…do piekła…

Spotkałem „starych” kolegów

Na pomaturalnym zjeździe.

Dziesięć lat Ich nie widziałam.

Wyglądali całkiem nieźle.

 

Oczywiście gadaliśmy

O wszystkim oraz o… niczym.

Lecz każdą rozmowę kończy

Zawsze temat… zasadniczy:

 

Nasze sprawy żeńsko – męskie.

Wszyscy byliśmy „zajęci,

Ale nie wszyscy z obecnych

Byli z tych związków kontenci

 

Siedziałem tam, ale cicho

Tkwiłem spokojnie za stołem.

Szczególnie, gdy już niebawem

Miała przypaść moja kolej.

 

Bo nie było romantycznie,

Jak powiadali koledzy.

Spodziewałem się, że będą

Uszczypliwe egzegezy[1].

 

Kiedy ja się oświadczyłem,

Moja „bardzo ukochana”

Na me wyznanie miłości

Dziwnie zareagowała.

 

Poruszyła ramionami

I z diabelską miną rzekła:

„Jakby co, to pójdę z Tobą

Choćby do samego… piekła”!

[1]„egzegeza” – inaczej: komentarz, interpretacja

Wziąć brata za brata

Robert, brat mojego męża

W Anglii żyje od pół roku.

Jego żona mieszka obok.

Mamy do Niej kilka kroków.

 

Została w Polsce wraz z dziećmi.

To kobieta bardzo miła.

Miałyśmy wzajemny kontakt.

Często do nas przychodziła.

 

Nie miałam do Niej zastrzeżeń,

Tym bardziej, że chorowałam.

Miałam zagrożoną ciążę

I z „L- 4” korzystałam.

 

Pomagała mi dość często.

Kiedy mój mąż bywał do pracy,

Jej dzieci z psem wychodziły…

Taka pomoc dużo znaczy.

 

Miałyśmy super relację

Do czasu, aż poszłam rodzić.

Ona nawet wtedy do nas

Nie zaniechała przychodzić.

 

Gdy dzieci z psem wychodziły,

Podrywała mego męża.

Mąż sam mi o tym napomknął

Kiedy jej zamiary przejrzał.

 

Nagrał nawet jej sugestie

Na poparcie informacji.

Teraz nie wiemy, co robić

W tej niezręcznej sytuacji.

 

Bo, gdyby nie było dzieci,

Powiedzielibyśmy bratu,

Ale nie chcemy ich skłócić

I nie ruszamy tematu.

 

Z drugiej jednak strony patrząc

Dwuznaczna jest sytuacja.

Szwagierce samotność ciąży…

Stąd skłonność do mego  Staśka.

Powrót żony

Wróciłam wcześniej do domu

Z tygodniowej delegacji.

Miałam wrócić w dniu następnym

Po uroczystej kolacji.

 

Chciałam zrobić niespodziankę,

A sama zdumiona byłam,

Gdy szampan i nakryty stół

W saloniku zobaczyłam.

 

Z kuchni snuły się zapachy,

Które mój głód nasilały.

Skąd On wiedział, że przyjadę?

Niuch, węch, instynkt niebywały!

 

W romantyczny nastrój wpadłam –

Odmienny niźli w kantynie.

Byłam pewna, że ten wieczór

Bez karesów nam nie minie.

 

Mąż… zepsuł cały ten nastrój,

Gdy panicznie zaczął kluczyć,

By wyksztusić z siebie wreszcie:

„Przecież miałaś jutro wrócić”.

 

Powrót żony

Wróciłam wcześniej do domu

Z tygodniowej delegacji.

Miałam wrócić w dniu następnym,

Po uroczystej kolacji.

 

Chciałam zrobić niespodziankę,

A sama zdumiona byłam,

Gdy szampan i nakryty stół

W saloniku zobaczyłam.

 

Z kuchni snuły się zapachy,

Które mój głód nasilały.

Skąd On wiedział, że przyjadę?

Niuch, węch, instynkt niebywały!

 

W romantyczny nastrój wpadłam –

Odmienny niźli w kantynie.

Byłam pewna, że ten wieczór

Bez karesów nam nie minie.

 

Mąż… zepsuł cały ten nastrój,

Gdy panicznie zaczął kluczyć,

By wyksztusić z siebie wreszcie:

„Przecież miałaś jutro wrócić”.

 

 

Antenat

Mój mąż zapowiedział wczoraj,

Że uprzedza mnie zawczasu,

Że odejdzie, gdzie pieprz rośnie,

Bo… dla Niego nie mam czasu.

Poświęcam czas tylko dzieciom.

Jego potrzeby olewam.

Czegoś więcej oczekiwał,

Gdy ochotę na seks miewał.

 

No, a teraz są bliźniaki

Dopiero sześciomiesięczne.

Wyrzynają Im się ząbki

Pechowo, bo jednocześnie!

 

Potrzebują mej opieki.

Chorują i to na zmianę.

Gdy mąż wychodzi do pracy

Z chłopaczkami ja zostaję.

 

A on je i… odpoczywa,

Bo jest wielce utrudzony.

Nawet nie pomyśli o tym,

By nająć pomoc dla żony.

 

Bo jego zdaniem opiekę

Zapisano w żeńskich genach,

A mężczyzna dla rodziny

To: ojciec, senior,  antenat…

 

 

Jamochłon

Po latach daremnych starań

Wreszcie się nam udało!

Jestem w ogromnych emocjach

Jakby rozum mi zabrało.

Chodzę jak w jakiejś gorączce.

Zachowuję się dziwacznie.

A co to dopiero będzie

Jak „mały” ruszać się zacznie?

 

Dałam mężowi do pracy,

Bo właśnie miał urodziny,

Na pyszne, drugie śniadanie…

Nie, nie, niczego z wędliny.

 

Hamburgera Mu zrobiłam!

Swojej roboty dwie buły,

Do tego kotlet „na ostro”

I dużo, dużo cebuli.

Dodałam kwaśny ogórek,

Majonez, ketchup z musztardą,

Sałatę świeżą, zieloną

No i dwa jaja na twardo.

 

Czekałam Jego powrotu

Ciekawa, czy niespodzianka

Sprawi Mu przyjemność w czasie

Urodzinowego Ranka.

 

A mąż? Wrócił obrażony

I, jak nie wiem co, wzburzony.

Nie miałam pojęcia dlaczego,

Więc spytałam o to Jego.

 

Jakoś wydukał, co było

Powodem tak dzikiej akcji.

Byłam zdruzgotana, kiedy

Wysłuchałam tej relacji.

 

A miało być tak odświętnie!

Byłam ciekawa szalenie!

No i dowiedziałam się, co

Spowodowało wzburzenie…

 

Najpierw pochwalił się kumplom,

Jaką ma kochaną żonę,

No bo dzisiejsze śniadanko

Jest specjalnie wymyślone.

 

Nie miałam pojęcia, dlaczego,

Ale zamiast majonezu

Dałam płyn do mycia naczyń,

A jak tylko On kęs przeżuł,

To hamburger spienił mu się

W ustach, że aż nosem poszło…

A jeden z kumpli wykrzyknął:

„Jezus, Maryja – jamochłon!

 

 

Wspomnij…

Od dłuższego już okresu

Nie okłada nam się z żoną.

Ja zacząłem się przynudzać,

Ona wciąż  jest obrażoną.

 

Chcemy ratować nasz związek,

Więc poszliśmy  na terapię.

Liczymy, że nam pomoże

I uwolni nas od napięć.

 

Już na pierwszej tam wizycie

Dałem upust swej frustracji

Wyrzuciłem z siebie wszystko,

Co miałem do swojej Aśki.

 

Patrzyła, jak… nieobecna

I stwierdziła, że wciąż nie wie,

Czy ja w tej tyradzie mówię

Do Niej, czy raczej do siebie.

 

Terapeutka dosłownie

Powtórzyła, co mówiłem,

Ona ze złością krzyknęła:

„Czy to dla ciebie wysiłek,

By w ten, co ta pani, sposób

Tak codziennie mówić do mnie?

Przecież kiedyś tak już było,

Gdyby poszukać wśród… wspomnień.

Przepowiednia

Tak z dnia na dzień, bez powodu,

Bez żadnego wyjaśnienia

Porzucił mnie narzeczony,

Choć była wzajemna chemia.

 

Najnormalniej, tak po prostu

Urwał kontakt usuwając

Nawet konto z Internetu.

Po prostu czmychnął jak… zając!

 

Zmienił swój adres e-mail

Oraz numer telefonu

Bez żadnego wyjaśnienia,

Tak jak cykor bez honoru.

 

Dopiero po jakimś czasie

Przypadkiem się dowiedziałam

Od nieznanej mi osoby

Jak cała sprawa się miała.

 

On mnie kochał aż do bólu.

Na zerwanie naciskała

Jego matka, a przyczynę

Tak oto uzasadniała:

 

„Twoje małżeństwo z tą panią

Zakończy się zbyt boleśnie,

Bo jej matka, drogi Synku,

Zmarła młodo, nazbyt wcześnie.

 

Kto szuka…

Dałem się Żonie namówić

Na zmianę mebli w salonie.

Właściwie to mnie zmusiła

Groźbami, że z nami… koniec!

 

Wymarzyła sobie zmianę

Tradycji na nowoczesność.

Mają być meble z Ikei.

To ma być nasza współczesność!

 

Kocham Ją, więc dla Niej zrobię

Więcej, niż rozum pomieści.

Co tam meble stare, nowe.

Na wszystkich chciałbym Ją pieścić!

 

Pojechałem do Ikei.

Wybrany komplet kupiłem.

Ale zgubiłem paragon.

Po kopię zaraz wróciłem,

Bo magazyn bez WZ[1]-tki

Nie chciał mi wydać ni sztuki.

Musiałem wrócić do sklepu

Po WZ – egzemplarz drugi.

 

Jak już wszystko „ogarnąłem”,

Wróciłem do magazynu.

Okazało się, że wcześniej

Ktoś mój komplet mebli… wyniósł.

 

Ze znalezioną WZ-ką

Udał się do magazynu.

Odebrał mebelki za mnie

I nie wiadomo gdzie „zginął”.

 

Ale złodziej nie przewidział,

Że monitoring jest wszędzie.

Nagrano dokładnie kradzież.

Policja dowód mieć będzie:

 

Dwie osoby pakowały

„Darmowe” mebelki w aucie.

Można rozpoznać ich twarze

Oraz pełną rejestrację.

Nie było łatwo, lecz Żona

Ma już meble upragnione.

Odnalazłem co zgubiłem:

Błogi spokój, meble, żonę!

 

[1] WZ – dokument magazynowy (wydanie na zewnątrz)