Sknera

Choć nieźle nam się powodzi,

Mąż jest nadzwyczaj oszczędny.

Czasem nadmiernie przesadza

Posuwając się do bredni.

 

Na przykład sprzątanie domu:

Uważa, że okurzanie

To jest marnotrawstwo prądu.

Oszczędne jest… zamiatanie.

 

A więc zamiata parkiety

W calutkim mieszkaniu naszym.

Dopiero na samym końcu

Zmiotki wciąga odkurzaczem.

 

Spytałam kiedyś, dlaczego

Elektroluksa używa

Tylko do sprzątnięcia śmieci,

A zamiata nawet dywan?

 

Spojrzał na mnie litościwie

Mówiąc: „Wiesz przecież najlepiej,

Że dywany są najczystsze

Wtedy, kiedy je wytrzepiesz”!

 

Przeterminowany

Mój warsztat samochodowy

Ogrzewamy w zimę „kozą”.

Ten piecyk daje  nam ciepło,

Kiedy mrozy zimnem  grożą.

 

Gdy zimno, trzeba napalić.

Ja to robię wcześnie rano,

By chłopakom było ciepło,

Kiedy do roboty staną.

 

Wczoraj, jeszcze przed południem,

Zimno przyszło, i to tęgie.

Zmarzliśmy troszkę w warsztacie.

Pilnie zamówiłem węgiel.

 

Dzisiaj rankiem napaliłem.

Było ciepło nim ktoś przyszedł.

Lecz „koza” węgiel spaliła

I ciepełko było liche.

 

Dosypałem zaraz węgla.

Zanim dobrze się rozpalił,

To dym zamiast do komina

Przez drzwiczki na warsztat walił.

 

W tym czasie przyszli chłopacy.

Warsztat zadymiony, czarny.

„Szefie! – jeden z nich zawołał

Z akcentem dosyć figlarnym –

Szefa pewnie oszukali.

Ten węgiel jest jakiś… stary,!

Nam wczoraj chyba przywieźli

Jakiś przeterminowany”!!!

Mniej, czy więcej?

Narzeczony mi zarzucił

Że za dużo mnie kosztują

Wydatki na kosmetyki.

„Masz oszczędzać”; tak to ujął.

 

Podliczyłam zaraz wszystko

I wyszło mi, że miesięcznie

Nie przekraczałam stu złotych

Na te najbardziej konieczne.

 

Nie uwierzył i zarzucił,

Że na pewno oszukałam,

Bo kwota płatna w drogerii

Nie może być aż tak mała!

 

Zabronił mi arbitralnie

„Tracenia forsy na bzdury”.

Byłam zła, lecz posłuchałam,

Choć to zakaz bardzo durny.

 

Ale umyśliłam sobie,

Że poświęcę się dla „sprawy”

I pokażę mu kobietę

Bez kosmetycznej „oprawy”.

 

Po około trzech miesiącach,

Tuszu mi najpierw zabrakło.

Oczko, dotąd filuterne,

Nagle tak jakoś… przyblakło.

 

Brwi, kiedy zużyłam kredkę,

Zniknęły tak jak  kamfora,

A gołe czoło bez włosków

Upodabnia do upiora.

 

Potem, gdy skończył się szampon,

Stan włosów stał się żałosny,

A do tego widać było

Jeszcze zbyt duże odrosty.

 

Ratowałam się peruką,

Ale nie trwało to długo,

Bo jej włosy bez szamponu

Także szybciutko się brudzą.

 

Gdy skończył się mój krem do rąk,

Dłonie mi się wysuszyły.

Skóra bardzo popękała,

Nawet widać było… żyły!

 

Na twarzy zwiotczała skórka

Od czasu, gdy zbrakło kremu.

Antyperspirant się skończył,

Więc cuchnę. Nie wiedzieć czemu?!

 

Mogłabym jeszcze wymieniać

Zmiany, które mnie dopadły.

Ogólnie mogę powiedzieć,

Że ząbek czasu mnie nadgryzł.

 

Wyglądam wręcz przeokropnie.

Każdy, gdy mnie spotka, pyta

Czy czasem nie jestem chora

Na to, co najgorsze: hiv-a?

 

Wreszcie narzeczony przejrzał.

Widzi, że warto dać stówkę,

Żeby mieć znowu przy sobie

Młodą, kochaną Osóbkę.

 

Nigdy mu nie wymawiałam,

Że ja więcej zarabiałam

I dałam mu moją zgodę

Na wydawanie dwóch stówek

Na… gierki komputerowe.

 

Prezent

Do moich urodzin było

Chyba sześć miesięcy jeszcze,

Kiedy ciotka mi przyniosła

Spodnie dwa numery mniejsze.

 

Myślałam, że starsza pani

Nie pamiętała mej daty

I pomyliła z kimś innym

Rozmiar mojej „dolnej szaty”.

 

Napomknęłam o tym ciotce

Że termin troszkę za wczesny,

A ten mały rozmiar spodni

To pomysł całkiem nieśmieszny.

 

Ciotka wyznała, że chciała

Za poradą mojej mamy

Zachęcić, bym przez pół roku

Zgubiła… nadkilogramy.

Bakcyl

Tydzień temu zamieniłem

Mieszkanie na większe w bloku.

Trzy dni przeprowadzka trwała.

W ostatni dzień aż do zmroku!

 

Żeby kaskę zaoszczędzić

Tylko taxi zamówiłem.

Ona meble przewoziła,

A sam na piętro taszczyłem.

 

Musiałem złapać bakcyla,

Bo mam straszne przeziębienie.

Męczy mnie gardłowy kaszel.

Tylko piję, a nic nie jem.

Najgorsze napady kaszlu

Dopadają mnie wśród nocy.

Krew wypluwam do ręcznika.

Rano pełno w nim wybroczyn.

 

Dzisiaj rano na tablicy

Zawieszonej na parterze

Przeczytałem ostrzeżenie

Jeszcze całkowicie świeże.

 

Na nim tylko napisano,

Żeby „nie kaszleć nocami

Od dziewiętnastej trzydzieści

Wieczorem, do ósmej rano,

Bo małe dziecko się budzi

I nie może potem zasnąć”.

 

No cóż. Gdybym się udusił,

To z pewnością by przyklasnął!

 

Nie dość uświadomiona?

Teściowa jest najmądrzejsza!!!

Bez porozumienia z nami

O seksualnym współżyciu

Rozmawiała z wnuczętami.

 

Oczywiście nie fizycznym,

Lecz o odpowiedzialności,

Która musi być tuż obok

Sfery psychicznej – miłości.

 

Kasia ma dopiero sześć lat.

Maciuś o dwa lata więcej.

Kiedy wrócili od babci,

Wyglądali jak odmieńce!

 

Kasia płacze, Maciuś milczy.

I jeszcze ważny szczególik:

Dzieciaki zestresowane

Boją się do nas… przytulić!

 

Debiut

Wszyscy już mają, a my nie!

Dlatego wspólnie z dziewczyną

Nagraliśmy telefonem

Swą seks-taśmę. Ale kino!

 

Wczoraj byłem u rodziców.

W pewnej chwili mój braciszek

Poprosił mnie o telefon,

By zadzwonić do Najmilszej.

Nie miał dostępu do swego,

Bo na komórkę „miał szlaban”,

Gdyż późno wrócił wieczorem

I stąd taki wielki raban.

 

Użyczyłem Mu komórki,

Ale na śmierć zapomniałem,

Że na karcie został filmik,

Ten który wcześniej nagrałem!

 

Genialny braciszek zanim

Zaczął się śmiać do rozpuku,

Udostępnił moje „dzieło”

Wszystkim chętnym na Facebooku!

 

Zamienił stryjek…

Moim hobby są „prastare”

Konsole do gier komputerowych.

Kiedy byłem w delegacji

Wpadł żonie głupi pomysł do głowy.

 

Sprzedała moje Nintendo

I unikatowe Atari

Wraz z muzealnymi już

Programami oraz grami!

 

Warte niemały majątek

Ona je za grosze zbyła.

Dołożyła swojej kasy

I… Xboxa mi kupiła.

 

Miałem taki zamęt w głowie,

Że nie miałem siły nawet

Wkurzyć się, czy zirytować

Po stracie moich „zabawek”.

 

Ona myślała, że jestem

Pozytywnie zaskoczony

Tym, że wreszcie się pozbyła

Rzeczy starych i zniszczonych.

 

I zadowolona z siebie

Całowała mnie w policzek

Mrucząc do ucha: „Dla Ciebie

Ja z gotówką się nie liczę”…

Sławna

Byłam w szkole mego syna

Zanieść jakieś dokumenty.

Była przerwa, chyba „duża”.

Synek był „mocno zajęty”.

 

Błądziłam po korytarzach,

Żeby znaleźć sekretariat.

Przedzierając się wśród uczniów

Słyszałam jak jakiś wariat

Wołał do swoich kolegów,

Jakby popadł w jakiś  szał:

„Ale balony, ale MILF[1]”!

Wyglądało, że mnie znał.

 

Wieczorem się dowiedziałam,

Że synek skrycie mnie nagrał

I rozesłał przez Internet.

I tak to stałam się „sławna”!

 

[1] akronim  od słów „mom I’d like to fuck”. Określa atrakcyjną seksualnie kobietę w wieku pozwalającym mieć dorosłego już potomka.

Jajcarz

Byłem ostatnio na Poczcie

W porze najdłuższych kolejek.

Ludzi rzeczywiście dużo,

Lecz tragicznie jeszcze nie jest.

 

Kilka trochę starszych osób

Przysiadło się na kanapie.

Ja stojąc sobie w kolejce

Bezmyślnie wokół się gapię.

 

Nagle ktoś z obecnych krzyknął,

Pewno jakiś niezły „jajarz”,

Że siedzenie na kanapie

Kosztuje tylko „piątala”!

 

Każdy tylko się uśmiechnął,

Gdy usłyszano te słowa.

Jednak jeden pan co siedział,

Wstał, no i… za mnie się schował!