Kochany wybór

Wczoraj miałam urodziny.

Bardzo mi się spodobała

Romantyczna i seksowna

Bielizna, którą dostałam.

 

To dar od narzeczonego.

W tej bieliźnie będę piękna.

Kiedy ją na siebie włożę,

Będę smukła i ponętna!

 

I byłabym wniebowzięta,

Gdyby nie powiedział z dumą,

Że to mama wybierała.

Od razu straciłam humor!

Naturszczyk

Miałam takiego faceta,

Który cenił ponad wszystko

Naturalność u swych kobiet,

Bo z naturą chciał być blisko:

 

Przez trzy lata zero szminki.

Włosy myte tylko mydłem.

Paznokcie bez manicure…

Po prostu byłam straszydłem.

Twarz zawsze bez makijażu,

Włosy też niefarbowane,

Bo tylko co naturalne

Może być tolerowane.

On nie pozwolił mi nawet

Na wydepilowanie łydek.

Bardzo mnie za to zwyzywał

Od starych, przydrożnych dz**ek

I zagroził mi zerwaniem

Za to straszne wyuzdanie.

 

Żyłam jak ta szara myszka

Znosząca wszystko cierpliwie.

Dziś się właśnie dowiedziałam,

Że ten wielki niegodziwiec

Od roku zdradzał mnie z klonem

Niejakiej Natalii Siwiec!

Tylko przyjaźń

Moja serdeczna psiapsiółka

Już od jakiegoś miesiąca

Opowiada o mężczyźnie

Na okrągło, tak bez końca.

Że szarmancki, opiekuńczy.

Umie nawet piec ciasteczka.

Poczęstował nimi kiedyś.

Zjadła co do kawałeczka!

Widuje go raz w tygodniu

Na zajęciach z norweskiego.

Mówiła, że chciałaby się

Bardziej przybliżyć do niego.

 

Wczoraj, gdy przyszła do pracy,

Widziałam, że jest przybita.

Nie wiedziałam, co się stało,

Więc ją o to w przerwie pytam.

Opowiedziała, że „amant”

Na kolację ją zaprosił,

Gdyż chciał jej powiedzieć coś, z czym,

Jak kura z jajem się nosił.

 

Kolacja była u niego.

Była pewna, że zostanie

Przez cały upojny wieczór,

A może zje z nim śniadanie?

Sam jednak jej nie powitał,

Lecz w towarzystwie mięśniaka,

Którego zaraz przedstawił

Jako swojego… chłopaka.

Staruszka

Siedziałam na ławce w parku.

Spokojnie czytałam książkę.

Wtem przysiadła się staruszka

Żeby odpocząć choć troszkę.

Była już nieźle zmęczona

I chciała odzyskać oddech.

Potem zaczęła mi mówić

O tym, co dla niej niedobre.

Ma z sobą wiele kłopotów,

Lecz najwięcej przeszkadzały

Duże i obwisłe piersi,

Szczególnie, gdy są upały.

 

Po tym obleśnym wyznaniu

Spojrzała na mnie dodając:

Co ja ci tu gadam. Widzę,

Że ci także dokuczają.

Angaż

Postanowiłam, że wreszcie

Chciałabym trochę zarobić,

Żeby chudziutkie finanse

Naszej rodziny uzdrowić.

Zaczęłam szukać zajęcia

Na okres moich wakacji.

Trafiła mi się oferta

Z pewnej dość znanej redakcji.

Szukali młodej osoby

Do zwykłych prac pomocniczych.

Nie jest wymagany dyplom.

Chyba mogę na nią liczyć.

 

Umówiłam się natychmiast

Na rozmowę z pracodawcą.

Ubrałam się dosyć skromnie,

Ale za to elegancko.

Przyjął mnie sam szef redakcji.

Już od początku spotkania

Wydał mi się dość dziwaczny.

Taki dość natrętny cwaniak.

Usiadł przy mnie bardzo blisko.

Czułam się niekomfortowo,

Kiedy co chwilę, „przypadkiem”

Ocierał się o mnie nogą.

Traktował mnie protekcjonalnie

Tak jak uliczną panienkę.

W słowach także nie przebierał.

W końcu chwycił mnie za rękę.

Przez cały czas mnie oglądał.

Nigdy nie spojrzał mi w oczy.

Tokował jak głuszec wiosną,

Aż się nieboraczek spocił.

Ni słowa o przyszłej pracy.

To była czysta komedia.

Zrezygnowałam i wyszłam.

Nie będę pracować w mediach!

 

Opowiedziałam mamuśce

Jak to wszystko wyglądało.

Zastrzegłam, że tam nie pójdę,

Choćby nie wiem, co się działo!

 

No i wtedy się zaczęło.

Wyzwała mnie od nierobów.

Nie obchodziło jej wcale,

Że podałam ważny powód.

Bowiem ten obleśny facet

Nie dawałby mi spokoju,

Gdyż on tylko szukał we mnie

Seksu. I to bez amorów!

 

Znów mama zripostowała:

– Nie jest potrzebny ci związek?

Co ci szkodzi? Najważniejsze

Że będziesz miała pieniądze!

Na odlew

Szedł naprzeciwko mnie chłopak

Niepozorny, lekko spięty.

Nagle skoczył w moją stronę

Jakby przez kogoś popchnięty.

Żeby nie upaść na ziemię

Chwycił pasek mej torebki.

Potem szarpnął, no i wyrwał

Ją natychmiast z mojej ręki.

 

Krzyknęłam za nim, gdy zwiewał,

Że jest chamem bez honoru,

Gdyż okradając kobiety

Jest najpodlejszym z bandziorów!

 

Zatrzymał się i po chwili

Wrócił do mnie zasapany.

Myślałam, że mnie przeprosi

I w zgodzie się pożegnamy.

Myliłam się. Tacy ludzie

Nie zmieniają się w minucie.

Przywalił mi w twarz na odlew

I zadowolony… uciekł.

Zmory

Od jakiegoś czasu w nocy

Budzą mnie dość dziwne dźwięki.

Dochodzą głównie z salonu,

Pogłos też idzie z łazienki.

Są to szczególne odgłosy:

Jakby ujadanie sfory,

Ryki lwa lub piski hieny

Oraz inne senne zmory.

 

Po kilku zarwanych nocach

Zaczęłam się w końcu obawiać,

Że w ten sposób jakaś luka

W mej psychice się przejawia.

Z czasem poważnie myślałam,

Że jestem chora psychicznie,

Bo odgłosy w mojej głowie

Były głośniejsze i liczne.

 

W końcu dałam ogłoszenie,

Żeby pozbyć się mieszkania.

Chciałam jak najszybciej sprzedać,

Możliwa była zamiana.

Zgłosił się pan z ogłoszenia.

Przyszedł obejrzeć mieszkanie.

Spytał, czy też w cenie kupna

Moje głośniki dostanie.

Zgodziłam się zadziwiona.

On wyjaśnił, o co chodzi.

To są  głośniki na bluetooth.

Kupują je ludzie młodzi.

One są bezprzewodowe

I wszystko to odtwarzają,

Co „wyłapią” z otoczenia,

Jeśli tą możliwość mają.

 

Teraz nagle zrozumiałam

Skąd te zmory w środku nocy.

To mój sąsiad jest psychiczny,

A mój strach miał wielkie oczy!

Anemiczka

Ostatnio zauważyłam,

Że mam sińce pod oczami.

Wygląda to nieciekawie,

Więc chowam oczy za szkłami.

 

Jednak ludzie wszystko widzą

I większość z nich była zdania,

Że powinnam bardzo szybko

Zrobić kontrolne badania.

 

Poszłam w końcu do przychodni,

Żeby zdrowie skontrolować.

Dla lekarki brak problemu.

Ja jestem jak rzepa zdrowa!

 

A na sińce dała sposób,

W jaki mam je zlikwidować:

Kupić puder i po prostu

Trzy razy dziennie… pudrować.

 

Jestem dorosłą osobą

I znam polską rzeczywistość.

Przebadałam się prywatnie.

Mam poważną niedokrwistość!

“Paparazzi”

Napisałam przyjaciółce,

Że podoba mi się chłopak.

Chciała widzieć go na zdjęciu,

Ale bez Photoshopa.

 

Nie miałam żadnego zdjęcia,

Więc musiałam mu je zrobić.

Wymyśliłam, że z ukrycia

Wykonam kilka podobizn.

Poszłam za nim do kawiarni,

Siadłam w kącie przy stoliku.

Widziałam go bardzo dobrze.

Mnie zasłaniał duży fikus.

 

Piję kawkę, zjadam ciastko.

Komórką obiekt namierzam.

Potem „pstryk”, buchnęła jasność.

Ja nie wyłączyłam flesza!

 

Przed snem

Wyszłam wieczorem z mieszkania.

Towarzyszył mi mój spaniel.

Zabrałam tylko telefon.

Chciałam mieć spacer przed spaniem.

 

Na swe nieszczęście spotkałam

Dwóch zakapiorów w kapturach.

„Poprosili” o telefon,

Bo go nie mieli akurat.

Zrobiłam, o co „prosili”.

Nie miałam najmniejszych szans.

Przede wszystkim siebie i psa

Nie chciałam narazić na szwank.

 

Obejrzeli mój telefon,

Który już mi lata służy.

Skrzywili się i oddali.

Nie wiedzieli jak go użyć.

Stwierdzili, że to „badziewie”

Dobre dla „starych idiotów”,

A oni przez to barachło

Nie chcą mieć żadnych kłopotów!