Poprawka

Zostałam nagle bez pracy.

Musiałam poszukać nowej.

Żeby zwiększyć swoje szanse

Musiałam działać… „sposobem”.

 

CV trzeba było zmienić,

Aby być konkurencyjną,

Inaczej na wolne miejsce

To innych do pracy przyjmą.

 

Pokazałam CV mamie,

Potem swemu chłopakowi

I na koniec Mariuszowi –

Swemu dobremu kumplowi.

 

Zgłosili drobną uwagę

Mówiąc mi, że szanse zwiększę,

Jeżeli usunę z CV

Swoje „dowodowe” zdjęcie.

 

Nieśmiertelna

W przedszkolu mojego synka

Dzieci nie tylko się bawią.

Mają także pogadanki

Poświęcone ważnym sprawom.

 

Wczoraj synek się pochwalił,

Że wie o „zdrowym jedzonku”

Coś, co jest najważniejsze

Dla całej rodzinki w domku.

 

Dowiedział się właśnie o tym,

Że

im mam tłuszczyku więcej,

To jest dla mnie, no i innych –

Nawet starych – coraz lepsze.

Bo „ludź” im więcej ma tłuszczu,

Dłużej bez jedzenia żyje,

A potem, gdy ma już co jeść,

To znowu sobie przytyje.”

 

Pech zechciał, że właśnie dzisiaj

Teściowa ma urodziny.

Nasz synek to jest  dla Niej

Największy „Skarbuś” babciny.

 

Odśpiewaliśmy Jej „Sto lat”.

Wnuczek zawołał, że … „Mało,

Bo Babcia jest nieśmiertelna”…

Zanim Teściową zatkało,

Mały dorzucił te słowa:

„…i w dodatku taka tłusta,

 Że jej wystarczy tłuszczyku

Na buzi, brzuszku i nóżkach”.!

 

 

Ćwiczenia

Ćwicząc ostro na siłowni

Zapomniałem, że dziś muszę

Stawić się w „Nauce Jazdy”

Na specjalną jazdę – fuchę!

 

Mam spróbować, jak się jeździ

Na placyku manewrowym,

Co dotąd był kryty szutrem[1],

A teraz jest betonowy!

 

Jestem w formie, więc by zdążyć

Biegłem tak jak na zawodach.

Cieszyłem się, że do woli

Będę mógł autem kierować.

 

Zdyszany chcę wsiąść do „Elki”.

Chwyciłem za klamkę drzwiczek,

Lecz zanim je otworzyłem,

Jakiś wrzask ze środka słyszę.

 

To instruktor darł się na mnie:

„Gdzie! Do tyłu”! Więc tam wsiadłem.

On się śmieje rozbawiony,

A ja z nerwów aż… pobladłem.

 

Chichotał  dość długą chwilę.

Nie wyczułem skąd ta heca.

Wreszcie wyjaśnił, że tylko

Chodziło mu o mój… plecak.

[1] Szuter – drobno pokruszone kamienie wysypywane na drogi

Corpus delicti

Załatwiałem coś na mieście,

Więc zrobiłem sobie przerwę

I zjadłem niezły obiadek.

Myślałem: Głodny nie będę.

 

Jednakowoż mój żołądek

Bardzo źle zareagował.

Już w biurze mnie przeczyściło.

W „WC” musiałem się schować.

 

Co wam więcej będę gadał.

Zostawiłem tam po sobie

Smród, którego nie oceni

Nawet zagraniczny probierz.

 

Niedługo potem szef przyszedł

I powiedział, że w ustępie

Ktoś odpalił nie tak dawno

„Gaz bojowy” dość podstępnie.

 

Z kamienną twarzą odrzekłem,

Że nic na ten temat nie wiem,

Bo tu, gdzie jakiś czas jestem,

Nie czuć, żebym siedział w chlewie.

 

Szef z tajemniczym uśmiechem

Odrzekł: To jest Twoje przecież

I wręczył mi mój notatnik,

Który znalazł w… toalecie.

 

 

 

Zakupy

Byłam z mężem na zakupach.

Rozdzieliliśmy się po to,

Bym miała czas na „drogerię”,

On na „żarcie” i… alkohol.

 

Przed wieczorem miało do nas

Wpaść kilka znajomych osób.

Inaczej zdążyć przed gośćmi

Byłoby dla nas nie sposób.

 

Choć się bardzo uwijałam,

Mąż spieszniej zakupy zrobił

I do powrotu do domu

Wcześniej niż ja był gotowy.

 

Czekał już na mnie przy kasach.

Spojrzałam, a obok Niego

Na wózku masa zakupów,

Ale niczego… zdrowego.

 

To napakowana chemią

Cała masa czipsów, pianek

I innych niezdrowych „syfów”

W ilości niespotykanej.

 

Zdziwiona i zaskoczona

Wykrzyknęłam: „Czyś oszalał!

Nie stój jak słup, tylko zaraz

Wszystko mi z wózka wywalaj”!

 

On stał, tylko głupkowato

Uśmiechał się niezmieszany.

To mnie jeszcze nakręcało,

Bo inni także się… śmiali!

 

Mą akcję przerwała w końcu

Kobieta bardzo otyła,

Która, jak się okazało,

Właścicielką wózka była.

 

Koszyk z zakupami męża

Stał na taśmie przenośnika.

Zasłonięty przez tę panią

Po prostu z widoku… znikał.

 

Planowanie

Zapowiedziałem rodzinie,

Że planuję iść do wojska,

To znaczy do Wojsk Lądowych.

Nie ciągnie mnie Szkoła Morska.

 

I od tego czasu zawsze,

Gdy jest w telewizji wzmianka

O żołnierzach polskiej armii,

Odzywała się „Ma Fanka”:

 

„To o Tobie, to wspaniale! –

Mama cieszy się bez reszty –

Będziesz moją dumą, synu;

Niedługo już to będziesz Ty!”

 

Byłem zadowolony, że

To czas już nie dość  odległy,

Dopóki tak nie palnęła

Podczas… „Apelu Poległych”.

Piercing

Na czterdzieste urodziny

Umyśliłam, że nareszcie

Przekłuję brwi oraz uszy.

O tym marzyłam najczęściej.

 

Założę piękne kolczyki.

Będę piękna i ponętna.

Poszłam więc do kosmetyczki.

Musiałam być… konsekwentna.

 

Dziewczyna, która mnie kłuła,

W trakcie zabiegu przyznała,

Że jej tą „trudną” decyzją

Bardzo zaimponowałam…

 

Wpadłam jej w słowo; „Dlaczego…”

Choć zadowolenie tłumię…

„…Bo chciałabym też mieć taką

Wyluzowaną… babunię

„Pedagożka”

Mam dwadzieścia cztery lata

I metr pięćdziesiąt pięć wzrostu.

Ubieram się młodzieżowo,

Tak właśnie lubię po prostu.

 

Chodzę, nie jeżdżę do pracy,

By „rozruch” mieć przed „robotą”.

Dziś troszeczkę się spieszyłam.

Zaspałam, jak nigdy dotąd!

 

Przyspieszyłam, by wyminąć

Dosyć liczną uczniów grupę.

Zatrzymała mnie ich pani

Łapiąc mnie z tyłu za… ciuszek.

 

Gdy chciałam szybko wyjaśnić

Całą tę głupią pomyłkę,

Wydarła się zaraz na mnie:

„Nie bierz mnie na komedyjkę!

Ponieważ jestem tu nowa

I  nie wszystkich zbyt kojarzę,

Kazałam, żeby każde z was

Chodziło zawsze w swej parze.

I ty, jeśli nie chcesz dostać

Za nieposłuszeństwo kary,

Wracaj zaraz bez gadania

Do swej wyznaczonej pary!

 

Odpowiedziałam spokojnie,

Żeby się nie ośmieszała

I dorosłych od dzieciaków

Bez pomyłek odróżniała.

 

Poszłam dalej, ale śmiechy

Dzieciaków nadal słyszałam

Nawet wtedy, kiedy nawet

Tej grupy już nie widziałam.

Przeprosiny

Chodziłem sobie po sklepie

Rozglądając się wokoło

Już chyba z piętnaście minut,

Bo „OBI” to przecież moloch.

 

Nagle wychodząc z alejki

Na starszego pana wpadłem.

Prosiłem o wybaczenie

Za to napadnięcie nagłe:

 

„Najmocniej  przepraszam, ale

Pana całkiem nie widziałem”…

Jeszcze nie skończyłem zdania,

A już podskórnie wiedziałem,

Że to fatalny dobór słów.

Pan był niewidomy, ale

Uśmiechnął się w moją stronę

Niezdenerwowany wcale

I powiedział do mnie grzecznie:

„Zbyt pewnie maszerowałem

I bardzo przepraszam, że też

Całkiem pana nie widziałem”.

 

Ani widu, ani słychu…

Klientka chciała mieć zniżkę,

Więc spytałem ją o kartę

Stałego klienta sklepu,

A ona poszła w zaparte

I przez ponad dziesięć minut

Musiałem jej słuchać grzecznie

Obelg pod moim adresem

I tego, że niedorzeczne

Jest to, że „jej nie poznałam,

Skoro od kilku lat dzień w dzień

Zawsze kupuje w tym sklepie

I…  ją o kartę prosić śmiem!

 

Powiedziała mej szefowej,

Że „złoży oficjalną skargę

Na tę nieuprzejmą panią

I… jej zachowanie harde”!

 

Powietrze totalnie z niej uszło,

Gdy szefowa wyjaśniła,

Że jestem pierwszy dzień w pracy,

A ona się „pomyliła”

Nie rozpoznając mężczyzny

Po głosie ani po twarzy.

 

Głucha i bez okularów

Nie wszystko dobrze kojarzy.