Usta – usta

Byłam ze swoim chłopakiem

Na zakupach przedświątecznych.

Ten okres przed Nowym Rokiem

Jest dla nas zawsze bajeczny.

 

Co rok czekam, kiedy wreszcie

Grudzień nastąpi, bo zawsze

Dni przedświąteczne są dla nas

W całym roku najwspanialsze!

 

Ale jednak nie dla wszystkich,

Bo wczoraj uczestniczyłam

W sytuacji, która nigdy

Dotąd mi się nie zdarzyła:

Zasłabł na ulicy chłopak.

Leżał bezwładnie na ziemi.

Nikt nie kwapił się mu pomóc.

Wszyscy ślepi, głusi, niemi!

 

Ku mojemu przerażeniu

Stwierdziłam, że nie oddycha.

Pilnie potrzebny ratunek,

Ale daleko jest szpital…

 

Zaczęłam reanimację:

Masaż serca, bo rytm ustał

Oraz sztuczne oddychanie

To najprostsze:  usta-usta.

 

Po chwil zjawił się lekarz

I przejął akcję ode mnie.

Chłopak zaczął oddychać.

Starania nie były daremne!

 

Nie wiem, co robił mój chłopak,

Gdy ratowałam chorego.

Kiedy było już po wszystkim,

Wtedy podeszłam do niego.

 

Patrzył na mnie rozdrażniony.

Krzyknął tylko: „Z nami koniec!

Całowanie się z obcymi

Nie przystoi przyszłej żonie!”

Alkoholowy potop

Studiuję na trzecim roku.

Mieszkam z dwoma z kolegami

W wynajętej kawalerce.

Przedwczoraj zdałem egzamin,

A potem, dla wypoczynku,

Pojechałem do dziewczyny,

Która właśnie obchodziła

Swe dwudzieste urodziny.

 

Dziś zadzwonił do mnie z rana

Właściciel tego mieszkania

I wymówił mi kwaterę,

Chociaż nie skończył się semestr!

Głos miał bardzo zagadkowy,

Nawet troszkę agresywny.

Nie podał żadnych szczegółów.

Dał na wyprowadzkę trzy dni!

 

Natychmiast byłem z powrotem.

Najbliższa nasza sąsiadka

Opowiedziała szczegóły,

Czego dotyczy zagadka.

 

Wtedy, kiedy mnie nie było,

Kumple się mocno zjarali.

Wkręcili się, że jest potop

I przed nim się ratowali.

 

Musieli zbudować arkę,

Żeby ratować swe życie.

Biblijny Noe w tej pracy

To ich wzór i nauczyciel.

 

Rozwalili wszystkie meble.

A gdy budulca zabrakło,

Rozebrali też podłogę.

A tego było już  nadto!

 

Każdy właściciel natychmiast

W takiej jak ta sytuacji

Bez żadnego tłumaczenia

Wyrzuciłby nas ze stancji.

 

Jedyne co dla mnie dobre

To to, że znalazł się świadek,

Że mnie tam wtedy nie było;

Więc nie płacę za naprawę.

Zderzenie

Byłam na zakupach z siostrą.

Wpadła na mnie jakaś lala.

W rękach  trzymała kawusię

Ta paniusia wprost z żurnala.

 

Nie dość, że mnie oparzyła,

To jeszcze splamiła sweter,

Na który właśnie wydałam

Kilka okrąglutkich setek.

 

Wkurzyłam się, ale ona

Zamiast przeprosić za plamy,

Cały czas patrzyła na mnie

Współczującymi oczami.

 

Kiedy przestałam wyzywać,

Powiedziała do mnie tylko:

„Rozumiem twoje wzburzenie

Nieszczęsna, gruba dziewczynko.

Pannice z dużą nadwagą

Mają napady z agresji

Szczególnie wtedy, kiedy są

Poddane głodowej presji”.

 

I poszła z zadartym nosem

Swoją kawkę popijając.

Kulturalni ludzie zawsze

Gdy potrącą, przepraszają.

Jak to mężczyzna

Nasz dwu i pół letni synek

Załatwiał się jak panienka.

Siusiał siedząc na nocniczku.

Do sedesu nie dosięgał.

 

Właśnie  nauczył się sikać

Na stojąco, tak jak chłopak.

Chciał się przede mną pochwalić,

Ale wyszła… katastrofa!

 

Gdy ucięłam sobie drzemkę,

Mały nasikał wprost na mnie.

Zrobił to niespodziewanie

Oraz nadzwyczaj… starannie!

 

Zawsze, kiedy ja się zdrzemnę,

Mój mąż pilnuje malucha.

Bawią się, a synek często

Wesołym śmiechem wybucha.

 

Dziś zbudził mnie śmiech… mężusia,

Który bardzo rozbawiony

Dopingował swego synka

Trzymając… kamerkę w dłoni!

Głupia, głupsza

Niedawno moja matula

Zaczęła nową robotę.

Wybrała ją, chociaż miała

Do wyboru wiele ofert.

Mówi, że to dobra praca,

A zespół też jest wspaniały.

Przeważają młodzi ludzie…

Ma dla nich same pochwały!

 

Czuje się tam, jak wśród równych.

Ubiera się młodzieżowo.

Zamiast mówić, to „nawija”

Jak ziomal. Co drugie słowo!

Jak oni się też ubiera

I nawet trawkę podpala.

Chce być jak reszta jej grupy.

Dla niej zmiana niebywała.

 

Ostatnio obie byłyśmy

Na weekendowej wycieczce.

Przez trzy godziny podróży

Otrzymałam niezłą lekcję:

Słuchała „Białego Misia”

Rapera Popka z KSW

I podśpiewywała ją z nim

Męcząco, aż do obłędu!

 

Wiem, że nie wszyscy pojmują,

O kim tutaj opowiadam.

Nie szukajcie w Wikipedii.

Szkoda czasu – moja rada.

 

Mama jest… po pięćdziesiątce.

Zachowuje jak dwudziestka.

Choć to dziwne, ale chce być

„Młodszą” od własnego dziecka.

Nie powinnam tego mówić,

Bo sprawa stanie się „grubsza”,

Ale powiem: Moja matka

Jest ode mnie znacznie głupsza!

Przez Wi-Fi

Pracuję w dużym markecie

W dziale „elektronicznym”.

Różni klienci przychodzą,

Czasami są nawet komiczni.

 

Kiedyś była u nas pani

Z reklamacją na notebooka.

Sprawdziłem. Wszystko działało.

Usterek darmo by szukać.

Zdenerwowana pani

Nadal twierdziła, że ona

Z tego właśnie laptopa

Nie jest zadowolona.

 

Spytałem w końcu konkretnie,

Co zarzuca laptopowi.

Co w tym właśnie egzemplarzu

Ją szczególnie niepokoi.

Po chwili wszystko wiedziałem

W czym tkwi tutaj problem cały.

Jakie to okoliczności

Pani w pracy przeszkadzały.

 

Ona próbowała łączyć

Laptop z domowym routerem.

Nie uzyskała łączności,

A więc szukała usterek.

Działo się to w miejscu pracy

W odległej dzielnicy miasta.

O tym, że nie ma zasięgu,

Nie pomyślała niewiasta.

Internetowe wieści

Mam warsztat samochodowy.

Robię naprawy i serwis.

Mam do pomocy dwóch ludzi.

Każdy z nas swój zawód zgłębił.

Mamy swych stałych klientów

Od lat chyba piętnastu,

Ale ostatnio odczuwam

Taki jakiś dziwny zastój.

Dziś następny z mych klientów

Odjechał bez pożegnania.

Znów ktoś zażądał ode mnie

Pracy nie do wykonania.

 

Wszystkim im chodziło o to,

Żebym ja, już dodatkowo,

Wymienił olej w… tłumiku,

Bo słyszą w nim „jakiś chrobot”.

Pokazują mi faktury

Jako dowód wykonania

W mojej stacji obsługi

Pełnego serwisowania.

 

Ktoś zamieścił na YouTube

Filmik, który „pokazuje”

To, że ten rodzaj zabiegu

W serwisie obowiązuje.

Przez celowe zaniechanie

Niszczą się ich samochody,

Więc dochodzić swoich racji

Mają niezbite powody.

 

Nie dociera do nich wcale

Fachowa argumentacja,

Że ten filmik to jest ściema,

Kłamstwo i dezinformacja!

Niektórzy to nawet sami

Wlali olej do  tłumika.

W żadnej fabrycznej instrukcji

Z taką sprawą się nie stykam.

 

Kiedy tłumik jest zalany,

Możliwy jest pożar auta,

Ale najbardziej pewna jest

Silnika groźna awaria.

Dymi rura wydechowa

I snuje się dymek czarny.

Za to mogą zabrać dowód

I nałożyć mandat karny!

 

Ale pęd klientów duży.

A trwa to już drugi sezon,

Bo niestety w naszym kraju

”Internety lepiej wiedzą”…

Nierychliwy

Dostałem dzisiaj e-maila,

Który mnie poinformował,

Że niedoszły „pracodawca”

Z moich usług zrezygnował.

Jeżeli cała ta firma

Pracuje tak jak kadrowa,

To zupełnie nie żałuję

Że spotkała mnie odmowa.

Ta odmowa rzeczywiście

Dziś nie stwarza mi problemów,

Bo starałem się o pracę

Równe cztery lata temu!

Ścigacz

Ostatnio jeździ na drogach

Coraz więcej jednośladów.

Mam na myśli motocykle,

Bo to one „dają czadu”.

 

Wczoraj wracałem z pracy.

Jakiś pojazd wyprzedzałem,

A jednocześnie niechcący

Motocykl przyblokowałem.

Zająłem jego pas ruchu.

Omal do kraksy nie doszło,

Bo motocyklistę prawie

Na lewy chodnik wyniosło.

 

Właściwie on mnie zaskoczył,

Bo pędził nieomal dwieście.

Przecież nie można tak jeździć

Po żadnej ulicy w mieście!

Prawo dopuszcza, że można

„Pięćdziesiątką” się poruszać.

On stanowił zagrożenie,

Innych reakcje wymuszał.

Jak przyjechał błyskawicznie,

Tak zniknął w oparach spalin.

Pokazał jedynie „faka”

Wszystkim, co za nim jechali.

 

Dziś przed pracą zobaczyłem

Na parkingu grupę ludzi.

Ciekaw byłem, kto tak duże

Zaciekawienie w nich wzbudził.

 

To nasz szef właśnie się chwalił

Nowym kupionym motorem.

Trzeba przyznać, że wywołał

Zamieszanie dosyć spore.

 

Gdy mnie ujrzał, podniósł rękę

W geście „faka” wczorajszego.

Nie przypuszczałem, że w szefie

Znajdę chama drogowego!

Pod dywan

Zawsze pomagałem mamie

Posprzątać nasze mieszkanie.

Chociaż jestem tylko chłopcem,

Sprzątanie nie jest mi obce.

 

Zawsze mnie irytowała

Czarna gumka od szufelki,

Bo pod nią zawsze zostawał

Z drobin piasku ślad niewielki.

Żeby dokładnie zmieść śmieci

I pozbyć się piasku drobin,

Naciskałem na szufelkę

Próbując je wszystkie „złowić”.

Całą resztę nie zmiecioną

Zamiatałem pod dywanik.

Nikt o tym fakcie nie wiedział,

Nikt za to mnie też nie zganił.

 

Dzisiaj mam już osiemnastkę –

Dorosłem według dowodu.

Przyznałem się wreszcie mamie,

Jaki to ze mnie był łobuz.

Mama była zadziwiona

Tym wyznaniem z mojej strony.

Myślała, że to lubiłem,

Że byłem zadowolony.

 

Prosiła, bym jej pokazał

Mój sposób chwytu szufelki.

Zademonstrowałem. Ona

Wykonała ruch niewielki:

Leżącą dotąd swobodnie

Uniosła pod lekkim skosem.

W ten sposób można na szuflę

Zamieść nawet mały włosek!

 

Chwileczkę nauka trwała.

Ale ze mnie była… pała!