Bodajbyś…

Ja jestem nauczycielką.

Lubię bardzo moją młodzież.

Przy nich, mimo swego wieku,

Na pewno czuję się młodziej.

 

Czasami mnie zaskakują

Swymi propozycjami.

Są wyważone, rozważne,

Ale czasem są „do bani”!

 

Dzisiaj musiałam powstrzymać

Uczennicę przed obcięciem

Włosów swojej koleżance;

I to w ostatnim momencie!

 

Potem zaś grupce chłopaków

Zabrałam  klej szybkoschnący,

Bo chcieli go zjeść dla zakładu.

Przecież musiałam się wtrącić!

 

Znowu na ostatniej lekcji

Jeden chłopiec się rozpłakał,

Bo kolega z drugiej ławki

Zabrał jemu… resoraka!

To są tylko drobne fakty

Z nauczycielskiej praktyki.

Dodam, że od lat nauczam

W liceum…  matematyki.

Pieczywo pod psem

Pracuję w sklepie spożywczym.

Któregoś dnia się zjawiła

Paniusia z yorkiem pod pachą.

Ja jej drogę zagrodziłam

Informując kulturalnie,

Że wprowadzanie tu zwierząt

Jest wzbronione, nielegalne,

Bo insekty, bo nieświeżo…

Najważniejszy był argument,

Ta najważniejsza z przyczyn:

Wykrzyczałam klientce, że

Szef tu sobie psów nie życzy!

 

Paniusia strzeliła focha.

Wzięła tego psa na ręce

I nim się zorientowałam,

Umieściła go we wnęce

Stojaka, tam gdzie pieczywo.

Zaraz wyskoczyłam do niej

Z krzykiem „co babo wyprawiasz,

Zaraz cię z tym psem pogonię”!

 

Ona patrzy się i śmieje

Zachwycona bardzo sobą.

Zabrała pieska i wyszła

Z dumnie podniesioną głową.

 

Pieczywo do wyrzucenia,

Stojak do dezynfekcji,

Żeby sklep zabezpieczyć przed

Rozprzestrzenieniem infekcji.

No i jeszcze całą zmianę

Klientom wyjaśniać trzeba,

Dlaczego dzisiaj, w sobotę

Nie mogli zakupić chleba!

 

Nagranie z monitoringu

Do prokuratora trafi.

Szef jest pewien, że ją znajdą

I zapłaci mu za straty.

Doświadczenie

Ma dziewczyna chciała sprawdzić

Czy ma dać wiarę wywodom,

Że każdy się zsika przez sen,

Gdy rękę ma w misce z wodą.

 

Zrobiła to którejś nocy.

Na szczęście nic się nie działo.

Pęcherz szczelny, ja spokojny,

Nawet nieźle mi się spało.

 

Kiedy zabierała miskę

Miałem jakiś odruch dziwny.

Piąchą w twarz jej przyłożyłem.

Nie zrobiłbym tego nigdy!

 

Najgorsze jest jednak to, że

Przeze mnie ma wielkie limo

I trajluje o tym wszystkim

Chłopakom oraz dziewczynom.

Oczywiście milczy, kiedy

Zapyta ktoś o powody.

Można przyjąć, że natychmiast

Nabiera w usteczka… wody.

Luźna lekcja

Jestem uczniem drugiej klasy

Popularnego liceum.

Dobra szkoła, gdyż maturę

Oblewa tylko niewielu.

 

Mieliśmy dziś luźne lekcje,

Więc nauczyciel od „gegry”

Zrobił nam małą kartkówkę,

Takie uczniowskie „manewry”.

Rozdał konturowe mapki

I zadał pytania proste:

– Podpisz wszystkie kontynenty.

– Odszukaj na mapie Polskę.

 

Pierwsze – źle zrobiło dziesięć;

Drugie – polało sześć osób.

A ja tylko zapytuję:

„W jaki, do cholery, sposób

Te wszystkie wielkie matoły

Przekroczyły próg mej szkoły?!

 

Nieporządna

Braciszek  mego chłopaka

Poprosił, byśmy w sobotę

Przyszli do niego na obiad,

A powód… poznamy potem.

 

On bardzo dobrze gotuje,

Więc wszystko sam przygotował.

Na miejscu się dowiedziałam,

Że to była braci zmowa.

Stół zastawiony, a przy nim

Mój chłopak z pierścionkiem klęczy.

Ten obiad, to uroczystość

Z okazji naszych zaręczyn!

 

Ja choruję na celiakię,

Więc, by  nie robić kłopotu,

Przyniosłam z sobą posiłek.

Tylko odgrzać go i gotów!

 

Przyszły szwagier proponował

Żebym zjadła dania, które

Tylko dla mnie, bez glutenu

Zaraz szybko przygotuje.

Bo to też moje jest święto

I zupełnie nie wypada,

Jak jego przyszła szwagierka

Swoje jadło na stół stawia.

 

Zszokowana sytuacją

Zgodziłam się na ten układ.

Zjadłam to, co mi podano.

Złapał mnie atak. Myślałam,

Że nie dożyję do jutra!

 

Obok pierścionka na ręce

Miałam też opaskę SOR.

Zawiozła mnie tam karetka.

Narzeczony przeżył szok!

 

Jak się okazało „szwagier”

Nie zrobił dań bez glutenu.

Dał mi to samo, co innym.

Potem nam powiedział czemu.

 

Jego zdaniem bez glutenu

Jedzą tylko „poje**ńcy”

Tacy sami jak wegańcy

I inni wegetariańcy!

Porządni ludzie, gdy jedzą

I piją, to mają kaca.

A ci udają porządnych

I w d**ach im się przewraca!

Karma po polsku

Zarobkuję w Mc Donaldzie.

Dziś miałam dyżur na sali.

Byłam świadkiem, kiedy koleś

Pomógł miłej, starszej pani.

Zaniósł jej tacę na miejsce,

Które już wcześniej zajęła.

Pani bardzo dziękowała.

Mnie także powieka drgnęła.

 

Kiedy zamówił nuggetsy,

Czułam doń dobre emocje

I „niechcący” mu wydałam

Większą, niźli zwykle, porcję.

 

Koleś, gdy już zjadł posiłek,

Podszedł do mnie i zagadał,

Ale nie żeby dziękować,

Że smaczna była biesiada.

Wyśmiał mnie, że mam kłopoty

Z policzeniem aż do pięciu

I tylko w McDonald jest praca

Dla takich jak ja beztalenci.

 

A podobno karma wraca,

Ale dziś się odmieniła.

Dobry czyn nie wrócił szczęściem.

Zwykła,  ludzka złość wróciła.

To nie była dobra karma.

W jego oczach była wzgarda.

 

Wychodząc głowę odwrócił.

Uśmiechając się wzgardliwie.

Patrzył sekundę za długo

I… „wylądował” na szybie.

Absurd

Jestem trybem w korporacji.

Wykonuję swoją pracę

Tak jak potrafię najlepiej

Za całkiem godziwą płacę.

Kilka lat już tam pracuję.

I „przeżyłem” kilku szefów.

Nie wiem czemu, aż tak wielu

Ma „parcie” do gabinetu.

 

Każdy nowy szef na wstępie

Robi reorganizację.

Musimy doń się stosować,

No bo szef ma zawsze rację.

Jednak to się nie potwierdza,

Bo zawsze coś nie wychodzi

I prędzej czy później trzeba

Zdać służbowy samochodzik.

 

Wszystko, co dotąd widziałem,

Blednie przy tym, co obecny

Nowy szef zaproponował,

By okazać się skutecznym.

Otóż co piętnaście minut

Składać raporty musimy,

Co zrobiliśmy nowego

Na pożytek naszej Firmy.

 

Wiem na pewno, że co kwadrans

Będzie miał raportów „spływność”

I na pewno się „poprawi”

„Papierkowa produktywność”.

Stare konto

Miałem przelew na e-konto,

Którego już nie używam.

Próbowałem logowania;

Zapomniałem  hasła chyba!

 

Po trzech niepoprawnych próbach

Mój dostęp zablokowany.

Musiałem odzyskać hasło,

Więc będę przepytywany.

Odpowiedziałem dobrze

Na dwa pierwsze pytania.

To imiona mych rodziców;

Podałem je bez wahania.

 

Testy zdane, a więc teraz

Poddano mnie trzeciej próbie.

Ostatnie pytanie brzmiało:

„Gdzie ja to najbardziej lubię”?

 

Odpowiedzią jest, że „w d*pcię” –

Tak to napisałem dawniej.

Nie wierzę! Ten tekst przed laty

Brzmiał dla mnie wprost przezabawne

Despekt

Studiuję matematykę

Na piątym roku. Już finisz.

Przez cały okres nauki

Mieszkam u swojej rodziny.

Blisko mam stąd na uczelnię,

A w swoim pokoju mogę

Udzielać korepetycji.

W ten sposób mamie pomogę.

 

Wczoraj zgłosiła się do mnie

Dziewczyna, która trzy razy

Nie zdołała zdać matury.

Może teraz to się zdarzy?

Dziś już od rana sprzątałam

Do czysta całe mieszkanie.

Nawet parkiet pastowałam

Łącznie z wyfroterowaniem.

 

Dziewczyna przyszła. Prosiłam,

Żeby szpileczki zmieniła

Na proponowane papcie,

Które specjalnie kupiłam.

Wyjaśniłam jej  tłumacząc,

Że but ma zbyt ostrą szpilkę

I może podłogę zniszczyć

Przez nieostrożności chwilkę.

 

Zrobiła to, lecz wieczorem

SMS -a mi przysłała,

Że rezygnuje z mych usług

Nie chcąc, bym ją obrażała.

Nie zapłaci mi złotówki,

Za to, co rano przeżyła.

Spotkał ją afront z mej strony

I nie byłam dla niej… miła!

 

Przeczuwam, że ta „damulka”

Teraz też nie zda matury.

Oprócz zaległości z „matmy”

Ma też ubytki… kultury.

Pochlebca

Nasza córka ma chłopaka.

Dzisiaj chcąc go nam przedstawić

Zaprosiła na kolację.

Mieliśmy się dobrze bawić.

 

Przyszedł bardzo punktualnie

W ręku dzierżąc piękne kwiaty.

Spytał mnie o mamę Kasi,

Nie obchodził go los taty.

 

Myślałam, że chce być miły

I udaje, że ja jestem

W jego oczach siostrą Kasi.

Ale było to przedwczesne,

Gdyż po chwileczce rozmowy

Przyznał w następnym swym żarcie,

Że początkowo, to nawet

Wziął mnie także za jej… babcię!