„Nawrócenie”

Ma pierwsza randka z facetem

Bardzo fajnie się udała.

Gdy odprowadził mnie pod dom,

Nawet Go… pocałowałam!

 

Nagle, w tym samym momencie,

Wzbiły się złociste chmury.

Współlokatorki strzelały

Konfetti z wielgachnej rury!

 

Chciały uczcić w taki sposób

Me zerwanie z celibatem,

W którym tkwiłam już od roku

Poróżniona z męskim światem.

 

Powodem tego był facet,

Który w oczy mi zarzucił,

Że tak jak inne kobiety

Nie godnam jest miana „ludzi”.

 

Bo jesteśmy porypane.

Ja najmocniej, nade wszystko.

On mnie na zwał nawet mnie kiedyś

Głupią, kobiecą… faszystką!

 

Dzisiaj dotarło to do mnie,

Że wśród facetów nie wszyscy

To sfrustrowani zgorzknialcy,

Czyli antyfeminiści.

 

Riposta

Jestem w dość wysokiej ciąży

I wiem to, że z bliźniaczkami.

Cieszę się, ale nie radzę

Sobie teraz z hormonami.

 

Dziś, aż przez dwie godziny,

Płakałam, że kot się boi,

No bo usiadł na kolanach

Mego męża, a nie moich.

 

To, że zawsze do tej pory

Od siebie go odganiałam,

Nie miało wcale znaczenia.

Dzisiaj właśnie tego chciałam!

 

A kot pomny dawnych czasów

Nawet się do mnie nie zbliża.

Mąż się śmieje, że celowo

Teraz się na mnie „odgryza”.

 

I po krzyku…

Zatrąbiłem na parkingu

Na babkę, gdy wyjeżdżała.

Otworzyła swoje okno

I głośno mi nakrzyczała,

Żeby jej „nie poganiać, bo

Nic mi do tego, jak ona

Wyjeżdża z miejsca postoju”.

Była wyraźnie wk….ona.

 

Nie dała mi dojść do słowa,

A więc ugryzłem się w język

I nie ostrzegłem tej głupiej

I zarozumiałej jędzy,

Że ma siatkę z zakupami

Na dachu samochodziku.

Tylko patrzeć, jak ją zgubi…

 

No i było dużo krzyku…

 

Godność

Kierownik produkcji z firmy

Zginął w wypadku drogowym.

Zwierzyłam się koleżance,

Że chcę po nim „spijać miody”.

 

Mam zamiar zgłosić dyrekcji

Chęć zastąpienia zmarłego,

Bo uważam, że byłabym

Sprawniejszym szefem od Niego.

 

Potwierdziła, że z pewnością

Jestem dobrą kandydatką.

Takie jak ja specjalistki

Spotyka się bardzo rzadko.

Lepiej byłoby jednak,

Gdybym „chwilkę” się wstrzymała,

Bo mogłoby wyjść niezręcznie,

Gdybym zamiar rozgłaszała.

 

Posłuchałam jej porady,

A ona natychmiast, zaraz

Sama poszła do dyrekcji,

By o ten etat się starać.

 

Oficjalnie już wiadomo,

Że od przyszłego tygodnia

Szefową produkcji będzie

Osoba „najbardziej godna”.

 

Takie… kwiatki!

Od niedawna zamieszkałam

W swym nowym mieszkaniu w bloku.

Kupiłam lokal spółdzielczy,

Chociaż bardzo cenię spokój.

 

Postanowiłam tu mieszkać,

Bo moi bliscy sąsiedzi

Są jak ja w podeszłym wieku,

Więc nie mają… małych dzieci.

 

Dobrze mi się tutaj mieszka.

Bliżej poznałam sąsiadkę

Z mieszkania o piętro niżej.

Czasem proszę Ją na… kawkę.

 

Ja nie byłam jeszcze u Niej.

Gościć gości sama wolę.

Z nikim na zbytnią zażyłość

Nigdy sobie nie pozwolę.

 

Lecz uległam, gdy sąsiadka

Wręcz usilnie nalegała,

Żebym, kiedy jej nie będzie,

Kwiatki u niej podlewała.

 

Zgodziłam się, bo to przecież

Żadna w końcu jest fatyga,

A jej wdzięczność po powrocie

Na pewno kiedyś się… przyda!

 

Zostawiła mi swe klucze.

Mieszkanie – jeden pokoik,

A w nim sześćdziesiąt roślinek

Wszędzie, gdzie popadnie, stoi!

 

Na niewielkim, wolnym miejscu

Sześć kartek z wyjaśnieniami,

Kiedy i jak mam się zająć

Jej kochanymi kwiatkami.

 

Na jednej podziękowania

Bardzo miłe i… gorące

Że podziękuje za wszystko,

Gdy wróci… za dwa miesiące!

 

Dobra we wszystkim

Mam ambitną narzeczoną.

Teraz jest panią inżynier.

Ale kiedy studiowała,

Żyła w okropnym reżymie.

 

Nie dlatego, że ktoś na nią

Wpływał, albo wymagał coś.

Ona, na swe możliwości,

Obowiązków brała dość.

 

W czasie swych studiów technicznych

Pomimo zajęć nawału

Miała stałe zatrudnienie;

Ciągła praca, to Jej nałóg!

 

Jej ambicja wymuszała,

Żeby niezależną była,

Bo Ją ze mną nie mamona,

Ale miłość połączyła.

 

Zluzowała trochę wtedy,

Gdy była już tak wymęczona,

Że zasnęła na wykładzie

Wcale tego nieświadoma.

 

Nikt jej nie budził nawet wtedy

Gdy skończyły się wykłady.

Przespała ponad sześć godzin!

I to był powód do… sławy!

 

Bo do dzisiaj jest legendą

Na Warszawskiej Polibudzie,

Choć minęło kilka latek

Pamiętają o Niej ludzie.

 

 

W księgarni…

Pracuję w księgarni od lat.

Znam krajowy „rynek książki”.

Wydaje mi się, że dobrze

Wypełniam swe obowiązki.

 

Często doradzam klientom,

Czy młodemu, czy starszemu.

Zawsze staram się „dogodzić”

Bezwyjątkowo każdemu.

 

Dzisiaj podeszła do lady

Kobieta, ale nie „z tłumu”,

Z prośbą, bym znalazła książkę,

Lecz… zapomniała tytułu!

 

Nie pamiętała… autora

Ani nawet tematyki.

Pamiętała, i to dobrze,

Że druk miała… bardzo lichy

I… że w czasach jej młodości

Była bardzo popularna,

Miała niebieską okładkę,

A bohaterem był… barman!

 

Niewiele mogłam jej pomóc.

Wtedy ona się wkurzyła,

I… przestała być „damulką”,

Którą do tej pory była.

 

Jęła wyzywać, że przez nas,

Czyli pracowników księgarń,

Wszystkie placówki padają,

A ja jej zdanie…potwierdzam!

 

No, bo przez  niekompetencję

Tych jak ja nieudaczników

Wszystkie znane jej księgarnie

Nie osiągają  wyników.

 

Poza tym ta niby „praca”

Jest niepotrzebna nikomu,

Bo w najbardziej prostych sprawach

Nie „umiom” lub „nie chcom” pomóc!

 

Pomocna dłoń

Nauczyłem się z fizyki,

Że jeśli wymusisz akcje,

To natychmiast z otoczenia

Otrzymasz  zwrotną reakcję.

 

Ja zapoczątkowałam akcję

Która na tym polegała,

Że z mojej winy komórka

Na tarasie pozostała.

 

Często, gdy słoneczko świeci,

A ja właśnie jestem w domu,

Biorę słoneczne kąpiele

Nie przeszkadzając nikomu.

 

Dzisiaj też się opalałam.

Nie mogąc sprostać gorącu

Schowałam się do pokoju.

Komórka została w słońcu.

 

Potem obiad gotowałam.

Nawet nie zauważyłam,

Że niespodziana ulewa

Komórkę mi „zatopiła”.

 

Żeby ją jakoś wysuszyć

Do miski  kaszę wsypałam.

W niej komórkę umieściłam;

Ryżu akurat nie miałam.

 

Kiedy mój mąż wrócił z pracy,

Obiadek nie był gotowy.

On zawsze, kiedy jest głodny,

Robi się bardzo nerwowy.

 

Dziś o dziwo chciał mi pomóc.

W dobrej wierze, w co nie wątpię,

Chwycił parujący czajnik

I… kaszę zalał tym wrzątkiem.

 

 

Pomocna dłoń

Nauczyłem się z fizyki,

Że jeśli wymusisz akcje,

To natychmiast z otoczenia

Otrzymasz  zwrotną reakcję.

 

Ja zapoczątkowałam akcję

Która na tym polegała,

Że z mojej winy komórka

Na tarasie pozostała.

 

Często, gdy słoneczko świeci,

A ja właśnie jestem w domu,

Biorę słoneczne kąpiele

Nie przeszkadzając nikomu.

 

Dzisiaj też się opalałam.

Nie mogąc sprostać gorącu

Schowałam się do pokoju.

Komórka została w słońcu.

 

Potem obiad gotowałam.

Nawet nie zauważyłam,

Że niespodziana ulewa

Komórkę mi „zatopiła”.

 

Żeby ją jakoś wysuszyć

Do miski  kaszę wsypałam.

W niej komórkę umieściłam;

Ryżu akurat nie miałam.

 

Kiedy mój mąż wrócił z pracy,

Obiadek nie był gotowy.

On zawsze, kiedy jest głodny,

Robi się bardzo nerwowy.

 

Dziś o dziwo chciał mi pomóc.

W dobrej wierze, w co nie wątpię,

Chwycił parujący czajnik

I… kaszę zalał tym wrzątkiem.

 

 

Podwózka

Od tygodnia w mojej firmie

Zatrudniono nową panią.

Jest ładna, ale nieśmiała.

To przyjemność patrzeć na Nią.

 

Sympatycznie się uśmiecha,

Zna się na swojej „robocie”.

Kompetentna i rzetelna.

Jest prawnikiem po UJ-ocie!

 

Ostatnio jadąc do pracy

Na przystanku Ją ujrzałem.

Przystanąłem. Za Jej zgodą

Okazyjnie Ją zabrałem.

 

Po dłuższej chwili milczenia

Poprosiłem, by podała

Mi jakiś drobiazg ze schowka,

A Ona cicho wyznała,

Że… nie da rady tam sięgnąć,

Bo drzwi przycięły jej włosy,

Kiedy wsiadała do auta,

I tej jazdy ma już dosyć!