Cel

To miał być nasz urlop życia

Pełen  uniesień i szaleństw.

Przed wylotem, na lotnisku

Nie mogłem paszportu znaleźć.

 

Szukałem we wszystkich torbach

W zdenerwowaniu, wprost w szale.

Za diabła w żadnej walizce

Paszportu nie mogłem znaleźć.

 

Ukochana powiedziała,

Że mi wcale się nie dziwi,

Bo jestem bałaganiarzem

I musiałem go gdzieś wścibić.

 

W tym stanie rzeczy to ona

Poleci sama beze mnie.

Gdy będę szukał paszportu,

Będzie tęskniła. Codziennie!

 

Poleciała. Po godzinie

Zadzwoniła z wiadomością,

Że od dawna mnie… nie kocha

I wyznaje to z lubością.

 

Ona schowała mój paszport

Głęboko w swoim bagażu,

By mieć pewność, że nikt i nic

Nie przeszkodzi Jej w wojażu.

Osiągnęła cel swej akcji:

Nie popsuję Jej wakacji!

Ulga?

Pracuję „na infolinii”

W dość dużym i znanym banku,

A więc dla klientów jestem

„Głosem” pierwszego kontaktu.

 

Mam kontrolkę, ile osób

Na swe połączenie czeka

Oraz czas oczekiwania

Nieznanego mi człowieka.

 

Kiedyś po dużej awarii,

Jak zawsze w tych sytuacjach,

Masa ludzi jęła dzwonić,

No i zdarzyła się… akcja!

 

Jedna pani, kiedy tylko

Odebrałam połączenie,

Zaczęła krzyczeć w słuchawkę

Zdenerwowana szalenie,

Że… „Wasze karty płatnicze

Są brzydkie, szpetne, szkaradne!

No, a przecież te poprzednie

Były nieprzeciętnie ładne”!

 

Tak  wrzeszczała ta kobieta

I… nagle się rozłączyła.

Czekała w kolejce godzinę!

Nareszcie sobie… ulżyła!

 

Przesadził…

Pracuję na CPN-ie.

Jestem „pompiarzem” na stażu.

Przez miesiąc tylko patrzyłem.

Nie nalewałem od razu.

 

Teraz mogę samodzielnie

Dystrybutor obsługiwać.

Już nie raz jakiś cwaniaczek

Chciał mnie bezczelnie wykiwać.

 

Zaraz, jak tylko napełnię

Bak samochodu klienta

Złodziej odpala silnik

Dobrego auta, nie rzęcha.

 

Standardowo w tym przypadku

Taśmę z nagraniami

Przekazujemy Policji.

Niech tropią za złodziejami!

 

Kiedyś na ludnej ulicy

Zaatakowała mnie pani

I zaczęła mnie okładać

Parasolką i piąstkami.

 

Krzyczała przy tym, bym sobie

Zapamiętał to, że ona

Ma tylko czterdzieści pięć lat

I nie jest jakaś… matrona!

 

Byłem w szoku. W pierwszych chwili

Nic z tego nie rozumiałem.

Dopiero później dotarło,

Że kiedyś paliwo jej wlałem,

A Ona zwiała nie płacąc.

Ja na Policji zeznałem,

Że była „po sześćdziesiątce”…

Piętnaście lat jej dodałem!

 

 

Zawsze Piękna

Bardzo kocham swą Dziewczynę

Chociaż nie jest nazbyt ładna.

Ona to wie, bo mówiłem:

„Albo Ona, albo żadna”.

 

Nie jestem z Nią dla urody,

Tylko dla kompletu zalet,

Które Ona w sobie skrywa,

A u innych trudno znaleźć.

 

Przeżyliśmy razem wiele

Fantastycznych, pięknych chwil.

Według tego „scenariusza”

Nakręciłbym nawet… film!

 

Wydawało się, że Ona

Jest sytuacji świadoma,

Dlatego pojąć nie mogę,

Że nagle straciła… głowę.

 

Zdarzyło się tak, że Ona

Po pijaku  mnie zdradziła,

Bo jakiś koleś Jej wyznał,

Że dla niego „piękna była”.

 

“De gustibus not est disputandum”

Tę mądrą sentencję Rzymianie

Pozostawili ludzkości w spadku.

I tego trzymajcie się Panie!

Faux pas

Moja siostra jest w szpitalu.

Leczy tam się już dość długo.

Dziś sms-a przysłała:

„Mam mieć operację – drugą”.

 

Oczekiwała w szpitalu

W niepewności, ale wreszcie

Mimo dużego ryzyka

Będzie liczyła na szczęście.

 

Czułam, że jednak w Niej było

Dużo stresu i wątpliwość,

Że wszystko dobrze się skończy,

Czy to już koniec Jej zgryzot.

 

Z głębi serca odpisałam

Jednym słowem „Powodzenia”!

Po wysłaniu odczytałam,

Że było to: „Do widzenia”.

 

Młodzik

Kupiłam raz okazyjnie

Aż dwie pary czarnych spodni.

W sklepie już je przymierzyłam,

Choć tam nie było wygodnie.

 

Jedne z nich były za luźne.

Te drugie, choć dosyć ciasne,

Kupiłam z mocnym zamiarem,

Że skończę z jedzeniem ciastek!

 

Jakiś czas potem przymierzam

I… wciągnęłam. Hurra! Schudłam!

Bardzo mnie to ucieszyło.

Nareszcie jestem już … szczupła!

 

Niestety! Okazało się,

Że to były nie te spodnie,

Co miały być obszerniejsze.

W dodatku są już niemodne!

 

To były portki ojczulka,

W których dawno już nie chodzi,

Bo zeszczuplał z dziesięć kilo.

Teraz wygląda jak młodzik.

 

Kara

Pożyczyłem siostrze auto.

Czułem, że będą kłopoty.

Ale stało się. Starałem

W ogóle nie myśleć o tym.

 

Przez skórę czułem, że jednak

Stanie się coś niemiłego.

No i niestety stało się

Nawet bardzo wiele złego.

 

Po pierwsze: Nie wiadomo jak,

W sposób tylko znany sobie

Wyhaczyła konar drzewa

I … wylądowała w rowie!

 

Przednia szyba popękała,

Ale jeszcze się trzymała.

Samochód był ubłocony,

Więc na myjnię pojechała,

By opłukać samochodzik,

Nim mi o stłuczce opowie.

Lecz memu autku ten zamiar

Wcale nie wyszedł na zdrowie.

 

Czy nie widziała, że szyba

Popękana bardzo była

I do wnętrza mego autka

Wodę z pianą przepuściła?

 

Tak zastałem moje autko

Na podjeździe przed garażem.

Nie mogę od Niej uzyskać

Potwierdzenia przyczyn zdarzeń.

 

Twierdzi, że nie spamiętała

W jaki sposób tak się stało.

Nic nie widziała, że z boku

Take wielkie drzewo stało.

 

Teraz trzeba: wybrać pianę,

Wylać wodę, wstawić szybę.

Sprzątnąć szklane kawałeczki,

Co  może być uciążliwe.

 

Żeby dobrze wszystko zrobić,

Trzeba się  bardzo postarać.

Tę pracę zostawię siostrze,

Bo musi być jakaś kara.

Pępek świata

Najlepszy mój kumpel wyrwał

Naprawdę ładną dziewczynę.

To typ wyniosłej księżniczki –

Każdy Jej uległość winien.

 

Rozpieszczona niebywale.

Wszystko dla niej się należy.

Nie liczy się z niczym, z nikim.

Nie zna  pojęcia „partnerzy”.

 

Po paru tygodniach, kiedy

Wciąż był zafascynowany,
Poradziłem, żeby sprawdził,

Jakie na przyszłość  ma plany.

 

Uważałem, że panienka

Jedynie na Nim żeruje.

Ale obraził się twierdząc,

Że to zazdrość mną kieruje.

 

Wczoraj było wręcz upalnie.

Dzień wcześniej przyjął szczepienie,

A mimo to Go zmusiła,

Żeby wniósł Ją na wzniesienie.

 

Siadła na nim „na barana”.

Kiedy był w połowie drogi

Poczuł się słabo i nagle

Odmówiły pracy nogi!

 

Po chwili stracił przytomność.

Nie przejęła się tym wcale,

Darła się, że to przez Niego

Zmęczyła się w tym upale!

 

A poza tym wstyd jej przyniósł

Że okazał się mięczakiem.

I nie będzie się spotykać\

Z takim jak on zdechlakiem!

 

Zrozumiał, że to nie zazdrość

Kierowała mym postępkiem,

Tylko by ją zdemaskować,

Że nie jest już świata pępkiem.

 

Po bratersku

Po raz pierwszy zaprosiłem

Moją dziewczynę do domu.

Mój braciszek się „poświęcił”

I postanowił mi pomóc.

 

On jest z zawodu kucharzem,

Więc nie poprzestał na pyzach.

Przygotował kilka dań,

Że tylko paluszki lizać!

 

To był zestaw azjatycki:

Chińskie skrzydełka z kurczaka,

Pieczony łosoś, sajgonki…

Wyżerka nie byle jaka!

 

W domu jest nas trójka braci.

Wszyscy zasiedli do stołu.

Najmłodszy z nas ma szczególnie

Dziwne poczucie humoru.

 

I to on po kolacyjce

Podjął się posprzątać kuchnię.

Jednak robił to zbyt głośno,

Narzekał, że wszystko brudne!

 

I… że szczególnie patelni

W ogóle nie da się domyć,

Marudził tak, by dziewczyna

Usłyszała Jego skowyt.

 

Z toalety, w tajemnicy,

Przyniósł świeżutką i nową,

Co ją dzisiaj właśnie kupił,

Białą szczotkę  klozetową

I zaczął szorował patelnię

Patrząc na Nią dość dwuznacznie.

Wiedział, że podstęp się uda

I zaraz akcja się zacznie!

 

Ona tego nie wiedziała,

Że szczotka jest całkiem nowa

I na widok tych „czynności”

Zaczęła tam… wymiotować

„ Zatopiona”

Żona jeździ samochodem.

Słynie z tego w mej rodzinie,

Że z każdej drogowej opresji

Zawsze jakoś się wywinie.

 

Dzisiaj gdzieś na leśnej dróżce

Zakopała się po osie.

Zdziwiona, że tak tam miękko.

Zawsze jest twardo na szosie.

 

Pojechał po Nią Jej ojciec.

On także się tam zakopał.

Pojechałem,  wyciągnąłem.

Użyłem linki, nie łopat.

 

Auto Żony zakopane.

Koła grzęzną w koleinach.

Trzeba koleiny wzmocnić

Dobra byłaby faszyna.

 

Pozbieraliśmy gałęzie.

W lesie zawsze dużo suszu.

Utwardziliśmy wgłębienia.

Chcę przystąpić do rozruchu…

 

A drzwiczki auta zamknięte.

Żona biega wokół auta.

Kluczyki gdzieś się podziały –

Niepowetowana strata!

 

W stacyjce kluczyków nie ma,

Bo wyjęła, żeby Jej ktoś

Auta nie sprzątnął, a Jej samej

Nie zostawił w lesie na złość.

 

A „kluczyki gdzieś zgubiłam.

Różne rzeczy człowiek robi,

Kiedy jest zdenerwowany.

Przecież nowe się dorobi”!

 

Wezwałem pomoc drogową.

Wyciągnęli auto z piachu.

Potem dopiero wyznała,

Ile najadła się strachu…

 

Ślusarz otworzył samochód.

Silnik  zapalił „na pycha”

Że jest tą „niezatapialną”

Od tej pory już nie słychać.