Pozytywka

Na szafce nocnej mej żony

Stoi budzik z pozytywką.

Zawsze rankiem nas wybudza

Delikatnie, niezbyt szybko.

 

Kiedyś nawet się zdarzyło,

Że niechcący zaspaliśmy.

I do pracy obydwoje

Godzinę się  spóźniliśmy!

 

Była jeszcze ta możliwość,

Że można zmienić ten sygnał.

Rzuciłem pomysł małżonce.

Nie była wcale przeciwna.

 

Od razu się tym zajęła,

Żeby pomysł w życie wcielić.

Wgrała do pozytywki utwór

Autorstwa mojej kapeli!

 

Bardzo mi to pochlebiało,

Dopóki się nie przyznała,

Dlaczego właśnie tę muzę

Do pozytywki przegrała.

 

Bo nie lubi tej muzyki,

Gdyż hałasem mózg przewierca

I powoduje od razu

Mocną palpitację serca.

 

Tak Ją bardzo motywuje

Nienawiść do tego grania,

Że musi zerwać się z łóżka

I wyłączyć tego drania.

 

Nocny alarm

Mam problem ze słodyczami.

Nie dość, że wiele kosztują,

To jeszcze mi coraz bardziej

Linię bioder „deformują”.

 

Przyrzekłam sobie solennie,

Że już od Nowego Roku

Ograniczę podjadanie

I przejdę na… picie soków.

 

Mój małżonek, tak dla żartu,

Kupił w necie mały alarm

I umieścił go w lodówce,

O czym wcale nie wiedziałam.

 

Miałam kiedyś straszną „chcicę”,

Żeby podjeść czekoladki.

Wstyd mi było przed małżonkiem

I obawiałam się wpadki.

 

Zakradłam się więc do kuchni

Wtedy, kiedy mąż już zasnął,

Po cichutku niby złodziej,

Choć dom to moja współwłasność.

 

Gdy otworzyłam lodówkę,

Odblask żarówki mnie olśnił

I ogłuszył głośny alarm

Niespodziewanie donośny.

 

Mąż wyrwany nagle ze snu

Zapomniał kodu alarmu,

Więc syrena nadal wyła

Przy „magazynie” pokarmów.

 

Pod naszymi drzwiami szybko

Zebrała się grupka ludzi,

Których hałas w naszej kuchni

Niespodziewanie pobudził.

 

No i zupa się wylała.

Mój mąż zdołał mnie zaskoczyć,

Gdy zachciało mi się znowu

Czekoladek w środku nocy.

 

 

Recepta na miłość

Poznałam starsze małżeństwo,

Bardzo sympatycznych ludzi.

Widać było, że w tym związku

Są szczęśliwi Jedna z Drugim.

 

Właśnie przechodziłam kryzys

W swoim dość świeżym małżeństwie,

A po Nich widoczne było

Ukontentowanie szczęściem!

 

Zaczęłam Ich wypytywać

O klucz do sukcesu w związku.

Odpowiadali mi chętnie,

Choć nie mieli obowiązku.

 

A ja chłonęłam te wszystkie

Słowa jak sucha gąbeczka.

Pomyślałam, że Ich związek

To jest po prostu… bajeczka.

 

Na odchodnym wyksztusiłam:

„To brzmi wprost niesamowicie.

Ile już jesteście razem?

Skąd taki sposób na życie”?

 

Oni byli ze sobą…  trzy lata.

Portal randkowy „Ich Dwoje” swatał.

On dla niej to już mąż trzeci. Ona

To dopiero czwarta Jego żona.

 

 

„Impra”

Wczoraj na „imprze” z kumplami

Było jakoś bardzo drętwo.

Wróciłem wcześniej do domu

Piechotą  na… trzecie piętro.

 

Chciałem zrobić niespodziankę

Żonie, bo nasze dzieciaki

O tej porze już są już w łóżkach.

Nie chciałem wywołać draki,

Więc nie skorzystałem z windy,

Tylko wchodziłem po schodach

Cichutko, stopień po stopniu,

Jak mara, zjawa jakowaś.

 

Bezszelestnie zdjąłem palto.

Żoneczka jeszcze nie spała,

Tylko w naszej bieliźniarce

Po omacku coś szukała.

 

Podszedłem do Niej od tyłu

I do siebie przytuliłem

Bezwiednie chwytając za biust,

Tak jak zawsze to czyniłem.

 

Ale jednak już po chwili

Utraciłem przekonanie,

Że to piersi mojej żony.

Czyżby zawiodła mnie… pamięć?

 

Ze zdziwieniem wyszeptałem:

„Chyba Ci się powiększyły”?

Nie słyszałem odpowiedzi,

Bo światła się… zapaliły

I do sypialni wtargnęła

Cośkolwiek już przerażona

Wymachując groźnie mopem

Moja własna, ślubna… Żona!

 

W szafie grzebała Jej siostra,

Która dzisiaj niespodzianie

Wpadła do nas w odwiedziny,

Gdy ja wyszedłem na chlanie!

Po twarzy…

Zakrzątnęłam się ostatnio

Nad bardziej różnorodnymi,

Niż stosowałam dotychczas,

Sztuczkami kosmetycznymi.

 

Mam trochę więcej czasu, więc

Przed lusterkiem przesiaduję

I różne triki make-upu

Na sobie wypróbowuję.

 

Podszedł do mnie wczoraj wieczór

Mój mąż wyraźnie zmartwiony

I powiedział: „Przestań wreszcie

Za ideałem wciąż gonić.

Daj spokój. Taką masz buzię.

Ani puder ani kremik,

Chociaż będziesz kombinować,

I tak niczego nie zmieni.

Ja kocham Cię, jaka jesteś

I wciąż  tak samo uważam,

Że pasujemy do siebie

Po charakterkach i… twarzach.

 

Ja także byłam dlań miła

I odrzekłam w ten sam sposób:

„Ja kocham Cię, jaki jesteś,

Tylko… nie przeszczepiaj włosów”!

 

Zmiana+

Chciałem pogadać z Małżonką

Na temat naszych relacji,

Tych intymnych, które niegdyś

Były pełne ekscytacji.

 

Obecne sprawy łóżkowe

Są nie są takie niźli dawniej;

Boję się, że nasze więzy

Za niedługo będą… żadne.

 

Usłyszałem, że przeze mnie

Bo „jak kiedyś nie wyglądam”.

Gdyż nie miałem jeszcze brzuszka

I byłem „kudłaty blondas”!

 

Powiedziała to kobieta,

Która przed piętnastu laty

Ważyła pięćdziesiąt kilo

Wzbudzając „ochy” i „achy”.

 

Była szczuplutka i wiotka,

Ale od czasu zaręczyn

Do dzisiaj, to  jej przybyło

Chyba niecałe…trzydzieści!

 

„Procenty”

Sąsiad tak marzył o synu,

Iż z żoną zdecydowali,

Że zawalczą po raz trzeci

O juniora pełni wiary.

 

Do tej pory tylko mają

Dwie córeczki bardzo fajne.

Prawie pewni są, że teraz

O chłopca zwiększą ferajnę.

 

Wczoraj krótko przed wieczorem

Przyszedł do mnie przyszły tato.

W ręku miał wyniki badań,

A flaszkę wódki pod pachą.

 

Drzwi otworzył mu nasz synek,

A sąsiad, gdy Go zobaczył,

Poryczał się jak niemowlę

Z bezsilności i…rozpaczy.

 

Długo się nie uspokajał,

A kiedy wreszcie ochłonął,

Dowiedziałem się, że właśnie

Był na USG wraz z żoną.

 

Lekarz stwierdził na sto procent,

Że urodzą się… bliźniaki,

A na ponad dziewięćdziesiąt,

Że… nie będą to chłopaki!

Wesele

Na tydzień przed naszym ślubem

Ustaliłam z narzeczonym,

Że wieczory kawalerskie

Są czymś głupim i chybionym.

Woleliśmy ten czas spędzić

Wyłącznie we dwoje, razem.

Zrobię wystawną kolację,

Nawet może coś usmażę…

 

Około ósmej wieczorem,

Gdy szykowałam kotlety,

Przyszli po niego kumple,

By zabrać go na… balety.

On oczywiście odmawiał,

Nie chciał mnie samej zostawić.

Jednak ja go przekonałam,

By dobrze z nimi się bawił,

A ja… jakoś spędzę wieczór

I nie będę się nudziła.

Zaproszę swe koleżanki,

W klubie będę się bawiła.

 

On z kumplami, ja samotna,

Bo dziewczyny przyjść nie mogły,

Siedziałam smętnie przy barze

Myśląc „jaki ten świat podły”…

Gdy już nieźle miałam w czubie,

Podchodziłam do stolików

Nawiązując znajomości

Wśród pijących biesiadników.

 

Tydzień później nadszedł wreszcie

Upragniony Dzień Zaślubin.

Wtedy, już po ceremonii,

Zaczęłam się trochę… gubić.

 

Nagle zaczęli podchodzić

Z życzeniami ludzie obcy,

Absolutnie mi nieznani.

Myślałam, że to czyjś… dowcip!

Nie mieliśmy pojęcia jak,

Albo w jaki inny sposób

Znalazło się dodatkowo

Około dwadzieścia osób!

 

Po kilku rozmowach z nimi

Zrozumiałam, że ja byłam

Nieznaną dla nich osobą,

Która ich tu… zaprosiła.

Wtedy w barze na „panieńskim”

Doznałam od nich tak wiele

Życzliwości i serducha,

Że sprosiłam na wesele,

Lecz zapomniałam o miejscach!

Kiedy wspomnę, nawet teraz

Głupio mi, że tak się stało…

I wstydzę się jak… cholera!

 

 

Przemek wie…

W łóżku z mężem stosujemy

Dziesięciostopniową skalę

Tego, jak ostry ma być seks;

Spokojny, czy orgia… szaleństw.

 

„Jedynka”… to delikatność,

„Dziesiątka”… to gwałtowny seks.

To sygnał czytelny dla nas,

Wystarcza nam  za dłuższy tekst.

Tym bardziej, że mamy w domu

Syna, już dziesięciolatka.

Nie chcemy Go wtajemniczać

W to, co robią ojciec z matką.

 

Dziś wieczorem po kolacji

Wypowiedziałam  „siódemka”.

Mąż przytaknął, ale akcja

Nie uszła uwadze Przemka.

 

„Siódemka nie, – młody wtrącił –

Mama, kiedy jest rozkoszna,

Nie panuje nad swym głosem

I jest po prostu za głośna”!

 

 

Pierwsze wrażenie

Mam chłopaka już od roku.

Trwamy jak dobre małżeństwo.

Od niedawna w naszym łóżku

Zgasło niedawne szaleństwo.

 

Poszłam do seksuologa,

Choć nie ufam specjalistom.

Zależy mi na tym związku

I dla niego zrobię wszystko!

 

Tego samego wieczora

Poszłam do domu chłopaka,

By poznać Jego rodzinę.

No i zdarzyła się… draka!

 

Kto właśnie otworzył mi drzwi?

Daję głowę. Nie zgadniecie!

Ten sam Pan, który mnie rano

Instruował w gabinecie.