Wahanie

Moja żona przez trzy doby

Do mnie się nie odezwała,

Bo tak Jej Cyganka – wróżka

W przepowiedni nakazała.

 

Absurdalna sytuacja.

Ale muszę przyznać jednak,

Że wytrzymałem tę ciszę

I… nie była to tragedia!

 

Po następnych, już normalnych,

Trzech dobach wspólnego życia

Muszę przyznać, że te pierwsze

Były wprost nie do przebicia!

 

Były to dla mnie naprawdę

Najlepsze dni, tu się waham,

Czy w ostatnich trzech miesiącach,

A może w ubiegłych… latach?

Jak w pokerze

Byliśmy z żoną na wczasach

W ośrodku wczasowym firmy.

Znaliśmy się prawie wszyscy.

Klimat swojski, wręcz rodzinny.

 

Po tygodniu spadły… deszcze.

Załamała się pogoda.

Trzeba było przed zmoknięciem

Przez calutki dzień się chować!

 

Zabijaliśmy czas grając

W kalambury lub planszówki,

A wieczorem był pokerek.

Nie obyło się bez wódki.

 

Graliśmy na gotóweczkę.

Miałem szczęście, szła mi karta.

Często dobrze dobierałem.

Muszę przyznać. Miałem farta!

 

Współgrający posądzając,

Że oszukuję ich chyba,

Bezskutecznie się starali

Na oszustwie mnie przydybać.

 

Zakpiłem, że się zdarzają

Przysłowiowe przypadłości,

Że ten, co ma szczęście w kartach,

Nie ma go wcale w miłości.

 

Zapadła kompletna cisza,

A siedząca obok żona

Pobladła na całej twarzy

Nagle czemuś przerażona.

 

Przy okazji się sprawdziła

Inna maksyma z sypialni,

Że to mąż o zdradzie żony

Dowiaduje się ostatni.

Sercowe sprawy

Czasem wiele różnych rzeczy

Podczas wesela się dzieje.

Szczególnie, gdy któryś z gości

Nazbyt szybko się „nachleje”.

 

W takim właśnie weselisku

Sam uczestniczyłem kiedyś.

Uważam, że takiej burdy

Nikt długo nie zdoła przebić.

 

Właśnie podczas tej imprezy

Jakieś dwie nieznane panie

Powiadomiły Młodego,

Że… rychło ojcem zostanie.

 

Świeżo poślubiona żona

Wcale brzemienna nie była,

Więc o efekt zdrady męża

Swą kuzynkę oskarżyła.

 

Rozpętała awanturę,

Która szybciutko nad podziw

Przekształciła się w bijatykę

Dwóch „zaprzyjaźnionych” rodzin.

 

Efektem „rodzinnej sprzeczki”

Były meble połamane.

Pokiereszowane nosy

I… fryzurki potargane.

 

Pan Młody stracił dwa zęby.

Młoda dorwała kuzynkę

I jej wnet zdemolowała

Buziulkę oraz czuprynkę.

 

Mogło dojść do katastrofy.

Ale kłótnię wnet przerwała

Babcia, która  widząc bójkę

Zawału serca dostała.

 

Niegotowy

Mój mąż w przypływie szczerości

Od rana zaczął mi jojczeć,

Że nie jest jeszcze gotowy

Na to, żeby… zostać ojcem.

 

Wcale nie jest przekonany,

Czy on kiedykolwiek będzie

Skłonny wystąpić w tej roli.

Myślał że tak, lecz był w błędzie!

 

Doceniłam Jego szczerość.

Ale co ja mam powiedzieć

Naszym trzyletnim bliźniaczkom?

Czy on się ze mną rozwiedzie?

 

Nie przypuszczałam, że dotąd

Tak swe uczucia udawał.

Czyżby on chce nas opuścić?

Chyba mi na to zakrawa!

 

 

„Sprzedana”

Zapytałam swego męża

Dlaczego, i to od dawna,

Nie mówi mi, że mnie kocha.

Czyżby to była nieprawda?

 

On troszeczkę zaskoczony

Zupełnie szczerze się przyznał,

Iż po ślubie zauważył,

Że ja jestem… jakaś dziwna.

 

Już wkrótce po zaślubinach

Przestał „darzyć mnie uczuciem”,

I uważa, że ja także

Gdzie indziej lokuję chucie.

 

Mimo łez nadal drążyłam,

Czemu więc razem mieszkamy?

Na co odparł, że po prostu

Wspólnotę małżeńską mamy.

 

Tak wygodniej, niż osobno.

Bo, pomijając szczegóły,

Przy rozliczaniu podatku

Niższe kwoty trzeba „bulić”!

 

Po tych słowach wszystko wokół

Zaczęłam widzieć „na czarno”.

Pojechałam do rodziców,

By tam jakoś się ogarnąć,

 

A Oni mi powiedzieli

Żebym się nie mazgaiła,

Bo ta Jego „miłość” do mnie

Nigdy prawdziwą nie była.

 

Wcale nie byliśmy parą

Taką prawdziwą, faktyczną.

Byliśmy w związku… formalnym;

Taką  zagrywką taktyczną.

 

Jego miłość była sztuczna,

Taka na pokaz, celowa.

On swoje uczucia do mnie

Umiejętnie symulował.

 

Zastanawiam się, dlaczego

Nikt mi o tym nie powiedział.

Dwanaście lat życia w błędzie,

Czy to rodziców strategia?

 

Czyżby to był Ich interes,

Żebym ja z mężem mieszkała,

A Im wygodniej niż dotąd

Żyć w domu nie przeszkadzała?

 

 

„Szefowa”

Tak się stało, że mój chłopak

Przestał chodzić do roboty.

Jego fabryka ma postój.

On to ma szczęście. Och ty…

 

Od tygodnia siedzi w domu,

A ja po dwanaście godzin

Bez przerwy w sklepie zasuwam

W Pabianicach, koło Łodzi.

Zmiana trwa dwanaście godzin,

A pracuję głównie w „nocki”.

W związku z tym mój narzeczony

Przejął wszystkie obowiązki –

Oczywiście te domowe,

Bo dotychczas, że tak powiem,

Wszystkie roboty domowe

Dzieliliśmy po połowie.

 

Pewnego dnia dość zmęczona

Odsypiałam nockę jeszcze,

Kiedy trójka jego kumpli

Zaczęła pod oknem wrzeszczeć:

„Stary, nieszczęśliwy kumplu!

Weź się w garść i się ogarnij!

Przecież musisz być  mężczyzną!

Chodź dziś z nami do piwiarni!

 

Odpowiedział, że nie może,

Bo musi obiad gotować.

Dziś właśnie jest jego kolej;

W garnku jest… pomidorowa,

A żona jeszcze śpi w łóżku.

Jako dowód im  pokazał

Siebie w… kuchennym fartuszku.

 

Ja nie spałam, bo mnie zbudził

Właśnie ten hałas za oknem.

Słyszałam, co tam się działo.

Było to dla mnie okropne.

Mąż zgodnie z prawdą im mówił,

Że: jeszcze zmyje naczynia,

Powiesi pranie, zamiecie

I już na dzisiaj ma… finał!

Zajmie mu to pół godziny.

Może wtedy iść z kumplami.

Żona, gdy nockę odeśpi,

Sama się przecież… nakarmi.

 

A na to jeden z nich drwiąco,

Z pogardą i głupim śmiechem

Wyzwał Go od pantoflarzy,

Bo… powinien być mym szefem!

Krzyczał też, że mąż się daje

Przez żonę wykorzystywać.

Jego baba wszystko robi

I jeszcze jakoś… jest żywa!

Mąż powinien sobie siedzieć

I żłopać piwko spokojnie,

A żona chociaż pracuje,

To po pracy ma  już „wolne”

I poradzi sobie w domu,

Bo „kobitki są żywotne”!

 

Wiele podobnych tekścików

Usłyszałam jeszcze wtedy.

Mąż spokojnie im wyjaśniał

Że wszystko się zmieni, kiedy

Będzie inna sytuacja

I znowu pójdzie do pracy.

Ja znowu zajmę się domem

I jak kiedyś „będzie cacy”.

 

Nie zrozumieli tłumaczeń

I poszli tam, gdzie dążyli.

Ja mam szczęście i współczuję

Kobietom takich goryli.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Femina mutata est …

Na piątą rocznicę ślubu

Biżuterię dałem Żonie

Oraz zdjęcie z pierwszej randki

W piękną ramkę oprawione.

 

Fotka ta była zrobiona

Przez Jej dobrą  koleżankę

Kiedyś, gdy Ją spotkaliśmy

Niespodziewanie, przypadkiem.

 

Pamiętam jak się cieszyła,

Że się fajnie dobraliśmy

I do pamiątkowej fotki

Za „modele” służyliśmy.

 

Teraz odszukałem zdjęcie.

Powiększyłem, wyostrzyłem

I w tajemnicy przed Żoną

W ramkę pięknie oprawiłem.

 

Żona bardzo się cieszyła

Z otrzymanej biżuterii,

A na widok fotografii

Prawie dostała… histerii!

 

Na widok zdjęcia westchnęła.

Jej twarz oblała się dąsem.

„O! jaka piękna rameczka”…

Odrzekła z dziwnym przekąsem:

 

Ja uśmiecham się pod wąsem

Zadowolony, lecz Ona

Wyjęła zdjęcie z rameczki

I nadzwyczajnie  wkurzona…

Fotką psa je zastąpiła.

 

Kiedyś… romantyczką była!

Błazenada?

Do mej żony przyszła siostra.

Miały coś do ustalenia.

Lecz jak zwykle się skłóciły,

Taka między Nimi… chemia!

 

Nie wiem czego dotyczyło,

Ale nigdy do tej pory

Ich spór nie był tak zaciekły.

Kłóciły się dwa potwory!

 

Padły wzajemne obelgi,

Jak na „panie” bardzo ostre.

Żonka była tak jak osa

Wściekła nie tylko na siostrę.

 

Za tydzień moja Małżonka

Ma obchodzić urodziny.

Chciałem załagodzić konflikt

By wreszcie się pogodziły.

 

Zapytałem więc Żoneczki

Czy jest „to coś” o czym marzy.

Chciałbym Jej coś dać w prezencie,

Niech swe pragnienie wyrazi.

 

Odpowiedziała, że od lat

Marzy tylko …o orgazmie.

Ale na mnie już nie liczy,

Bo w tych sprawach wciąż się… błaźnię.

 

W kropce…

Żona ostatnio pracuje

W biurze prawie na dwie zmiany.

Co dwa lub co trzy dni na Nią

Z dziećmi do nocy czekamy.

 

Ja muszę dzieci nakarmić,

I utulić do snu w łóżku.

To dość trudne dla mężczyzny,

Bo mamy dwójkę Maluszków.

 

Dziś przyszła do nas teściowa.

Jak zobaczyła mą „mękę”,

Sama zrobiła kolację!

Dzięki Mamo za wyrękę!.

 

Pomyślałem, że dziś mogę

Także żonce czas umilić.

Teściowa też się zgodziła.

Spakowała w jednej chwili

Całą kolację w „dwojaki”,

Bym zawiózł do biura żonce.

Obiecała, że sama wnet

Do snu utuli me Brzdące.

 

A w biurze… żony nie było!

A ten nowy, ważny projekt

Ma na imię Bonifacy,

Od niedawna z Nią w zespole.

 

Potem jeszcze się wydało,

Że żoneczka wśród kolegów

Uchodziła za… singielkę,

A to może dowieść czegóż?

 

Że zdradzała mnie już wcześniej

W innym biurze, gdzie „robiła”.

Mogę przypuszczać, że dawniej

Rogi mi już przyprawiła.

 

Mam rodzinę i teściową?

Dzisiaj ten znak zapytania

Zamiast kropki postawiłem.

 

Będzie kropka po badaniach?

 

Branie

Moja „kochana” mamunia

Wparowała nam do domu

Bez najmniejszej zapowiedzi

Nie po to, żeby nam pomóc,

Ale by „posiedzieć z nami

Przy kawce choćby przez kwadrans

I pogadać o rodzinie

Spokojnie, bez żadnych zadrażń”.

 

Powiedziała, że nie chciała

Na bezduszność się narazić

I nie wstąpić choć na chwilkę,

Bo mogłaby nas… obrazić.

 

Gdybyśmy się dowiedzieli,

Że  w tej okolicy była,

To za złe byśmy jej mieli

To, że nas nie odwiedziła.

 

Potem siedziała przez bite

Trzy godziny żeby „spytać”,

Czy czasem pomiędzy nami

Coś niebezpiecznie nie zgrzyta.

 

Przecież od przeszło pół roku

Jesteśmy w stanie małżeńskim

Nie licząc życia „na łapę”

W dosyć długim… narzeczeństwie.

 

Obowiązkiem każdej żony

Jest danie „nowego życia”.

Tu zerknęła na syneczka:

„Oj lichy z Ciebie kobiciarz”!

 

Potem wzięła mnie pod ramię

I tak, by jej syn nie słyszał,

Orzekła, że to przeze mnie,

Bo ja jestem „baba licha”!

 

Każda mężatka powinna

Kusić swojego mężczyznę,

Żeby w łóżku, „jak Bóg każe”,

Odrabiał „swoją pańszczyznę”.

Taka właśnie jest instrukcja,

Co od swej matki dostała:

Dzięki niej „powiła” synka,

Z którym to ja będę spała.

 

Tę perorę zakończyła

Pouczeniem tylko dla mnie:

„Atak na jego plemniki

Przygotuj bardzo starannie.

Gdy chcesz, by Twoja macica

Nie była pusta jak bęben,

Pomaluj usta i oczy.

Wtedy „branie” będzie pewne”.