

Swe „multimedialne łupy”.

Bo wie to, że teraz młodzież

Wszędzie i wszystko nagrywa.

Potem też to publikuje –

Czasem wpadka, często zgrywa.

 

Przyrzekła, że te najlepsze

Na wywiadówce pokaże,

By rodzice obejrzeli

Dzieci młodzieńcze wojaże.

 

Nagrałem dwie pełne  płytki.

Jedną ocenzurowaną

I drugą, bardziej pikantną,

Jak palono fajki, chlano…

 

O tę drugą mnie prosiła

Koleżanka, co nie mogła

Pojechać na wypad z klasą,

Bo podobno zaniemogła.

 

Niestety, była zadyma,

Bo ja…  płytki pomyliłem!

Wychowawczyni dostała

Nie tę, co dla Niej zrobiłem.

Klasa mi nie uwierzyła.

Dla nich konfidentem byłem!

Angielski Polak

Szedłem spokojnie ulicą.

Gdy zobaczyłem wywieszkę:

„SZALE  – 10 % ”

Zatrząsnęło mną troszeczkę,

Bo ja jestem z wykształcenia

Dyplomowanym anglistą.

Wszedłem więc do tego sklepu.

Teraz wiem, że to… debilstwo,

Bo chyba nazbyt nachalnie

W tej materii postąpiłem,

Ale musiałem wyjaśnić

Błąd, który zauważyłem.

 

Bardzo grzecznie powiedziałem

Starszej pani – właścicielce,

Że ma błąd w angielskim słowie:

„SALE”, w wystawie na wywieszce.

 

To w Anglii magiczne słowo:

Znaczy – wyprzedaż, taniochę. –

„O Mój Boże”! woła pani

Nie opuszczę, ani trochę!

 

Patrzyła na mnie z ukosa,

Dobrotliwie, lecz… wnikliwie.

Stuknęła się przy tym w czoło

I odrzekła pobłażliwie:

 

Rozejrzyj się pan po sklepie.

Co my tu na półkach mamy?

Zobaczyłem. To był sklepik

Z czapkami i… szalikami.

 

Podwyżka

Przedwczoraj z przyczyn losowych

Zabrałem do pracy… córkę.

Miałem na mieście spotkanie,

Mam zostawić Ją za biurkiem?

 

Szef udzielił mi pomocy.

Mała została u Niego.

Gdy wróciłem, mina szefa

Nie wróżyła nic dobrego.

 

Patrzył wzrokiem Bazyliszka.

Okazało się, że Mała

Ulubioną „piosnkę taty”

Memu szefowi śpiewała.

 

Sam ją kiedyś napisałem

I często podśpiewywałem.

Uczyć się jej nie musiała,

Bo sama w uszy wpadała.

 

Nie byłoby nic w tym złego,

Gdyby tam nie było tego

Dwuwiersza: „Mój szef to pedał,

A podwyżki znów mi nie dał”.

 

Wczoraj, gdy do biura wszedłem,

Spodziewałem się… wendety,

A spotkała mnie podwyżka…

Lecz obowiązków, niestety.

Ratunek

Zgubiłem gdzieś okulary

Te słoneczne w środku lata.

Lubiłem je, więc w mym odczuciu

Była to dość przykra strata.

 

Nawet Córcia, czterolatka

Zauważyła mój smutek.

Jest kochająca i czuła,

Oraz ma dryg do… robótek.

 

Ona wie, że moje oczy

Są wrażliwe na blask Słońca,

A okulary słoneczne

To mój jedyny obrońca,

 

Wzięła moje okulary-

Te optyczne, te z dioptriami,

By markerem niezmywalnym

Na czarno „oczka” poplamić.

 

Udało się Jej wyśmienicie.

Słońca wcale nie widziałem,

A Córeczce  „po omacku”

Za „ratunek” dziękowałem.