FIFA

Jestem byłym już wojskowym.

Lubię mundur, warty, straże.

Teraz na wojskowej rencie

Jestem zwykłym ochroniarzem.

 

Ochraniam mienie i ludzi

W luksusowym ponoć bloku.

Praca spoko. Tu spotykam

Wiele bardzo znanych osób.

 

Do tego niezły zarobek,

Dość wysoki w naszej branży.

Pracuję prawie dwa lata.

Nie było tu żadnej grandy.

 

Pracodawcą jest szefowa.

Dba o prestiż i opinię.

Wyrzuca z pracy, jak tylko

Stwierdzi najmniejszą przewinę.

 

Nawet zupełnie niedawno

Wyleciałbym z tej roboty

Za narkotyki, bo kiedyś

Ktoś Jej doniósł na mnie ploty,

Że jaram z mymi kumplami,

I to zazwyczaj w… soboty!

 

Widuję się z Nimi dość często.

Wtedy też się spotkaliśmy

I przed rozstaniem „na fifkę”

Sobotnią się zmówiliśmy.

 

Szefowa donos dostała.

Myśląc, że fifka to „lufka”,

A że przez lufkę się „jara”,

Uznała mnie więc za dupka,

Który pali jakieś „zioło”

I gada o tym wokoło.

Więc nie może chronić ludzi.

Narkotyk gorszy od wódzi!

 

Ustalałem z przyjacielem,

Że w „FIFA” razem zagramy –

Grę piłkarską na wideo.

Na zwycięstwo szansę mamy!

 

Tak tłumaczyłem szefowej,

Jak mnie wezwała „na dywan”.

Przyjęła me wyjaśnienie.

Nadal z kumplem w „FIFA” grywam.

 

„Poza oczami…”

Nasz domek stoi w ogródku.

Działeczka jest ogrodzona.

Od frontu podjazd pod ganek,

Zieleń jest po wszystkich stronach.

 

Wiosną zawsze mam robotę

Przy przekopaniu zagonków.

Ostatnio miałem zajęcie

Na poletku z tyłu domku.

 

Mają tam byś posadzone,

Albo wysiane warzywa.

To niezbyt fajne uprawy,

Więc mama je z tyłu skrywa.

 

Żeby się zbytnio nie nudzić,

Mam muzyczkę na słuchawki.

Przyniosłem także narzędzia:

Szpadel, gracę, no i grabki.

 

Nie włączając jeszcze dźwięku

Do kopania się zabrałem.

Chciałem najpierw skopać ziemię,

W ciszy odpocznę, myślałem.

 

A to był jednak zły pomysł.

Sąsiedzi widząc słuchawki

Myśleli, że nie usłyszę

Ich dosyć frywolnej gadki.

 

Na co dzień mili i grzeczni.

„Dzień dobry” ci odpowiedzą.

Czasem nawet przy herbatce

Wspólnie z nami też posiedzą.

 

Myśląc, że ja nic nie słyszę

Rozmawiali na mój temat.

Z dosyć wulgarnej rozmowy

Okazywało się, że ja:

 

– Jestem ćpunem, no bo jeżdżę

Z nieznanymi im kumplami.

– Alkoholikiem, bo ojciec

Wódę w knajpie „chlał litrami”!

A jeszcze, i to niedawno,

Wyrzucałem kilka puszek

Po browarach „tych zielonych”,

Więc „nałogowiec” być muszę.

 

– A jeszcze podobno było,

Że mój ojciec sam się zapił,

Wcześniej, to jeszcze dwa razy

Musiał On  na odwyk trafić!

 

– Jest alfonsem, no bo często

Sprowadza do domu „pindy”-

To są moje koleżanki,

A nie jakieś lafiryndy.

Gdy zimno, czekają u mnie,

Na przyjazd busa po szkole.

U mnie w domu mają cieplej,

Inaczej byłyby chore.

 

– „ Jest gangsterem, bo ma ryja

Poobijanego równo”…

A ja jeżdżę na rowerze,

O wywrotkę więc nie trudno…

 

Niby nic strasznego, ale

Niezbyt miło jest usłyszeć

Od sąsiadów takie słowa,

Jakie przytoczyłem wyżej.

 

Na co dzień są „jak aniołki,

Że tylko do rany przyłóż”.

Zerwę z nimi wszelki kontakt.

Na to chamstwo nie ma zmiłuj!

Taka Jędza

Moi rodzice „od zawsze”

Kłócą się o moją przyszłość.

Tata mnie ciągle wspiera

Sprzyjając moim pomysłom.

 

To mi dodaje wiary, że

Coś osiągnę w mym życiu.

Mama Go wciąż oskarża, że

Robi to wszystko dla „picu”.

 

Bo to fałszywe nadzieje,

Ponieważ z moim wyglądem

I „celną” inteligencją

To „figę z makiem” osiągnę.

 

Oczywiście, że mnie boli,

Gdy słyszę, co Ona twierdzi.

Lecz Ojcu bardzo współczuję,

Że jest mężem takiej jędzy!

„Protektorka”

W zeszłym roku się zdarzyła

Awaryjna sytuacja,

Że wzięłam do pracy córkę.

W wózku musiałam Ją taskać.

 

Mieszkamy same, a niania

Nie przyszła, bo ponoć chora

I w swoim domu została.

Nakłoniona przez doktora.

 

Nie mogłam żadnym sposobem

Znaleźć tak szybko zastępstwa,

Spóźniłam się więc do pracy

W „towarzystwie” mego dziecka.

 

Pokazałam biuro Córci.

Była zachwycona szczerze.

Na to wpadł, także spóźniony,

I zadyszany pan Prezes!

 

Córka podbiegła do Niego

Uradowana wołała:

„Tatusiu, Tatusiu! Jesteś”…

I za rękę Go złapała.

 

Jak się przyjrzałam obojgu,

To faktycznie dostrzec można

Między Nimi podobieństwo

I takich skojarzeń doznać.

 

Pośmieli się i z humorkiem

Wrócili do swoich zajęć.

Od niektórych koleżanek

Musiała posłuchać… bajek!

 

Kilka dni później szemrano,

Że dostanę rychło awans

Na kierownika wydziału.

Nie natknęłam się na brawa,

Tylko na insynuacje

Pomówienia i ploteczki,

Że prezes dał awans matce

Pozamałżeńskiej córeczki.

 

Dewiza?

Jestem Julia. Szukam pracy.

Śledzę wszystkie ogłoszenia,

Ale niestety w mej branży

Brak jest ofert zatrudnienia.

 

Wczoraj udało się trafić

Na idealną ofertę

Zredagowaną przez kogoś

Jakby dla mnie ewidentnie.

 

Od razu wysłałam CV

I niecierpliwie czekałam

Na odpowiedź, że na pewno

Tę pracę wreszcie dostałam.

 

Dziś rano przyszła. Niestety

Nie przyjmą mnie tam do pracy,

Gdyż Julia już tam pracuje,

A to według pracodawcy

Byłby powód do pomyłek

I konfliktów z tym związanych.

W pracy i w życiu prywatnym

Napięć i tarć unikamy”!

Teściowa – Babcia

Wnuk miał piąte urodziny.

Zaprosił więc babcie, ciotki

Na imprezę z tortem w kształcie

Wystylizowanej „piątki”.

 

Kiedy nadeszła „ta pora”

Wnusio poprosił mnie właśnie:

„Babuniu zapal świeczuszki,

Będzie weselej i jaśniej”.

 

Jakimś cudem podpaliłam

Oprócz świeczek własne… włosy.

Poparzyłam sobie głowę

Krzycząc przy tym „w niebogłosy”.

 

Wnuczek miał masę empatii

I zmartwił się moim bólem.

Synowa się nie przejęła

Nie reagując w ogóle.

 

Ale po chwili wybuchła

Pretensjami jak zniewagi,

Że: „Ty mimo wszystko musisz,

Zawsze być w centrum uwagi.

A dzisiaj to były szczyty

Tego, jak wrednie to robisz,

A Twój egocentryzm znowu

Zepsuł urodziny Wnusiowi”!

 

…taki głupi…

Od pół roku bezskutecznie

Stałej pracy poszukuję.

Rozesłałam już swe CV,

Na oferty oczekuję.

 

Straciłam prawie nadzieję,

Że ktoś mi na nie odpowie.

Czyżby nie było zajęcia

Dla podobnych do mnie kobiet?

 

Dzisiaj jednak zadzwoniła

Babeczka z firmy, do której

Wysłałam kiedyś ofertę

I fotkę… swój wizerunek.

 

Chwilę pogadała o niczym,

I zaraz do sedna przeszła.

Zażądała, by papiery

Na „nienormalność” jej… przesłać.

 

Zaskoczyła mnie zupełnie

Posądzeniem o głupotę.

Odrzekłam, iż jestem zdrowa,

A ona zgrywa idiotę.

 

W odpowiedzi usłyszałam

„Przepraszam Panią najmocniej.

Myślałam, że rekrutacja

Skończy się wreszcie owocnie.

 

Poszukujemy wyłącznie

Osoby zdiagnozowane.

Pani zdjęcie mnie zmyliło.

I stąd taki głupi zamęt.

 

Wizyta kontrolna?

W sobotę wróciłem późno

W stanie „troszkę  wskazującym”.

Była już czwarta nad ranem,

Więc byłem dość mocno śpiący.

 

Zastałem swoich rodziców

Siedzących i… zatroskanych,

Że się bardzo źle prowadzę,

A to jest zmartwienie dla Nich.

 

Zrobili mi długi wykład

Żem jest nieodpowiedzialny

I wpędzę się sam w kłopoty;

Ten scenariusz jest realny.

 

Mieszkam od lat w innym mieście.

Wkrótce żenić się mam zamiar.

I nie wiem, k***a, jak Oni

Weszli do mego mieszkania!

 

Pan – Cham?

Chodzę na randki z facetem

Męskim, seksownym, wspaniałym,

Który jeszcze, choć dorosły,

Mieszka razem z rodzicami.

 

Każde z nas mieszka samotnie,

Bez problemu do tej pory.

Gdy chciałam, w jego pokoju

Spędzałam długie wieczory.

 

Poddasze, które zajmuje

Jest wyposażone, żeby

Mógł tam mieszkać samodzielnie,

Jakby miał takie potrzeby.

 

Ukochany z rodzicami

Nie wchodzą sobie zbyt w drogę.

Pierwszy raz na noc zostałam

Nie pytając Ich, czy mogę.

 

Rano spytał mnie kochany,

Czy chcę  śniadanie do łóżka.

Bardzo chętnie się zgodziłam

Wcisnąć coś rankiem do brzuszka.

 

Długo nie czekałam na nie,

Bo facet, myślałam że sam,

Pójdzie zrobić mi śniadanie.

Ale odezwał się… cham

I zawołał gromkim głosem:

Mamo! Przyniesiesz śniadanie

Do pokoju i to migiem!

Jak długo mam czekać na nie!

 

Faktycznie. Niedługo później

Już nie byliśmy tam sami,

Bo wdrapała się na górę

Jego Mama z kanapkami.

 

Więcej już tam nie gościłam.

Szukam partnera nie pana.

W domu… panie jemu służą,

Na ulicy… on się kłania!

 

Imię kota

Starsza siostra jest mężatką.

Ja też ślub już mam za sobą.

Nie mieszkamy z Rodzicami.

Oni muszą żyć na nowo.

 

Pierwszą rzeczą co zrobili,

To sprawienie sobie… kota,

Bo to miła, skromna, wierna

I niewybredna istota.

 

Gdy się o tym dowiedziałam,

Pojechałam z mężem do Nich.

Mama prosiła na kawę.

Byli także Ich znajomi.

 

Gdy tylko weszliśmy, tato

Wykrzyknął uradowany:

„Wiem jak nazwać kota – Paweł”!

I siadł dumny obok Mamy.

 

To imię mojego męża,

Więc spytałam: „Czemu właśnie

Takie miano chcesz dać kotu.

Wytłumacz mi, proszę, jaśniej”.

 

Na co tata dumny z siebie

Po łysinie się poskrobał

I szepnął, by kot nie słyszał:

„Zamierzam go… wykastrować”.