Stare, dobre

Pokłóciliśmy się z żoną

Podczas remontu mieszkania,

Ale się pogodziliśmy

Bez dłuższego wyjaśniania.

Mieliśmy malować kuchnię.

Żeby się nie zabrudziła,

Więc grzecznie Ją poprosiłem,

By stare ciuchy włożyła.

 

Co się wkrótce okazało?

Założyła ślubną suknię,

Welon, buciki, pończoszki

I oświadczyła mi butnie:

„To są me najstarsze ciuchy.

One w szafie były zawsze.

Dlatego je założyłam,

Bo to one są najstarsze.

Poza tym wszystkie pasują,

A dla mnie to wielka korzyść.

Te twoje zaraz się sprują,

Gdy na brzuch chciałbyś je włożyć”.

Przytyk Żony zrozumiałem.

Do remontu się przyłożę

I na jego zakończenie

Ślubne spodnie na się włożę.

Może…

Marycha

Moja babcia obchodziła

Swe kolejne urodziny.

Nie chcemy, żeby czekała.

Z życzeniami się spieszymy.

 

Na miejscu zobaczyliśmy

Drzwi do domu uchylone.

Nikt także nie reaguje

Na pukanie i na dzwonek.

Pełni najgorszych podejrzeń

Weszliśmy wszyscy do środka

W wielkiej obawie tego, czy

Nas coś złego tam nie spotka.

 

Wewnątrz niecodzienny widok:

Dziadek z babcią w ciepłych swetrach,

W chmurze dymu, na kanapie

Popalają wspólnie skręta!

Tak się bawić całe życiem,

To nawet ja nie potrafię!

Cena spokoju

Rozwiodłam się miesiąc temu

Po ośmiu latach małżeństwa.

Mąż mnie zdradzał, nie mam dzieci,

Cały ten związek to klęska.

W małżeństwie byłam „przy mężu”,

Według prawa – bezrobotna.

Dla sądu ta okoliczność

Była niezmiernie istotna.

 

Sąd przydzielił mi prawnika,

By w procesie rozwodowym

Chronił moje interesy

W rozliczeniu majątkowym.

Mnie po podziale została

Tylko mała kawalerka,

Bo jak mówiło przysłowie –

„Nie dla kota (była) szperka”.

 

Mężowi zostawiono dom

Z dużą działką i samochód

Oraz knajpę i kręgielnię

Przynoszące niezły dochód.

 

Od  miesiąca jestem wolna.

Kawalerkę już sprzedałam.

Zamknęłam ten rozdział życia.

Wreszcie spokój odzyskałam.

 

Jednak przeszłość znów mnie ściga,

Gdyż się w końcu okazało,

Że niezupełnie legalnie

Stało się tak, jak się stało.

Mój „były” zwierzył się komuś,

Że przed sądem mnie broniła

Pani prawnik, która wtedy

Jego kochanicą była.

Mam podstawę, by zaskarżyć

Majątkową część wyroku

I nadzieję, że on wreszcie

Zapłaci, lecz za… swój spokój.

Oświadczyny

Zadzwoniłem do swej matki,

Gdyż mieszkamy już oddzielnie,

Że się właśnie oświadczyłem.

Mówię spokojnie, subtelnie…

 

Ale nie dane mi było,

Żeby sedno tej rozmowy

Przedstawić wyczerpująco

W sposób grzeczny i rzeczowy.

 

Przez piętnaście długich minut

To Ona do mnie mówiła.

Nawet na jedną chwilkę

Do głosu nie dopuściła.

Z tej mamusinej tyrady

Wynikało mianowicie,

Że moje małżeństwo wpłynie

Negatywnie na… jej życie.

Nie tak miało być

Coraz częściej z ust mej lubej

Słyszę utyskiwania,

Że są mało romantyczne

Nasze randki i spotkania.

By ratować sytuację

Długo się nie zastanawiam.

Zrobiłem Jej niespodziankę

Zabierając do Wrocławia.

Tam na „moście zakochanych”

Z plecaka wyjąłem  kłódkę,

Na której wymalowałem

Z dwóch naszych imion obwódkę.

W chwili, w której ją wyjąłem,

Żeby przypiąć do poręczy,

To Ona się rozpłakała.

Byłem Jej cholernie wdzięczny

Za tą oznakę wzruszenia.

Objąłem mocno za ramię

Szczęśliwy, że od tej chwili

Nic nam na drodze nie stanie.

Lecz nagle przestała płakać

I cicho mi powiedziała,

Że sobie uświadomiła,

Iż nigdy mnie nie… kochała.

Gdybyśmy

Kilka razy w roku robię

Gruntowne sprzątanie mieszkania.

Dzisiaj także to zrobiłam,

Z wysiłku na nogach się słaniam.

 

Mąż w tym czasie jest zajęty

Pilną grą na komputerze.

Nie dla niego trud sprzątania.

On w tym udziału nie bierze!

 

Przysiadłam na skraju sofy

I jak wiele razy wcześniej

Powtarzam stary leitmotiv:

Jak pięknie by mogło być,

Gdybyśmy sprzątaczkę mieli.

Wtedy odpoczywałabym

Od niedzieli do niedzieli.

 

Dotychczas nie reagował

Na tego typu sugestie,

Lecz dzisiaj niespodziewanie

Usłyszałam taką kwestię:

„Wszystkim mogę tego życzyć.

Zawsze o swą wygodę dbam.

To jest dobre rozwiązanie.

Bardzo polecam. Ja już mam”!

Cenna żona

„Bardzo cenię moją żonę”-

To słowa zapożyczone

Od faceta, co przed laty

Był w wieku mojego taty.

 

Na podwórku  pod kasztanem,

Ten facet  siedząc przy wódce

Wyznał, że kocha się w młódce

Na zabój, prawie na amen.

 

Żona o tym się nie dowie,

Bo to jej pogorszy zdrowie.

Zresztą, on jej już przysięgał,

Nie będzie znów innej „gęgał”!

 

Tak więc, chociaż zaszły zmiany,

Jednak nie będzie zamiany,

Bo to wymaga rozwodu.

A on przecież jest katolik.

Choć drugą butelkę „golił”,

Przywalił łapami w stolik

I „czknął” na całe podwórko:

 

„Trudno mi jest żyć z tym grzechem,

Więc się dowiedz żono, córko,

Jaki  Wasz tatko “jest w dechę”!

Słowa odbiły się echem

I dotarły też do żony.

 

Ale facet był zdziwiony,

Kiedy szanowna małżonka

Wzięła coś na kształt toporka

I pogoniła potworka

Na oczach mojego taty –

Chyba do tej małolaty.

 

Dzisiaj mi się przypomniało,

Że sam jestem takim tatą.

Lat mam już więcej, niż mało.

Żywię się  ZUS-owską ratą.

Żonę też mam, a jakże;

Posunięta w latach także.

Również stypendystka ZUS-u

Z wolnej woli, nie z przymusu.

 

Cenię bardzo moją Żonę

Przed półwieczem poślubionę,

To mój przyjaciel najszczerszy

I wielbiciel moich „wierszy”.

 

Gdyby ktoś, nawet bez wódki,

Chciał dać za Nią jakieś młódki,

To nie pójdę na wymianę,

Bo wiem, co za Nią dostanę.

 

Dziś urządza się castingi,

Obowiązkowe są stringi,

Nikogo to nie obchodzi

W jakim worku kociak chodzi,

Co ma w środku kandydatka,

Czyżby to naprawdę gratka ?

 

Na koniec powiem bez lęku

Taki lekki, mały żarcik:

Lepsza stara żona w garści

Niż jakaś młódka na sęku!