Pod gazem

Wracałem późnym wieczorem

Autobusem od znajomych.

Mieszkam w okolicach pętli,

Gdzie nieliczne stoją domy.

 

Mój przystanek – przedostatni.

W autobusie pozostanie

Śpiąca, dość młoda kobieta.

Tu jest niebezpiecznie dla niej!

 

W nieciekawej okolicy

Włóczą się grupki wyrostków.

Bezpieczeństwo tej kobiety

Może „zawisnąć na włosku”!

 

Potencjalnie zagrożoną,

Chciałem poratować w biedzie.

Zbudziłem ją, by zapytać,

Czy ona do końca jedzie.

 

Ale nim się odezwałem

Bez ostrzeżenia żadnego

Dostałem po oczach porcję

Gazu chyba pieprzowego.

 

Zdecydowanie zbytecznie

Martwiłem się o tę panią.

Ta kobieta się obroni,

Gdyby ktoś chciał napaść na nią.

Planowanie

Niedawno powiedziałem rodzinie,

Że planuję iść do wojska,

To znaczy do wojsk lądowych.

Nie ciągnie mnie Szkoła Morska.

 

I od tego czasu zawsze

Gdy jest w telewizji wzmianka

O żołnierzach polskiej armii

Odzywała się „Ma Fanka”:

 

„To o Tobie, to wspaniale!-

Mama cieszy się bez reszty –

Będziesz moją dumą, synu;

Niedługo już to będziesz Ty!”

 

Byłem zadowolony, że

To czas już nieodległy,

Dopóki tak nie palnęła

Podczas „Apelu Poległych”.

 

Ryzyko

Czekałam dziś na autobus,

Chociaż zwykle chodzę pieszo.

Dużo ludzi na przystanku.

Rankiem wszyscy gdzieś się spieszą.

 

Ja spieszyłam się do pracy.

Zdobyć miejsce trudna sprawa,

A jeszcze „ta psia pogoda”;

Kapuśniaczek zaczął padać.

 

Na zatłoczonym przystanku

Czekającej starszej pani

Wypadła z rąk portmonetka

I „grosiki” poleciały…!

 

Ludzie stali i w spokoju

Przyglądali się jak pani

Usiłuje zbierać „forsę”.

Nikt pomocą się nie splamił!

 

Podbiegłam bliżej, by pomóc.

Nim zebrałam kilka monet,

Przywaliła mi torebką

W twarz, bez uprzedzenia, w moment!

 

Jednocześnie mnie wyzwała

Od oszustek i złodziejek.

Autobus przyjechał, a ja

Nie wiedziałam, co się dzieje.

 

Potem się zorientowałam,

Że poważnie zamroczona

Zostałam przez pogotowie

Do szpitala odwieziona.

 

Skończyło się na dwóch sińcach

I szyciu łuku brwiowego.

Wyszło na to, że uprzejmość

To coś zbyt… niebezpiecznego.

 

Jak to koty

Moja żona jest pedantką

I to wręcz niesamowitą.

Jej umiłowanie porządku

Nie poddaje się limitom.

 

Spytałem, czy to normalne

Swego kolegę psychiatrę.

Odpowiedział mi, że jeszcze

Ona ma nerwicę natręctw!

 

W domu reżim jak w koszarach:

Wszystko ma tu swoje miejsce.

Na czynności – procedury

I ciągłe kontrole jeszcze.

 

Brzmi to strasznie, lecz poza tym

To jest kobieta wspaniała.

Oddana mnie i małżeństwu

Bez reszty, zupełnie, cała!

 

Wszystkie swoje udziwnienia

Rekompensuje z nawiązką.

Jest serdeczna, miła ludziom,

A dla mnie „moją pieszczoszką”!

 

Zdarzyło się, że przedwczoraj

W trybie bardzo awaryjnym

Na prośbę mojego brata

Mieliśmy dwóch gości… dziwnych.

 

To były dwa miłe koty,

Które hodują brat z żoną.

Nie mogli ich zabrać w podróż,

Byłby to kłopot, wiadomo.

 

Dzisiaj po powrocie z pracy

Żona cała we łzach tonie.

Pytam Ją, co się stało?

Ona załamuje dłonie

I wyjaśnia całą sprawę:

„Długo tłumaczyłam kotkom,

Która miseczka jest czyja.

Każdą oznaczyłam fotką,

Którą sama wykonałam.

Te głupie koty i tak to

Olewają wciąż na przekór

Niekwestionowanym faktom”!

 

Ja się z Żonką dogaduję.

Koty inną mają więź

I wzajemnie konkurują,

Z której miski mają jeść.

 

Wybiorą zawsze tę pełną,

Bo instynkt tak nakazuje.

W ich świecie to głos natury

Zachowaniami kieruje.

 

 

 

 

Motywacja

Byłam wczoraj na zakupach.

Mam swój ulubiony butik,

Gdzie za niewielkie pieniądze

Coś fajnego można kupić.

 

Polowałam właśnie na coś,

W czym mogłabym już niebawem

Iść z kochanym chłopakiem

Na Noworoczną Zabawę.

 

Trudno było zdecydować,

Czy mam kupić, może uszyć?

Bo nic ciekawego nie widzę,

Ale za to słyszą uszy!

 

Młoda parka między sobą

Rozmawiała gdzieś na boku.

W głosie faceta wyczułam

Zatroskanie i… niepokój.

 

Facet zdziwiony zapytał

„Czy ta bluzka nie jest ciasna”?

Na co ona mu odparła:

„Wiem, że jestem zbyt dupiasta,

Ale chcę zrzucić choć trochę

I kupuję rozmiar mały,

Żeby te za ciasne ciuchy

Ciągle mnie motywowały”.

 

Po chwili pauzy ten chłopak

„Wypalił” z nutką przekory:

„A nie boisz się  tego, że

Wyjdą z mody do tej pory”?

 

Recepta na miłość

Poznałam starsze małżeństwo,

Bardzo sympatycznych ludzi.

Widać było, że w tym związku

Są szczęśliwi Jedna z Drugim.

 

Właśnie przechodziłam kryzys

W swoim dość świeżym małżeństwie,

A po Nich widoczne było

Ukontentowanie szczęściem!

 

Zaczęłam Ich wypytywać

O klucz do sukcesu w związku.

Odpowiadali mi chętnie,

Choć nie mieli obowiązku.

 

A ja chłonęłam te wszystkie

Słowa jak sucha gąbeczka.

Pomyślałam, że Ich związek

To jest po prostu… bajeczka.

 

Na odchodnym wyksztusiłam:

„To brzmi wprost niesamowicie.

Ile już jesteście razem?

Skąd taki sposób na życie”?

 

Oni byli ze sobą…  trzy lata.

Portal randkowy „Ich Dwoje” swatał.

On dla niej to już mąż trzeci. Ona

To dopiero czwarta Jego żona.

 

 

Dreszcze

Kiedy jechałam tramwajem,

Poczułam wewnętrzny alarm,

Że mogę się spóźnić do pracy,

Więc godzinę sprawdzić chciałam.

 

Komórka rozładowana

Godziny mi nie podaje,

Lecz facet stojący obok

Właśnie spojrzał na zegarek.

 

Gdy spytałam o godzinę,

On przystawił go do ucha

I spoglądając wciąż na mnie

Przez chwilę zegarka słuchał.

 

Zdębiałam i odruchowo

Dopytałam o czym mówił.

On spojrzał mi w oczy frywolnie,

Jakby nagle mnie… polubił.

 

Jednocześnie odpowiedział:

„Niebieską bieliznę ty masz”.

Ja wtedy byłam ubrana

W dosyć długi, zimowy płaszcz

I nie było to możliwe,

By bieliznę mógł zobaczyć…

 

Dreszcz mną wstrząsnął, bo miał rację.

Nie wiem, jak to wytłumaczyć.

Podsłuchane…

Po trzydniowej delegacji

Wróciłem wreszcie do domu.

Był już wieczór, wszedłem cicho,

By nie przeszkadzać nikomu.

 

Okazało się, że byłem

Zbyt ostrożny, bo akurat

Do mej żony wpadła siostra

I Jej dwie psiapsiółki z biura.

 

Wszystkie te panie już były

Leciuteńko podchmielone.

W ogólnym gwarze natychmiast

Rozpoznałem własną żonę.

 

Rozmowa była o… seksie.

Więc zanim się przywitałem,

To, muszę przyznać ze wstydem,

Co nieco podsłuchiwałem.

 

Okazało się, że żona

Straciła wianek dość wcześnie,

Bo już w wieku lat piętnastu

Z kuzynem żyła cieleśnie.

 

Miała dotąd sześciu gachów,

A spośród nich zawsze „hiper”

Były częste, całonocne

Bzykanka z jurnym Filipem!

 

To tylko z nim miała orgazm.

Z Nim stosunki najfajniejsze…

Ja mam na imię Władysław,

A Filip to przecież jej szef!

 

Co więcej, jeszcze przed ślubem

Za cnotkę się podawała.

A ja głupi nie wyczułem,

Że mnie wciąż oszukiwała.

Olej to…

Robiłem codzienne zakupy

W dużym spożywczym markecie.

Staram się nie tracić czasu,

Ale dzisiaj się nie spieszę,

Bo obok się zatrzymały

Dwie bardzo śliczne dziewczyny.

Pomyślałem, żeby poznać

Obydwie Super Blondyny.

Po chwili zmieniłem zamiar.

Zaraz opowiem przyczyny.

 

Usłyszałem ich rozmowę,

Gdyż głośno dyskutowały

Na temat składu produktu,

Który kupić zamierzały.

 

„…To ma olejek palmowy,

Więc wcale nie kupuj tego”.

Druga na to zapytała:

„Ale cóż w tym widzisz złego”?

 

Ta „mądrzejsza” jej tłumaczy,

Że „ten olejek palmowy

Z tych małp żyjących na palmach,

Z orangutanów się robi”.

 

Dalej perorowała tak,

Jak profesor na wykładzie,

Że najlepsze są roślinne.

Zwierzęce „robi” się rzadziej.

A wiedza, którą posiadła,

Powodem jest wielkiej troski:

Kupuje „olej nadrzewny”,

Lecz tylko z… orzechów włoskich!