Nieznany znajomy

Zapoznałam się z facetem.

Właśnie miesiąc minął prawie.

Chodziliśmy na spacery,

Gawędziliśmy przy kawie…

 

Zawsze równo dzieliliśmy

Koszty naszych wizyt w barach.

Były to nieduże kwoty;

Na tyle budżet pozwalał.

 

Niedawno niespodziewanie

Dostałam od szefa awans.

Z tej okazji powiedziałam,

Że dzisiaj w knajpie ja stawiam!

 

Zwykle tak jest, że fundator

Sam składa swe zamówienie.

Facet mnie jednak wyprzedził,

Jakby miał wielkie pragnienie!

 

Zamówił napoje, jadło

I wiele innych frykasów.

Rachunek wyniósł pięć stówek!

Więcej niż zwykle w czwórnasób!

 

Ale to jeszcze nie koniec.

Kazał większość zapakować,

Bowiem on nie „dałby rady

Tyle na raz skonsumować:”!

 

A na koniec mnie zostawił

Przy stole z „moim jedzeniem”.

Wyszedł. Napitki i jadło

W wyższej niźli mnie miał cenie.

Magnetyczny wuj

Jestem rekonwalescentką

Po przebytej operacji.

Naprawiono mi kręgosłup

Wszczepiając jakieś „zatrzaski”.

 

Wtedy, gdy byłam w szpitalu,

Mój brat pilnował me dzieci.

Różnie jednak reagują

Niefrasobliwi faceci.

Kiedy tylko się dowiedział,

Że mam wszczepione te „śrubki”,

Nakładł głupot w te malutkie,

Naiwne dziecięce główki.

Obiecał moim dzieciakom,

Że temu, co mi da radę

Przyczepić magnes do pleców,

Da w prezencie czekoladę!

 

Uwierzyły w obietnicę.

Teraz cała moja trójka

Usiłuje mi przyczepić

Te magnesiki od wujka!

 

Nie wiem jak ich mam przekonać,

Że wujek  je podle ołgał,

Bo tytan to nie żelazo

I magnesu nie przyciąga!

Urodziny, urodziny

W ostatni, majowy weekend

Była wręcz piękna pogoda.

Mąż miał wtedy urodziny.

A że na grilla jest moda,

Sprosił gości do ogródka.

Dla Jego kilkunastu gości

Były kiełbaski i wódka.

 

Było nam bardzo wesoło,

Kulturalnie chociaż z wódką,

Całe nasze towarzystwo

Sprawowało się cichutko.

 

Mimo tego ktoś z sąsiadów

Wezwał policyjny patrol.

Dla mnie, męża oraz gości

Był to niewybredny afront!

 

Grupa parunastu osób

Co grali w „kule” przy świecach

Musiała kogoś z sąsiadów

Dość specyficznie podniecać.

 

Choć to nie był mądry pomysł,

Ale po wódce niegłupi,

Wtedy uwagę obecnych

Tylko na grze w „kule” skupił.

 

Zdaniem sąsiadów to było

Odprawianie w tej scenerii

Satanistycznych obrzędów,

Lub nabożeństw masonerii!

 

Antrakt

W konkursie w lokalnym radiu

Wygrałam z mężem w nagrodę

Pięć biletów do teatru.

Spektakl wieczorem we środę.

Mieliśmy tam pójść z teściami,

Lecz im wypadło coś nagle.

Dowiedzieliśmy się o tym

Dwie godziny przed spektaklem.

 

Dałam bilety sąsiadom.

Mają dorosłego syna.

Nie zmarnują się wejściówki.

Pójdzie ich cała rodzina.

Lecz byli tylko mąż z żoną.

Przyszli tuż przed przedstawieniem,

A po przerwie gdzieś zniknęli,

Stąd nasze szczere zdziwienie.

 

Pomyśleliśmy wtedy, że

Bardzo ważna rzecz się stała,

Iż musieli wyjść z teatru,

Choć sztuka się podobała.

 

Następnego dnia w południe

Spotkałam w sklepie sąsiadkę.

Ona mnie tam zaczepiła,

Bym wyjaśniła… zagadkę.

Bo wczoraj pierwszy raz w życiu

Wychodziła z przedstawienia,

Które chociaż „superowe”,

To nie miało zakończenia!

 

Z mężem byli zawiedzeni.

Ludzie też rozczarowani,

Bo wszyscy, i to świadomie,

Nie bili brawa na koniec!!!

Niby psota

Jest wieczór. Jadę do domu,

Gdy nagle młoda kobieta

Wepchnęła mi wózek z dzieckiem

Wprost pod maskę chevroleta.

 

Nie jechałem szybko, ale

Nie zdołałem się zatrzymać.

Najechałem na wózeczek.

To nie była moja wina!

 

Nie wiedziałem, co się stało.

Że najgorsze, przypuszczałem.

Wyskoczyłem z samochodu,

Patrzę, a to zwykły bajer!

 

W wózku zamiast dziecka – lalka!

Młoda matka to dziewczynka!

Filmowała ten „wypadek”

Czternastoletnia kretynka!

 

„Prankowała”, żeby w sieci

Za film dużo lajków dostać.

Prank, to taka niby psota

Czasami wręcz bezlitosna.

 

Ja też zaraz sfilmowałem

Uszkodzenia samochodu.

Do wymiany w chevrolecie

Będzie cały przedni moduł.

 

Gwiazdą YouTube nie zostanie,

Ale przyda się nagranie,

Żeby pozwać jej rodziców

W sprawie o odszkodowanie.

Doradca

Koleżankę z mego biura

Wezwano dzisiaj do szefa.

Strasznie się denerwowała,

Że przydarzy się jej  niefart.

 

Próbowałam  w jakiś sposób

Rozładować atmosferę

Głupim kawałem, co zaraz

Niestety stał się  problemem.

 

Tylko do niej powiedziałam,

Ale wszyscy to słyszeli:

„Zrób szefuńciowi lodzika,

Wtedy zły los się odmieni.

To jedyny sposób, żeby

Dostać awans i podwyżkę.

Robiły to już przed tobą

Koleżanki. Prawie wszystkie”!

 

Miał być dowcip, wyszła wtopa.

Tuż za mną stał szef – przystojniak.

Zamarłam ze strachu słysząc:

„A to ciekawa teoria”!

 

W praktyce się okazało,

Że na nią już czekał awans.

A ja koleżankom nadal

Głupie dykteryjki gadam.

Stalking kwiatowy?

Moja pani się martwiła.

Widać coś Ją zdołowało.

Chciałem jej kłopotach pomóc,

Bo to wciąż się pogłębiało.

 

Pytałem się o przyczynę

Tej dosyć dziwnej odmiany.

Nie zdradziła. Wtedy właśnie

Wpadłem na przewrotny zamysł.

 

Zrobiłem Jej niespodziankę.

Zamówiłem w Interflorze

Kwiaty oraz czekoladki.

Być może, to jej pomoże!

 

Kurier miał wszystko dostarczyć

Na adres Jej miejsca pracy.

To miał być znak, że jest ten ktoś,

Dla kogo Ona coś znaczy.

 

Kiedy wróciła do domu,

Poskarżyła się, że znowu

Przysłał jej tandetne kwiatki

Jakiś nieznajomy łobuz.

„Znowu”! „Łobuz”! To jest stalking!

Ktoś mą żonę nęka w pracy!

Codziennie się z Nią spotyka.

Lecz.. czemu kwieciem Ją straszy?!

Psikus

Dawno temu w podstawówce

Różne psikusy robiłem

Kolegom, nauczycielom.

Nikogo nie oszczędziłem.

 

Pomyślałem, żeby księdzu

Katechecie na religii

Też wymyślić jakiś wygłup,

Ale taki z jego ligi!

Narysuję parę diabłów

Kuszących naszego księdza

W sytuacji, kiedy kapłan

Od nich się krzyżem opędza.

 

Wtedy, gdy ksiądz się odwrócił,

Podkradłem się do tablicy,

By na niej zrealizować

Zamierzony wcześniej wyczyn.

 

Miało być bardzo zabawnie,

Ale stało się inaczej.

Zamiast diabły narysować

Pokazałem klasie… gacie!

 

Odwrócony do tablicy

Nim zdążyłem rękę podnieść,

Nawet nie wiem, który kumpel

Ściągnął ze mnie moje spodnie!

 

Stałem tak naprzeciw klasy,

Która śmiała się serdecznie

Z mych majtek w czerwone kropki,

A ja… to już niekoniecznie.

 

Wreszcie ksiądz rzekł, że przez sześć lat

Gdy mnie uczy, jeszcze nigdy

Nie śmiał się aż tak serdecznie

Na widok „pięknej” bielizny.

 

Na koniec powiedział do mnie

„Nie przejmuj się zbytnio, Bartek.

Ja w życiu dużo widziałem

Ładniejszych niż twoje, majtek”!

Faksowanie

Szef kazał mi przefaksować

Do jednego z kontrahentów

Jeszcze przed pójściem do domu

Całą stertę dokumentów.

 

Po pierwszych dwudziestu stronach

Miałam dosyć tej roboty,

Bo dwa faksy w naszym biurze

To jakieś stare klamoty!

 

Jednak nadal wysyłałam

Coraz bardziej tym znudzona.

Zadzwonił nagle telefon,

Gdy „poszła” trzydziesta strona.

 

To kontrahent informował,

Że wkładam kartki odwrotnie,

Bo z ich strony wciąż wychodzą

Tylko same puste kopie.

Nygus

Ja sama pracuję, bo mąż

Od pół roku jest bez pracy.

Bardzo ciężko nam się żyje

Tylko z jednej, mojej płacy.

 

Dzisiaj miał iść na rozmowę.

Był umówiony w południe.

Gdy wróciłam, on przy kompie

Siedział ubrany dość schludnie

W marynarkę i koszulę,

Do tego krawacik w kratki,

Ale niżej katastrofa;

Na sobie miał tylko… gatki.

 

Grał spokojnie na laptopie

I patrzył na mnie zdziwiony,

Jak gdyby się nie spodziewał

Widoku swej własnej żony!

 

Zapytałam go o wynik

Jego rozmowy o pracę,

Ale widzę, że znów tylko

Nerwy i spokój utracę.

 

A on patrząc ze zdziwieniem

Powiedział, że się przez chwilkę

Zagapił przed wyjściem z domu…

Czy on mnie miał za debilkę?

 

Ta „chwilka” trwała sześć godzin!

Jak się nie postara bardziej,

To przy takich „wielkich chęciach”

Nigdy roboty nie znajdzie!