Bez CV

Nawrzucałem dziś okropnie

Dorosłemu synalkowi,

Że chociaż ma już trzydziestkę,

To nic życiu nie zarobił.

Wciąż mieszka z nami i nigdy

Nie podjął się żadnej pracy.

Do tej pory nie próbował

Na czarno się gdzieś zahaczyć.

A jeszcze do tego ciągle

Zachowuje się jak młokos

Niedojrzale, niepoważnie.

On wszystko ma „gdzieś głęboko”!

 

Kiedy trochę ochłonąłem

Chciałem   zażegnać ten kryzys.

Pomyślałem, że pomogę

Napisać mu jego CV.

Wszedłem do jego pokoju,

A on… leży ujarany

Na tapczanie, bez ubrania

Twarzą zwrócony do ściany.

 

Nie ma żadnego kontaktu,

Choćbyś mu nad uchem trąbił.

Chyba CV  niepotrzebne,

Kiedy musi iść na odwyk.

Świadkowie

Zawsze sypiam na golasa

Szczególnie latem, gdy ciepło.

Od małego to lubiłem.

Do tej pory mi nie przeszło.

 

Byłem po nocnej zmianie.

Na świecie lipcowe lato.

Spałem i milutko śniłem,

Że kochałem się z Agatą.

Nagle, dla mnie w środku nocy,

Usłyszałem bardzo głośne

Łomotanie do drzwi, które

Przerwało me sny rozkoszne.

 

Byłem zaspany i nawet

Przez wizjer nie popatrzyłem,

Tylko od razu, bezwiednie

Drzwi wejściowe otworzyłem.

Zobaczyłem, że przed drzwiami

Stały dwie młode osoby.

Od razu się domyśliłem,

Że to świadkowie Jehowy.

W rękach miały Pismo Święte.

Obie mile uśmiechnięte,

Ale zamiast powitania,

Jakby na czyjąś komendę,

Uciekły bez pożegnania.

 

Zamknąłem drzwi i wróciłem

Do łóżka opuszczonego.

Chciałem koniecznie powrócić

Do snu nagle przerwanego.

Ale senność odchodziła

A z nią wiotczało me ciało.

I nagle do mnie dotarło,

Co przed chwilą w drzwiach się stało!

Karma po polsku

Zarobkuję w Mc Donaldzie.

Dziś miałam dyżur na sali.

Byłam świadkiem, kiedy koleś

Pomógł miłej, starszej pani.

Zaniósł jej tacę na miejsce,

Które już wcześniej zajęła.

Pani bardzo dziękowała.

Mnie także powieka drgnęła.

 

Kiedy zamówił nuggetsy,

Czułam doń dobre emocje

I „niechcący” mu wydałam

Większą, niźli zwykle, porcję.

 

Koleś, gdy już zjadł posiłek,

Podszedł do mnie i zagadał,

Ale nie żeby dziękować,

Że smaczna była biesiada.

Wyśmiał mnie, że mam kłopoty

Z policzeniem aż do pięciu

I tylko w McDonald jest praca

Dla takich jak ja beztalenci.

 

A podobno karma wraca,

Ale dziś się odmieniła.

Dobry czyn nie wrócił szczęściem.

Zwykła,  ludzka złość wróciła.

To nie była dobra karma.

W jego oczach była wzgarda.

 

Wychodząc głowę odwrócił.

Uśmiechając się wzgardliwie.

Patrzył sekundę za długo

I… „wylądował” na szybie.

Może kiedyś…

Dostałem dziś potwierdzenie,

Że założyłem swe konto

Na portalu „Umówiłem

Się z Nią na dziewiątą”.

 

Najciekawsze w tym jest to, że

Moje dane się zgadzały,

A konto jest opłacone

Na najbliższe trzy kwartały.

Okazało się natychmiast,,

Że za tym  ma mama stoi.

Myśli, że się nie ożenię

I bardzo tego się boi.

 

To bardzo miło z jej strony,

Lecz ja  potrzebuję teraz

Więcej niż dwa miesiące

Żeby się wreszcie pozbierać.

Po tragicznej śmierci żony

Może kiedyś ujrzę słońce…

Stare konto

Miałem przelew na e-konto,

Którego już nie używam.

Próbowałem logowania;

Zapomniałem  hasła chyba!

 

Po trzech niepoprawnych próbach

Mój dostęp zablokowany.

Musiałem odzyskać hasło,

Więc będę przepytywany.

Odpowiedziałem dobrze

Na dwa pierwsze pytania.

To imiona mych rodziców;

Podałem je bez wahania.

 

Testy zdane, a więc teraz

Poddano mnie trzeciej próbie.

Ostatnie pytanie brzmiało:

„Gdzie ja to najbardziej lubię”?

 

Odpowiedzią jest, że „w d*pcię” –

Tak to napisałem dawniej.

Nie wierzę! Ten tekst przed laty

Brzmiał dla mnie wprost przezabawne

Ohydztwo

Mam bardzo fajną dziewczynę.

To jest chodzący ideał.

Byliśmy w centrum handlowym.

Weszliśmy do jubilera.

 

Ona chciała popatrzeć na

Zaręczynowe pierścionki.

Po chwili wybuchła śmiechem

Niepowstrzymanym, gromkim.

„Popatrz tylko na paskudztwo

I kicz, co tu pokazano.

Ten pierścionek jest najdroższy,

Taki kupi tylko gamoń”!

 

Znam dobrze tego gamonia,

Który go nabył dla miłej.

No cóż. Ja taki pierścionek

Dla swojej lubej kupiłem.

Alimenciarz

Kilka lat temu przytyłam,

Gdy zaszłam w ciążę przed ślubem.

Mój chłopak z powodu tuszy

Rzucił mnie dla innej lubej.

 

W niedługim czasie ta druga

Z powodu ciąży przytyła.

Parę dni temu widziałam

Jak sama z brzuchem chodziła.

 

Dziś natomiast zobaczyłam

Byłego z nową panienką.

Ciekawe, czy też ją rzuci

Jak przestanie być tak cienką?

Chciałam jej powiedzieć, ostrzec

Przed tym wstrętnym dzieciorobem.

Pewnie by nie uwierzyła

Posądzając mnie o zmowę.

 

Zostawiłam ją losowi

Łatwemu do przewidzenia.

Ważne, że się nie uchyla

Od alimentów płacenia.

Mlekotok

Wykryto u mnie przypadłość

Wywołującą laktację.

Niewiadoma jest przyczyna

Ani sposób na kurację.

 

Uprawiam boks w wadze ciężkiej.

Wzrostu mam ponad dwa metry.

Testosteron mi buzuje.

Jestem „faciem” ewidentnym.

 

Teraz muszę wzmóc treningi,

Bo zawody niedalekie,

A ja mam nieustający

Problem z tryskającym mlekiem!

Imbecyl w domu

Dziś się właśnie przekonałam,

Że mam imbecyla w domu.

Poszliśmy razem do miasta,

Liczyłam na jego pomoc.

Zabraliśmy synka w wózku.

Musiałam zrobić zakupy.

Uznałam, że bez „pojazdu”

Szybciej w sklepie wszystko kupię.

 

Mąż miał pilnować wózeczka

I czekać na mnie wraz z synkiem.

Wyszłam z zakupami, widzę,

Że sam stoi przed budynkiem.

Patrzy w dal, jak rolnik w pole

I bawi się telefonem!

 

Zapytałam go o dziecko,

A on zdziwiony nic nie wie,

Co się stało z wózkiem, z chłopcem.

Wzrusza ramieniem niepewien.

Spanikowana pobiegłam

Na parking szukać maluszka.

Ale nigdzie nie dostrzegłam

Najmniejszego śladu wózka.

 

Zadzwoniłam na policję,

Jednak zanim przyjechali,

Sprawdziłam u ochroniarzy,

Czy kamery coś nagrały.

To wyjaśniło, jak było:

Jakaś nieduża dziewczynka

Dosłownie sprzed nosa męża

Zabrała naszego synka.

On tego nie zauważył

Zapatrzony w swój telefon.

Daję głowę, że ten casus

Nie przytrafia się kobietom.

 

Kilka przecznic od marketu

Znaleziono nasze słonko.

Synek siedział na kocyku

Bawiąc się brudną grzechotką.

On sam był. Nikogo wokół.

Dziewczynkę, co go porwała,

Znaleziono chwilę później.

Tłumaczyła się, że chciała

Tylko pobawić się dzieckiem,

Takim prawdziwym, bo sama

Ma tylko dwie stare lalki

Bardzo brzydkie i w łachmanach.

 

Wystarczyło na nią spojrzeć,

Żeby się wnet zorientować,

Że jest bardzo zaniedbana

I w biednym domu się chowa.

W tej małej tylko widziałam

Porywaczkę mego synka.

Szarpałam ją nic nie bacząc,

Że to jest mała dziewczynka.

Policja mnie odciągnęła.

Wtedy się opamiętałam,

A ślubnego imbecyla

Już bez świadków poszarpałam.

Czarna była…

Mój mąż zadzwonił dziś do mnie,

Kiedy byłam jeszcze w pracy,

Że w ostatnim dniu urlopu

Zajął się zmywaniem naczyń.

 

Musiałam słuchać relacji,

Jak się druciakiem spracował,

Gdy zapuszczoną patelnię

 

Do czystości wyszorował.

Bardzo się zdenerwowałam,

Bo w domu się okazało,

Że on z patelni zeskrobał

Powłokę z teflonu. Całą!

Sądził, że to warstwa sadzy

Po przypalonych pokarmach.

Gdy to słyszałam, zaraz

Rozpacz mnie dopadła. Czarna!