Jestem z synkiem nad jeziorem.
Na plaży od kilku godzin
Budowaliśmy zamczysko
Z piachu, kamyków, łozy…
Były tam fosa, wieżyczki,
Mury i nawet ogródek.
Siedzieliśmy podziwiając
To, co zbudowane z trudem.
Chwilę później podbiegł chłopak
I nagle wskoczył w sam środek.
Zburzył w jednym mgnieniu oka
Calutką naszą budowę.
Chwilę później jego mama
Ubrana mimo spiekoty
Podeszła do nas i milcząc
Rzuciła pięćdziesiąt złotych.
Zdziwiona, że nie przyjęłam,
Spytała: „Czy wystarczy sto?”
Skąd się tacy ludzie biorą?
Buta, pycha i wyniosłość.