Zaskoczenie

Już od kilku ładnych latek

Nie widziałam przyjaciółki.

Zamieszkała sobie w Anglii
Ale ceni polskie… bułki.

 

Mamy kontakt przez telefon.

Kiedyś była w złym nastroju.

Zaraz to zauważyłam

I spytałam jak Jej pomóc?

 

Ona ma już tam rodzinę.

Jest związana też z Polakiem.

Ale tęskni bardzo… za mną,

I z mężem jest trochę „na bakier”.

 

Umyśliłyśmy, że trzeba

W Polsce spotkać się w wakacje.

Odświeżymy naszą przyjaźń,

Zaraz przeminą frustracje.

Obiecała, że ma dla mnie

Niespodziankę, co się zowie.

Zapytana o szczegóły:

„Nic więcej dzisiaj  nie powiem”.

 

Gdy Ją tylko zobaczyłam

Serdecznie ucałowałam

I z całego mego serca

Ciąży pogratulowałam.

 

Na moje oko Jej brzuszek

Był większy niż kiedykolwiek.

Zraz więc skojarzyłem, że

Niebawem zrodzi się człowiek!

 

Zaskoczenie! Nie Jej ciąża

Była dla mnie niespodzianką.

Lecz bilet na koncert bandu,

Którego ja jestem fanką.

 

Efektem mojej pomyłki

Był bilet wstępu podarty

I milcząca przyjaciółka

Obrażona nie na żarty.

 

 

„Mandatariusz”-ka

Rzadko mi się zdarza, żeby

W domu swój portfel  zostawić.

Do pracy jeżdżę tramwajem.

Unikam aut dla zasady.

 

Pracuję w śródmiejskim sklepie.

Uważam więc, że  jest lepiej,

Gdy pracujący w Śródmieściu

Nie blokują miejsc w tej strefie.

 

Dzisiaj rano się spieszyłem,

Bo dość późno wstałem z łóżka.

Zapomniałem wziąć portfela,

Który został pod… poduszką.

 

Pierwszy raz od dawien dawna

Pojawili się „kanarzy”.

Ja mam bilet okresowy,

Więc czekałem, co się zdarzy.

Nawet gdybym dostał mandat,

To odwołałbym się zaraz.

Już kiedyś to przerabiałem.

To niepotrzebny ambaras.

 

Jakimś cudem, bo to przecież

Niepojęty kazus dla mnie,

Kontrolerzy pracowali

Dzisiaj bardzo… niestarannie!

 

Albo mnie może już znali,

Bo codziennie jeżdżę tędy.

W każdym razie dzisiaj dla mnie

Kontrolerzy mieli… względy.

 

Fakt ten nie uszedł uwadze

Staruszce siedzącej tuż za mną.

Zaczęła się nagle wydzierać

Że forsę biorą za darmo,

Bo nie potrafią wykonać

Poprawnie prostej kontroli.

No i dostałem mandat,

Ale prawda nas wyzwoli!

 

Bo okazało się wkrótce

Po dokładnych oględzinach,

Że bilet pani… nieważny,

Przedawniony, więc jej wina!

 

No i dostała mandacik!

Ja się zaraz odwołałem

I wkrótce zwrot należności

Na swe konto otrzymałem.

Co za dużo…

Dzisiaj rano mój znajomy

Wysłał mi link, który znalazł

Na jakimś portalu „łóżkowym”

Z adnotacją: „otwórz zaraz” .

 

Nudziłem się, więc zajrzałem.

Losowo wybieram profile.

Za trzecim kliknięciem trafiłem

Na znajomą mi… dziewczynę.

 

Dla niej przed dwoma „miechami”

Przeprowadziłem się z Łodzi.

Nie wiedziałem, że poza mną

Innych też jeszcze „uwodzi”.

 

„Uszczypliwi”

Mamy z mym chłopakiem zwyczaj,

Że się szczypiemy po tyłkach

W najmniej spodziewanych przez nas

Sekundach, momentach, chwilkach.

 

Jeśli drugie z nas podskoczy

To oznacza, że przegrywa

I za karę wtedy musi

Torby do mieszkania dźwigać.

 

Kiedyś byliśmy w „Eldomie”

Kupić sprzęty do mieszkania.

Ja poszłam tam, gdzie są pralki.

On za „telewizją” ganiał.

 

Kiedy już pooglądałam,

Cicho podeszłam do Niego

I uszczypałam w pośladek…

Lecz półdupek nie był Jego!!!

 

Mój Kochany był ode mnie

Odległy o kilka kroków.

Widział zmyłkę i darmowo

Miał ze mnie „zrywanie boków”.

Samotna

Jestem singielką z wyboru.

Kilka związków mam za sobą.

Po przelotnej znajomości

Każde z nas szło swoją drogą.

 

Zdarza mi się, że czasami

Jednak doskwiera samotność.

Koleżanka też ma oczy

I widzi moją markotność.

 

I nagle ta Przyjaciółka

W wielkim sekrecie przede mną

Umówiła mnie z facetem

Na niedzielną randkę „w ciemno”!

 

Ten facet to Jej znajomy –

Wysoki, przystojny brunet!

Byłam tak ożywiona, że

Określić tego nie umiem.

 

Randka nie była udana

I wybór facia nietrafny.

Zaraz na początku zastrzegł,

Że nie jest emocjonalny.

 

Słysząc to wywnioskowałam,

Że nie będzie… afektywny,

Wrażliwy, czuły, namiętny;

Dla mnie to… stwór bardzo dziwny.

 

Po chwili jednak wyjaśnił,

Że lubi, kiedy na niego

Kobieta sika, a potem

Dosiądzie go „na gołego”.

 

Nawet go nie pożegnałam.

Ponownie się z nim nie spotkam.

Jednak niewzruszenie wolę,

Żyć dalej jako… samotna.

 

Odruch

Nie miałam zbytnio wyboru,

Więc pojechałem do Babci

I u Niej się „wczasowałem”

Do końca letnich wakacji.

 

Babcia, starsza już kobieta,

Mieszka w małej miejscowości.

Pokazała mi mój pokój

I… kazała się rozgościć.

 

Oczywiście do łazienki

Także mnie zaprowadziła.

Pokazała, gdzie co leży

Żebym się nie pomyliła.

 

Ręcznik, mydło i szczoteczkę

Do zębów mi pokazała

Z zastrzeżeniem, żebym innych

Rzeczy wcale nie ruszała.

 

Pierwszego wieczoru przed snem

Wskazaną szczoteczkę wzięłam

I już zaczęłam myć zęby,

Kiedy Babcia zaglądnęła

Z zapytaniem, czy wejść może?

Oczywiście się zgodziłam.

Babcia patrzy przerażona,

Że tą szczotką zęby myłam.

 

Krzyknęła do mnie : „No, co Ty,

Taką szczotką myjesz zęby?

Ona do paznokci u nóg,

A Ty wsadzasz ją do… gęby”?

 

Reakcji swej nie opiszę.

Każdy wie, jak to się kończy.

Na wspomnienie sytuacji

Do dzisiaj mam odruch mdlący.

 

Bluzeczka

Ciotka mi opowiedziała

Historię nader… prawdziwą.

Wierzę, że to nie o Niej,

Boć jest osobą… nobliwą.

 

Z tym przekonaniem słuchałam,

Jak mi to opowiadała,

Gdyż Ona nigdy w swym życiu

Tak by się nie zachowała.

 

Starsza już kobieta

W sklepie z damskimi „szmatkami”

Znalazła ładną bluzeczkę

Z  angielskimi napisami.

 

I w tej bluzce, było lato,

Wybrała się do… kościoła.

Chociaż w kościele powaga,

Ona nad wyraz… wesoła!

 

W nowym ciuszku się pokazać

W kościele, i to w niedzielę,

To kobiecy powód zazdrości;

Zaraz na sercu weselej.

 

Ksiądz, który zbierał na tacę,

Obok niej aż kilka razy

Przechodził zaciekawiony

Z dracznym uśmiechem na twarzy.

 

Ludzie to zauważyli,

Bo sytuacja dość dziwna.

Ksiądz był młody, pani starsza;

To niezwykłe, trzeba przyznać.

 

Wszystkich nas intrygowało,

Jaki był powód zdarzenia.

Finał historii dość prosty,

Ale warty przytoczenia:

 

Po jakimś czasie do mamy

Zjechał syn i wytłumaczył:

Angielski napis na bluzce:

„Zlot Lesbijek” tylko znaczył.

Wiara w…

Dla mej kochanej małżonki

Ogromnym problemem się stało,

Że kupiłem Na Dzień Matki

Swojej Mamie różę;  białą.

 

Do tego malutki drobiazg:

Broszkę także w kształcie róży.

Nie kosztowało to wiele,

Wydatek był niezbyt duży.

 

Pomimo, że nam obojgu

Praktycznie nic nie brakuje,

To żonka mi urządziła

Całkiem niezłą awanturę

Zarzucając, że „wyrzucam

Ciągle na i lewo prawo

Nasze pieniądze na rzeczy

Niepotrzebne starym babom”.

 

Mógłbym jeszcze  zrozumieć, że

W tym Jej wybuchu był zamiar

Przymuszenia mnie do akcji

Specjalnego oszczędzania.

 

Ale to nie był ten powód,

Bo po kilku dniach zaledwie

Nabyła dla swojej matki

Na jakiejś szemranej giełdzie

Super-ekstra zdrową pościel,

Cud medyczny, który leczy

Wszelkie choroby i raka,

Jak się tylko pod nią… leży!

 

I na to wydała „raptem”

Trzy i pół tysiąca złotych!

Nie przypuszczałem, że żona

Uwierzy w takie głupoty.

 

Przybyli „u Ani”

Mój pokój jest położony

Na parterze kamienicy.

Mam w nim wszystko co potrzebne,

Żebym taniec mogła ćwiczyć.

 

Felerem mego mieszkania

Jest, że z poziomu chodnika

Widać, szczególnie po zmierzchu,

Jak  w rytmie muzyczki… fikam.

 

Ba, wszystkie moje mebelki

Zinwentaryzować można.

Nawet to, co mam na stole

Bez trudu każdy rozpozna!

 

Kiedyś tak mi się zdarzyło,

Że po  kąpieli wieczornej

Owinięta tylko w ręcznik

Zajadałam się… popcornem.

 

Po jakimś czasie z gorąca

Poczułam się dość nieswojo.

Zrzuciłam ręcznik, a potem

Uległam błogim nastrojom.

 

Gdy mi się już polepszyło

To za siebie się zabrałam.

Rozrzucone kosmetyki

Po kątach pokoju szukałam.

 

Cały czas byłam naguśka.

Wtedy się zorientowałam,

Że cały czas bez ubrania

Po izbie „paradowałam”.

 

Rolety nie opuszczone,

Więc podeszłam „pod okienko”

A tam chyba już pięć osób

Wywołuje – „wyjdź, panienko”.

Podłamana

Byłam razem z przyjaciółką

Na spacerze po Galerii.

Często tam czas „marnujemy”,

To nasz codzienny „spacernik”.

 

Dziś spotkaliśmy kolegę.

Razem spacerowaliśmy.

W końcu zaczęło być nudno

I… rozrywki szukaliśmy.

 

Kolega zasugerował,

Żeby sprawdzić starą prawdę,

Że automatyczne wrota

Będą  aż tak bardzo sprawne,

Że zdołają się otworzyć,

A to „na mur-beton pewne,

Zawsze w odpowiedniej chwili,

Nawet wtedy kiedy biegniesz!

 

Przyjaciółka uwierzyła.

Teraz płacze zlana łzami,

Bo pobiegła, no a teraz

Kształtny nosek ma złamany.