Sperfumowana

Wreszcie doszło do spotkania

Z chłopakiem poznanym w sieci.

Założyłam swe najlepsze

Szpileczki oraz żakiecik.

Poszłam też do kosmetyczki.

Byłam także u fryzjerki.

Cała się sperfumowałam

„Niną Ricci” od szwagierki.

 

Byłam pewna, że doceni

Moje starania w tym względzie

I z naszego zapoznania

Ukontentowany będzie.

 

Natychmiast po przywitaniu

On odsunął się ode mnie.

Grymas na twarzy świadczył,

Że jest mu nieprzyjemnie.

Oznajmił cedząc przez zęby,

Że “odwiezie mnie do domu,

Bo wyczuł ode mnie zapach

Taniutkiego alkoholu”.

On “nie chce mieć nic wspólnego

Z dziewczyną uzależnioną

Od trunków, za które jeszcze

Trzeba płacić dosyć słono”…

Co jednoznacznie znaczyło:

Właśnie teraz zrywam z tobą!

Wpadła?

Wczoraj moje przypuszczenia

Potwierdziły się w całości.

Jestem w ciąży, a ta wpadka

To dowód mej dorosłości!

 

Od razu się pochwaliłam

Swojemu narzeczonemu.

Jego to nic nie wzruszyło.

Nie będzie wcale problemu,

Ale musimy oboje

Udać, że nic się nie dzieje,

Że nie myślimy o dziecku,

A nawet, że on jest gejem!

Wtedy „to małe” zrozumie,

Że na niego nie czekamy

I pójdzie sobie szybciutko

Do zupełnie innej mamy.

 

Teraz wiem, że moją wpadkę

Zaliczyłam także po to,

Bym się sama przekonała,

Z jakim wiążę się idiotą.

“Armatnik”

Przyłapałam mego męża,

Jak był zajęty zabawą.

Wtykał do swych dziurek w nosie

Dwa tampony z wielką wprawą.

 

Potem wydmuchiwał z nosa,

By leciały jak najdalej.

Nie wiedziałam, że jest zdolny

Do tak bardzo głupich szaleństw.

 

Do tej pory nie rozumiem,

Że to w nim się zakochałam.

Dla mnie nie jest romantycznie

Robić armatę z nochala.

EL, czy ER?

Musiałem prosić kolegę,

Żeby mi dopomógł w biedzie.

Nawalił akumulator.

Auto dalej nie pojedzie.

Potrzebne były dwa klemy,

Takie zaciski prądowe.

Kiedy już się je wymieni,

Auto pojedzie jak nowe.

 

Jeździliśmy jego autem.

Znaleźliśmy „benzynstację”.

Za kasą miła panienka

Poprawiała ondulację.

W sklepie pusto, więc kolega

Od drzwi pyta: „Czy są klemy?,

Bo szukamy od godziny

I z zakupem są problemy”.

 

Panienka z miłym uśmiechem

Wnet to pytanie kojarzy.

Odpowiada mu pytaniem:

„Do rąk, czy może do twarzy?

Dieta-cud

Moja nastoletnia córka

Odkryła cudowną dietę,

Dzięki której ona wkrótce

Wyrośnie na cud-kobietę.

 

Tania i bardzo przystępna.

W jej skład wchodzi tylko woda

A dodatkowe składniki

Tylko do niej trzeba dodać.

To są barwniki spożywcze

Rozpuszczalne w czystej wodzie.

Zastępując witaminy

Stanowią kuracji bodziec.

Jak się wszystkie na raz doda,

Wtedy dieta będzie zdrowa!

 

Wiem, że mam córkę idiotkę.

Gdy jej do głowy naleję

Małą kwaterkę oleju,

To może w końcu zmądrzeje!

Wilczy bilet

Zupełnie niespodziewanie

Wyrzucono mnie dziś z pracy.

Powód? Głupota kolegów,

A może nawet ostracyzm?

 

W zeszły weekend miałem wolne.

Nieopatrznie zostawiłem

Plakietkę ze swym imieniem.

Na randkę zbyt się spieszyłem.

 

Następnego dnia koledzy

Lubiący żarty głupawe

Urządzili moim kosztem

Zupełnie durną zabawę.

Wymyślili, że klientom

Poza zasięgiem kamery,

Z moim znaczkiem na fartuchu

Będą „wycinać” numery.

 

Tym sposobem w zeszły weekend

Wiele skarg na mnie złożono,

Że odzywam się po chamsku,

Opryskliwy jestem ponoć…

 

Nie pomogły wyjaśnienia.

Wilczy bilet mi wręczono.

Wesołe tortury

Jestem nowym pracownikiem.

Wszystko tu jest dla mnie nowe.

Jak każdy młody nowicjusz

Muszę zapłacić frycowe.

 

Dzisiaj chłopakom odbiło,

Gdyż troszeczkę się nudzili.

Przywiązali mnie do krzesła

Nie po to, żeby mnie bili.

Chcieli mnie bardzo rozśmieszyć

I łaskotanie

We mnie śmiech miało wywołać

Na zawołanie.

Właśnie teraz mieli chęć

Załaskotać mnie na śmierć?

 

Brzmi to bardzo absurdalnie,

Lecz mi do śmiechu nie było.

Po kwadransie takich tortur

Marzyłem, by się skończyło!

Czułem ulgę i nadzieję,

Gdy do pokoju wparował

Szef bardzo zdenerwowany

Tym, że ktoś tu hałasował.

 

Niestety, spotkał mnie zawód.

Szef się przyłączył z ochotą

I teraz on i koledzy

Gilgotali mnie pod stopą.

 

Wypadkowy

Jako ratownik medyczny

Co dzień jeżdżę do wypadków,

Lecz nieczęsto jestem świadkiem

Nieprzewidywalnych faktów.

 

Kiedyś byliśmy wezwani

Do wypadku osób pieszych.

Przypadek był dosyć pilny

I musieliśmy się spieszyć.

Rzeczywiście. W rowie leżał

Gość mocno poturbowany.

Karetkę wezwał do kumpla

Facet dość mocno pijany.

Zeznał, że wracali z knajpy.

Z bełkotliwego wywodu

Wynikało, że on nagle,

Niespodzianie wpadł do rowu.

Rów głęboki, umocniony

Płytami betonowymi.

W nich otwory, nierówności

I bardzo ostre szczeliny.

 

Upadek ślady zostawił.

Plamy krwi, rozbita głowa

Wskazują, że jak najszybciej

Trzeba człowieka ratować.

Wyciągnęliśmy ofiarę.

Lekarka sprawdziła oko.

Nie ma reakcji na światło,

Chociaż otwarte szeroko.

Stwierdziła zgon delikwenta.

Do worka włożono ciało,

Żeby niezabezpieczone

Na ulicy nie leżało.

 

Po kilku minutach worek

Zaczął się nagle szamotać.

Po otwarciu „zmarły denat”

Zaczął do nas coś bełkotać.

A oko, to przebadane,

Okazało się być… szklane!

Próba prób

Musiałam sikać do zlewki,

Bo tak mi mama kazała.

Z oporami, ale w końcu

Próbkę moczu mamie dałam.

Mówiła, że muszę pilnie

Dać się w ten sposób przebadać,

Żeby sprawdzić moje zdrowie,

Gdyż jestem nadmiernie blada.

 

Czułam się nadzwyczaj dobrze,

Badań nie potrzebowałam..

Zrobiłam, o co prosiła,

Bo awantury nie chciałam.

 

Ale dwie godziny później

Nie wiedziałam, co mam robić,

Gdy zobaczyłam, jak wlewa

Mą próbkę na test ciążowy.

Papierkowa robota

Niedawno o samobójstwach

Była mowa na religii,

Które teraz się zdarzyły,

Nie o tych spisanych w Biblii.

 

Katechetka nam podała

Kilka przykładów współczesnych,

Mówiąc, że samobójstwo jest

Według Boga czynem grzesznym.

Wspominała o dziewczynie,

Co się kiedyś powiesiła

W toalecie podstawówki,

W której właśnie się uczyła.

 

Lekcję skończyła słowami:

„Jeśli już się zabić chcecie,

To nie róbcie tego w szkole.

Nie wiem, czy wy o tym wiecie,

Że samobójstwo młodzieży

Oprócz tego, że niezdrowe,

Wymaga od pedagogów

Dużo pracy papierkowej”.