Olej to…

Robiłem codzienne zakupy

W dużym spożywczym markecie.

Staram się nie tracić czasu,

Ale dzisiaj się nie spieszę,

Bo obok się zatrzymały

Dwie bardzo śliczne dziewczyny.

Pomyślałem, żeby poznać

Obydwie Super Blondyny.

Po chwili zmieniłem zamiar.

Zaraz opowiem przyczyny.

 

Usłyszałem ich rozmowę,

Gdyż głośno dyskutowały

Na temat składu produktu,

Który kupić zamierzały.

 

„…To ma olejek palmowy,

Więc wcale nie kupuj tego”.

Druga na to zapytała:

„Ale cóż w tym widzisz złego”?

 

Ta „mądrzejsza” jej tłumaczy,

Że „ten olejek palmowy

Z tych małp żyjących na palmach,

Z orangutanów się robi”.

 

Dalej perorowała tak,

Jak profesor na wykładzie,

Że najlepsze są roślinne.

Zwierzęce „robi” się rzadziej.

A wiedza, którą posiadła,

Powodem jest wielkiej troski:

Kupuje „olej nadrzewny”,

Lecz tylko z… orzechów włoskich!

 

 

Spotkanie

Razem z mą młodszą siostrzyczką

Starą ciotkę odwiedziłam.

Dawno Jej nie widziałyśmy.

Ja nie bardzo Ją lubiłam.

 

Na widok mojej siostrzyczki

Rozpływała się z uznaniem.

Jak zwykle całą uwagę

Skupiała wyłącznie na Niej.

 

Później, gdy spojrzała na mnie,

Jej nos się troszeczkę zmarszczył

I po chwili powiedziała:

„Widzę, że masz nowy płaszczyk”.

“Zero waste” *

Kocham mojego Faceta.

W pięknym ciele złota dusza.

Mnie to wcale nie przeszkadza

W jaki sposób się porusza.

 

Od roku jeździ na wózku.

Miał wypadek na motorze.

Jest poza tym bardzo sprawny.

Radzi sobie nie najgorzej.

 

Znamy się już od pół roku.

Dziś miał poznać moich bliskich

U siostry na imieninach.

Mamy prezent – szkocką whisky!

 

Pomimo braku podjazdu

Miły wjechał na trzy stopnie.

Nagle moja siostrzenica

Zaczęła wrzeszczeć okropnie.

 

Wykrzyczała swojej mamie,

Że to jest „bardzo nieludzkie,

Zabronić swojemu dziecku

Jazdy ukochanym wózkiem!

I to tylko dlatego, że

Jest już podobno… za duża.

A że ten duży pan jeździ,

To nikogo nie oburza”!

 

Nie mam żalu do dzieciaczka,

Bo nie rozumie wszystkiego.

Ale mam ansę do siostry,

Że wini mnie i Mojego

O to, że przez nas jej dziecko

Jest nieszczęśliwe i smutne.

 

Obwiniać o to kalekę

Jest mętne i bałamutne.

Czy jej zdaniem to ja sama

Miałam go wnieść „na barana”?

 

 

[1] Zero waste – ekologiczny styl życia bez generowania nadmiernych odpadów; wymowa: zirou uejst

 

 

Zdemaskowany

Rozpocząłem pracę w sklepie.

Cieszyłem się na tę fuchę.

Pierwszego dnia przyszedł klient

Mający problem ze słuchem.

 

Dobrze trafił. Ja akurat

Znam trochę język „migany”,

Bo moja siostra nie słyszy

I w ten sposób „gada” z nami.

 

Klient również znał podstawy,

Więc mógł mnie lepiej rozumieć,

Gdy pokazując rękami

To samo głośno mówiłem.

 

Wtem podbiegł do mnie kierownik

I zaczął na mnie jazgotać,

Że zachowuję się głupio

Jak jakiś handlowy profan!

 

Na klienta jego zdaniem

Ja krzyczałem, tak to ujął,

A takie wybryki wcale

Z uprzejmością nie licują.

To brak profesjonalizmu

I ogłady z mojej strony.

Powinienem dziś, natychmiast

Zostać przez zarząd zwolniony!

 

Szybko wszystko wyjaśniłem,

Lecz miałem problemy potem,

Bo kierownik mojej zmiany

Wyszedł na durnia, idiotę!

 

Debilem był znacznie wcześniej,

Tylko ja pomogłem innym

Dostrzec to, o czym uprzednio

Wszyscy już wiedzieć powinni.

 

Transakcja

Nasz syn ma po mnie zadatki

Na wielkiego przedsiębiorcę,

Albo głośnego… przestępcę,

Jeśli „zejdzie na manowce”.

 

Wielokrotnie nas zdumiewał

Swą przebiegłością i sprytem.

Ale teraz na Dzień Matki

Zaskoczył nas „nowym chwytem”!

 

Wszystkie dzieciaki w przedszkolu

Robiły laurki dla mam.

Gdy wrócił z przedszkola wołał:

Mamuniu, coś dla Ciebie mam”!

 

Wręczył Jej zaraz laurkę

Z tekstem radującym duszę –

„Kocham Cię Mamuniu Droga”-

W kółeczku z samych serduszek.

 

Żona bardzo rozczulona.

Synuś dufny i chełpliwy.

Przyznam, że też początkowo

Czułem się bardzo szczęśliwy

 

Potem zobaczyłem „drobiazg”

Umieszczony gdzieś na dole

Wpisany dorosłą ręką,

Który zranił mnie jak kolec:

 

„Natalka – maj -19”

To jest sygnatura, kiedy

I kto namalował kartę;

I nie był to mój syn Kewin!

 

Ten cwaniaczek od Natalki

Kupił laurkę dla Mamy

Za dwa czerwone lizaki!

Mnie to by nie przyszło na myśl.

 

Uroczy

Mój nastoletni synalek

Za karę dzisiaj odkurzał

Calutkie nasze mieszkanie.

Przeleciał po nim jak burza!

 

Po zakończonej robocie

Szarpał napiętym przewodem,

Bo mu „nazbyt ciężko” było,

By do tego gniazdka podejść

I normalnie wyjąć wtyczkę.

Na mą uwagę, że gniazdko

Od sznura wtykę poniszczy,

Odparł bardzo arogancko:

„Pie…ysz  Mać, ja wiem co robię”

I jeszcze mocniej pociągnął.

Udało się! To co chciał zrobić,

Tym jednym ruchem osiągnął.

 

Wstydzę się do tego przyznać,

Lecz mam wiele satysfakcji,

Że przez dłuższy czas popatrzę

Na skutki tej całej akcji.

 

Na twarzy mojego syna

Wyrosła śliwa pod okiem.

Tylko nie wiem, czy ojczulek

Także będzie pod urokiem…

Izotonik?

Moja sąsiadka się skarży,

Nie wiem czemu właśnie do mnie,

Że jej synek, czterolatek,

Miewa trudności ogromne

Z zasypianiem, gdyż nie może

Się wyciszyć i  spokojniej

Zasnąć i to nawet wtedy,

Kiedy przytuli się do niej.

 

Co dzień proces zasypiania

Często trwa nawet godzinę.

Jej mąż, zanim synka uśpi,

Sam prędzej zapada w kimę.

 

W zeszłym tygodniu widziałam

Jak młody z puszki pociąga

„Monstera” – energetyka.

Na moich oczach go otwarł!

 

Zapytałam jego mamę:

„Czy wiesz, że młody się truje

I w każdej chwili w szpitalu,

Nie daj Boże, wyląduje”!

 

Tylko zamachała ręką

I stwierdziła, że istotnie

Pozwoliła, żeby pił to,

Ale niewiele, zdrowotnie…

Przecież on ją bardzo lubi

I popija wręcz łakomie,

By utrzymać poziom wody

Na optymalnym poziomie.

 

Ona mówi, że jej synek

Izotoniczny płyn łyka.

Ja widziałam, że On pije

„Monstera” – energetyka!

 

Małemu chłopcu to matka

Powinna podawać picie.

Czterolatek pił truciznę.

W tym domu mieszka truciciel!

 

Jej mąż kupuje „Monstera”

I pije, jak jest zmęczony.

Że to szkodliwe dla dzieci

Nie poinformował żony.

 

A matka dziecka to dla mnie

Ignorantka pierwszej wody.

Nie kojarzy, że jej synek

Ma już początki choroby!

 

Duża naiwna

Mam braciszka po czterdziestce.

Mimo, że jest już dorosły

Ma draczne poczucie humoru.

Lepsze mają nawet osły!

 

Mówi głupoty nie myśląc

O swego gadania skutkach.

Właśnie ofiarą tych bredni

Jest moja najmłodsza córka.

 

Ja mam mocne, grube włosy,

A córka cienkie i rzadkie.

On Jej powiedział, że wcale

Nie jest to zwykłym przypadkiem,

Gdyż ja, gdy byłam w Jej wieku,

Miałam identyczny problem.

Ścinałam włosy „na łyso”.

Miałam główkę jak niemowlę.

Jednak po każdym strzyżeniu

Moje włoski odrastały

I w ten bardzo prosty sposób

Bardziej mocne się stawały.

 

Co zrobiła córka w nocy?

Brat twierdzi, że Ona winna,

Bo to już „duża dziewczynka”,

A jeszcze „TAKA NAIWNA”!

Selekcja

Niedawno moja siostrzyczka

Przyznała się tacie i mamie,

Że na pewno jest lesbijką

I musi zmienić mieszkanie.

 

Do tej pory Nią targały

Duchowy wstyd i rozterki,

Ale teraz nas opuszcza

Dla swej kochanej partnerki.

 

Na to ojciec klaszcząc w dłonie

„Wiedziałem – głośno zawołał –

To dlatego moja córka

Już nie chodzi do… kościoła!

 

Matka zalała się łzami

Wołając: „To niegodziwość”!

Teraz to już nie mam szansy

Zostać babcią, tą „PRAWDZIWĄ”!

 

Mamo kochana, czy możesz

Wytłumaczyć to Mym Drogim:

Ukochanej Żonie Kasi

I dwuletniemu Synkowi,

Że moja rodzina dla Ciebie

Nie jest  familią prawdziwą?

Że nie jestem twoim synem,

Masz jakąkolwiek wątpliwość?

 

 

Miejscówka

Jechałam kiedyś ekspresem.

Kupiłam bilet z miejscówką.

Usiadłam na swoim miejscu,

Lecz trwało to bardzo krótko,

Gdyż wsiadła też starsza pani

I zaczęła się upierać,

Że zajmuję jej miejsce i

Mam je opuścić już teraz!

 

Pokazałam jej swój bilet,

Ale ona dalej drze się,

Że jestem niewychowana

I moje miejsce jest w… lesie!

 

Pewno mój fałszywy bilet,

Jest z kserografu podróbką.

Jak tylko przyjdzie konduktor

Rozprawi się ze mną krótko”!

 

Obok było wolne miejsce,

Więc się przesiadłam po prostu.

Kobieta z drwiącym uśmiechem

Jęła szykować się do snu.

 

Czytam sobie spokojniutko,

Aż tu nagle awantura!

Ta pani z mojej miejscówki

Coś do konduktora szura.

 

Wyzywała go po chamsku.

Też do lasu wysyłała.

Nie docierało do niej nic

Z tego, co ja usłyszałam.

 

A konduktor do niej mówił

Jak belfer do małych dziatek,

Że bilet na dzień wczorajszy

Nie uchroni przed mandatem.