Zakład

Mam znacznie młodszego brata.

On już od  czasu jakiegoś

Konkuruje ze mną wszędzie,

Przypuszczam, że wiem dlaczego.

 

Jest niesłychanie ambitny.

We wszystkim chce być przede mną.

Staram się Mu ustępować,

Niech chłopaczek ma przyjemność.

 

Ostatnio pojechaliśmy

Odwiedzić babcię w szpitalu.

On wszędzie jeździ rowerem,

Tak szybko jak do pożaru.

 

Założył się ze mną o stówkę,

Że szybciej będzie na miejscu

Niż ja jadąc autobusem.

On dzisiaj będzie zwycięzcą!

 

Autobus, którym jechałam

Do „babcinego” szpitala

Potrącił rower braciszka.

Na szczęście „kolarz” ocalał.

 

Miał niegroźne obrażenia,

Lecz musiał na SOR trafić.

Był w szpitalu znacznie wcześniej.

Laureat pierwszej lokaty?

 

On twierdzi, że wygrał zakład,

Bo w szpitalu był przede mną.

Lecz nie jechał na rowerze.

To z Jego strony… bezczelność!

Taki żarcik…

Kocham mojego ojczulka

I Jego pomysły głupie

Mimo, że przez nie znajomi

Omijają już Go łukiem.

 

Lecz ja je wszystkie uwielbiam.

Nikomu nie robią krzywdy.

Kto ma poczucie humoru,

Nie obrazi się nań nigdy!

 

Opowiem jeden przypadek;

Podobne są wszystkie inne,

Bo dość wesołe, lecz także

Są niewinne, wręcz dziecinne.

 

Wczoraj z rodziną byliśmy

W supermarkecie, On z nami.

Na skraju parkingu „pachniała”

Mała budkę z fast foodami.

Stały tam małe stoliki

I proste ławeczki wokół.

Zamówiliśmy hot dogi

I małe szklaneczki soku.

 

Po konsumpcji tata podszedł

I zapytał sprzedającą,

Czy może zamówić bankiet,

Bo tu jest… zachwycająco

Gdyż: Bardzo dobre jedzenie

I ciekawa okolica

Każdego „nadwrażliwego”

Bezwzględnie musi zachwycać!

 

Ta pani nie „zaczaiła”,

Że to tylko „taki żarcik”.

Ucieszyła się z „pochwały”

I z tego, że jej się „farci”.

 

Jednak się zastanowiła.

Dała tacie wizytówkę,

By dzwonił do właściciela

I jemu „wstawił tę mówkę”!

Konto

Mam jeszcze głupiutką siostrę.

Jest podobno pełnoletnia,

Jednak według mej oceny

To niedorosły przeciętniak.

 

Od taty na osiemnastkę

Dostała (dla Niej to nowość)

Piękne kwiaty, nowy laptop

I… kartę bankomatową.

 

To jest mojej siostry pierwsza

Karta z dostępem do konta.

Widziałem, jak dość uważnie

Tej nowince się przygląda.

 

Potem się dowiedziałem, że

Fotki jej dwóch stron zrobiła

I wnet, jako publiczny post,

Na Facebooku ogłosiła.

Spytała w nim swych znajomych

Czym jest kod na jej odwrocie

Tam, gdzie ją się podpisuje,

Bo ona „nie może dociec”!

 

Wyjaśniłem jej, że ona

Źle zrobiła i bez zwłoki

Musi zablokować konto.

Ryzyko jest zbyt wysokie,

Że ktoś wejdzie na rachunek,

Bo pewno już spisał dane.

Takie jak ta sytuacje

Wciąż wykorzystują dranie.

 

Prawie że się obraziła,

Iż posądzam Jej znajomych,

A moje przewidywania,

To tylko mój chory domysł.

I żeby mnie, niedowiarka,

Przekonać natychmiast o tym

Pobiegła do wpłatomatu

I… wpłaciła pięćset złotych!

 

Kiedy wróciła do domu,

Podejrzała swoje saldo.

Na ekranie zobaczyła

Rzeczywistość bardzo twardą.

 

Niecałe dwadzieścia złotych

Zostało z całej pięćsetki.

Znieruchomiała zdumiona

Patrząc na te nędzne „strzępki”.

 

Dziś spostrzegłem informacje

O wydatkach z siostry konta.

Ktoś, płacił za kody do gier

I szybko kaskę “posprzątał”.

“Dwójka”

Od roku jestem w małżeństwie

I mam wspaniałą żoneczkę.

Jest młoda lecz infantylna.

Myślałem, że tylko troszeczkę.

Ale dziś się przekonałem,

Że to jednak gorsza sprawa,

Bo gdy zaszła w pierwszą ciążę,

To  skończyła się zabawa.

 

Stanowczo mi oznajmiła,

Że do zakończenia ciąży

Nie będziemy już się kochać…

Zacząłem tę sprawę drążyć

I wreszcie mi powiedziała:

„To zrozum, ty mój głuptaku,

Że ja nie chcę tak szybciutko

Urodzić „dwójki bliźniaków”!

Ma mama

Powiedziałam swym rodzicom,

Że ostatnio gdy widziałam

Horror w Naszej Telewizji,

To bardzo, bardzo się bałam.

 

Byłam aż tak przestraszona,

Że przez następne tygodnie

Nawet przy włączonym  świetle

Spałam bardzo niespokojnie.

 

Mama, jak zwykle genialna,

Wpadła na koszmarny pomysł.

Przebrała się za upiora:

Głowa – czaszka, ręce – szpony.

 

Zbudziła mnie w środku nocy

Drąc się bardzo przeraźliwie.

Efekt był piorunujący,

Ze strachu mogłam osiwieć!

 

Ona, choć mieszka daleko,

Przyjechała w środku nocy.

Po cichutku do mnie weszła,

Żeby właśnie mnie zaskoczyć.

Miała zapasowe klucze.

Wiedziała, że mieszkam sama.

Nie może żyć bez wygłupów.

Taka właśnie jest ma mama!

Gafa

Nie wiem dlaczego to robię,

Ale mam już taki nawyk,

Że w marynarce wciąż trzymam

Jedną sztukę… nie, nie „trawy”!

 

To, co tam mam, jest legalne

I niezakazane prawem.

Zawsze mam prezerwatywę

Tak na wszelaki wypadek.

 

Lecz dzisiaj się przekonałem,

Że to jest jednak zły pomysł,

By razem z wizytówkami

W kieszonce trzymać kondomy.

 

Po bardzo trudnej  rozmowie

Z ważnym dla firmy klientem

Dałem, jak to mówią, ciała.

Zblamowałem się ze szczętem!

 

Jak zwykle przy pożegnaniu

Sięgnąłem po wizytówkę

I zamiast wręczyć bilecik

Dałem mu do ręki… gumkę!

 

Zaskoczyłem bardzo gościa.

Spojrzał na mnie zadziwiony

I oddał mi ze słowami:

„Nie zamierzam zdradzać żony”!

Dwie metody

Są takie dzielne dziewczyny,

Które na siłowniach ćwiczą.

Bywają także panienki,

Co tylko kalorie liczą.

 

Jedne i drugie to robią

Dla zdrowia, no i urody.

Dążą do wspólnego celu,

Ale przez różne metody.

 

Dzisiaj widziałem te drugie.

Jak się w sklepie oburzały,

Że na nalepce napoju,

Który właśnie kupowały

Brak jest ilości kalorii,

Które ten napój zawiera,

A powinna być podana.

Według nich to jakaś breja!

 

Długo się zastanawiałam,

Czy powinnam do nich podejść

I wyjaśnić im, że w ręku

Mają mineralną wodę!

 

Zostawiłam puste „dziunie”

W niepewności, bo z pewnością

Oburzyłyby się na mnie

I to, być może, ze złością.

Woda zalewowa

Sezon urlopowy w toku.

Kiedy inni mieli wolne,

Ja pracowałem podwójnie.

Dziś chcę odpocząć spokojnie.

 

Wróciłem wcześniej do domu,

Bo na dzisiaj miałem w planie

Po smakowitej kolacji

Długie, aż do rana, spanie!

 

Ale już o piątej rano

Moja sąsiadka przez sufit

Obudziła mnie bezczelnie

Przedstawiając mi zarzuty,

Że zalewam jej mieszkanie!

Ona gada same bzdury,

Bo to przecież niedorzeczność,

By woda ciekła do góry!

Krętacz?

Zepsuła się nam zmywarka.

Pracowała trzy miesiące.

Mamy fabryczną gwarancję,

Tylko nie wiem, jak małżonce

Wytłumaczę, że serwisant

Nie uwzględnił reklamacji,

Gdyż my nie dopełniliśmy

Warunków eksploatacji:

 

„Bo przed każdym korzystaniem

Ze zmywania w trybie „ECO”

Należy naczynia płukać”,

Tylko nie mówił dlaczego.

 

My dotychczas ani razu

Z „ECO” nie korzystaliśmy,

A wszystkie nasze naczynia

W programie „AUTO” myliśmy.

 

Jednak serwisant  „wie lepiej”

I nam odmówił naprawy

„Z winy użytkującego”.

Dla niego nie ma już sprawy.

 

Na szczęście w naszej polisie

Na ubezpieczenie domu

Mamy opcję napraw sprzętów.

Czy to będzie dla nas pomoc?

 

Przyszedł spec od ubezpieczeń.

Popatrzył na dokumenty

I powiedział, że polisa

Nie odpowiada za sprzęty,

Które są nadal objęte

Gwarancją od producenta.

A ja dobrze wiedząc o tym

Zachowuję się jak krętacz!

Nieznany znajomy

Zapoznałam się z facetem.

Właśnie miesiąc minął prawie.

Chodziliśmy na spacery,

Gawędziliśmy przy kawie…

 

Zawsze równo dzieliliśmy

Koszty naszych wizyt w barach.

Były to nieduże kwoty;

Na tyle budżet pozwalał.

 

Niedawno niespodziewanie

Dostałam od szefa awans.

Z tej okazji powiedziałam,

Że dzisiaj w knajpie ja stawiam!

 

Zwykle tak jest, że fundator

Sam składa swe zamówienie.

Facet mnie jednak wyprzedził,

Jakby miał wielkie pragnienie!

 

Zamówił napoje, jadło

I wiele innych frykasów.

Rachunek wyniósł pięć stówek!

Więcej niż zwykle w czwórnasób!

 

Ale to jeszcze nie koniec.

Kazał większość zapakować,

Bowiem on nie „dałby rady

Tyle na raz skonsumować:”!

 

A na koniec mnie zostawił

Przy stole z „moim jedzeniem”.

Wyszedł. Napitki i jadło

W wyższej niźli mnie miał cenie.