Teściowa – Babcia

Wnuk miał piąte urodziny.

Zaprosił więc babcie, ciotki

Na imprezę z tortem w kształcie

Wystylizowanej „piątki”.

 

Kiedy nadeszła „ta pora”

Wnusio poprosił mnie właśnie:

„Babuniu zapal świeczuszki,

Będzie weselej i jaśniej”.

 

Jakimś cudem podpaliłam

Oprócz świeczek własne… włosy.

Poparzyłam sobie głowę

Krzycząc przy tym „w niebogłosy”.

 

Wnuczek miał masę empatii

I zmartwił się moim bólem.

Synowa się nie przejęła

Nie reagując w ogóle.

 

Ale po chwili wybuchła

Pretensjami jak zniewagi,

Że: „Ty mimo wszystko musisz,

Zawsze być w centrum uwagi.

A dzisiaj to były szczyty

Tego, jak wrednie to robisz,

A Twój egocentryzm znowu

Zepsuł urodziny Wnusiowi”!

 

…taki głupi…

Od pół roku bezskutecznie

Stałej pracy poszukuję.

Rozesłałam już swe CV,

Na oferty oczekuję.

 

Straciłam prawie nadzieję,

Że ktoś mi na nie odpowie.

Czyżby nie było zajęcia

Dla podobnych do mnie kobiet?

 

Dzisiaj jednak zadzwoniła

Babeczka z firmy, do której

Wysłałam kiedyś ofertę

I fotkę… swój wizerunek.

 

Chwilę pogadała o niczym,

I zaraz do sedna przeszła.

Zażądała, by papiery

Na „nienormalność” jej… przesłać.

 

Zaskoczyła mnie zupełnie

Posądzeniem o głupotę.

Odrzekłam, iż jestem zdrowa,

A ona zgrywa idiotę.

 

W odpowiedzi usłyszałam

„Przepraszam Panią najmocniej.

Myślałam, że rekrutacja

Skończy się wreszcie owocnie.

 

Poszukujemy wyłącznie

Osoby zdiagnozowane.

Pani zdjęcie mnie zmyliło.

I stąd taki głupi zamęt.

 

Wizyta kontrolna?

W sobotę wróciłem późno

W stanie „troszkę  wskazującym”.

Była już czwarta nad ranem,

Więc byłem dość mocno śpiący.

 

Zastałem swoich rodziców

Siedzących i… zatroskanych,

Że się bardzo źle prowadzę,

A to jest zmartwienie dla Nich.

 

Zrobili mi długi wykład

Żem jest nieodpowiedzialny

I wpędzę się sam w kłopoty;

Ten scenariusz jest realny.

 

Mieszkam od lat w innym mieście.

Wkrótce żenić się mam zamiar.

I nie wiem, k***a, jak Oni

Weszli do mego mieszkania!

 

Pan – Cham?

Chodzę na randki z facetem

Męskim, seksownym, wspaniałym,

Który jeszcze, choć dorosły,

Mieszka razem z rodzicami.

 

Każde z nas mieszka samotnie,

Bez problemu do tej pory.

Gdy chciałam, w jego pokoju

Spędzałam długie wieczory.

 

Poddasze, które zajmuje

Jest wyposażone, żeby

Mógł tam mieszkać samodzielnie,

Jakby miał takie potrzeby.

 

Ukochany z rodzicami

Nie wchodzą sobie zbyt w drogę.

Pierwszy raz na noc zostałam

Nie pytając Ich, czy mogę.

 

Rano spytał mnie kochany,

Czy chcę  śniadanie do łóżka.

Bardzo chętnie się zgodziłam

Wcisnąć coś rankiem do brzuszka.

 

Długo nie czekałam na nie,

Bo facet, myślałam że sam,

Pójdzie zrobić mi śniadanie.

Ale odezwał się… cham

I zawołał gromkim głosem:

Mamo! Przyniesiesz śniadanie

Do pokoju i to migiem!

Jak długo mam czekać na nie!

 

Faktycznie. Niedługo później

Już nie byliśmy tam sami,

Bo wdrapała się na górę

Jego Mama z kanapkami.

 

Więcej już tam nie gościłam.

Szukam partnera nie pana.

W domu… panie jemu służą,

Na ulicy… on się kłania!

 

Imię kota

Starsza siostra jest mężatką.

Ja też ślub już mam za sobą.

Nie mieszkamy z Rodzicami.

Oni muszą żyć na nowo.

 

Pierwszą rzeczą co zrobili,

To sprawienie sobie… kota,

Bo to miła, skromna, wierna

I niewybredna istota.

 

Gdy się o tym dowiedziałam,

Pojechałam z mężem do Nich.

Mama prosiła na kawę.

Byli także Ich znajomi.

 

Gdy tylko weszliśmy, tato

Wykrzyknął uradowany:

„Wiem jak nazwać kota – Paweł”!

I siadł dumny obok Mamy.

 

To imię mojego męża,

Więc spytałam: „Czemu właśnie

Takie miano chcesz dać kotu.

Wytłumacz mi, proszę, jaśniej”.

 

Na co tata dumny z siebie

Po łysinie się poskrobał

I szepnął, by kot nie słyszał:

„Zamierzam go… wykastrować”.

Zastępstwo

Jestem szefową w mleczarni,

A właściwie w zlewni mleka.

Mamy u kilku pracowników,

Przyjeżdżają tu z daleka.

 

Każdy z nich, tak przy okazji,

Przywozi też na rowerze

Mleko od swoich sąsiadów

I za to jakiś „grosz” bierze.

 

Wczoraj od rana zadzwonił

Do niej jeden z pracowników

Że.. czuje się dosyć kiepsko,

Bo przemarzł do „kości śpiku” .

Ma „temperature”, kaszla

I ogólnie „cóś go bierze”.

 

Zgodziłam się, żeby został,

Bo grypę „trzeba wyleżeć”!

 

Próbowałam już od zaraz

Znaleźć pomoc tak „na zicher[1].”

Wtem znowu z tego numeru

Do mnie esemesik przyszedł:

 

„Ha, ha, cha!!! Ta głupia cipa

Uwierzyła w moje ścieme.

Rada dobra, chlejem dalej,

Jusz sie niecierplymy…  Zenek”.

[1]„na  zicher” – z niem. „na pewno”

Wiara w…

Dla mej kochanej małżonki

Ogromnym problemem się stało,

Że kupiłem Na Dzień Matki

Swojej Mamie różę;  białą.

 

Do tego malutki drobiazg:

Broszkę także w kształcie róży.

Nie kosztowało to wiele,

Wydatek był niezbyt duży.

 

Pomimo, że nam obojgu

Praktycznie nic nie brakuje,

To żonka mi urządziła

Całkiem niezłą awanturę

Zarzucając, że „wyrzucam

Ciągle na i lewo prawo

Nasze pieniądze na rzeczy

Niepotrzebne starym babom”.

 

Mógłbym jeszcze  zrozumieć, że

W tym Jej wybuchu był zamiar

Przymuszenia mnie do akcji

Specjalnego oszczędzania.

 

Ale to nie był ten powód,

Bo po kilku dniach zaledwie

Nabyła dla swojej matki

Na jakiejś szemranej giełdzie

Super-ekstra zdrową pościel,

Cud medyczny, który leczy

Wszelkie choroby i raka,

Jak się tylko pod nią… leży!

 

I na to wydała „raptem”

Trzy i pół tysiąca złotych!

Nie przypuszczałem, że żona

Uwierzy w takie głupoty.

 

Awaria

Kumpel jest samochodziarzem.

Pracuje w swoim warsztacie.

Zna się na samochodach,

Jak nikt inny w tym temacie.

 

Ostatnio go odwiedziła

Jakaś zbłąkana paniusia

Z awarią świateł, dla której

Wszystko inne rzucić musiał.

 

Miała wypasioną furkę,

Która jest własnością męża.

Od Niego ją pożyczyła,

Żeby jazdą się… rozprężać.

 

Powiedziała mu, że nie wie

W jaki sposób wszystkie światła

Zepsuły się jednocześnie.

To jakieś głupie barachła!

 

Mechanik obejrzał  auto.

Żadnej usterki nie znalazł.

Sprawa niewiadomy sposób

Zaczęła być… podejrzana.

 

Poprosił tę panią, by ona

Sama usterkę wskazała.

Ona westchnęła głęboko

Jakby czegoś tam się… bała.

 

Wcisnęła klawisz o świateł

Strachliwie i wręcz bezsilnie.

Nagle cały warsztat błysnął,

Bo włączyła… awaryjne!

 

I tak właśnie muszą działać

Sprawne, awaryjne światła.

A pani potrzebny jest kurs

Praktyczny z budowy auta.

 

Podłamana

Byłam razem z przyjaciółką

Na spacerze po Galerii.

Często tam czas „marnujemy”,

To nasz codzienny „spacernik”.

 

Dziś spotkaliśmy kolegę.

Razem spacerowaliśmy.

W końcu zaczęło być nudno

I… rozrywki szukaliśmy.

 

Kolega zasugerował,

Żeby sprawdzić starą prawdę,

Że automatyczne wrota

Będą  aż tak bardzo sprawne,

Że zdołają się otworzyć,

A to „na mur-beton pewne,

Zawsze w odpowiedniej chwili,

Nawet wtedy kiedy biegniesz!

 

Przyjaciółka uwierzyła.

Teraz płacze zlana łzami,

Bo pobiegła, no a teraz

Kształtny nosek ma złamany.

 

Bez przebaczenia…

Siostra przyłapała córkę

Na chwili czułości z chłopakiem.

Całkiem niewinne zdarzenie

Wywołało wielką drakę,

Bo natychmiast zabroniła

„Rozwydrzonej ladacznicy”

Następnych spotkań z młodzianem

I w domu i… na ulicy.

 

Zagroziła, że wyrzuci

Tę „jawnogrzesznicę” z domu.

W tej sytuacji dziewczyna

Poprosiła mnie o pomoc.

 

Zapytała, czy mogłabym

Zabrać Ją prosto z ulicy

Na kilka najbliższych nocy

Oczywiście w… tajemnicy.

 

Naturalnie się zgodziłam,

I zainterweniowałam

Tłumacząc mojej siostrzyczce

Że z karą… przeholowała.

Bo trzymanie się za ręce

Siedemnastoletnich młodych,

To przecież odruch sympatii,

A nie występek jakowyś.

 

Ale dla mojej siostrzyczki

Jej Córka mocno zgrzeszyła

I kara jej wymierzona

Wygórowaną nie była.

 

A za to, że się wtrąciłam

Ma siostra nie chce mnie znać.

Wyrzekła się mnie zupełnie.

I… trwa to już ponad pięć lat.