Dwa razy

 „Nic dwa razy się nie zdarza”,

Tak napisała Wisława.

Może to dotyczy „Nobla”,

Lecz w życiu to częsta sprawa.

 

Rok temu też był „sylwester”,

Kawkę wtedy sobie piłam.

Dotąd nie wiem jak się stało

Że ją sobie… osoliłam!

 

A że dziś też jest „sylwester”,

No to mi się przypomniała

Ta historyjka sprzed roku

I kumpelce ją… sprzedałam.

 

Przez telefon opowiadam

Wdychając kawki aromat.

Spróbowałam pierwszy łyczek…

Ta kawka też była… słona!

Perfidna?

Jestem menadżerem w sklepie,

Jakich w naszym mieście wiele.

Ten dość duży supermarket

Czynny jest nawet w niedziele.

 

Jedna z kasjerek ostatnio

Urodziła, więc musiałem

Przyjąć nową pracownicę.

Ogłoszenie napisałem.

 

Trafiła się młoda pani.

Nie powiem tego że ładna.

Jest piękna, a dodatkowo

W pracy solidna, dokładna.

 

Po tygodniu stwierdziłem, że

Sklep nie działa jak niedawno.

Ona zaburza nam pracę,

To, o czym mówię, jest prawdą!

 

Koledzy z pracy nagminnie

Tę dziewczynę podrywają.

Różne głupie preteksty,

By ją widzieć, wymyślają.

 

Tak jak jeszcze nigdy dotąd

Prawie wszyscy nieustannie

Wyczyniają wszelkie głupstwa,

By przypodobać się pannie.

 

Klienci, również klientki,

Inne kasy omijają,

I do niej w długiej kolejce

Na obsłużenie czekają.

 

Wiele lat pracuję z ludźmi,

Ale do tej pory nigdy

Ładna buzia nie działała

W sposób tak bardzo perfidny.

Zderzenie

Byłam na zakupach z siostrą.

Wpadła na mnie jakaś lala.

W rękach  trzymała kawusię

Ta paniusia wprost z żurnala.

 

Nie dość, że mnie oparzyła,

To jeszcze splamiła sweter,

Na który właśnie wydałam

Kilka okrąglutkich setek.

 

Wkurzyłam się, ale ona

Zamiast przeprosić za plamy,

Cały czas patrzyła na mnie

Współczującymi oczami.

 

Kiedy przestałam wyzywać,

Powiedziała do mnie tylko:

„Rozumiem twoje wzburzenie

Nieszczęsna, gruba dziewczynko.

Pannice z dużą nadwagą

Mają napady z agresji

Szczególnie wtedy, kiedy są

Poddane głodowej presji”.

 

I poszła z zadartym nosem

Swoją kawkę popijając.

Kulturalni ludzie zawsze

Gdy potrącą, przepraszają.

Głupia, głupsza

Niedawno moja matula

Zaczęła nową robotę.

Wybrała ją, chociaż miała

Do wyboru wiele ofert.

Mówi, że to dobra praca,

A zespół też jest wspaniały.

Przeważają młodzi ludzie…

Ma dla nich same pochwały!

 

Czuje się tam, jak wśród równych.

Ubiera się młodzieżowo.

Zamiast mówić, to „nawija”

Jak ziomal. Co drugie słowo!

Jak oni się też ubiera

I nawet trawkę podpala.

Chce być jak reszta jej grupy.

Dla niej zmiana niebywała.

 

Ostatnio obie byłyśmy

Na weekendowej wycieczce.

Przez trzy godziny podróży

Otrzymałam niezłą lekcję:

Słuchała „Białego Misia”

Rapera Popka z KSW

I podśpiewywała ją z nim

Męcząco, aż do obłędu!

 

Wiem, że nie wszyscy pojmują,

O kim tutaj opowiadam.

Nie szukajcie w Wikipedii.

Szkoda czasu – moja rada.

 

Mama jest… po pięćdziesiątce.

Zachowuje jak dwudziestka.

Choć to dziwne, ale chce być

„Młodszą” od własnego dziecka.

Nie powinnam tego mówić,

Bo sprawa stanie się „grubsza”,

Ale powiem: Moja matka

Jest ode mnie znacznie głupsza!

Podwójne zaskoczenie

Mam swój gabinet USG.

Wczoraj do pracy wróciłam

Po urlopie macierzyńskim.

Lecz nie czułam się na siłach,

Bo córeczka przez noc całą

Dała mi nieźle popalić.

Choć ciężko mi szła robota,

Pacjenci nie narzekali.

 

Robiłam USG brzucha

Pana ze sporą nadwagą.

Położył się na leżance,

Ale nie był całkiem nago.

Zwrócona do aparatu

Rutynowo zapytałam:

„Czy chce pani znać płeć dziecka”?

A potem się obejrzałam…

 

Nigdy jeszcze nie widziałam

Tak zaskoczonego pana.

Ale także, prawdę mówiąc,

Sama byłam zszokowana!

Jak dziecko

Jestem okropną niezdarą.

Choć nie ćpam i nie popijam,

O to co tylko jest w domu,

Regularnie się obijam.

Mimo, że na rogach mebli

Mąż zamocował ochraniacz,

Ciągle mam jakieś siniaki,

Guzy, nawet zadrapania.

Ale to też nie pomaga.

Gdy jadłam kolację z mężem

Uderzyłam o kant stołu

Łokciem dosyć potężnie.

Wkurzyło mnie to okropnie,

Bo to w tym dniu trzeci uraz.

Mąż pocieszył mnie, że zawsze

W tych momentach go… rozczulam.

Że kocha mnie, jaka jestem,

A bezradność noworodka

Jest dla Niego mimo wszystko

Nieprawdopodobnie… słodka.

Rozczulił mnie tym wyznaniem.

Gdy sięgałam po chusteczki,

Schyliłam się nad stołem i…

Spaliłam włosy od świeczki.

Gadała baba…

Przyszła do mnie koleżanka,

By pogwarzyć przy herbacie.

To miłe spędzenie czasu,

Kiedy samotnie mieszkacie.

 

Ale jak można pogadać,

Z kimś, co pierwsze pół godziny

„Siedzi” na swym telefonie

I dzwoni do swej rodziny?

 

Kilka razy ją wołałam,

By usiadła razem ze mną,

Mimo tego wciąż gadała.

Prosiłam więc nadaremno.

 

 Zbywała mnie półsłówkami

„Już, już”, „za chwilę”, „poczekaj”

„Ja tylko jeszcze coś sprawdzę”…

Każde z tych zwrotów to nietakt!

 

Chyba już jest czas poszukać

Jakichś nowych znajomości,

Albo… odbierać telefon

Każdemu z przybyłych gości!

Życie

Moja młodsza kuzyneczka

Weszła w okres dojrzewania.

Gadałam z nią kiedyś o życiu

Serdecznie, bez skrępowania.

 

Okazało się, że dziewczę

Zbyt płasko patrzy na świat.

Próbowałam ją przekonać,

Że życie ma wiele barw

I w nim  liczy się coś więcej,

Niż uroda i pieniądze.

Ważniejszy jest inny człowiek,

A życie to obowiązek.

 

Chciałam przez to jej powiedzieć,

Że życie to nie rozrywka.

Ona zbyła mnie słowami:

„Ty tylko tak smętnie chrzanisz,

Bo jesteś biedna i… brzydka!

Z automatem

Po kłótni moja dziewczyna

Wybiegła szybko z salonu

Z kluczykiem od samochodu,

Co stał na podjeździe domu.

 

Nigdy nim nie kierowała.

Dla Niej to doznanie nowe.

Tym pojazdem ja jeździłem,

To moje auto służbowe!

 

Nie ma pedału sprzęgła,

Bo biegi zmienia automat.

Fotel jest zbyt odsunięty.

Katastrofa jest bezsporna!!!

 

Krzyknąłem, by nie wsiadała,

Gdyż nigdy nim nie jechała.

Odrzekła, że go odstawi

Wtedy, kiedy się zabawi.

Wie, że brakuje pedału,

Więc będzie jeździć pomału!

 

Powiem tylko, że ta akcja

Miała brzemienne następstwa.

Staranowanie czterech aut

To przecież cztery przestępstwa!

Ten sam…

Moja koleżanka z pracy

Nareszcie znalazła pretekst,

By zdradzić mi tajemnicę

O swoim romansie z szefem.

 

Oni bardzo się kochają,

Lecz tego nie ujawniają,

Bo zasady naszej firmy

Na romans nie pozwalają.

 

Mało bym tym się przejęła,

Gdyby nie to, że pod sekretem

Ja też ukrywam swój związek

Z tym samym, co ona, facetem.