Matka jest…

Moja matka, kiedy może,

Że złością mi wypomina,

Że jej porażki życiowe

To jedynie moja wina.

Nienawidzi mnie, bo jestem

„Owocem” młodzieńczej wpadki

Z nieznanym bliżej chłopakiem

Podczas jedynej ich randki.

 

Straciła przeze mnie wszystkie

Szanse na porządne życie.

Gdyby mogła, to tą ciążę

Usunęłaby gdzieś skrycie.

Ale nie zrobiła tego

Z tego względu, że jej mama

Obiecała, że nie będzie

Zostawiona z dzieckiem sama.

 

Rzeczywiście babcia z dziadkiem

Wychowali mnie bez matki,

Bo na mnie nie mogła patrzeć.

Na mój widok „miała drgawki”!

Choć Im się nie przelewało

Dali mi wszystko, co mogli.

Po mojej maturze jednak

Po kolei zaniemogli.

Zostałam sama jak palec.

Skończyłam studia, mam pracę.

Mam samochód dobrej marki,

A od roku nawet daczę.

 

Nagle znalazła się … matka.

Nigdy nie przypuszczałam, że

Ja, dwudziestopięciolatka,

Kiedykolwiek ją zobaczę!

Poza tym, że mnie rodziła,

Absolutnie nie wiedziała,

Co się działo przez te lata.

Przecież mogła, lecz nie chciała!

 

Teraz właśnie ta zakała

Bardzo przewrotnie uznała,

Że nie miałabym niczego,

Gdyby mnie nie urodziła.

I ona właśnie dlatego

Żąda ode mnie wypłaty

„Stypendium rodzicielskiego”.

To ma być zapłata za trud,

Który ona ponosiła,

Kiedy to przez długie lata

Samotną matką mi była.

…No i teraz to że żyję,

Ze złością mi wypomina…

Awantura przy kasie

Stałam w kolejce do kasy.

Po pracy byłam zmęczona.

Zakupy miałam w koszyku.

Nagle ktoś do mnie zawołał:

„Trzymaj mi to”, rozkazała

Pani, co przede mną stała.

Odwróciła się gwałtownie

I swą torebkę mi dała.

 

Chyba zgłupiałam, bo zaraz

Posłusznie wzięłam tą torbę.

Wtedy zaczęła się jatka.

Do dziś drżę, gdy o tym wspomnę.

Babka zaczęła od wyzwisk

I okładania pięściami.

Zostałam świnią, złodziejką

Najgorszą ze wszystkich drani.

 

Okazało się po chwili,

Że owa „uprzejma prośba”

Wcelowana była w męża,

Który… za nią nie nadążał.

Ble-ble-ble

W nowej firmie, gdzie pracuję

Od około dwóch tygodni,

Spodobała mi się jedna

Z biurowych pracownic.

 

Ma skończoną osiemnastkę.

Jest cicha i wycofana,

Co dziwne, gdyż tak jak rockman

Na czarno chodzi ubrana.

Wygląda w tym bardzo ładnie,

Lecz troszkę wyzywająco.

Chociaż bardzo się wyróżnia,

Nie działa na mnie gorsząco.

 

Zawsze cicha. Zawsze sama.

Prawie niezauważalna.

Spodobała mi się bardzo.

Dla mnie jest wprost idealna!

 

Jest troszkę młodsza ode mnie.

Postanowiłem zagadać.

Zagaiłem komplementem,

Że gustowny strój posiada

I bardzo dobrze jej w czerni.

Rozpływałem się w pochwałach

Podkreślając, że jej image

Szokująco na mnie działa.

 

Nic mi nie odpowiedziała,

Tylko spojrzała ozięble

Traktując moje zachwyty

Jak jakieś zwykłe „ble – ble – ble”!

 

Makijaż

Po obiedzie wyjątkowo

Uciąłem sobie dziś drzemkę.

W tym czasie moja małżonka

Zabawiła się w Matejkę.

Wymalowała mi lico

Na wzór cyrkowego błazna.

Nic nie czułem, nie widziałem.

Taka ma żona zabawna.

 

Sęk w tym, że nie wiedząc o tym

Pojechałem na Statoil.

Kupiłem piwko na wieczór.

Spotkałem kilku znajomych.

Wszyscy dziwnie się patrzyli,

Jakby mnie nie poznawali.

Gdy chciałem do nich zagadać,

Ze śmiechem się odwracali.

 

Za to żona mnie witała

Uśmiechnięta i przyjazna.

Lusterko mi pokazała

No i… zobaczyłem błazna.

Prima Aprilis

Było to pierwszego kwietnia.

Wróciłam później do domu.

Od progu prosiłam męża,

Żeby mi koniecznie pomógł,

Gdyż wgniotłam bok samochodu

I z policją mam kłopoty.

Stwierdził, że nie da się wkręcić,

Bo nie w głowie mu… głupoty.

 

Usiadłam grzecznie tuż przy nim.

Nie muszę się dziś tłumaczyć.

Jutro będzie ten dzień prawdy,

Kiedy samochód zobaczy!

Badanie

Miałam na dziś wyznaczony

Termin do ginekologa.

Weszłam do przychodni, patrzę,

A w środku pełno rusztowań.

Remont, ale idę dalej

Pod znane mi gabinety.

Kobiety czekają, bo dzisiaj

Kolejka długa; niestety!

 

Po jakimś czasie nareszcie

Dostałam się do lekarza.

Lekarz zapytał: „Beata?

Potem rozebrać się kazał

I odwrócił w stronę okna.

Zdjęłam więc wszystko od pasa.

Położyłam się w fotelu.

Gotowość do badań zgłaszam.

 

Lekarz odwrócił się do mnie

Stetoskop trzymając w dłoni.

Spytał mnie: „o co tu chodzi”?

I w szoku oczy zasłonił.

 

Dzisiaj właśnie w tym pokoju

Z racji robót remontowych

Przyjmował też internista.

I to właśnie z przyczyn owych

I zbieżności wieku, imion

Doszło do takiej pomyłki.

Szybko zwiałam z gabinetu

Nie czekając ani chwilki!

Zdziwko

Miałam takie fajne, żółte

Etui na podpaseczki.

Oprócz nich też w nim trzymałam

Jednorazowe chusteczki.

To wygodne rozwiązanie

Niewiele kobiet używa.

W sytuacji awaryjnej

Każdej z nas może się przydać.

 

Wczoraj szłam sobie przez miasto.

Poczułam nagłą potrzebę

Wytarcia nosa, gdyż czułam,

Że cieknie mi z dziurki. Lewej!

Musiałam użyć chusteczki.

 

Ale zanim ją wyjęłam,

Poczułam, że jakaś siła

Etui mi wyszarpnęła.

Widziałam tylko, że zwiewał

Co sił w nogach jakiś koleś.

Myślał pewnie, że to portfel.

Będzie musiało go boleć,

Jak się przekona, co zwinął.

Ja też chciałabym zobaczyć

Jego ze zdziwioną miną.

Połowiczny sukces

Mocno się napracowałam,

Żeby zgubić parę kilo.

Kilka miesięcy na diecie,

Wreszcie udręki epilog.

Ubyło mi dosyć dużo

Centymetrów w talii, w udach.

Mimo wszystko trochę wcześnie,

By mówić, że jestem chuda.

 

Waga jest już do przyjęcia,

Lecz nie wszystkim się podoba.

W biuście także mi ubyło;

Mój chłopak mówi, że… szkoda.

Jednak cieszy się wraz ze mną

Z osiągniętego wyniku.

Nawet przygotował pogrzeb

Dla mych zbyt dużych… staników.

Dziecko “w drodze”

Od roku mieszkam z chłopakiem.

Przedtem u rodziców „siedział”.

Ze mną było mu tak dobrze,

Że rzadko ich w domu odwiedzał.

Oni też się nie kwapili,

Żeby do nas przyjść z wizytą.

Nie chcemy jeszcze się żenić.

Czy to jest ansą ukrytą?

Chyba nie, bo gdy zadzwonił,

To bardzo się ucieszyli

I na niedzielny obiadek

Do siebie nas zaprosili.

 

Dawno nie widziałam mamy.

Zdziwiłam się widząc brzuszek.

Czyżby ciąża? – pomyślałam,

Pogratulować jej muszę!

Nim coś rzekłam, sama mówi,

Że oczekuje bobaska.

Ja wskazując na jej brzuszek

Powiedziałam: „Boża łaska”!

„Który miesiąc”?, dalej pytam,

Bo brzuszek ma dosyć duży.

Patrzy na mnie ze zdziwieniem,

Widzę, że coś się w niej burzy.

 

Po chwili, już z rozbawieniem,

Na ucho mi powiedziała,

Że właśnie zgodę sądu na

Adopcję dziecka dostała.

Stylowa przegrana

W mojej firmie, gdzie pracuję

Jest wakat na menedżera.

Dyrektor oddziału oznajmił,

Że będziemy go wybierać.

Zagłosujemy na kogoś,

Kogo znamy, szanujemy.

Najlepszego spośród siebie

Menedżerem wybierzemy.

 

Koledzy mnie namówili,

Żebym ja też kandydował.

Długo się zastanawiałem,

W końcu wyzbyłem się obaw.

Chciałem wygrać w dobrym stylu.

Miałem swą kontrkandydatkę,

A więc bez żadnych oporów

Głos oddałem na Agatkę.

 

Wynik pocztą pantoflową

Jeszcze w nocy do mnie doszedł.

Nie zostanę menedżerem,

Gdyż przegrałem… jednym głosem.