Delegacja

Dziś żona do mnie dzwoniła,

Kiedy do biura jechałem.

Zapytała jak się czuję,

A ja się… zdenerwowałem!

 

Normalnie byłoby miło,

Że o mnie się żonka troszczy,

Gdyby nie to, że przed rokiem

Wyjechała do Bydgoszczy.

Powiedziała mi i dzieciom,

Że musi jechać służbowo,

Ja wtedy głupi byłem, że

Wierzyłem w jej każde słowo.

 

Wtedy myślałem, że ona

Nie żyje lub zaginęła.

Uciekła tam do  kochanka,

Na rodzinę się „wypięła”.

Nie było jej w naszym życiu,

My nie istnieliśmy dla niej.

Myślałem, że taki układ

Już na zawsze pozostanie.

 

Nie wiem, co chciała osiągnąć

Do mnie poniewczasie dzwoniąc.

Czuję, że tu zalatuje

Troszkę nieprzyjemną wonią.

Przypuszczam, że znów zadzwoni,

Żeby wyczuć sytuację,

Czy mogłaby teraz do nas

Przyjechać na… delegację.

Szczęście rodzinne

Jesteśmy narzeczonymi .

Dziś urodziny „teściowej”.

Znowu wrócił temat ślubu –

Ten jej ulubiony cover.

 

Druga zwrotka jej występu,

To także zgrana już karta:

Dziecko musi być „małżeńskie”.

Chce mieć wnuka, nie bękarta!

 

Straciłam w końcu cierpliwość

I zgodnie z prawdą stwierdziłam,

Że do ślubu nam niespieszno,

A pierwszą ciążę straciłam.

Staramy się znów o dziecko,

Ale na razie nic z tego.

Chcemy koniecznie mieć synka,

Nawet adoptowanego.

 

Nieco później mnie dobiegła

Rozmowa niezwykle gromka:

„Zostaw ją synu, bo ona

Nigdy ci nie da potomka.

Nie chcemy w naszej rodzinie

Żadnych bękartów czy znajdów.

Ten pierścioneczek z zaręczyn

Możesz oddać do lombardu.

A my już uspokojeni

I z nami wszyscy… sąsiedzi

Będziemy uszczęśliwieni,

Gdy nas z rodziną odwiedzisz”.

Kropka i już…

Spakuję wszystkie  manele

Byłego już wkrótce męża.

Wyślę je do jednej pani,

Z którą dużo czasu spędza.

Przed chwilą zaproponował

Jutrzejszy wyjazd swej lasce.

Wolny dzień  załatwił w pracy.

Mogą jechać „w delegację”!

 

Ja ich niestety poznałam,

Gdyż to niania naszej córci.

Wkrótce będzie „byłą” niańką,

Wyrzucę ją, aż zafurczy!

 

On jej napisał przed chwilą,

Że chce odpocząć od  żony.

Teraz naprawdę odetchnie.

Ale będzie zaskoczony!

Lasencją też się zadziwi,

Gdy dostanie jeszcze dzisiaj

Bety, w tym brudne skarpetki,

Zalotnego wygodnisia.

 

Nie jestem brzydka i gruba.

Przez lata naszego związku

Byłam pewna, że małżonek

Kocha mnie i jest w porządku.

 

Dodam jeszcze, że o wszystkim

Dowiedziałam się z Facebooka.

Używa wspólnego konta

I myśli, że mnie oszuka?

 

Do dziś nigdy będąc w pracy

Nie zaglądałam na konto.

Robiłam to po południu

Pomiędzy czwartą a piątą.

Nie zauważył, że właśnie

Dziś jestem zalogowana

I jego korespondencja

Przeze mnie jest też czytana.

Do tej pory wszystkie posty

Zawsze zdążył zlikwidować.

Jest tak głupi, że zaprzestał

Zupełnie się kontrolować.

 

Nie wiem, jak długo tak trwało,

Lecz  wiem, że skończę tę szopkę.

Z bólem serca, bo jest dziecko,

Stawiam nad małżeństwem kropkę!

Bez ryzyka

Pięć lat temu chorowałam

Na nowotwór. Mym lekarzom

Zawdzięczam, że operacją

Ocalili chory narząd.

 

Teraz z moim narzeczonym

Planowaliśmy wesele.

Małżeństwo i macierzyństwo

To najbliższe moje cele.

Okazało się, że szczęście

Było jednak bardzo kruche.

Wykryto, że mam przerzuty.

Zamiast szczęścia, znowu… smutek.

 

Mój narzeczony, gdy tylko

Usłyszał tą złą diagnozę,

Nie zastanawiał się długo

I autorytarnie orzekł:

„W takim razie lepiej będzie

Odwołać to weselisko,

Bo po co ponosić koszty,

Skoro śmierć jest aż tak blisko…”

 

Debet uczuć

Dwa lata temu byliśmy

Bardzo udanym małżeństwem

Szczęśliwym miłością oraz

Finansowym bezpieczeństwem.

Planowaliśmy mieć dzieci

I domek z małym ogródkiem.

Niestety, te lata szczęścia

Okazały się zbyt krótkie.

 

Byliśmy pięć lat po ślubie.

Żona nagle, bez powodu

Kategorycznie orzekła,

Że natychmiast chce … rozwodu!

Bardzo szybko jej prawnicy

Załatwili formalności.

Potem zniknęła. Nikt nie miał

Od niej żadnych wiadomości.

 

Teraz nagle powróciła.

Okazało się, że ona

Przez dwa lata doświadczała,

Czym dla ludzi jest mamona.

Podobno wygrała kasę –

Równo cztery milioniki.

Lecz wówczas tą wiadomością

Nie podzieliła się z nikim.

Zniknęła z mojego życia.

Wtedy bardzo jej odbiło.

Porzuciła mnie, rodzinę.

Podeptała naszą miłość.

 

Jeszcze z nią nie rozmawiałem,

Lecz przypuszczam taki efekt:

Głowę dam, że dziś jej konto

Świeci porządnym… debetem!

I nietrudno się domyślić,

Że chce „naprawić”, co było.

Nie wpuszczę jej do mieszkania.

Dla mnie wszystko się skończyło!

Bez kolejki

Minęły dawno te czasy,

Kiedy już w cztery tygodnie

Można było ślub załatwić

W kościele, ratuszu, godnie.

Teraz trwa to znacznie dłużej.

Wiem, bo sama ślub załatwiam.

Terminy są tak długie, że

Mogą najcierpliwszym zachwiać.

 

Jednak trwamy z narzeczonym.

Kornie terminu czekamy.

Nagle wszystko ma się zmienić

I to pod wpływem mej mamy!

 

Dzisiaj właśnie mi kazała

Odwołać wszystkie terminy,

Bo… musi jutro ogłosić

Młodszej siostry zaręczyny.

To ciąża młodszej siostrzyczki

Powodem tego zamętu.

Gdy zaczęłam oponować,

To użyła argumentu:

 

“Właśnie z powodu tej ciąży

Ona pierwsza musi za mąż.

Chyba nie chcesz, by rodzinę

Paluchami wytykano!

A poza tym wiele rzeczy

Do twego ślubu gotowe.

Twoją suknię zaniesiemy

Do przeróbki u krawcowej.

U księdza zaraz załatwię,

Krótsze nauki przedślubne.

Dziecko w drodze, chrzest też będzie.

Nie postępuj samolubnie!

Poza tym wszystko kosztuje,-

-Napomknęła oczy mrużąc,

A dwa wesela w rodzinie

To jest stanowczo za dużo”!

Łabędzica

Narzeczona proponuje,

By mój wieczór kawalerski

Trwał co najmniej cały tydzień,

Tak samo jak jej panieński.

Na ten okres damy sobie

Przyzwolenie na swobodę

W poderwaniu kogokolwiek

I przespaniu się z kimkolwiek.

Proponuje, żeby teraz,

Po raz ostatni przed ślubem,

Móc szalony tydzień spędzić.

O co chodzi? Nie rozumiem!

 

Ona także nie rozumie,

Że jestem temu przeciwny,

A mój sprzeciw w jej mniemaniu

Jest dla niej co najmniej dziwny.

Bo gdy się wyszalejemy,

To obojgu łatwiej będzie

Żyć w lojalności małżeńskiej

I być wiernym jak… łabędzie

Dwie prawdy

Jesteśmy w trakcie rozwodu.

Chcieliśmy nasze małżeństwo

Zakończyć bardzo spokojnie,

Co zdarza się, lecz nieczęsto.

Ja dotrzymywałem słowa,

Ale ona rozgłaszała,

Że ją biłem nawet wtedy,

Gdy problemy z ciążą miała.

 

To nieprawda. Ja jej nigdy,

Przenigdy nie uderzyłem.

Przeciwnie. Gdy była w ciąży

Szczególnie troskliwy byłem.

 

Myślę, że rozpowszechniała

Te oskarżenia diabelskie

Tylko po to, żeby sąd mi

Zabrał prawa rodzicielskie.

A w dodatku chciała ukryć

To, że nie raz mnie zdradzała

I do dzisiaj nie jest pewna

Czyje dziecko w łonie miała.

Męska linia

Bardzo ciężko przechodziłam

Ciążę oraz rozwiązanie.

Mamy piękną, zdrową córcię,

Chociaż syneczek był w planie.

 

Ale wskutek komplikacji

Nie będę już mogła rodzić.

Nie dam męskiego potomka.

Nie wszyscy z tym chcą się zgodzić.

Mój mąż zażądał rozwodu

Nie bacząc na mą chorobę,

Bo nie mogę w żaden sposób

Przedłużyć linii rodowej.

 

Teraz w tej polskiej rodzinie

Ja tylko wszystkim zawadzam.

Cała familia małżonka

Solidarnie się z nim zgadza.

Dwa lata

Po czterech latach partnerskich

Wziąłem ślub z moją dziewczyną.

Na wesele zaprosiła

Kolegę z rudą czupryną.

Znają się od podstawówki.

Ja nic o nim nie wiedziałem.

Kiedy trochę wypiliśmy

O Żonie z nim rozmawiałem.

 

Opowiedział mi historie

Z bliższej i dawnej przeszłości.

Nawet przybliżył mi fakty

Z jej ostatniej znajomości.

 

Było nawet trochę śmiechu.

Nagle zabrakło mi tlenu,

Kiedy „Rudek” opowiedział,

Co było dwa lata temu:

 

„Przyłapałem ich w ogródku

Całkiem nagich, tak jak w Raju.

Nie wiedzieli, że ich widzę,

Jak się wspólnie zabawiają”.

 

On mówił, że to DWA lata!

Teraz nie wiem, co mam zrobić:

Czy awanturę mej żonie,

Czy „tamtemu” gębę obić.