Wykalkulowała…

Dawno, bardzo dawno temu,

Kiedy nie było… „komórek”,

Zakład miał duże kłopoty:

Wpadł w zadłużeniową dziurę!

 

Szukałam pomocy z zewnątrz.

Musiałam właśnie zadzwonić,

Gdy nagle przy moim biurku

Dyrektor się usadowił.

 

Zdenerwowałam się mocno.

Bo wiem, że patrzy na ręce

Nie po to, żeby dopomóc,

Lecz żeby wymusić więcej…

 

Skinął ręką, bym spokojnie

Wybierała połączenie.

Dwa razy już wybierałam,

A połączenia nie miałam!

 

Dyrektor warknął przez zęby:

„Nie wybierzesz przed wieczorem…

Wybierz numer telefonem”!

 

„Dzwoniłam”… kalkulatorem.

Efekty były…

Przed południem, choć niedziela,

Spotkałam się kumpelkami.

Wypiłyśmy po kaweczce

Zagryzając ciasteczkami.

 

Z początku plotkowałyśmy

Troszkę o tym i o owym,

Ale przecież w takiej grupce

Jest jeden wątek „służbowy”.

 

Oczywiście to „mężczyźni”

Są tematem w takim gronie.

Ja, już od roku mężatka,

One jeszcze… zaręczone.

 

Pod koniec naszej rozmowy

Stwierdziłyśmy, że wypada

Zrobić „numer” swoim chłopcom,

Żeby… było o czym gadać!

 

Każda kupi sobie… spodnie

Lateksowe i seksowne.

Sprawdzimy, czy w tym ubraniu

Na nasz widok stracą oddech?

 

A dla lepszego efektu

Każda by też założyła

Czarną maseczkę na oczy,

By nierozpoznaną była.

 

Po dwóch dniach się spotkałyśmy,

Żeby  „efekty” omówić

Ciekawe, czy  tej przebieranki

Są sukcesy, czy… obsuwy?

 

A jakie były reakcje?

Asi mąż był tak nachalny,

Że od razu Żonkę zaniósł

Wprost do małżeńskiej sypialni.

 

Beata opowiadała,

Że jej mąż się tak podniecił,

Że się kochali dość długo

I… z tego mogą być dzieci!

 

A u mnie? Mąż wraca z pracy.

Ja wystrojona w „lateksy”.

On się patrzy, ściąga buty,

Jest co raz to bardziej seksy…

 

Widzę w Jego oczach głód

Przechodzący w pożądanie…

Wreszcie złakniony zapytał:

„Co dziś na obiad, Batmanie”?!

 

 

Wagary w wakacje?

Mieszkam z rodziną w Hiszpanii

I tam też do szkoły chodzę.

Mam przez to dłuższe wakacje,

Niż może mieć polska młodzież.

 

Po trzech latach po raz pierwszy

Spędzałam w Polsce wakacje.

Był już początek września

I w związku z tym… perturbacje.

 

Wracałam rano ze sklepu.

Plecak miałam wypełniony.

Nagle zatrzymał mnie patrol

Na ulicy, obok szkoły!

 

Kiedyś, gdy mieszkałam w Kraju

Ja do tej szkoły chodziłam.

Teraz Straż Miejska się czepia,

Czemu lekcje… opuściłam.

 

Bo o tej porze powinnam

Być na zajęciach z innymi.

Mówiłam, że mam wakacje,

Ale mi nie uwierzyli.

 

Pokazałam im zakupy.

Powiedzieli, że to próba

Ukrycia moich wagarów,

A to przesada… za gruba!

 

Wcale nie chcieli mnie słuchać

I zaciągnęli do szkoły

Przed oblicze dyrektorki…

A finał był bardzo wesoły!

 

Dyrektorka mnie poznała.

Moją wersję potwierdziła.

Ciepło mnie ucałowała,

A strażników… wyrzuciła!

 

 

 

 

 

Czym skorupka…

Wkurzony byłem na synka

Pięcioletniego już brzdąca,

Że zostawił toaletę

Nie wyczyszczoną do końca.

 

To już nie pierwszy raz Jemu

Zdarzyło się, że nie sprzątnął.

Z  żoną  jesteśmy zdania, że

Taki nawyk, to okropność!

 

Już nie raz Mu tłumaczyłem,

Że po sobie trzeba sprzątać.

Człowiek to przecież nie świnia

I nie brudzi gdzieś po kątach.

 

Dwa dni po tym incydencie

Mąż wraz z synkiem przyjechali,

Żeby odebrać mnie z pracy.

Wtem Małemu „spust” nawalił

I koniecznie musiał siusiu.

Mąż zabrał Go łazienki.

Mały szybciej się w niej znalazł

A mąż był świadkiem tej scenki:

 

Szef wychodził z ubikacji.

Mały na muszlę wskazywał

I wkurzony tym co widzi,

Od „świnek” szefa wyzywał

Za to, że nie spuścił wody

I zostawił ją w tym stanie.

Zastanawiam się, czy po „tym”

Nie będę miał przej…ne.

 

Twarz

Jechałam rano do pracy.

Nie było w nim nazbyt tłoczno

Przez to dzisiaj wyjątkowo

Miałam dość dobrą… widoczność.

 

W kąciku zaraz za drzwiami

Dziewczyny na mnie patrzały

I po cichu między sobą

O coś bardzo się spierały.

 

W końcu jedna z nich podeszła

I nieśmiało zapytała,

Jak mam na imię i zaraz

Za ciekawość przepraszała.

 

Wróciła do koleżanki

Bardzo niezadowolona

I wręczyła dziesięć złotych –

To była przegrana dola.

 

O tym, że przegrała zakład

Świadczyła jej smutna mina

I tekst: „No dobra, wygrałaś.

To jest faktycznie… dziewczyna”.

 

Wylazł kotek…

Mieszkam w dosyć dużym bloku,

Gdzie nie sposób poznać wszystkich

Żyjących w nim lokatorów,

Choćby nawet tych najbliższych.

 

Kiedyś na klatce schodowej

Znalazłam zestresowaną

Bezpańską kociczkę w ciąży

Ukrytą w kątku pod ścianą.

 

Mamy w domu własną kotkę,

Więc „zaprosiłam” tę „zgubę”

Do siebie. Weszła niepewnie,

Bo mieszkanie dla niej… cudze!

 

Zaraz też powiadomiłam

Straż Miejską o „znalezisku”.

Przyjechali i zabrali

Zestresowane kocisko.

 

Byłam dumna, że pomogłam

Nieznanej przecież kociczce.

Rano ktoś dał ogłoszenie

Ręcznie pisane na fiszce:

Wyszedł z domu i nie wrócił

Duży, tłusty kocur – kastrat.

On jest z otyły, bo chory,

Ja mam dla niego lekarstwa”.

 

Pomyłka w dobrej intencji.

Przeprosiłam właścicieli.

Docenili me starania.

Kocurka do domu wzięli

Tomasz

Mam na pierwsze imię Tomasz.

Dla mnie to jest obciążenie,

Bo to symbol… niewierności

A ja wierność bardzo… cenię.

 

Moi Rodzice od dawna

Do tego mnie namawiali,

Że chętnie by jakąś pannę

W naszym domu powitali.

 

Jestem ostrożny w tych sprawach.

Kilkukrotnie się „naciąłem”.

Dlatego „dmucham na zimne”,

Bliskość buduję z mozołem.

 

Od miesiąca w tajemnicy

Spotykamy się z dziewczyną.

Powoli się przekonuję,

Że staje się Tą… Jedyną!

 

Mama ciągle się pytała,

Czy staram się o dziewczynę.

Nie potwierdzałem

Wymigiwałem się… splinem.[1]

 

Wreszcie nadeszła ta pora,

By Rodzicom Ją przedstawić.

Zrobiłem to z zaskoczenia,

Bezpośrednio, tak vis a vis.

 

To miało być zaskoczenie.

I było, lecz tylko dla mnie.

Przy drzwiach stała moja mama

Ubrana niezbyt starannie

I zamiast się z Nią przywitać,

Krzyknęła do wnętrza domu:

„Ojciec! Chodź no tutaj szybko!

Nareszcie znalazł się Tomuś.

I w dodatku sam już nie jest.

Ona naprawdę istnieje”!!!

[1] Splin – inaczej chandra, apatia, przygnębienie

Zaskoczenie

Już od kilku ładnych latek

Nie widziałam przyjaciółki.

Zamieszkała sobie w Anglii
Ale ceni polskie… bułki.

 

Mamy kontakt przez telefon.

Kiedyś była w złym nastroju.

Zaraz to zauważyłam

I spytałam jak Jej pomóc?

 

Ona ma już tam rodzinę.

Jest związana też z Polakiem.

Ale tęskni bardzo… za mną,

I z mężem jest trochę „na bakier”.

 

Umyśliłyśmy, że trzeba

W Polsce spotkać się w wakacje.

Odświeżymy naszą przyjaźń,

Zaraz przeminą frustracje.

Obiecała, że ma dla mnie

Niespodziankę, co się zowie.

Zapytana o szczegóły:

„Nic więcej dzisiaj  nie powiem”.

 

Gdy Ją tylko zobaczyłam

Serdecznie ucałowałam

I z całego mego serca

Ciąży pogratulowałam.

 

Na moje oko Jej brzuszek

Był większy niż kiedykolwiek.

Zraz więc skojarzyłem, że

Niebawem zrodzi się człowiek!

 

Zaskoczenie! Nie Jej ciąża

Była dla mnie niespodzianką.

Lecz bilet na koncert bandu,

Którego ja jestem fanką.

 

Efektem mojej pomyłki

Był bilet wstępu podarty

I milcząca przyjaciółka

Obrażona nie na żarty.

 

 

„Stanik”

Oświadczyłem się dziewczynie.

Duża zmiana w życiu moim.

Już poznałem Jej Rodziców,

Oni zaś nie znają moich.

 

Teraz przystoi koniecznie,

Żeby chociażby „przy kawci”

Rodzice się zapoznali

Nie pomijając też… Babci!

 

Dziś tak się stało. Rodzice

Dogadali się z Teściami.

Wszystko byłoby tak piękne,

Gdyby nie… mej Lubej stanik!

 

W trakcie przyjęcia siedziałem

Naprzeciwko Narzeczonej.

Wyglądała bardzo pięknie.

Choć włosy miała zwichrzone.

 

Bluzka też się odchyliła

Pokazując… czarny stanik.

Nie mogłem się powstrzymać, by

Wzroku nie zawiesić „na nich”.

 

Nawet „w ciemno”, bo pod stołem

Wysłałem Jej esemesa,

Że staniczek jest kuszący,

A Ona bardzo kobieca…

 

Zdziwiony byłem, że wcale

Nie zareagowała na to.

Zajęta jedzeniem ciasta

I rozmową z moim Tatą.

 

Że wysłałem tę wiadomość

Uzmysłowiłem wnet sobie,

Na ten adres, co ostatnio,

Czyli do… przyszłej teściowej…

 

Przed spotkaniem Jej wysłałem

Wiadomość, że się spóźnimy,

Bo jeszcze czekam  na kwiaty,

I nie ma w tym mojej winy.

 

Gafa wkrótce się wydała,

Uśmiały się obie Mamy.

Od tej pory przez Najbliższych

Jestem przezywany: „Stanik”.

Sufler?

Wróciłem rano z roboty.

Zalewie się położyłem,

Zbudził mnie sygnał sms…

Komórki nie wyłączyłem!

 

Odczytałem tę wiadomość.

Była od kumpla mojego.

Mam ich kilku, ale wśród nich

Jedynego, Najlepszego.

 

Niedawno go porzuciła

Dziewczyna i nie najlepiej

Sobie z tym faktem poradził.

Smutek i chandra Nim trzepie.

 

Byłem od snu nieprzytomny,

Ale chciałem Go pocieszyć

Odpisując: „Ona wróci,

Ale nie można się spieszyć”.

 

Pisząc SMS używam

Podpowiedzi od „suflera”.

Prawie zawsze jest pomocny;

Dobre słowa mi dobiera!

 

Okazało się, że jednak

Trzeba zawsze być uważnym

I dobierać propozycje

W sposób czujny i rozważny.

 

Napisałem Mu, że zawsze

Może liczyć na me wsparcie

W każdej formie i zakresie

Po cichu oraz otwarcie.

 

Specjalnie też podkreśliłem,

Że na każde zawołanie

„Wsparcie oralne” ode mnie

Gdy tylko zechce, dostanie.