York i… ciąża

Spodziewamy się dzieciaczka,

Więc ma Żona nie pracuje.

Dużo czasu spędza w domu,

Lecz dużo też spaceruje.

 

Wtedy, kiedy jestem w pracy,

Ona w mieszkaniu się nudzi.

Gdy tylko aura pozwoli,

Wychodzi na spacer dość długi.

 

Żeby jednak nie być sama

Małego yorka kupiła.

Teraz z „kumplem” spaceruje.

Nawet „ciuszki” mu kupiła!

 

Mamy już przygotowany

Dla dziecka wózek dziecinny.

Wybraliśmy po namyśle,

Że „tylko ten, żaden inny”!

 

Teraz Żona się uparła,

Żeby ten wózeczek sprzedać,

Gdyż tego już wcale nie chce,

Bo inne pomysły miewa.

 

Ma być wersja „dla bliźniaków”,

Żeby mogła, gdy potrzeba

Przewozić w nim także… pieska.

Przecież inaczej się nie da!

 

Nie wiem co ciąża zrobiła

Z  mózgiem Mojej Połowicy,

Lecz  coraz bardziej się boję

Jeszcze nie skutków, a przyczyn.

Dlaczego?!

Pracuję w dużym markecie.

Robota jak każda inna.

Lubię obserwować ludzi,

Lecz wtrącać się nie powinnam.

 

Czasem jednak tak nie można,

Bo po prostu podświadomie

Reaguje się natychmiast;

Przykładowo… jak ktoś tonie.

 

Pamiętam taki przypadek,

Jak kilkanaście lat temu

Było uszkodzenie przeciw-

Pożarowego systemu.

 

Załączyły się zraszacze

I syreny alarmowe.

Wśród klientów zamieszanie,

Niektórzy wprost wpadli w trwogę!

 

Byłam świadkiem, jak kobieta

Popchnęła wózek sklepowy

Wprost na trzyletniego chłopca.

Widok mnie po prostu zmroził.

 

Ona zaczęła uciekać.

Nawet się nie obejrzała

Żeby sprawdzić, czy Małemu

Krzywda się jakaś nie stała.

 

Potem, gdy się wyjaśniło,

Że to tylko mylny alarm,

Tłumaczyła, że w tym czasie

O czymś innym nie myślała,

Tylko by ratować dzieci,

Które zostawiła w domu.

Były same i nikt więcej

Oprócz niej nie mógł im pomóc.

 

Ten najmłodszy z nią był przecież.

Jemu tu nic się nie stało,

A w mieszkaniu na jej pomoc

Dwoje bliźniaków czekało.

 

Ona wie, że przede wszystkim

Matka ratować się musi,

Żeby sama była w stanie

Dzieciakom z pomocą ruszyć.

 

Nie wierzyłam, co widziałam,

Gdy tratowała  Małego.

To nie był przykład miłości,

Matczynej troski… Więc czego!!!

 

Skuter

Uwielbiam jeździć skuterem.

To spełnienie moich marzeń.

Wszędzie jeżdżę swą „Lambrettą”,

Nawet na pobliską… plażę.

 

W zeszłą niedzielę też byłam.

Tłok. Stojaki przepełnione.

Nie mam gdzie przypiąć skutera.

Lecz pomyślałam przez moment

I rozwiązanie znalazłam!

Dobre pomysły też miewam:

Przecież zamiast do stojaka

Przywiążę skuter do drzewa!

 

Kupiłam całkiem niedawno

Pęta super wytrzymałe.

Czy ktoś mi skuter ukradnie?

Czy znajdzie się taki śmiałek?

 

I nawet zażartowałam,

Że jak go ktoś skraść spróbuje,

To prędzej powali drzewo,

Niż ten łańcuch przepiłuje.

 

No i parę godzin później,

Gdy odjeżdżać z plaży chciałam,

Okazało się, że sama

Brak skutera wykrakałam!

 

Prysznic

Mam współlokatorkę Krychę.

Ona kocha awantury.

Nie potrafi żyć bez afer.

Czepia się najmniejszej bzdury!

 

Nieustannie strzela fochy

I obraża o pierdoły.

Bardzo często jej się zdarza

Naprawdę grubo „przesolić”.

 

Ja mam utarty swój zwyczaj,

Że kiedy usłyszę budzik,

To pędzę zaraz pod natrysk,

Zanim ona się obudzi.

 

Po ostatniej takiej drace

Nie wytrzymałam już z nerwów

I wygarnęłam, że nie chcę

Już więcej takich rozpierduch.

 

Od tamtej pory, gdy tylko

Słychać dźwięk mej pozytywkę

Gnała szybko do łazienki,

A ja… „całowałam szybkę”!

 

Brała bardzo długi prysznic

I… śpiąca do łóżka wracała.

A ja spiesząc się do pracy

Na kąpiel czasu nie miałam!

 

Szybko się zorientowałam,

Czemu ona robi mi to.

Umyśliłam po swojemu

Rozprawić się z „tom kobitom”.

 

Na mym starym telefonie

Na „czwartą” włączyłam sygnał,

Który sam ma się wyłączyć,

Jak ją tylko z łóżka wygna.

 

Żeby zadziałał poprawnie,

W przedpokoju go schowałam

Na półce pod gazetami

I… na efekty czekałam.

 

Po tygodniu od montażu

Nie słyszę go już nic a nic,

A ona od dwóch tygodni

W środku nocy bierze prysznic!

 

Krokomierz

Mama mi się poskarżyła,

Że „krokomierz” w Jej smartfonie

Jest kompletnie do niczego,

Oszukuje Ją… świadomie!

 

Pokazuje jej codziennie

Tylko dystansu ułamek,

A na pewno chodzi więcej,

Niż na  to, wskazują dane.

 

Dziś dla próby chodziliśmy

Drogą polną, dosyć krętą.

Gdy wróciliśmy, przed domem

Prosiłem Ją o …telefon.

 

Na co Ona dość zdziwiona:

„On leży na szafce w domu,

Bo gdy idę z psem na spacer,

Nie zabieram telefonu”.

 

 

Odruchowo…

Wyszłam zmęczona z pracy,

Ale na prośbę małżonka

Wpadłam jeszcze do księgarni.

Stanęłam w końcu „ogonka”,

By odebrać zamówioną

Przez mojego męża książkę.

Niezauważalnie dla mnie

Odpłynęłam w myślach troszkę.

 

Myślałam o naszym piesku,

Który zawsze o tej porze

Czekał na mnie niecierpliwie

Siedząc przy furtce na dworze.

 

Stałam za nieznaną panią,

Ale nie patrzyłam na nią,

Bo srodze byłam zmęczona.

Stojąc drzemałam nieomal!

 

Nie zauważyłam tego,

Że w pewnym momencie Ona

Poprawiała sobie bucik

Mocno nad nim pochylona.

 

Ja rozmyślając o piesku,

Który właśnie wpadł mi na myśl,

Odruchowo pogłaskałam…

Głowę nieznanej mi pani.

Odludek

Jestem dość skryta z natury.

Takie mam usposobienie.

Ale nie jestem dziwakiem

Jak myśli me otoczenie.

 

Lubię ludzi, ale oni

Oceniają mnie niesłusznie,

Bo nie dbam o popularność,

Nie przeklinam, nie zabluźnię…

 

Nie tęsknię za zgromadzeniem.

Z nie wszystkimi chcę rozmawiać.

Jak to mówią: „Po próżnicy

Nie chce mi się z nikim gadać”.

 

Moja mama się przyznała,

Że przypadkiem podsłuchała

Jak przez telefon rozmawiam

I o czymś żywo rozprawiam.

 

Przytuliła mnie i płacząc

Wyznała, że wraz z tatą

Bardzo o mnie się strachali,

Że jestem skazana na to,

Iż w swoim dorosłym życiu

Będę samotną kobietą.

A tu wielka niespodzianka:

Rozmawiałam przez telefon!

Utrzymuję z kimś kontakty!

Już samotniczką nie jestem,

A podejrzewanie o to

Było dla Nich zbyt bolesne.

 

Nie miałam serca się przyznać,

Że za ludźmi mi się nie cni.

Bo dziś, żeby nie być samą,

Ludzie już nie są konieczni.

 

A to, co mama słyszała,

To były me pierwsze testy

Ustawienia w telefonie

Najnowszych technik współczesnych.

 

Sprawiłam sobie akurat

Asystenta głosowego

I właśnie w moim smartfonie

Próbnie „gadałam” do niego.

 

 

 

 

Tatuaż

Marzyłam o tatuażu

Jeszcze w szkole, przed maturą.

Dopiero, gdy byłam studentką

To pragnienie się ziściło.

 

Gdy już zebrałam forsiaki,

Poszłam do tatuażystki –

Uznanej w „sferach studenckich”

Fachowej dziaro-artystki.

 

To było pierwszy raz w życiu.

Chociaż się denerwowałam,

Na zrobienie tatuażu

Jednak się zdecydowałam!

 

Po rozpoczęciu zabiegu

Uspokoiłam się troszkę.

Przecież zaraz będę miała

Wytatuowaną… broszkę!

 

Po chwili „operatorka”

Zaklęła cicho pod nosem.

Usłyszałam, więc się pytam:

„Czyżby coś złego stało się”?

 

„To nic złego, to drobiażdżek.

Poprawię, nie będzie widać”…

I ponownie rozpoczęła

Tusz pod skórę mi wstrzykiwać.

 

Przez prawie dwadzieścia minut

Pogawędziłyśmy  sobie.

Nagle krzyknęła; „No pięknie,

Dzisiaj już nic z tym nie zrobię”!

 

Tak się przejęłam, że nagle

Złapał mnie napad histerii,

Że znów będę długo czekać

Na jakiś odległy termin!

 

Wtedy śmiejąc się przyznała,

Że to tylko „taki kawał”,

Który wszystkich  nowicjuszy

Przyprawia prawie o zawał.

Po co babuni wnuczek?

Miałam kłopot z Internetem.

Ciągle w nim coś szwankowało.

Albo głos był niewyraźny

Bądź też obrazem „kiwało”.

Wykręciłam infolinię,

Ale konsultant nie pojął

O co mi właściwie chodzi,

Lecz obiecał że… „dostroją”.

 

Gdy pół godziny minęło,

A nic się nie poprawiło,

Zadzwoniłam z pretensjami,

Że nadal Sieci nie było.

 

Wyjaśnił mi, że usterka

Musi być w mym komputerze.

Mocny jest sygnał „wejścia”, więc

Modem sygnału nie bierze.

 

Tłumaczył mi co mam zrobić,

Żeby przetestować łącze,

Czy nie gubią się „pakiety”,

Bo to może być najgorsze.

 

Wykonywałam co kazał.

Ale wciąż się denerwował!

Gdy coś znów zrobiłam nie tak,

To kazał robić od nowa.

 

Po kwadransie ciągłych starań

Pozostających „bez echa”

Zapytał, czy nie ma w domu

Jakiegokolwiek… faceta!

 

Wkurzył mnie jego szowinizm,

A więc wetknęłam słuchawkę

Ośmioletniemu wnuczkowi,

Który właśnie „wpadł” do babki.

 

Po niecałych trzech minutach

Internet działał „jak złoto”.

Teraz wiem po co są wnuki:

Bo Wnuki są właśnie po to!