Zakład

Mam bardzo dużą rodzinę.

Dziś na urodzinach dziadka

Zamiast dla Niego, to dla mnie

Zerwały się gromkie brawka,

Kiedy poinformowałam,

Że facet, z którym tu jestem

Oświadczył mi się o rękę,

Ale ślub będzie… niespiesznie.

 

Ta wiadomość wszystkim gościom

Dała asumpt do zabawy,

A mój kochany braciszek

Zaczął przyjmować zakłady!

Bo „niespiesznie” to przymiotnik

Wysoce nieokreślony,

A przyszłość może pozmieniać

Zamierzenia z jego strony…

 

Brat przedstawił mi swą tezę:

„Czuję w nim jakąś przecherę.

Coś mu się nagle odwidzi

I zostawi Cię w cholerę”!

 

Wpisowe to „tylko” stówka.

Wielu podjęło ryzyko.

Dzwonił też do nieobecnych

Żeby zagrali „za friko”.

 

Jak usłyszał to mój Miły

To zaczął się „z ciekawości”

Wypytywać, czy on także

Należy do „grona” Gości.

Wykombinował, że zawsze,

Czy się ożeni, czy też nie,

Nie ma żadnej możliwości,

Że on te zakłady przerżnie!

 

Brat nazbierał dużą pulę.

Suma jest nie byle jaka,

A narzeczony chciał stawiać

Pięć tysięcy „na pewniaka”!

 

Brat odrzucił Jego zakład,

Bo przeczuwał, co zamierza.

Odgadł jego cne zamiary

I nie był to plan rycerza.

 

Nie doczekałam wesela.

Nie będzie męża i żony.

On chciał tylko się przekonać,

Jak to jest… być narzeczonym.

 

 

Zadra

Narzeczona lubi robić

Wszystkim oraz sobie zdjęcia,

Ale nigdzie ich nie zgrywa,

Bo nie ma o tym pojęcia.

 

Kupiłem Jej w tajemnicy

Na foty cyfrową ramkę,

Żeby miała w Dzień Urodzin

Przydatną Jej niespodziankę.

 

Potem skonfigurowałem

Tę ramkę z Jej telefonem

I za pośrednictwem „chmury”

Zdjęcia będą „utrwalone”.

 

Będzie do nich miała dostęp

Bez obciążania pamięci

Komórki lub komputera

Dosłownie w jeden momencik.

 

Układ działał, ale Ona

Zupełnie nie wiedząc o tym,

Na imprezach psiapsiółkami

Nagrała filmy i foty.

 

Miałem podgląd bezpośredni

I wszystkie je oglądałem

Z narzeczoną w roli głównej.

Tego się nie spodziewałem.

 

Moja kochana kobieta

Po kątach się obściskuje

W kilku kolejnych knajpach

Z jakimś umięśnionym gburem!

 

Jej psiapsiółki też nie lepsze.

Używały co się zowie.

Te numery nigdy przedtem

Nie zalęgły mi się w głowie!

 

Odżałowałem wydatków,

Bo poznałem wreszcie prawdę.

Ta ramka mnie wyzwoliła,

Ale zostawiła zadrę.

 

I po krzyku…

Zatrąbiłem na parkingu

Na babkę, gdy wyjeżdżała.

Otworzyła swoje okno

I głośno mi nakrzyczała,

Żeby jej „nie poganiać, bo

Nic mi do tego, jak ona

Wyjeżdża z miejsca postoju”.

Była wyraźnie wk….ona.

 

Nie dała mi dojść do słowa,

A więc ugryzłem się w język

I nie ostrzegłem tej głupiej

I zarozumiałej jędzy,

Że ma siatkę z zakupami

Na dachu samochodziku.

Tylko patrzeć, jak ją zgubi…

 

No i było dużo krzyku…

 

Lakierowanie

Moja dziewczyna kupiła

Na „pchlim targu” mały stolik.

Tym „zabytkiem” chce upiększyć

Nasz dosyć skromny pokoik.

 

Przyrzekłem, że go odświeżę,

Niech tylko kupi gdzieś lakier,

Choć lepszą jest politura

Zwana potoczni szelakiem.

 

Nie powiedziałem Jej tego,

Że nabędzie politurę.

Tylko w sklepie dla artystów;

Mają ją tylko niektóre…

 

Kupiła lakier bezbarwny,

Ale taki do… paznokci.

Żeby go mi nie zabrakło

Nabyła w dużej ilości!

 

Trzydzieści pięć opakowań,

Czyli słoiczków z pędzelkiem,

W kilku sklepach kupowała –

W każdym ilości niewielkie.

 

Oczy wylazły mi z orbit,

Gdy zobaczyłem zakupy.

Musiałem mieć na mej twarzy

Wyraz niepomiernie… głupi.

 

Lecz zaraz Ją pocieszyłem:

„Twoja wiedza była błędna.

Oprócz takich do paznokci

Są też lakiery do… drewna”.

 

Wskazówka

Byłem przypadkowym świadkiem,

Jak młody, szykowny facet

Wykrzykiwał na ulicy:

„Partaczu! Za co ci płacę”!!!

 

Miał pretensję i oskarżał

Zegarmistrza, że mu zniszczył

Bardzo drogi zegareczek,

A teraz jeszcze mu pyszczy!

 

Oskarżał o to, że właśnie

Urwał tę mniejszą wskazówkę.

A to zegarek kosztowny,

Nie kupisz za byle stówkę.

 

Starszy pan stojąc spokojnie

Ze stoicką miną czekał,

Aż młody się uspokoi.

Nawet troszkę się uśmiechał.

 

Wreszcie powiedział te słowa:

„Jest pięć minut po trzynastej.

Obie wskazówki zegarka

Są dla oka jednym pasmem.

Ta dłuższa przysłania krótszą.

Niech pan poczeka troszeczkę,

A za chwilę pan zobaczy

Tę zniszczoną wskazóweczkę”.

 

Awanturnik spojrzał dziko,

Aż się troszkę zapowietrzył.

Uciekł, nawet nie przeprosił.

Czy nie mógł być ciut grzeczniejszy?

 

„Obżartuch”

Córka najbliższych sąsiadów

Naszej córce się zwierzyła,

Że jest chora na bulimię.

Jej pierwszej o tym mówiła.

 

Trzymała to w tajemnicy,

Ale czuje, że bez wsparcia

Nie da sobie dłużej rady

Ze swym pociągiem do żarcia.

 

Razem Ją przekonaliśmy,

By rodzicom powiedziała,

Że na tę straszną chorobę

Już od roku chorowała.

 

Od tamtej pory słyszymy

Awantury, że nie po to

Kupują tyle jedzenia,

Żeby je „wyrzucać w błoto”.

 

Że wciąż marnuje jedzenie,

Za które grosza nie płaci.

Tyle co Ona nie zjada

Nawet dwóch Jej starszych braci!

 

Sąsiadów bardziej dotknęły

„Straty” drogiego jedzenia

Niż problemy własnej córki

I skutki jej nieleczenia.

York i… ciąża

Spodziewamy się dzieciaczka,

Więc ma Żona nie pracuje.

Dużo czasu spędza w domu,

Lecz dużo też spaceruje.

 

Wtedy, kiedy jestem w pracy,

Ona w mieszkaniu się nudzi.

Gdy tylko aura pozwoli,

Wychodzi na spacer dość długi.

 

Żeby jednak nie być sama

Małego yorka kupiła.

Teraz z „kumplem” spaceruje.

Nawet „ciuszki” mu kupiła!

 

Mamy już przygotowany

Dla dziecka wózek dziecinny.

Wybraliśmy po namyśle,

Że „tylko ten, żaden inny”!

 

Teraz Żona się uparła,

Żeby ten wózeczek sprzedać,

Gdyż tego już wcale nie chce,

Bo inne pomysły miewa.

 

Ma być wersja „dla bliźniaków”,

Żeby mogła, gdy potrzeba

Przewozić w nim także… pieska.

Przecież inaczej się nie da!

 

Nie wiem co ciąża zrobiła

Z  mózgiem Mojej Połowicy,

Lecz  coraz bardziej się boję

Jeszcze nie skutków, a przyczyn.

Untitled

Dzisiaj wsiadł do autobusu,

Starszy, niewidomy pasażer.

Pomogłam mu znaleźć miejsce,

Bo dobre wychowanie tak każe.

 

Pan był mi wdzięczny za pomoc.

Gdy usiadł, powiedział do mnie:

„Dziewczyny z tak miłym głosem

Będzie mi trudno zapomnieć.

Musisz być dobra i śliczna.

Widzę Cię w swej wyobraźni

Jako człowieka pełnego

Życzliwości i przyjaźni”.

 

Naprzeciwko mego miejsca

Siedzieli dwaj jegomoście.

Obydwaj parsknęli  śmiechem

W dosyć zgryźliwej ripoście,

A jeden z nich rzucił słowa:

„Jesteś zrzęda, ślepy starzec.

Nie widzisz, że rzeczywistość

Jest różna od wyobrażeń”.

„Kocia” babcia

Mieszkamy wraz z moją Mamą

Samiutkie po stracie taty.

Ja mam dwa urocze koty,

A Mama hoduje kwiaty.

 

Zostawiłam w domu z  Mamą

Na czas wyjazdu na wczasy

Me ukochane kociaki,

Dwa pieszczotliwe głuptasy.

 

Kiedyś mama obejrzała

Program o behawioryście,

Takim czarodzieju zwierząt,

Wielkim w swym fachu artyście!

 

Szczególnie Ją zaciekawił

Fragment, bo to sztuka wielka,

O tym jak nauczyć  kota

Załatwiać się do… kibelka.

 

Ale to zignorowała,

Bo te dwa kociaki przecież

Załatwiały się przykładnie

Do piasku w swojej… kuwecie.

 

Kiedy zaczęło już „pachnieć”,

Bo z piasku stało się błotko,

To wtedy postanowiła

Dać „nauczkę” małym kotkom.

 

Zabrała im kuwetki, bo

„Kot wieki z ludźmi przebywa

I one powinny wiedzieć,

Jak mają się zachowywać.

To przecież  kotki rasowe,

A nie jakieś tam dachowce.

Kulturalne zachowanie

Nie powinno być im obce”!

 

Rasowość, według mej Mamy,

To jest coś, co się przekłada

Na niezwykłą intuicję:

„Wypada” lub „nie wypada”.

 

A one, co nie dziwota,

Zrozumiały tylko tyle,

Że mogą swoje potrzeby

Zawsze załatwiać „gdzie byle”.

 

Złodziejka

Moja Teściowa jest wielką

Entuzjastką  zdjęć rodzinnych.

Cały dom nimi ozdabia.

Nie ma tam ozdóbek innych.

 

Wszędzie ramki ze zdjęciami

Bliższej i dalszej rodziny.

Kiedyś w niektórych oprawach

Me fotki też się mieściły.

 

Dziś na każdym jednym zdjęciu,

Gdzie choć troszkę widać mnie

Przykleiła mi na twarzy

Naklejkę, albo nawet dwie.

 

To rysunek ludzkiej kupy,

Takiej świeżej i „pachnącej”.

Dla mnie to dowód, że ona

Opętana jest… pierdolcem!

 

Naumyślnie nakleiła

Tyle  tych emotikonów,

„Żeby nigdy nie musiała

Oglądać mnie w swoim domu”

 

Dlaczego mnie tak nie lubi?

W rodzinie krąży bajeczka,

Że nienawidzi mnie za to,

Że ukradłam jej Syneczka!